Forum Ogrodnicze Oaza

Kopców krecich w okolicy coraz więcej. U mnie na razie spokój. Mam włączone dwa odstraszacze.

Krety u sąsiadów ruszyły. A jak u Was?

Na mojej działce nie ma ani jednej kretowiny, dzięki nawożeniu wyłącznie dojrzałym kompostem, z którego już wyszły dżdżownice.

Ja jak wychodzę wieczorem do ogrodu, to nie wiem gdzie mam nogę postawić Rosówki grubiutkie jak palec, ogrom mniejszych dżdżownic, a kreta ani jednego

A u mnie tętni życie - wszelakie i różnorodne, tylko że ja obecnie już tak bardzo tego nie przeżywam jak kiedyś, nauczyłam się do tego podchodzić bez nerw , a na pory zimowe przygotowałam miejscówki - zakopałam koszyki metalowe, obok koszyka jednego już przekopane

Nie ma to jak butla z gazem

Trzy działki ode mnie jest działkowicz który ma brata na wsi.
Brat co roku przywozi mu obornik.
Działkowicz ten stare narzeka na krety.
Łowi je i wywozi poza teren ROD.

Idąc na swoją działkę codziennie przechodzi koło mojej.
Onegdaj przystanął na chwilę na alejce i bacznie, długo lustrował moją działkę.
Podszedłem do płota.
Był zaskoczony tym że nie ma u mnie kretowin.
Uprawiamy podobne rośliny.
Wysnuł teorię że brat przywozi mu krety w oborniku.

Dzisiaj czytając posty tu o kretach wpadłem na myśl, że dżdżownice tuczone na oborniku zapachem wabią do siebie okoliczne krety, a te wypasione na moim kompoście pochodzenia roślinnego są mnie smaczne.
Rano mam mnóstwo otworów w glebie po wychodzących w nocy dżdżownicach.
A kretów ani jednego.

Jak u Was z krecikami? U mnie spokój w tym roku.

U mnie tez już spokój . Wyleczyłem krecika akupunkturą.

Ja karmię chomiki, karczowniki i norniki, ale ciągle przychodzą nowe. Zaczynam się zastanawiać nad zamówieniami pasty w ilościach paletowych skoro wiadra tak szybko znikają :-/

W tym roku u mnie nornice są ,,nieprzeliczne''. Ryją koło specjalnie sadzonego i niewykopywanego jeszcze czosnku, a gniazda zakładają także pod czarnymi porzeczkami. Dziwne, ale budując korytarze omijają większe korzenie.
Po przetestowaniu wszystkich łatwo dostępnych specyfików zastaję przy szpadlu i petardach.

Na samym początku istnienia działek zadomowiło się kilka rodzin dzikich kotów. Nie było problemów z nornicami, kretami czy nawet szpakami. Teraz kotów nie ma, nornice zżerają cebule, krety ryją a borówki stoją owinięte siatkami i firankami dla ochrony przed szpakami.

Petardy dają satysfakcję, to fakt. Ale są strasznie pracochłonne.

Janusz, u mnie 3-4 miauczące darmozjady i tak myszy harcują.

Jak u Was z kretami? U mnie na razie spokój.

Na razie spokój ale w pobliżu jest dużo kopców krecich. Mam włączonych kilka odstraszaczy. A jak u Was?

Za kilka dni będę karmić zwierzątka, pewnie z kilogram lub więcej saszetek zejdzie. Ale jednej zimy sobie odpusciłem 'bo mało kopców' i wiosną na gwałt musiałem pobierać zrazy z przewróconych drzew.

Jak u Was z kretami? U mnie na razie spokój.

Dwie myszy upolowane na pułapki zatrzaskowe w altanie na "stryszku". Dużym powodzeniem cieszy się też trucizna wyłożona koło kompostownika i na tarasie.

Krety z trawnika przeniosły się na rabaty
wśród róż najwięcej ,chyba jest tam
białko

Bogusiu, nie urobisz się przy kopczykowaniu, będziesz mieć pod ręką misternie przekopaną, spulchnioną ziemię. Kret w różach Ci szkód nie narobi . Polubiłam go, gdy poznałam osobiście karczownika.

W krecich tunelach, złapałem kiedyś dwa krety i osiem nornic. Obecność kretów,nie jest obojętna dla ogrodu.

Nornic czy myszarek, miały ciemną pręgę?

mirzan napisał:"Obecność kretów,nie jest obojętna dla ogrodu". Oczywiście, że nie. W sąsiedniej miejscowości w ogródkach ROD tak tępili krety, że wytępili, za to teraz mają turkucie. Natura nie znosi próżni

No właśnie. Mi sąsiedzi zwrócili uwagę, że jak mi się kret zagnieździ to już go nie wygonię. A wszedł do tunelu. Nie wyganiam go, bo pewnie zjada jakieś paskudztwo. I sama nie wiem czy dobrze robię?

Gałązka, a jak to oni tego kreta wyganiają, wrzeszczą mu do ucha przez jego tunel . To nonsens, kreta nie da się wygonić, można tylko odłowić albo zabić, czasem sam się utopi podczas ulewnych deszczy. U mnie to nierealne, po 10 dniach apartament eko zajęty, bo wokół same często pryskane pola, tam kopca nie uświadczysz, więc wszyscy sprowadzają się do mnie. Koleżanka mi radziła: "weź spryskaj jakąś chemią, to będziesz mieć spokój" . Ja ten stan już zaakceptowałam, co będę się frustrować, kret też chce żyć i wcale mu się nie dziwię. Kopców krecich mam multum w tym roku, ale korzeniowe warzywa - ani jedno nie było zżarte. Teraz jesienią kosy grzebią w warzywniku jak kury, niech grzebią, przynajmniej rolnice mają się z pyszna, bo żrą cokolwiek jeszcze zielone i kapustowate.

Da się wygonić, ale nie na długo. Karbid,świece dymne i inne śmierdziele. Koty nie jedzą kretów. Karczownik ugryzł mojego kota w ogon. Kot obraził się i uciekł.Teraz nie mam kretów, a dookoła mam sąsiadów.