• Strona:
  • 1
  • 2
  • 3

TEMAT: Tobi i jego przyjaciele

Tobi i jego przyjaciele 08 Lut 2015 10:12 #338373

  • kaciarynka
  • kaciarynka's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 175
  • Otrzymane dziękuję: 15
słodkie pieski, przykro mi z powodu Reksia, mi też jakiś czas temu umarła sunia, wiem, że to straszne, ale nic na to czasem nie poradzimy, 3maj się :hug:


Zielone okna z estimeble.pl

Tobi i jego przyjaciele 25 Lut 2015 23:57 #343400

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
Wlazłam, poczytałam i się poryczałam :cry3: Patrzę na mój "związek emerytów i rencistę", wiem że jeszcze trochę i znowu będzie trzeba kogoś żegnać...Niedawno, 7 stycznia odeszła Marysia - kotka. Najgorsze, że czas wcale nie goi ran, trochę tłumi ból, ale po 7 latach od pożegnania ponad 16 letniego Lysia nadal go brakuje.

Tobi śliczny z tą minką :hug: W ogóle przytulaśny, śpiący kumpel pewnie już duży...

Tobi i jego przyjaciele 27 Lut 2015 20:54 #343826

  • viola
  • viola's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1253
  • Otrzymane dziękuję: 1469
Madziu masz całkowitą rację.Czas nie goi tylko trochę tłumi.U mnie to jeszcze świeży ból i pomimo że jest Tobi,Barry i inne przytulaśne,tęsknota nadal jest silna i zawsze ta łza popłynie z oka... :cry3:

Tobi i jego przyjaciele 15 Mar 2015 21:28 #349332

  • Aleksandra
  • Aleksandra's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 814
  • Otrzymane dziękuję: 534
Viola, wiem że to jeszcze świeża rana, ale pamięć o zwierzaczkach i tak zostaje w nas na zawsze. W 88r (1988)odeszła moja czteroletnia spanielka Fanny. Wydawało się to niesprawiedliwe, bo taka młoda. Cóż choroba ... Walczyliśmy o nią i się nie udało. Odeszła od nas w nocy, ale pomimo że była już taka słaba doszła jakoś na nasz materac i przy nas oddała ducha. Po naszym przebudzeniu była jeszcze ciepła. Mieliśmy rozkładane materace na podłodze, więc nie było wysoko, ale ona przez ostatnie dni już nie wychodziła ze swojego koszyka. Gdy się obudziłam, myślałam, że jej się poprawiło i już będzie dobrze ... a ona chciała przy nas odejść ... Minęło tyle lat , a ja ciągle mam ją przed oczyma. Ryczałam długo i nie mogłam się zdobyć na przygarnięcie kolejnego zwierzaczka. Miałam jeszcze kotkę i ona jakby wiedziała i próbowała pocieszać ... I ona odeszła w wieku 13 lat w 2000r. Także została w mojej pamięci i często ją wspominam. Nie podejrzewając,że czas jej dobiega końca, do mego domu trafił nowy kociak na kilka miesięcy przed odejściem Nelci. Kociaka nazwaliśmy Hermioną i po kolejnych 13 latach , czyli rok temu i ona po walce z chorobą (nerki) odeszła od nas. Odeszła w nocy , a Em był przy niej, głaskał ją gdy oddawała ostatnie tchnienie. Odeszła w styczniu 2014r a w czerwcu zachorowała moja suczka Sonia, która jest z nami od 2003r. I znowu batalia o życie psinki. Operacja usunięcia kamienia z moczowodu.(chcieli usunąć od razu nerkę, ale nie wyraziliśmy zgody). Po operacji powikłania, zapalenie trzustki, walka o krwinki, w efekcie transwuzja krwi. Codzienne kroplówki itp. Potem sterydy które osłabiły odporność, kolejne antybiotyki i .... w końcu mogłam sama podjąć decyzję o odstawieniu leków. Bitwa wygrana. Sonia jest z nami i cieszymy się każdym dniem. Wiem, że tak nie będzie wiecznie, bo ma już 12 lat,ale dajemy sobie tyle miłości ile możemy .

Violu, rozpisałam się zbyt dużo o swoich zwierzakach, ale miłość do naszych braci mniejszych nawet po tak wielu latach pozostaje w nas i trwa dopóki trwa o nich pamięć. Dopóki o nich mówimy, piszemy, one są zawsze z nami. Zdjęcie mojej Hermiony mam na ścianie i kiedy obok przechodzą, to wysyłam jej ciepłe myśli.
Czas jest dobrym lekarstwem na ból, ale nie trzeba się bać wspomnień. One są zawsze żywe. Ściskam Cię mocno . Tobi i Barry teraz Cię potrzebują. Popatrz im w oczy. Jakie one są rozumne.
W swoim wątku twórczymwstawię mój obrazek Hermiony.
Za tę wiadomość podziękował(a): viola

Tobi i jego przyjaciele 15 Mar 2015 21:33 #349339

  • Aleksandra
  • Aleksandra's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 814
  • Otrzymane dziękuję: 534
Viola, dla Ciebie zdjęcie mojej kici. Codziennie na nią patrzę i wysyłam jej dobre myśli do krainy wiecznych łowów. Zostanie już w mej pamięci na zawsze.


Hermiona.jpg
Za tę wiadomość podziękował(a): viola

Tobi i jego przyjaciele 16 Mar 2015 00:13 #349419

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
Ooooo! A ona taka szylkretka była?? Znałam taką przytulaśną cwaniarę-szylkreciarę, pół gęby ruda pół czarna a tułów szylkrecik. Na dodatek największa puszczalska na osiedlu i to mimo sterylki...Co moi znajomi z nią mieli...Wszystkie parapety obsadzone kocimi amatorami wdzięków Sissy, a wycieraczki przed drzwiami same rozpadały się od kocich zapaszków. Trwało to prawie 13 lat, potem kilka dni walki o zdrowie i życie (nerki,w efekcie mocznica) i Sissy odeszła na wieczne polowanie...

Tobi i jego przyjaciele 20 Mar 2015 14:19 #350804

  • Aleksandra
  • Aleksandra's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 814
  • Otrzymane dziękuję: 534
Upss, zdjęcie miałam wstawić w innym wątku, ale jakoś chyba z rozpędu tak wyszło ;)
Magdo, ona faktycznie była śliczna szylkretowo umaszczona. Z przytulaniem już zupełnie na bakier, ale spryciara to i owszem. Co tu mówić, kochana była i już.

Viola, mam nadzieję że pomału odzyskujesz siły .
Za tę wiadomość podziękował(a): viola

Tobi i jego przyjaciele 21 Mar 2015 22:16 #351205

  • sierika
  • sierika's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Natury nie oszukasz,czyli moje dojrzewanie do eko
  • Posty: 4104
  • Otrzymane dziękuję: 4954
Dopiero trafiłam tu.... :oops: , takie życie, kochamy i cieszymy się, kochamy i cierpimy.....
Ale ważne jest, że chcemy i dajemy dobro......to co dostajemy w zamian nie ma miary, wolę zwierzęta niż ludzi, wiem, brzmi to fatalnie ale wiem co mówię....

Tobi i jego przyjaciele 21 Mar 2015 23:36 #351251

  • viola
  • viola's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1253
  • Otrzymane dziękuję: 1469
Olu a ja cieszę się,że wstawiłaś u mnie :) Sliczna kicia,też mam kilka kociaków,żyją w zgodzie z psiakami.Tulą się do siebie i fajnie to wyglada.Powiedzenie więc,że żyją jak pies z kotem jest nietrafne :lol:
Ewo coś w tym jest.Zwierzęta kochają miłością bezgraniczną,nie odwracają się od człowieka,nie żywią urazy,są wierne i oddane do końca.ZAwsze gdy przygarniam jakieś stworzonko to raczej to bezdomne,porzucone bo serce się kraje ile zła potrafi wyrządzić jeden człowiek.A podobno to my jesteśmy ustawieni na najwyższym szczeblu.Gdy umierał mój piesek byłam przy nim cały czas,głaskałam,tuliłam a on patrzył na mnie oczami pełnymi bólu.Nigdy nie zapomnę jego spojrzenia.Nie chciałam żeby jego ostatnie chwile były w samotności.Chciałam żeby czuł że jest tak samo kochany jak kochał nas.Ciągle myślę,że zrobiłam za mało,że może było jeszcze bardziej walczyć,może wcześniej...ale dziś już za :( późno

Tobi i jego przyjaciele 22 Mar 2015 01:01 #351267

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
sierika wrote:
[...] wolę zwierzęta niż ludzi, wiem, brzmi to fatalnie ale wiem co mówię....
Ewcia, nie przejmuj się, też tak uważam, a co gorsza - mojego poglądu nawet nie staram się ukrywać, czasami wręcz ostentacyjnie demonstruję :happy-old:

Viola, znam to poczucie, że może można by coś więcej, może wcześniej, a może gdyby...Tylko, że takie zadręczanie nie ma sensu. jak odeszła niedawno Marysia, ryczałam przez trzy tygodnie, zwłaszcza że wetka mi wytknęła brak regularnych badań nerek kota, że mogłam przyjechać wcześniej, to może by...Ale spojrzałam na 16 letnie życie Marysi inaczej: miała nas, nasze psy, dom, swoje kąty i ścieżki, miała pełne michy, miała życie o jakim niejeden śmietnikowy Buras mógłby marzyć. Jeśli trzeba było, zawoziliśmy do weta, jesli była zestresowana, przyjeżdzała do niej specjalnie behawiorystka. Ostatnie dwa lata, przewaznie spała na parapecie albo wychodziła na dwór i wieczorem trzeba było po nią wyjść, wdrapać sie na drabinę lub stos cegieł przy garazu,i zdjąć ją z dachu, bo miała już problemy z samodzielnym schodzeniem. Wiem, że była szczęśliwa, bo często mruczała zadowolona. Dlatego postanowiłam się już nie dołować, tylko mając przekonanie, że moje dni też kiedyś dobiegną końca, wiem że Szantrapsien i tak na mnie poczeka przy Tęczowym Moście.
Ostatnio pokłóciłam się z księdzem o ten Tęczowy Most, bo on wiadomo, a to że zwierzęta nie mają takiego statusu i praw jak ludzie, a to że nie mają duszy, więc nigdzie po śmierci nie idą... :jeez: a poszło o to, że zmarła nasza wiekowa parafianka i jakaś jej znajoma zaczęła "...ale się kiedyś wszyscy TAM spotkamy...". Zapytałam TAM znaczy GDZIE? Więc ksiądz niepotrzebnie się wciął i swoje zaczął o "Domu Pana"...Koniec dyskusji był taki, że zadeklarowałam swoją wolę po śmierci iść tam gdzie moje zwierzęta, bo w katolickim niebie z pewnością się nie zmieszczę wśród tych wszystkich nadętych i wyniosłych, przekonanych że wiedzą lepiej kto ma jakie prawa i kto gdzie trafi. Na proste pytanie dlaczego Bóg stworzył najpierw zwierzęta i dał im ziemię w użytkowanie, a potem człowieka i przekazał mu ziemię taką "second hand" używaną - to jakoś księdzu odpowiedź nie przyszła.
Za tę wiadomość podziękował(a): viola

Tobi i jego przyjaciele 22 Mar 2015 01:30 #351268

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
aaaa, no i zapomniałam dopisać, że zwierzęta mają duszę. To akurat wiedziałam, ale ostatnio prawie namacalnie przekonała się o tym moja siostra. Niedawno jej suczka Poga przegrała walkę z padaczką, jak ostanio byliśmy u Anki nic nie zapowiadało nieszczęścia, ataki bywały, ale do opanowania. Poga w tym dniu była wesoła, przychodziła po mizianko i buzi, cieszyła sie że nas widzi. Przy wyjeździe jak zwykle pogłaskałam ją, wyprzytulałam, strasznie sie napraszała do głaskania. Na drugi dzień Anka dzwoni z płaczem, że są z Pogą u weta, że miała atak za atakiem, źrenice nie reagują na światło, że to już chyba koniec.
No i stało się... :sad2: Wczoraj po południu Anka pisze mi na skype, że Poga przyszła się z nią pożegnać. Kilka nocy temu miała dziwny sen. Wydawało jej się, że Poga weszła do sypialni (a normalnie pies miał zakaz), Anka miała rękę zsuniętą z łóżka i poczuła jak Poga ją trąca pyskiem, niemal fizycznie czuła jej dotyk, pisała że to było takie realistyczne, że się obudziła i w pierwszym odruchu chciała zbesztać, że włazi do sypialni. Ocknęła się i doszło do niej, że to był tylko sen, ale to ciepło na ręce, to całe wrażenie było bardzo osobliwe.
Szwagier był rozczarowany, że nie przyszła do niego, bo uważał, że to jego pies, bo on go oswoił kiełbasą... :hug:
Anka wspominała, że myślą czasami o przygarnięciu jakiegoś psa, ale sama nie wie, bo wszystkie obowiązki kocio-króliczo-psie potem na nią spadają. Wytłumaczyłam, że Poga przyszła nie po to, żeby sie pożegnać, trąciła Ankę pyskiem zachęcająco, żeby przekonać do słusznej decyzji.
Za tę wiadomość podziękował(a): viola

Tobi i jego przyjaciele 02 Sie 2015 20:05 #393211

  • viola
  • viola's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1253
  • Otrzymane dziękuję: 1469
Nasz czteroletni Tobi gdy śpi

20150311_102927-2.jpg
Ostatnio zmieniany: 02 Sie 2015 20:08 przez viola.
Za tę wiadomość podziękował(a): Tabaaza, MagdaH, Adasiowa

Tobi i jego przyjaciele 09 Wrz 2015 21:56 #400961

  • maria
  • maria's Avatar
  • Offline
  • Expert Boarder
  • Posty: 125
  • Otrzymane dziękuję: 84
DSC00346.jpg


Przypadkiem trafiłam na tę strone.Wszystkie wątki przypominają mi mojego kochanego przyjaciela.Nemo był pięknym dużym mieszańcem chorował ,udało się powstrzymać chorobe na rok .Po roku nastąpiło pogorszenie ,wył z bólu .Leki poskutkowały najakiś czas.Okropnie dyszał już nie mógł wstawać a miał tylko 8 lat :( Decyzja skończyć cirpienia mego przyjaciela.Nie mogłam być z wet jak podawał zastrzyk- nie mogłam spojrzec Nemowi w oczy ,bo do końca nie wiedziałam czy postepuje słusznie.Ryczałam nie wiem ile. Trauma CZŁONKA RODZINY trwała długo.Załozyłam konto na fejsie dołaczyłam do róznych grup zwłaszcza zwierzeta ,schroniska .Tam ogladajac posty doszłam do wniosku ze do konca nie walczyłam o niego ,ze jeszcze mozna go było operowac choc szanse nikłe ale warto było sprubowac .Pozostał w sercu zal ,ale po kilku miesiacach odejscia mojego przyjaciela w styczniu 20014r.przygarnełam wyrzuconego małego kundelka .Mam go jest posłuszny ,ale to nie ten którego juz nie ma i zaden nie jest go w stanie zastapic .Pies tak jak pisałyscie w postach powinien byc do konca ze swoim przyjacielem czuc jego obecnosc ,ja nie dałam rady .Chwała tym ktorzy pomimo ogromnego bólu trwali do końca ze swym przyjacielem :thanks: Pierwsze zdjecie Nemo {+} drugie Pikus
Załączniki:
Ostatnio zmieniany: 09 Wrz 2015 22:06 przez maria.
Za tę wiadomość podziękował(a): viola

Tobi i jego przyjaciele 09 Wrz 2015 22:38 #400975

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
Mario, nie do końca się z Tobą zgadzam. Określenie czy "coś można było jeszcze zrobić" jest w każdym przypadku trudne i każda decyzja o eutanazji jest ogromnie obciążająca. Nie dziwi mnie jeśli ktoś nie chce być przy zwierzaku do samego wbicia igły w serce, bo jest to widok który może złamać największego twardziela, a pies w tym momencie jest już zwykle niekontaktowy. W lutym br. na moich oczach zeszła nasza ukochana kotka Marysia, u weterynarza, 3 minuty po podaniu leku, zaczęła się dusić i pomimo reanimacji - zmarła. Wetka wyrzucała mi, że przyszłam z nią za późno, ze nie kontrolowałam jej nerek, że tylko 5 razy w ciągu 16 lat życia byłam z nią u weta. Tak, ale... Pomyślałam o tych 16 latach szczęśliwego i dostatniego zycia Marysi, takiego o jakim niejeden bezdomny burasek moze marzyć, miała nas, nasze psy, jeżynki afrykańskie, ogródek, dach garażu na którym wylegiwała się od wiosny do jesieni. Pod koniec życia miała problemy ze schodzeniem z wyżyn, wejść na dach umiała, ale trzeba było ją z pomocą drabiny ściągać. Czy można było jej przedłużyc życie? Pewnie tak, ale jaka byłaby jakość tego życia? Gdyby miała wegetować na tapczanie, nie mogąc robic tego co lubi, tylko po to żebym ja miała poczucie, ze dałam jej kilka tygodni życia wiecej - czułabym się jak egoistka.
Pamiętaj też, ze duże psy szybciej się starzeją, a mieszańce przejmuja w genach sporo obciążeń po rasowych przodkach, piszę bo mój Biszkopt jest synem amstaffki i (prawdopodobnie) labradora. Uszy właściwie identyczne jak Nemo, makijaż wokół oczu też, i pokładające się na poscieli fafle :wink4: Tylko cały umaszczony jak łebek Nemo i Tobi od Violi, biały na piersi.

Tobi i jego przyjaciele 14 Mar 2016 02:40 #444788

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
Tobuś, pewnie Panci pomagasz w wiosennych pracach ogródkowych i jesteś tak zajęty, że nie masz czasu skrobnąć co u Was... :whistle:

Tobi i jego przyjaciele 25 Maj 2016 22:35 #473847

  • viola
  • viola's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1253
  • Otrzymane dziękuję: 1469
Madziu przepraszam ale gdzieś przeoczyłam twój wpis.Tobi uwielbia szaleć po ogródku,nie patrzy,kwiatek nie kwiatek,doniczka nie doniczka.Wszystko fruwa.Niby takie małe a spustoszenia potrafi narobić w oka mgnieniu :rotfl1: I każdy krzaczek musi oznaczyć,że jego :lol:
Za tę wiadomość podziękował(a): MagdaH

Tobi i jego przyjaciele 25 Maj 2016 23:01 #473869

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
W sumie sie nie dziwię, że nie piszesz...Ja też z zażenowaniem czytam zamknięty już wątek o Rudzielcu a teraz reszta dyskusji toczy się na wątku kontaktowym z ekipą forum. Fajnie, ze u Was wszystko w porządku, ja już oszacowałam zimowo-przeprowadzkowe straty, myślałam że łagodna zima będzie łatwiejsza dla roślin do przeżycia, ale okazało się, że sporo zgniło...

Tobi i jego przyjaciele 03 Cze 2016 21:03 #477342

  • viola
  • viola's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1253
  • Otrzymane dziękuję: 1469
Madziu u mnie też wyginęło trochę roślin,to pewnie dlatego,że śniegu było mało.Przykro,że wyszło jak wyszło :( Brakuje mi bardzo Romy,która była autorytetem dla mnie ale tu też mam kilku znajomych których bardzo lubię więc trochę jestem rozdarta.Odwiedzam nowe forum dziewczyn jako gość.Waham się przed zarejestrowaniem gdyż na oazie mało się odzywam a będąc na drugim forum to już chyba braknie czasu.Mimo wszystko jak na razie będę do nich zaglądać a czas pokaże


Zielone okna z estimeble.pl

  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3
Wygenerowano w 0.421 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum