Fiubździu, witaj

Łóżko w ogrodzie to na te upały super sprawa, co prawda ja się nocować na nim nie odważę ale eM, bo musiałabym i być zakryta po szyję albo i razem z głową, nie ze strachu ale przez komary, po ugryzieniu robią mi się wielkie bąble, coś jakby uczulona jestem na te wampirki

Co do kotów, to wszystkie są z odzysku, schronisko, po bezdomnych kotkach przed sterylizacją, a na podwórku bezdomniaki, które same się u mnie na posesji zameldowały bez pozwolenia, gwarantuje Ci że gdyby ktokolwiek szukał zaginionego kota lub psa na naszej wioseczce, to pierwsze kroki skierowałby do mnie, jestem wioskowe dziwo, co to dokarmia bezdomne zwierzęta a nawet dzikie

jeże, ma psiarnię i kociarnię, taka nawiedzona VV. Z chęcią bym znalazła dla tych adopcyjnych domy, ale ludzie wolą młode, małe, urocze kocięta, na koty podwórkowe ich nie wydam, bo widzę wokoło jakie mają życie, zwykłe kotki nie mają wzięcia, natomiast te ładniejsze, Myszkim, Krzyś i Pako są nieadopcyjne. A chorym czy "głupim" zwierzakom ludzi nie chcą pomagać czy adoptować. W całym wielkim Wrocławiu i okolicy nie znalazło się miejsce dla bardzo chorego Misia, musiał przyjechać do mnie a powinien być blisko swoich lekarzy. Nadal szukamy mu domu, i nie wiąże się to z kosztami, bo fundacja dba i o utrzymanie i o leczenie, potrzeba ciepłego kąta, kawałka serca, kilku spacerków dziennie i....nic się nie znalazło, gdyby Misio był yorkiem to by nie było problemu, u nas każdy chce mieć yorka czy inne shitzu, produkcja bezdomniaków u nas NIGDY się nie skończy. Właśnie robię projekt plakatów psich i kocich, taki prosty jak "rączka od cepa" żeby oplakatować moją wioskę i może pobliskie miasteczko, i żeby to jeszcze trafiło do zakutych łbów, żeby było mało czytania, bo u nas z tym kiepsko, i żeby przemawiało do...człowieka, jeśli się przy nim zatrzyma, obrazkiem oczywiście ma przemawiać, bo wiadomo ze słowo pisane u nas nie jest "w cenie"

. "Ulało" mi się trochę, ale bardzo kulturalnie, na ogół w temacie bezdomności psów i kotów używam całkiem innego słownictwa
Witaj
Aneczko, przelatuję po zaprzyjaźnionych wątkach jak kometa, czekam na jesień chyba pierwszy raz w życiu

bo teraz to czasu mi brakuje na wszystko. Jeszcze te upały, jak idę na ogród to mnie serce boli, wszystko popalone, trawnik jak ściernisko, a ogród mam za duży żeby wszystko podlewać, studnia ogrodowa wyschła, nawet rzeczka nad która mieszkam również, u nas jest z woda tragedia, mimo że mamy dwa jeziora
Są jednak rośliny w naszych ogrodach które uwielbiają upał, więc niech Wam nikt nie wciska że u nas w gruncie figi nie rosną, moja ma trzy lata, prawdą jest że co roku przemarza (więc i okrycie na zimę nie jest zbyt wielkie;)), ale po przycięciu wiosną szybko nadrabia, moja maleńka ma w tym roku kilkanaście owoców i pierwsze zaczynają dojrzewać, drugie to karczochy, te które nie zostały zjedzone, pięknie kwitną i kochają je miłością wielką...trzemiele
Pozdrawiam wszystkich zaglądających
Jakość fotek "kiepskawa" ale rozładował mi się ten lepszy aparat, ale co nieco widać.