Forum Ogrodnicze Oaza

Dziękuję za pąk Lustige, wiele zapowiada i obiecuje, Aicha jest różą trzeciego planu - dzikuska jak byś ją nazwała, pochodzi od róży gęstokolczastej, kwitnie raz, jak czytam w katalogu, obficie, osiąga 2 m. na 1.5, silnie rośnie i faktycznie pachnie, zapach nie jest wyrafinowany, jedna nuta ale wyraźna. Takie róże sadzi się po to, by zachwycały zanim zakwitną wszystkie arystokratki, co jak widać w tym roku się nie sprawdza.

Marry, wielkie dzięki za opis Aichy - lubię duże róże, nawet spośród angielek moja ulubienicą jest Constance Spry, jak wiadomo - wysoka dziewczyna.
W rewanżu jeszcze troszkę pączków? Dużej róży?
Część zapączkowanego Alchymista.





A te dwie są jeszcze malutkie, Charlotte - sadzona rok temu



i Benjamin Britten, sprzed półtora roku; jeszcze nie kwitł, bo postąpiłam z nim zeszłej wiosny nie-go-dzi-wie . Czekam jak kania dżdżu, bo kolor ma być niesamowity

U mnie pączki.
Old Port na prowadzeniu , ale w tamtym roku też tak było , a ostatecznie pierwsza zakwitla Sunsprite. Zobaczymy , jak będzie w tym sezonie .

Co to? Bardzo sympatyczny kolorek.

Szafirku pięknie się Old Port zapowiada, pamiętam z tamtego roku, że wspaniale kwitł u Ciebie ;

Aniu Alchymist da popis kwitnienia, i chyba to będzie bardzo dobry rok dla róż bo wszystkie mają śliczne pączusie
odpukać w niemalowane ...

Kochana, obyś tylko nie zapeszyła - ja już w zeszłym sezonie miałam taki popis, że wspaniale rokujące róże popryskałam herbicydem...
Takie rzeczy to tylko ja.
Jeszcze kilka pączków, całkiem bezkalorycznych ?
Glamis Castle poczynił mały postęp:



W tej fazie widać wyraźnie, że użyczyła jej genów inna austinka, różowiutka Mary Rose.
Glamis Castle będzie u mnie debiutować, czekam niecierpliwie.
Następna angielka - ale "stara wyjadaczka" na rabacie - Lady of Shalot. Jedna z najładniejszych złocistych - a pączek prawie czerwony:



A ten - zielony. Oczywiście Elfe



I niezbyt udane "z powodu zapadających ciemności" zdjęcie pączków Golden Showers



Tymczasem Lustige...



Ta róża w ciągły sposób zmienia kolor, kształt zresztą też - zapowiada się dość szlachetnie, kończy jako rozwichrzeniec.
A pierwszy kwiat Sorai zaraz się osypie.

W Jaworzu od dwóch dni pada niemiłosiernie i jeszcze będzie, wszytko stoi w pąkach i w wodzie, ale Stanwell P. zaczyna:



a Persian Yellow na dniach:

Wasze już pięknie kwitną. Moje zapaczkowane.
Tu pnace
Golden Shower


NN

To nie ma znaczenia, czy zaczynają kwitnąć tydzień wcześniej, czy później - grunt, by były zdrowe, niepogryzione przez szkodniki i bujnie rosły.
U mnie do zwykłych plag dotykających róże doszła jeszcze jedna: ktoś (coś?) ucina, jakby nożem (dziobem???) małe różane pączki. Nie tylko zresztą, też końcówki pędów powojników.
Kiedyś podpatrzyłam, jak kos utrącał pąki magnolii - ale przynajmniej miał gałęzie do siedzenia przy tej czynności. Po prostu szlag mnie trafia, gdy znajduję na ziemi kolejny pąk. A szkodnika nie odkryłam.
Coraz więcej, coraz więcej pięknotek...
Glamis Castle, którego pąk pokazywałam parę dni temu. Nie jest śnieżnobiały - jakby do szklanki mleka ktoś dodał kroplę soku malinowego.



Louise Clements - amerykańska odmiana, ale w stylu angielek, pochodzi od Grahama Thomasa, jednak ma mocno morelowy kolor i o wiele mniejsza siłę wzrostu - przynajmniej u mnie



"Szalotka" - rozwinie się jutro, pojutrze



Golden Showers



Charlotte powoli rozchyla płatki



Elfe w "okresie zielonym"; szczerze, to wolę, jak jest w pełni rozwinięta i kremowa



No i - potwór

U mnie w tamtym roku Old Port miał mnóstwo , ale to naprawdę mnóstwo pakow i one opadły. Uznałam, że było za sucho , a to był nowy krzaczek. Ale nie wiem, czy to była taka przyczyna. Oznak żerowania bruzdownicy nie znalazłam, ale że jestem niedoswiadczona w temacie róż, to mogłam nie zauważyć jakiś oznak. W tym roku już baczniej się przyglądam. Na razie było kilka mszyc i skoczek grasowal. Popryskalam i widzę , że jest dobrze. Jeszcze powtórzę oprysk za tydzień , bo tak radził p. Hyzy w swoim filmiku .
Tu wspomniana Old Port




W tamtym roku zbudowała najmniejszy krzaczek, a w tym sezonie wygląda naprawdę fajnie .

U mnie róże raczej marnawe i jeszcze w powijakach, ale na pnącej czerwonej zauważyłam pierwsze maciupeńkie pączki. Jest śliczna, nazywam ją różą Hanusi (mojej wnusi), tak kwitła w zeszłym roku:

Artur Bell. Piękna "żelazna" róża. Będzie kwitła i kwitła do jesieni

Niedowierzam ,ze u Was róże tak już pięknie kwitną u mnie dopiero pąki i zimno nic nie kwietnie a mszyce i plamistość liści juz ogromna dziś pryskam plamistość i mączniaka .

Bogusiu - ależ zapraszam na osobistą inspekcję, to nie żaden fotoszop czy inna sztuczka
Ciepełko je podpędza.
Golden Showers rano...



...i przed chwilą:





Po lewej - Soraya, która pierwsze kwitnienie zaraz będzie miała za sobą:



Zaczyna Antike 89, róża Kordesa, u mnie wysoka jak climber, więc ją "kulkuję".



I prawdziwy rambler, Alchymiest:



W porównaniu z tymi potworami, angielki są malutkie, zwłaszcza te młode - dochodzą co najwyżej do półtora metra, a początkowo, jak Benjamin Britten - 40-50 cm. Ale urody nie mierzy się taśmą mierniczą. Wielki Kompozytor chwyta za serce kolorem:

Ja tyle lat staram się dowidzieć co to za róża i nic z tego. Kopiłam ja bo była pod nazwa "lucynka" no jak nie kupić imienniczki. Ale potem przekonałam się, ze nie ma takiej róży.

Łatka wrote:
Oj Aniu nie kus nie kuś

Lucynko - a to nie jest Schneewittchen?