Podlewam je co 1,5 a czasem nawet co 2 tygodnie.
Bo to, że górna warstwa podłoża jest sucha wcale nie znaczy, że dolna również.
Góra szybko przesycha, ale parę cm niżej jest jeszcze nadal mokro ...
Co tydzień podlewam je tylko w lecie, jak jest naprawdę gorąco.
O tym wilgotnym podłożu też czytałam, że powinny takie mieć, i na początku,
pierwszą z moich aglaonem właśnie tak podlewałam - co tydzień.
Skończyło się to tym, że zaczęła szybko tracić dolne liście, najpierw żółkły, a potem robiły się jak błoto.
Ale w porę się zreflektowałam, że coś jest nie tak, i jakoś przeżyła to zalewanie
Liście mogą też żółknąć z zimna, ale wtedy są kompletnie inne,
nie rozłażą się, nie są 'błotniste', w dotyku są sprężyste jak zdrowe, tyle, że żółte.
Też o tym nie wiedziałam, dopiero podpowiedział mi zachodni hodowca, że tak może się dziać.
Ale większość aglaonem jest raczej twarda.
Poza tym jeszcze jedna kwestia - takie uogólnianie i sztywne instrukcje, że powinno się
podlewać raz na tydzień, albo 2 x w tygodniu, jest kompletnie nieuzasadnione.
Bo przecież każdy ma w domu zupełnie inny mikroklimat, inną temperaturę otoczenia, inną wilgotność.
To, co się sprawdza u jednej osoby, nie sprawdzi się u drugiej.
I nie przejmuj się, że Ty podlewasz swoje raz w tygodniu !!
Jeżeli rosną, są zdrowe - to jest wskazówka, że mają odpowiednie warunki.
Moim odpowiadają takie, jak opisałam, ale każdy musi na zasadzie prób i błędów nauczyć się obsługiwać swoje.
A czy te dolne, prawie czerwone liście u Twojej
'Tivoli' są w porządku?
Bo u jednej z moich też tak się stało - najpierw zrobiły się czerwone, a potem odpadły ...
Podobno to jest 'normalne', też się tak może zdarzyć - jak warunki jej do końca nie pasują, to tak reaguje.
Ale na szczęście to było na samym początku, może kwestia zmiany podłoża po zakupie.
Teraz nie mam z nimi żadnych problemów.
Na dowód, że nie lubią zbyt dużo wody, fotka aglaonem rosnących w naturalnych warunkach.
Zrobiłam ją prawie rok temu, podczas wakacji w ciepłych krajach.
We wszystkich donicach, w których rosły, ziemia była sucha jak wiór !!
I w dodatku nie tak przepuszczalna, jak sugerują, ale raczej błotnista, a w dotyku była twarda jak kamień
A tak w styczniu tego roku kwitła jedna z moich -
A. 'Pink Valentine'