Forum Ogrodnicze Oaza

Chcę - nie muszę

co nie musisz?

Tola wrote:
Tolu kochana, gdyby moje parapety wyglądały nadal tak, jak na tej fotce poniżej, to pewnie bywałabyś u mnie jeszcze częściej. A to tylko 1/3 całości parapetu skrętnikowego która się wtedy zmieściła w kadrze.
fotka wspomnieniówka:
Kiedyś tą kolekcję odbuduję!

Mam nadzieję w tym roku pokazywać podobne kwitnienia
Naliczyłam u siebie ponad 60 odmian ....a i to mnie nie satysfakcjonuje...Mam złożone zamówienie w DAFRAL i jeszcze mocne postanowienie, że muszę odzyskać kilka odmian, które straciłam: Anna, Tango, Maja.
Krysiu, jak będziesz chciała, to podrzucę Tobie listki skrętników.Tylko niech się ociepli.

Skrętniki SUPER

A hoje ,ja dopiero zaczynam znimi ,może kiedys i moje będą takie piękne.
Pozdrawiam Agnieszka

Mimo, że wspomnieniowa, to ostatnia fotka jest oszałamiająca

Krysiu masz super roślinki. Mam pytanie czy hoje lepiej rosną zaplecione na jakiejś drabince czy lepiej jest jak są puszczone w różnych kierunkach? Pozdrawiam

No ,no kolekcję skrętników miałaś niezłą :woohoo:To bardzo piękne roślinki .Hojki ruszyły do boju i wyobrażam sobie ,jaki u Ciebie musi być od nich zapach .Moje begonie też już pomału się ruszają ,ale jeszcze muszę poczekać na to aż się zregenerują po zimie .Tak ,jak ja Krysiu możesz jeszcze jakieś wspominkowe parapety wstawić ,ja się nie obrażę i chętnie oglądnę .Buziolki

Tolciu, swego czasu wpadłam w szał miłości skrętnikowej i takie liczby - jak podana przez Ciebie - są wtedy normą, dlatego i mnie ona nie dziwi. Oczywiście będę Ci dopingowała w powiększaniu kolekcji.


Aniu, kwitnienia oszałamiały mnie zawsze i to chyba dlatego tak wspaniale się czuję wśród zielonych, więc gdybym jeszcze kiedyś miała własny, niewielki domek z niedużym ogródkiem.... to byłaby pełnia szczytu marzeń mego serca!


Agniesiu, cieszy mnie to, że odnalazłaś wśród zielonasków swoją miłość. Hoje to wdzięczne rośliny, które cudownie kwitną, jednakże czasami potrafią uczyć człowieka niesamowitej cierpliwości. Ale i tak są tego warte! Jest wśród nich taka mnogość odmian jak i ubarwień kwiatowych że aż ciężko zliczyć. Życzę Ci z nimi radosnej przygody na każdy czas.


Sheltie, widzisz, niektóre hoje najlepiej się czują jako zwisające, inne lepiej się pną po drabinkach. Gdybym wiedziała o jaką odmianę hoi pytasz, to mogłabym może jakoś trafniej tobie doradzić.


Ewuniu, fotki wspominkowe są miłym akcentem tego co było, niestety wiele z nich utraciłam bezpowrotnie, ale postaram się poszperać we własnym archiwum więc może coś się uda znaleźć? Na razie jednak muszę się wygrzewać, bo grypa nieźle mi daje popalić, a w naszej miejscowości jest szał ludzi zagrypionych. A na razie masz

Krysiu ile Ty masz tych hoi bo chyba tysiące?? Na pewno jesteś znawczynią to podpowiedz jak pielęgnować, żeby zakwitły?

Hoje są wredne, hoje są irytujące, niechętne do współpracy - oczywiście są wyjątki jak H. kerri. Tyle mego doświadczenia z hojami

Ale dostało się hojom.... Na szczęście nie jestem póki co nimi zauroczona
Wolę, chętne do współpracy skrętniki

No widzisz Leszku, a ja narzekam na panienkę Kerrii w przeciwieństwie do Ciebie. U każdego hoja może inaczej rosnąć. Ja bym hoje nie nazwała wrednymi lecz opornymi na kwitnienia. Najbardziej mi żal hoi Buottii która niedawno mi odeszła nie wiadomo czemu?

Tolu, skrętniki są chętniejsze od hoi do kwitnienia już jako małe roślinki, więc Ci się nie dziwię że te zielonaski wybrałaś.

Kaciarynko, ja swoje hoje traktuję po macoszemu : podlewam jak mi się przypomni, czasami zrobię im prysznic ożywczy, a w sezonie czasami siknę im jakiegoś nawozu by je podokarmiać z lekka. Ot i tyle mojej opieki nad hojami. One jakoś same chcą kwitnąć.

A narazie szykują mi się hipeastra do kwitnień, i jako pierwszy prawdopodobnie pokaże buźkę pan Gervase. Jeden z hipeastrów ma nawet 3 pędy kwiatowe. O matko, jak ja się cieszę!!

Krysiu w końcu zawitałam
Pamiętam kolekcję mojej mamy, ile ona miała amarylisów czy też fiołków, pod jej rękami każda cebula czy listek zakwitał
W moim domu doniczkowe wegetują i nawet amarylisy przywiezione od mamy po paru latach przestawały kwitnąć, dlatego świadomie zrezygnowałam z większości doniczkowców, choć takie zielone stoją to tu to tam.
Będę zaglądać w oczekiwaniu na kolejno rozkwitające amarylisy

Witaj Majeczko w moich skromnych progach.
Ja niestety, aż tak zaczarowanych łapek nie mam, choć chciałabym takowe mieć. Wiesz Maju, podobnie jak ty czekam ze zniecierpliwieniem na pokaz pysiów hipeastrowych. Czasami mi się marzy Valotta wśród cebulowych ślicznotek. Może i ona też kiedyś dołączy do mojego zbiorku?

No nie bądź taka skromna, te pełne parapety chyba świadczą o czymś przeciwnym.
Takie powolutku ukazujące się pysie z przeważnie gołych cebul są zachwycające, też czekałam z niecierpliwością na końcowy efekt, a w tamtych, zamierzchłych czasach o cebule z nazwami nie było łatwo. Mama je zdobywała swoimi tropami i było sporo różnych kolorów.
A tą vallota tak trudno zdobyć?

Valotta rzadko się pojawia na all, a jeśli już się tam pojawi to natychmiast znika. Jest troszkę podobna do Kliwii, dlatego wiele osób ich ze sobą myli

fotka zapożyczona z netu:

Krysiu nie wiem co powiedzieć ,bo odebrało mi mowę po oglądnięciu Twoich parapetów Tyle odmian Amarylisów ,skrętników doczytałam jednak ,że część tych roślin wyginęła .Niestety na moich parapetach króluje tylko parę fiołków i storczyków i też nie chcą mnie słuchać .Niestety żałuję ,ze domowe u mnie nie chcą rosnąć tylko wegetują .Chyba nie mam do nich ręki co innego z ogrodowymi