Forum Ogrodnicze Oaza

Mrs John Laing


1 krzaczek sadzony jesienią 2013 roku. Zimowała pod małym kopczykiem jak wszystkie nowo sadzone róże. Po zimie cięcie minimalne, jakieś 2-3 cm.
Właśnie zaczyna u mnie swoje pierwsze kwitnienie. Zapach piękny jak to u historycznych ale mam kilka, które w tym aspekcie biją go na głowę.

Dziewczyny, patrzę na wasze MJL i ogarniają mnie wątpliwości. Moja jakby jaśniejsza, kwiat też jakby inaczej zbudowany. Tłumaczę sobie, że to przyczyna pierwszego kwitnienia...... ale nie jestem przekonana. Liście niby takie same .......

Możecie potwierdzić, że to na 100% ona? Kupowałam jako MJL.

Ewa, zobacz na pierwsze zdjęcia: moja z pierwszego kwitnienia (chyba ) też jaśniejsza.
Dużo zależy od ustawień aparatu.
Kolorystyka twoich zdjęć jest zupełnie inna od moich nastawień.
Nie mówię,że na 100% Twój krzaczek to John Laing, zobaczysz w następnym roku.

Ostatnie zdjęcie odmiany u mnie jakoś w fioletach wyszło ale mnie się podoba!

Jeśli chodzi od odwzorowanie koloru to mój aparat raczej wiernie oddaje rzeczywistość, monitor też mam skalibrowany i to co widzę na ekranie wygląda tak jak na rabatach...... choć wiem, że Wy możecie widzieć moje zdjęcia inaczej. Ja widzę wielką różnicę już na laptopie męża. Ja mam w swoim monitor LCD, a Małżowina ma LED i u niego wszystkie moje zdjęcia mają zdecydowanie chłodniejszy odcień.
No nic..... pożyjemy, zobaczymy.
A ja dziękuję za szybką odpowiedź.

I jeszcze cały krzaczek

Dokładnie po dwóch miesiącach od poprzedniego postu mój Mrs. John Laing wygląda tak:



Najdłuższe pędy w okolicach 2 m. Wbrew opiniom zupełnie zdrowy..... nawet 1 plamki na liściach.

Już mam stuprocentową pewność, że krzew jest zgodny odmianowo.

Jestem w tej róży absolutnie zakochana.

Napiszcie, proszę, jak tniecie swoje Jaśki???

Zakulkowany wiosną przechodzi samego siebie. Byłoby jeszcze lepiej gdyby nie kilkudniowe ulewy i porywiste wiatry, które wytarmosiły krzew bez litości.
Kwiaty są jednak tak wielkie i ciężkie, że smętnie zwisają w dół, a duża część leży na ziemi. Po kwitnieniu zamierzam przyciąć i poprowadzić krzew filarowo. Z wysoka to mogą sobie zwisać ..... a nawet powinny.
Jednym słowem - zachwytów ciąg dalszy pomimo epizodów z mączniakiem i przędziorkami, które są w tej róży równie mocno zakochane co i ja.

Pędy prowadzone poziomo wypuściły mnóstwo kwitnących odrostów , wcześniej dość chuderlawa i niezbyt obficie obsypana kwiatami. Na pierwszym zdjęciu po lewej stronie "zlewa się" z Mary Rose.

Bardzo lubię tę różę za wigor i piękne, wielkie, cudnie pachnące kwiaty: