Forum Ogrodnicze Oaza

Pierwszy czerwony:

Ja mam tylko jeden. Z kłącza. jednak przezimował.

A mój się przestraszył,miał być wykopany i chyba usłyszał wyrok.

I jeszcze taki.. łubin.

O jaki piękny ciekawe czy z nasion miałby taki sam kolor

Jego mama była czysto różowa,a ojciec żółty. Ciekawe jakie wyszły Marioli 54 Bo miała te same nasiona. Chciała rózowe, a ja nie skojarzyłam , że obok był żółty łubin.Proponuje by zebrać w tym roku nasiona łubinu i się wymienić. Zobaczymy Co nam z nich wyrośnie.Jak posieje się w sierpniu to w przyszłym roku będą kwitły.
To jest jego mama (zmarzła) zdjęcie stare.

Bardzo chętnie lubię niespodzianki ale bardzo bym chciała żeby wyszedł taki kolor jak Twój.Mama też mi się podoba więc cokolwiek wyjdzie będzie dobrze.

Ja pozbieram ze swoich, może Mariola54 też pozbiera i może ktos się jeszcze zgłosi zobaczymy co nam w przyszłym roku wyjdzie., bo jego brat jest różowo różowy. Może jutro mu zrobię zdjęcie. Jeszcze się dobrze nie rozwinął.

Bezimienny, ale bardzo cieszy
Pierwszy raz zobaczyłam kwiaty, bo rok temu, po zakupie został zjedzony przez ślimaki

02.06.






Obecnie śliskich bestii bardzo mało, tylko gdzieniegdzie można spotkać pojedyncze sztuki.
Albo taki rok, albo... skutecznie unicestwiłam

Ubiegły rok był suchy i one się nie rozmnożyły, u mnie tez nie ma. Ale czy ja dobrze zrozumiałam ty kupujesz sadzonki łubinu. ? Zgroza. Łubin to najłatwiejsza do otrzymania z nasion bylina. Wschodzi jak rzodkiewka, albo jeszcze lepiej. Pozwól mu zawiązać nasiona i jak zaczną pękać stronki rzuć całe kłosy tam gdzie chcesz mieć. rośliny. Wzejdzie ci tak , ze nawet ślimaki nie dadzą radę zjeść.

Wiśta wio, łatwo powiedzieć Emalko Próbowałam już i na tym ogrodzie się nie dochowałam.
Masz lżejszą ziemię... taką miałam na poprzednim ogrodzie i tam faktycznie łubiny można było kosą ciąć!
Całe połacie niebieściły się z daleka i trudno było się go pozbyć.

Gleba ciężka, gliniasta, trzymająca długo wilgoć nie współpracuje z łubinem

Fakt na ciężkiej ziemi łubiny sa wybitnie krótkowieczni , też mam taka ziemie i dwa sezony to max. Ale co roku sieje paczkę kupnych nasion i swoje. W ubiegłym roku kupne mi nie wzeszły, bo było za sucho, za to moich mam zatrzęsienie.

Czerwone przekwitły, zółtego złamała burza z gradem, ostatni (? może jeszcze któryś maluch mnie zdziwi) różowy:

Po wycięciu starych kwiatostanów, pokazał kilka maluszków:

Dołączam moje szczęścia

Połamany przez grad żółty odbił.

Czerwony kwitnie - trzeci raz - uparty:

A jakie warunki mu tak dobrze służą? Czy po przekwitnięciu przycinałaś go?