Gliny ci nie nawieźli, mogli nawieść iłu takiego jaki ja mam pod ziemią, ale u mnie to stan naturalny i muszę się z tym męczyć, chociaż znalazłem na to sposoby. Mogli też wrzucić ci wszystko to co popadło czyli mieszaninę różności.
Pierwsze co mi przychodzi do głowy to :
1. Biorę sekator i obcinam ewidentnie uschnięte gałęzie.
2. Zbieram igły wszystkie jakie znajdują się wokół rośliny i spalam to wszystko.
3. Wyrzucam tą szmatę którą skrzętnie sprzedali ci panowie ogrodnicy
.
4. Naturalna ściółka .
5. Zastosuj oprysk np. Amistarem
5. Nie stosuj żadnych wspomagaczy, żadnych super cudownych sił daj im odpocząć. Żadnych nawozów. Te rośliny same powinny rosnąć.
6. Niektóre sosny jak np. limba podlewam kiedy jest sucho, dużo i bardzo bardzo rzadko. Raz ale dobrze. Inne jak sosna smołowa czy żółta nie robię z nimi absolutnie nic/ oprócz korygowania gałęzi.
ladnydom.pl/Ogrody/1,113645,21853163,zab...porady-eksperta.html
Kiedyś więcej w chemii siedziałem dziś sporadycznie, a co rusz pojawiają się na rynku inne opryski/ substancje czynne być może są takie same, ale nazwa inna. Chociaż nie zawsze Unia co rusz zakazuje i nakazuje różnego rodzaju dziwactwa.Także nie jestem aż tak na bieżąco.
Rośliny takie jak sosny naprawdę nie potrzebują zbyt wiele, muszą mieć jednak warunki zbliżone do tych w których rosną w naturalnych stanowiskach. Ta onuca która siedzi pod spodem nie pozwala na naturalną cyrkulację woda- słońce- powietrze.
Jak już mowa o naturalnych zasobach leśnych. Wiele osób w tym ja uważam, że nawet nie należy przytargiwać z lasu worów z szyszkami czy też innym materiałem ponieważ może on zawierać choroby z którymi nasze wypieszczone rośliny żyjące w zupełnie innych warunkach mogą sobie nie poradzić.
Postaw więcej na naturalizm. Będziesz spokojniejszy, parę złotych zostanie w kieszeni i co najważniejsze ogród wróci do natury. Ja ze swoim nauczyłem się już żyć. Jest bardziej dziki. Ludzie patrzą z przymrużeniem oka, ale on ma mi się podobać, pełno w nim ptaków, ziół i innego tatałajstwa. Ale zeszło mi z tym kilka lat, zmieniłem nastawienie i wiem, że teraz mi się on podoba.
Masz piękne miejsce i pole do popisu.
Zapomniałem dodać stosowałem żelazo, ale to raz jedyny w życiu. W kwietniu kiedy przyszła pora deszczowa. Żelazo w oprysku firmy Intermag. Nie jest to reklama, ale takie nawozy są przeważnie w sklepie w którym się zaopatruję. Dużo i tanio.
Chyba bardziej zielone były. Może jak natrafię to znowu zastosuję w tym roku, ale to długa przerwa była. A tak to czasem podleję jak jest sucho. I nic więcej z nimi nie robię. Kory nie kupuję, bo szkoda mi pieniędzy