Forum Ogrodnicze Oaza

To nie ważne że kwitną tylko dwa, ale za to jak cudnie!! Co do listeczków zamówionych przez Ciebie, to współczuję Ci stresu jaki musiałaś przejść, ale dobrze że wszystko zakończyło się happy end-em.

Kerstin2309 wrote:
Jeszcze się Krysiu nie przeważyły szale-dziś podejrzałam,że jeden listek od ogonka podgniwa i po przycięciu umieściłam go w ziemi i trzymam kciuki. Kurcze, teraz chłodno i to gorzej dla świeżaków... Ciekawostka jest taka, że ZAWSZE jak coś niedobrego dzieje się z listkami, to to sa właściwie same ...gratisy a te zamówione nie i tak też jest tym razem.

Można by rzec: ironia losu (albo raczej: zieloniastych)

Porosły mi maluchy fiołkowe wyklute od listków, więc się dziś po raz pierwszy przymierzyłam do rozdzielenia tego towarzystwa. Po rozłożeniu na czynniki pierwsze zawartości doniczki Ślubnego Bukietu, z którego aż kipiało załamałam ręce-sadzonek na oko powyżej dziesięciu przy każdym z obu listków! Rozsadziłam najdorodniejszą dla Mamy (obiecaną), sobie drugą(do ziemi), kilka większych w ziemi na handel i obdarowywanie znajomych, ze trzy ciach z powrotem przy listkach matecznych (a nuż coś pójdzie nie tak, jako rezerwa) i jeszcze dwie ładne po umyciu korzeni z ziemi do hydro-jako eksperyment, a najsłabszych garstkę...cóż, do tzw. Koszalina (sorry, nie mam miejsca na dwadzieścia egzemplarzy tego samego gatunku choćby na jakiś czas).

A wszystko to za sprawą naszej Kochanej Barakudki, bo to ona obdarowała mnie takimi plennymi listkami matecznymi. Za co ogromnie dziękuję

To "tera bedom" foty sprzed minutki, jeszcze cieplutkie:

Znowu Kris (jutro zawożę do Mamy, więc się muszę nacieszyć a on się rozkręca )


Madzhenta zaczęła:


Kundelek w hydroponice:


Najnowszy nabytek-Pacific Pearl (a podobno miało u mnie nie być niebieskich...)

Sorry za jakość fotek, sprzęt bylejaki..
No to "jadziem dali":

Ło ja cie, jak parzom, i faktycznie jeszcze gorące, co da się zauważyć po gorących barwach na kwieciu.

I jeszcze:

Krysiu, widać na nich pełno kociej sierści?
Na kuchenny parapet i na lodówkę (moje miejscówki fiołkowe) koty się nie mają jak dostać ale kudły jak widać znają swoje sposoby !!!

Selinko fiołki Ci rosną jak na drożdzach
Moją faworytką jest Złotaja Rybka też ją mam i uwielbiam

Mój parapet

Zmówiłyście się by mnie wystawiać na pokuszenie? No, ja wam dam! hahahaha....

Brawo Gosiu, śliczne sadzonki, takie już starszaczki bardziej niż moje !

Krysiu, Ty się tych morderczych zapędów "przypiekaniowo-przyduszająco-patelniowych" nabawiłaś ostatnio, czy tak masz po prostu, Kochana, hę?

Wiecie co mi chodzi po głowie-jaki jest według Was najbrzydszy gatunek fiołka?
ja obstawiam Bol's Evening Holger. Nie lubię tez pojedynczych, mdłych kwiatów, fioletów, os czy innych chudzielców. Bez urazy dla tych, których zachwycają-gusta są rozmaite i w dodatku się zmieniają (niekiedy drastycznie z: "absolutnie nie" na "ależ jak-najbardziej-tak" )

Gosiu, a gdzie masz nazwy fiołków? Na doniczkach? Czy pamiętasz, który jak się wabi? Ja większość i tak rozpoznaję i fiszka niepotrzebna, ale w sumie jak już je porobiłam samodzielnie, to na razie są wetknięte. Na pewno jak porozdzielam od "matek" to łatwo się pogubić.
A patent fiszkowy polecam-pocięte ze sztywnej plastikowej teczki na dokumenty. Można i wielkość i kształt dobrać jak się komu żywnie podoba. Jak nazwa nieaktualna, to zmywaczem do paznokci i fiszka wielokrotnego użytku a niemal za darmo, a przynajmniej za grosze.

Tak nazwy fiołków mam na doniczkach i oczywiściie zapiski w zeszycie
Hoją zrobiłam "fiszki"ale kupowałam już gotowe w ogrodniczym ale teraz
to ja już skorzystam z Twojego patentu fiszkowego Dzięki za podpowiedz
Selinko ja podobnie jak Ty nie lubię fiołków o pojedyńczych kwiatach
i uważam je za najbrzydsze ale chudzielce(osy)i miniaturki to już bardzo lubię

Selinka wrote: Jaaaa? No coś ty, jestem niesłychanie spokojny człowiek. Sprawdzam tylko skuteczność i siłę perswazji nowo znalezionych ikonek w necie ( ) ....

Chyba Krysi podrzucę dodatkowe patelnie skoro nimi tak ochoczo wywija-całkiem nowe dopiero co kupione...Odnawiam zasoby kuchenne po przeprowadzce U mnie na parapecie fiołki też jedynie 'w pieluchach'- w trakcie przeprowadzki kartoniki z fiołeczkami zginęły jak pod gilotyną. U Ciebie odmianowe rarytasy jak zakwitną będzie co podziwiać

Podrzuć kochana, podrzuć, bo moja patelaszka już prawie na wykończeniu jest.

I że to niby od pichcenia, tiaaa...już nie mam złudzeń, mimo tych fotek na temat robienia przetworów dla zmylenia przeciwnika Kto podpadnie ten skończy jak papryczka w marynacie z musztardą!