Widzę, że mój własny wpis jest prawie historyczny, a nikt inny nie ma Claire (nie chce się wypowiadać?)
Ale też karkonoskiemu egzemplarzowi wiodło się nie najlepiej, w miarę, jak nasuwał się na róże cień coraz wyższych drzew. W ubiegłym roku postanowiłam: wóz albo przewóz. Przesadziłam tę - i kilka innych cienko przędących - w ciut bardziej słoneczne miejsce. Rezultat natychmiastowy.
Róża krzaczasta Austina (z 2007 roku) nazwana imieniem jego córki. Kwiaty słodko i silnie pachnące, ćwierćrozetowe, około 8 cm średnicy, 40 płatków, białe, w pąku kremowe, według mnie - w kolorze waniliowych lodów, zwłaszcza pąki z cytrynowym nalotem Krzew dorasta podobno do 120 cm, łodygi są delikatne, dość wiotkie (u mnie młody krew ma łodygi ekstremalnie wiotkie, wiążę je)
Moja malutka Klarcia.