Forum Ogrodnicze Oaza

E tam, Grażynko nie da się wybrać, oba śliczne, każdy inaczej

Oba piękne Gdybym miała wybierać to bardziej wyrazisty jest ten z prawej

Tylko popatrzcie jakie zachwycajace wybarwienie
OI - Puantiel

Ktoś tu nam chyba wybył na wakacyjne byczenie się? Jeśli tak, to wypoczywaj i nabieraj sił, bo gdy wrócisz na nowo to pomęczymy Cię tyćku o ślicznotki!!

Mój ci on

Dawno nie wkładałam nocnych zdjeć

Tola wrote:
Wygląda jak Firebird

Krysiu aż poszukałam tej odmiany ...i...znajduję niewielkie podobieństwo..
Chyba, że jest jeszcze jakaś odmiana o podobnej nazwie .....tylko popatrz
(zdjęcie z netu)


I mój GB - 351

Myślę że to jednak jest Firebird!!

Krysiu....różnica kolorów jest ogromna ....
Jeden jest fioletowy z czarnymi kreskami wychodzącymi z gardła...
a drugi ciemnoczerwony z bordowymi kreskami wychodzącymi z gardła.
Jedynym wspólnym mianownikiem jest sposób rysunku i ten drobny rzucik delikatnej żółci.
Poza tym mój jest krzyżówką której rodziców sama dobrałam i stworzyłam.
Ale, cieszę się, ze jesteś taka stanowcza....przynajmniej coś sie tutaj dzieje

Czasami jest tak, że moją uwagę bardziej przyciąga rysunek i wybarwienie niż obfitość kwiatów

Jakie zdrowiutkie
A ja mam powtórkę z rozrywki , bo znowu pojawiły się wełnowce

Kiedyś nie zdawałam sobie sprawy, że jeden niefortunny krok przyniesienia do domu bodaj jednej zarażonej rosliny, może spowodować cały szereg problemów przez wiele miesiecy jak i nie lat
Kupowałam, wymieniałam się z wieloma osobami nie myśląc o ewentualnych konskwencjach ...
Teraz, wymieniam się tylko z jedną osobą i dzięki różnorodności swojej kolekcji mogę pozyskiwać nowe wybarwienia we własnym gnieżdzie. Czyli, zmniejszyłam do minimum problem róznych chorób
I powiem, że...dzięki takiej polityce przechodzę bardzo spokojnie tegoroczny sezon.Oczywiście, nie zaprzestałam profilaktyki bo tak postepowalby tylko ignorant.
Dlatego zwracajcie uwagę od kogo pozyskujecie nowe rośliny. Nie ufajcie do końca nawet tym przyniesionym ze sklepu. Pamiętajcie o kwarantannie i to nie kilku dniowej a raczej kilku tygodniowej. Zapewne o tym wiecie, jednakże celem przypomnienia: od jakiegoś czasu wśród kolekcjonerów skrętników rozpowszechniła się choroba zdiagnozowana jako PHYTOFLORA. Jest o tyle grożna, że jej objawy pojawiają się po kilku tygodniach by w tym czasie pozarażać całą kolekcję
(zdjęcia z netu)

Kilka widoczków

Cudne widoczki, Grażynko
Jak dobrze widzieć, że u Twoich skrętasków wszystko w porządku
Ja teraz pryskam, podlewam i tak na zmianę...

Bardzo mi przykro Beatko To takie przykre gdy zamiast cieszyć się z efektów naszych całorocznych starań musimy walczyć z jakimś wrogiem
Czasami jest tak, że musimy podjąć drastyczne decyzje....Nie wiem jak to wygląda u ciebie...ale, znam przypadki gdy ktoś zaczynał od zera Ale, też znam przypadki gdy zwalczono wroga doszczętnie. Wiele zalezy od determinacji (tobie jej nie brak). Liczy się też obrana strategia walki i narzędzia walki, czyli w twoim przypaku środki. Podobno w przypadku wełnowców doskonałym sposobem na ich pozbycie się jest zastosowanie Mospilanu. Nalezy spryskać rośliny i trzykrotnie, w odstępach 7 dni podlać całą kolekcję

Dary lata ................

Masz rację, Grażynko, bo powoli nie daję rady. Może powinnam wszystko wyrzucić i radykalnie pozbyć się potwora. Ale jeszcze próbuję powalczyć. Mospilan już użyłam, teraz kolejna dawka. Zobaczymy.
A teraz podziwiam Twoje