Forum Ogrodnicze Oaza

Oj jak często powtarzam ale zawsze przemyślanie - szkoda że mam daleko do Gdańska.

Ulu,
mamy forum, emaile, damy radę. Co tam odległości!
Czemu miałabyś nie dać rady sama, przecież Ty kobietko góry przenosisz!

Ewo,
ja też mam róże i bez nich sobie ogrodu nie wyobrażam, nawet moje dalekowschodnie ciągoty nie są w stanie nad tym zapanować.
Ogród jest przestrzenią w której decydujemy jaki styl w jakim natężeniu się pokazuje, staram się by był zróżnicowany. W ogrodzie powstały strefy: rabaty u stóp domku, dalej w większej przestrzeni: część grillowa otoczona różanką, rabata trawiasta i bylinowe, część borówkowa, parkingowa, zaplecze domku gospodarczego z "kącikiem pomywacza" i placykiem. Od niedawna zaczynamy przekształcać ostatni teren niezagospodarowany za domem, w której umieszczać zaczęłam cieniolubne. Ta część "japońska" jest obecnie tylko najbardziej widoczna od wejścia, stanowi wizytówkę. Taki był zamysł.
Ewo, jeśli chcesz zobaczyć róże w bliskości "japońskości", to warto zobaczyć przedogródek, w którym w niewielkiej realizacji kamyczkowej z bonsaiem, klonikiem palmowym, formowanym bukszpanem i starszymi iglakami połączony jest szpalerek lawendowy, hortensja (która akurat pasuje jak najbardziej), ale i ... róże (Jarocin - Żyły, Papageno i Flammentanz). Celowo ich kolorystyka jest zbliżona (także współgra z hortensją gdy kwitnie), bo dzieje się tam i tak dużo (może nawet "za").
Jaki jest odbiór tego założenia? Ano taki, że ciągle zatrzymują się przed domem ludzie i zaglądają do roślinek.

Podsumowując, wcale nie chcę ani Ciebie Ewo, ani innych osób, które tego nie czują, czy nie lubią aż tak bardzo (czy też nie rozumieją), namawiać do wprowadzania u siebie. Zanim zrobiłam te projekty w swoich ogródkach bardzo dużo czytałam i oglądałam, wpisując w wyszukiwarce japan gardens można zobaczyć tysiące zdjęć z całego świata, jak ludzie adaptują ja w różnych strefach klimatycznych, na balkonach, w atriach, mieszkaniach (wersje mini) itd. Myślę, że wtedy można dostrzec, że troszeczkę w Polsce podchodzimy do tego jak do przysłowiowego jeża, zbyt ortodoksyjnie. Próbuję to przełamać na własnym ogrodowym organizmie. Pewnie gdy drzewka podrosną, jeszcze będzie trochę więcej elementów osiągnę zamierzony cel, bo dla mnie to dopiero początek. Jak widać (albo nie) na działce róże "nie włażą" do tej części, z wyjątkiem Dorothy Perkins, która jest przy wejściu do ogrodu.

Powtórzę kilka zdjęć dla zobrazowania o czym mowa, dla tych, którzy nie czytali całego wątku:









Marto,
zdecydowanie potrzebuję dużo takich życzeń jak Twoje bo Ty wiesz jakie rozterki targają zapalonym działkowcem.
Oby morza pozostały oddzielnie!

Małgosiu,
są na świecie kolekcjonerzy takich jabłonek... odmian są setki. Znalazłam mnóstwo odmian szukając nazwy swojej. Ostatnio natknęłam się na określenie "jabłonki jagodowe" (czyli pewnie te o maleńkich owocach). Mam już drugą na oku, a raczej upatrzoną na Alle.

Danielo jakbym chciała poszukać w necie to jak mam je tam nazwać, bo jak wpisywałam miniaturowa jabłonka, to pokazują mi się takie jak ja mam, bardzo podobają mi się te jabłuszka.

Nie dziwię się, że ludzie się zatrzymują przed Twoim ogrodem-to jest naprawdę bardzo ładne Jednak nie widzę podobnego rozwiązania u siebie wśród pól i łąk, raczej rozczochrane rabaty pasują lepiej. Drogą spacerują regularnie krowy, pasą się zaraz za siatką w pobliżu mojego ogrodu-za Chiny ogród w japońskim stylu mi nie pasuje do swojskich Muciek:) Natomiast moje rozpasane połączenia bylin nijak wyglądałyby w miejskim krajobrazie, sprawiałyby wrażenie zaniedbania (mam na przykład żółte dziewanny z różowymi onętkami i floksami ).

Dani ladnie zobrazowalas (cyt.. o czym mowa, dla tych, którzy nie czytali całego wątku: )
Czy dobrze widze ? Yucca filamentosa zdobi rabate od ulicy
alez porzadek na rabatach,pewnie w bialych rekawiczkach pracujesz

Pozdrawiam Markus

Małgosiu,
odpowiedziałam w PW. Niestety te odmiany nie są pospolite, ale ja regularnie poszukuję i ewentualne oferty sobie zapisuję. Trzeba szperać, nie widzę innej metody.

Ewo,
to tak jak u mnie w mieście nie pasują rozczochrane rabaty i wiejskie klimaty. Ba, taki ogród nawet nie do końca pasuje w moim ROD, który jak dla mnie znajduje się na wsi - bo za płotem pasą się krowy i konie. Jednak ROD ma już przeszło 25 lat i wokół jest sporo dojrzałych ogródków, uformowanych. Teren jest zróżnicowany, dolina, nieopodal lasy, zbiornik retencyjny. Chyba żebym się uparła wtedy nikt przecież by mnie nie zganił (wyjątek: dopóki chwasty by się nie siały na potęgę, wtedy by...)

Markus,
skąd wiedziałeś, że w białych?!?
No, dobra przyznaję się, że walczę już z tym perfekcjonizmem, bo nic mi się nie wysiewa - nic! Od tego sezonu troszkę odpuściłam i mam troszkę młodych siewek!
Yucca zakwitła pierwszy raz w Oliwie w tym roku, druga może w kolejnym i są już młode. Na działce zakwitło kilka, też pierwszy raz (wcześniej miałam problemy z nimi, jakiś pech nade mną wisiał).

Właśnie o to chodziło Uwielbiam ogrody japońskie, tylko u mnie nie pasuje chyba żaden z japońskich stylów Natomiast rozczochrane rabaty, także z chwastami mam u siebie.
Znam ogrody ROD-tam jest takie zróżnicowanie gustów, a raczej pragnień, że prawie nic (poza zaniedbaniem) nie stanowi zgrzytu. Mieszkam na prawdziwej wsi, za bramą jest droga brukowana (asfalt w planach ), a kury sąsiadów ganiam co jakiś czas, jeśli znajdą sobie nielegalną drogę przez płot. Dlatego ogrody japońskie mogę podziwiać wyłącznie na forum I za to jestem wdzięczna, że mogę u Ciebie choć spojrzeć

Daniela - ja też podziwiam Twój ogród. Taki uporządkowany i wyczesany U mnie podobnie jak u Ewy wiejskie klimaty i nijak taki ogród mi nie pasuje, co nie zmienia faktu, że bardzo mi się podoba

Mój ogród otoczony jest polami uprawnymi, dookoła pszenżyto, kukurydza i rzepak, a w środku mój park.
Właśnie dlatego staramy się, żeby u nas było trochę dziko. Nie ma wybrukowanych ścieżek, tylko trawiaste , na rabatach jest busz.Powiem więcej, nawet ogrodzenia nie mamy Na szczęście nic nie zmienia właściciela.

Ewo,
zapraszam zawsze chętnie do oglądania.

Dzisiaj chcę pokazać ostatni - jak dotąd element - części japońskiej. To kamienne morze miało wg Tadzia być jedyną formą wody w ogrodzie, poza tą w wężach ogrodowych i kranach... Jednak w poprzednie wakacje obiecał, że jakieś ciurkadełko w ogrodzie będzie. Pewnie miał na myśli jakąś fontannę w misce.

Na wiosnę postanowiłam zrobić sobie kałużę wody na niewielkim skrawku przy kamieniach. Pasowała tam kastra budowlana, więc jak się wybraliśmy do składu budowlanego wybrałam taką żeby się zmieściła (były większe ). Potem zawieźliśmy ją na działkę, wykopaliśmy dziurę w ziemi, została wstawiona i wypoziomowana, obsypana ziemią. T potem sam się rzucił do układania kamieni.






Początkowo myślałam, że będzie tam tylko woda dla zwierzaczków, ale szybko kolega mi uświadomił, że mogę tam posadzić nawet lilię wodną. Nie trzeba było dwa razy powtarzać. Szybko zamówiłam specjalną odmianę Nymphaea 'Helvola'. Dokupiłam jeszcze hiacynty wodne, by coś pływało po powierzchni.




To było pierwsze zanurzenie, potem siedziała sobie na dnie.

A gdy zbliżała się Noc Świętojańska uplotłam z szałwii i lukrecji wianek ...



Obecnie zbiornik jest opróżniony z wody i zasłonięty, a lilia pomieszkuje sobie w domku, opatulona liśćmi, styropianem i... kocykiem. Zobaczymy co będzie wiosną. Jeśli przezimuje dostanie koszyczek i znowu popływa sobie do woli. Może zakwitnie jeśli lato będzie gorące?

Bożeno,
bardzo mi miło, że zajrzałaś i też dla siebie miłe widoki dostrzegłaś.
Rozmawiałam z moją przyjaciółką Gosią i... doszłam do wniosku, że ja mogłabym wszędzie wpleść motywy dalekowschodnie. Wszystkie przeszkody, które byście przede mną nie wytoczyły są do obalenia, tyle tylko ... po co?
Ja ze swoimi tęsknotami raczej się nie ukryję, ale nie zarażam. Miło mi czytać, że się podoba to co próbuję stworzyć. Tak naprawdę to dopiero początki, bo choć działkę mamy prawie 10 lat, od dwóch lat idziemy w tą stronę. To naprawdę jeszcze za mało czasu by ocenić co będzie dalej i jaki efekt nastąpi. To właśnie najbardziej pasjonuje.

Oczuszko śliczne Marzy mi się chociaż takie.
Na trzecim zdjęciu po prawej stronie błękitne irysy? Niesamowity kolor

Daniela wrote:
A ja się przychylam do opinii Bożenki pięknie jest, klasycznie, uporząkowanie, ale jedna różyczke jeszcze by się przydała w tym pustym /różanym/ miejscu powyżej
Danielo jaki uporządkowany musi być Wasz świat W życiu nie zatrzymałabym się na takim minimalizmie
Zazdroszczę bardzo

Edit.
... ale dwa ogródki to dwa w końcu

Pamelko,
nie wiem czy nie czytasz w myślach??! Bo w tym pustym miejscu była już różyca Degenhard. Niestety wypadła, choć wydawała mi się odmianą wytrwałą.

Co do uporządkowania, to w przypadku tego niewielkiego ogródka, to rodzaj takiej popisówki, niewielkiej bombonierki, którą tak właśnie urządziliśmy, żeby pracy za wiele nie było. To niewiele większa powierzchnia od typowego dywanu w salonie. Inna sprawa, że to świeże jeszcze i ma prawo być takie czyste, ale nie bój nic, chwasty rosną. To ogródek przy domu i mało czasu tam poświęcam w miarę jednak systematycznie - w tygodniu pracujemy, a w weekendy jesteśmy na działce.

Ewo,
do oczka w czymkolwiek zachęcam.
A irys syberyjski - to jeden z moich pupili. Podobny do odmiany Cambridge, niestety podobieństwo nie jest potwierdzone.

Prześliczny Może chcesz się na coś wymienić? Mam trochę bylin, może czegoś szukasz, a u mnie da się podzielić?

Tak mi się zdawało, że miejsca nie ma za wiele A w to puste miejsce może Rosarium Uetersen? Położyłaby się na ogrodzeniu. Co prawda u mnie jeszcze nie zimowała, ale opinię ma dobrą.

Ewo,
będę część wykopywać i ma już przeznaczenie (drugi ogródek i trzeci na Zachód od W-wy) , ale tak naprawdę jak go ruszę będzie wiadomo czy będzie na zbyciu. Będę o Tobie pamiętała.

Wrócę jeszcze do przedogródka w Oliwie. Ma on jedną poważną wadę, o której nie wspomniałam, no bo kto potrafi się łatwo przyznać do błędu...
Otóż użyty przez nas, poza dolomitem, keramzyt jako wyściółka - całkowicie się nie sprawdził! Jest bardzo schludny, szybko wysycha, lekki. Z tego powodu uwielbiają go koty z osiedla. Mamy tu ich plagę, bo chyba nastąpił brak kontroli nad tą częścią społeczności. Skupia się to na moim ogródku. Koty cały czas przychodzą, grzebią (w dolomicie nie), ciągle muszę poprawiać ukazującą się włókninę. Tego nie przewidziałam.
Planuję zmianę tego keramzytu na inny kamień, ale nie wiem jeszcze kiedy. Niestety to co się dzieje obecnie bardzo mnie zniechęca, dobrze że nie jest tak bardzo widoczne dla niezainteresowanych. Kiedyś gdy był trawnik, koty przychodziły i grzebały tylko pod starymi iglakami, bo tam gleba sucha i jałowa. Teraz im "kuwetkę" powiększyłam. Stosuję repelenty i psikam w miejsca gdzie kopią najczęściej - położyłam tam dodatkowe kamienie - niestety skutek zerowy.

Z kolei na działce koty gdzieś tam sobie są, ale w ogrodzie szkód żadnych, ani śladów nie spotykam.

Danielo skoro już uzgodniłyśmy że jest miejsce na różyczkę /czy Degenhardt nie była za niska / to może wiosną znajdzie się tam kolejny różany krzak Może Rosarium Uetersen czy preferujesz ciemniejsze?
Odnośnie kotów - próbowałaś sypać granulki Kret-Kot-Pies Stop, ale one śmierdzą
W przypadku mojego psa zdały egzamin, jak byłoby z kotami

Witaj Danielo. Iryski bardzo ładne niemniej ja wrócę jeszcze do mini oczka. Zawsze marzyło mi się je mieć i chyba zacznę kombinować. Mam półokrągłą wanienkę..metalową. Gdy by tak z niej. . Co prawda to e-ma wanienka z czasów gdy na działeczce było troszkę prac budowlanych. Tak się do niej przywiązał że kiedykolwiek chciałam zabrać do czegoś innego, od razu coś murował. Gdyby się jednak owa wanienka nadała...to murowanie e-mowi wyperswaduję.

Dziękuję za pamięć
Koty nie lubią wody, jakimś wyjściem byłoby użycie spryskiwacza, żeby je zniechęcić-tylko to wymagałoby wielodniowego czatowania na koty Mądre zwierzęta skojarzyłyby miejsce z nieprzyjemnością i przestały się pchać, gdzie nie proszą. Już widzę, jak bierzecie urlopy i na zmianę czaicie się na koty, żeby je znienacka opryskać Tylko to mi przychodzi do głowy poza użyciem repelentu. Jednak skutki pobytu kotów mogą być naprawdę przykre. Moje mi nie przeszkadzają, z cudzymi byłoby gorzej

Danielo, mam nadzieję, ze sie nie narażę ale mnie tam róże zupelnie nie pasują. Widziałabym tam piekne azalie.
Oczywiście to tylko moje zdanie
Co do kotów, wydaje mi sie, że jednak nie masz wyjścia i musisz zmienić wyściółkę. Natura kocia jest grzebiąca i jak nie te to przyjdą następne. U mnie grzebią w korze