Kiedy pytają mnie , jak udały mi się pomidory w tym roku ? Odpowiadam :
Podsumowanie sezonu 2019 w uprawie pomidorów.
Rok ten w rozumieniu ogólnym mogę ująć jako najlepszy do tej pory w mojej „karierze” uprawy pomidorów. Rozumienie ogólne jest to zakres obejmujący to iż w tym roku miałam smakowo najlepsze jak do tej pory odmiany, nie było większych problemów z pogodą , chorobami i innymi problemami w uprawie.
Z jedynych minusów można uznać to ze pomidory do gruntu zostały wsadzone bardzo późno tj 31 maja i 7 czerwca. I to mogę rozwinąć na 2 powody. Pierwszy to bardzo brzydki maj – po pierwsze był to najchłodniejszy maj od 28 lat mimo iż nie było tzw. zimnych ogrodników ale było chłodno, wietrznie i deszczowo więc wolałam nie ryzykować i posadzić pomidory później. Drugi termin wysadzania czyli 7 czerwca był bardziej wymuszany gdyż pomidory które miały trafić do szklarni trafiły ostanie do gruntu gdyż szklarnia nie została wybudowana. Co oczywiście odbiło się na ich wzroście i plonowaniu bo za długo siedziały domciach. Zanim ruszyły to trzeba je było ogłowić i ostatecznie miały max 3 grona . Uprawa w gruncie ze względu na przygruntowe przymrozki została zlikwidowana 5 października . Zebrałam około 2 dużych skrzynek zielonych pomidorów. Niestety podczas zbierania nie były widoczne objawy zarazy ziemniaczanej, po przyniesieniu do domu , dopiero dały widoczne objawy i całe 2 skrzynki poszły do wyrzucenia. O tym wspomnę jeszcze przy opisie odmian.
Uprawa w tunelu w tym roku wyjątkowo się udała. Świeże podłoże ( tj nowa ziemia + obornik) sprawiły że pomidory nie cierpiały na niedostatek pierwiastków, a wręcz nawet chwilowo wykazywały objawy przenawożenia. Dlatego przez cały sezon nie były niczym nawożone. Wyjątkiem był jednorazowy oprysk z saletry wapniowej na Suchą zgniliznę wierzchołkową . I tu bym chciała się chwilę zatrzymać gdyż mam jedno spostrzeżenie na temat tej przypadłości i moich obserwacji w tym roku. SZW jest spowodowana trudnościami w dostarczaniu wapnia do owców, zaleca się więc oprysk samych owoców saletra wapniową i zwiększenie podlewania. Oprysk zaleca się co 7-10 dni. Ja ze względu na chroniczny brak czasu opryskałam je 1 raz za to codziennie podczas upałów obficie podlewałam szczególnie te krzaki na których objawy występowały najliczniej i postęp choroby zatrzymał się a kolejne owoce nie miały jej objawów. Pierwsze przymrozki na początku października na poziomie max -2 st. pomidory przetrwały w tunelu z pomocą rozpalonych wkładów od zniczy na mój tunel ( wymiary 7x 9m czyli 63 m2 ) dałam 6 wkładów. I kiedy temp na zewnątrz była -2 w tunelu było +2. Kolejny większy przymrozek był w nocy z 31 październik /1 listopad , również rozpaliłam znicze jednak 3 z nich zgasły i pomidory zostały ścięte przez mróz . Na szczecie tylko większość liści . Dlatego zerwałam wszystkie owoce do dojrzewania w domu. Został jedynie Yellow Peraship który rósł obok zapalonego wkładu. Ostaniec i on podał się 11 listopada. Przy uprawie tunelowej ważnym aspektem w tym roku było to ze pomidory zostały bardzo wcześnie wysadzone tj 17 kwietnia ( pierwsza partia zaś druga 11 maja ) Jeszcze nigdy pogoda nie pozwoziła na tak wczesne wsadzenie , mówię to o kontekście tego iż mieszkając na wschodzie Polski o tej porze roku są często przygruntowe przymrozki, a tzw zimni ogrodnicy są praktycznie co roku. Owszem zaryzykowałam ale pomyślałam że skoro mam to trzymać w domu a jest tak ciepło, prognozy nie zapowiadają mrozu wsadzę w razie czego miałam na podorędziu zapas zniczy i grzejnik elektryczny .
Ten rok był dobry , gdyż pomidory obyły się bez jakichkolwiek oprysków przeciw chorobom. Zazwyczaj pryskam je podczas sadzenia miedzianem ( dokładnie opryskuje cały krzak , również od spodu i korzenie) a następnie powtarzam oprysk po ok 10 dniach od wsadzenia. W tym roku nie były opryskane właśnie tak zapobiegawczo a przez cały sezon również nie wykazywały oznak chorób więc też nie pryskałam niczym.
A teraz trochę pomidorów w liczbach .
W roku 2019 wysiałam 108 odmian pomidorów. Łączna liczba wysianych nasiona to 388. Z tego skiełkowało 298 szt co stanowi kiełkowalność na poziomie 76,8 %. Skiełkowane nasiona układałam w wielo doniczkach i z nich uzyskałam 289 siewek które zostały po pikowane do większych kubków , których wyszło 289. Ostatecznie dało się dochować 281 sadzonek. Z czego 166 szt zostało sprzedanych /podarowanych a 15 szt trafiło do gruntu do podwyższanej grządki, 16 szt w gruncie w ziemi, 78 szt w tunelu i 6 szt w donicach. Procent uzyskanych sadzonek do wysianych nasiona kształtuje się na poziomie 72,4 %.
Miałam też 1 samosiejkę w tunelu która przywędrowała z siewka sałaty był to Yellow Peraship.
Odmiany – na wstępie wspominam że był to najlepszy rok także w stosunku do odmian. A to dlatego że po pierwsze miałam wiele sprawdzonych odmian , które mnie jak i domownikom bardzo smakują a są to m.in. Red Pear , Ałtajski Ornażewyj, Azoykha, Bernan rosen, 1884, Champagne, Cudo Ałtaja, Cundy stripe, Gogosha, Gribnoje Lukoshko, Gordost Sibirii, Japoński Krab, Malinowy bardzo Stary, Malinówka Sąsiadki, Malachitowa Szkatułka, Sewernyje, Sałdacki, Tiałżeltowies Siberii.
Z wielkich klap wyszło :
1. Pod względem smaku – Absinthe – wiele zachwytów poczytałam o tym pomidorze, jak dla mnie był był bezsmakowy, twarda skórka, środek miękki precz rozpadający się już na krzaku.
2. Pod względem kiełkowania lub trwałości siewki – Marmande i Volvie Ukho ( nie wykiełkowało ani jedno ) Kellogs Breakfast – skiełkowało ale padło.
3. Klapa klap – Brutus – również osławiony smakowo jednak nie dał się poznać od tej strony. Wręcz jego obarczam za przyczynę zmarnowania wyżej opisanych 2 skrzynek pomidorów. Według opisów pomidor gruntowy więc powędrował do gruntu 31 maja. Co do wzrostu i zawiązywania złego słowa powiedzieć nie mogę . Ale pierwsze owce dojrzał dopiero we wrześniu . Smakiem nie zachwycił ot zwykły pomidor. Pod koniec września gdy pogoda zaczęła się psuć zaczęły wyskakiwać na nim objawy zarazy ziemniaczanej i to nie na liściach tylko od razu na owcach. Zostały regularnie usuwane. I kiedy przed zapowiadanym mrozem zebrałam zielone owoce z gruntu nie miały objawów ZZ ale przypuszczam ze Brustus był jej nośnikiem i zainfekował wszystkie pozostałe. Oczywiście widzę tez w tym woja winę bo nie powinnam go kłaść z innymi pomidorami wiedząc ze miał ZZ i ewentualnie kontrolować te które były przyniesione do domu a ja pierwszy raz zajrzałam do nich kilka dni po zerwaniu i wszystko było już z wyraźnymi oznakami ZZ. Pomidor ten tez utwierdził mnie w przekonaniu że szkoda czasu i nerwów na zajmowanie się odmianami ogólnie dostępnymi w ogrodniczych produkowanymi przez polskie firmy nasiennicze. Brustus dołączył do ich grona w tym roku zasilając poczet takich odmiana jak Betalux czy Bawole serce który w życiu już nie posieje.
4. Klapa koktajlowa – Czerwony koktajlowy groniasty – bezsmakowy, twarda skórka a po postawieniu żeby lepiej dojrzała skórka pęka i praktycznie nie dało ie zerwać z krzaka
5. Klapa krzyżówek – Kas 21 - według opisu na forum miał być fioletowym sercem , u mnie by w pokoleniu F4 i okazała się być żółtym czerwonym okrągławym ale mięsistym i smacznym pomidorkiem.
6. Klapa niezgodności odmian - Chocolate Chery, Perła Małopolski , Megagronek – niestety żadna z tych odmian nie było tym czym miało być. W grę nie wchodzi pomyłka przy oznaczaniu gdyż nic nie było podobne do tych odmian albo nie mogłam z niczym pomyśli. A że nasiona miałam z wymiany obstawiam obstawiam błędy przy zbiorach/ pakowaniu przez darczyńcę. I o ile Choclate i Perła były przeciętnymi malinówkami o tyle Megaronek moje rozczarowanie zrekompensował tym że był bardzo plenny , mimo ogłowienia wypuszczał co chwilę nowe pędy i kwiaty szybko i 100 % wiązała i nawet nie trafiał do domu był systematycznie zjadany z krzaka. I nawet jak cały krzak ściął ostatecznie mróz, jak uprzątałam tunel 11 listopada to on przy ziemi miał kolejnego wilka i kwiaty .
Odkrycia sezony to Zagadka Proidy , Corazon de Buey , Ewa Purple Bali, Sakharnyj ( Cukrowy Słoń) , Abakańskij Rózwoyj, Fox Nose, Ispolin, Korelova, Green zebra, kiwi, texas star .
Największe zaskoczenie co do odmiany w której nie pokładałam nadziei San Marzano Mini – posiałam jako eksperyment aby wysiać wcześniej pomidory ( tj w styczniu) doświetlać i przyspieszyć ich owocowanie oprócz doniczkowych niskich padło na tę kokatjlówkę. Ostatecznie trafił do tunelu , na początku jak to ciepłolubny Włoch bardzo marudził ale jak przyszło ciepło ruszył z kopyta, miał rozbudowane grona z kwiatami, świetnie wiązał najmniejsze grona miały minimum 20 owców a największe maiło około 100.
Największym strzałem dziesiątkę okazało się wybranie i posadzenie 3 odmian , które w opisach miały bardzo wczesny okres dojrzewania. Zeszłoroczny eksperyment z odmianą 42 days nie powidła się ( pomidor zaowocował znacznie później niż inne odmiany a także był nieciekawy w smaku a jego krzew jako pierwszy zachorował i został usunięty ) . W tym roku postawiłam na Odmiany Matina, Stupice i Najwcześniejszy. I owszem sprawdziło się pierwszego czerwonego pomidorka zerwałam z Matiny 29 czerwca. A zaraz po nim dojrzewały pozostałe. O ile w smaku Najwcześniejszy był przeciętny ( choć jak mówią lepszy przeciętny ze swojego ogrodu niż jakikolwiek inny ze sklepu) to Matina i Supice były fajnymi w smaku i niewielkimi w rozmiarach pomidorkami do podjadania przez cały sezon do później jesieni.
Niedosytem ( szczególnie dla mojej najstarszej córki która tylko takie preferuje) było to ze posadziłam w tym roku abrazo mało koktajlówek. Lubimy je sobie podjadać „ do filmu” zamiast popcornu . Na początku września dziewczynki też biorą je do szkoły jako dodatek do drugiego śniadania. I tu anegdotko -ciekawostka. Ala świeżo upieczona drugoklasistka szykuje się wrześniowego poranka do szkoły i wywiązuję się taki dialog
Ala : Mamo naszykowałaś mi pomidorki małe do szkoły ?
Ja : tak, cały pojemniczek
Ala : a dałaś mi Dancing With Smurf ?
Ja : nie ,bo nie było zerwanych w domu
Ala : a mogą być dojrzałe ?
Ja: pewnie są w tunelu bo wczoraj nie zrywałam
Ala : to polecę szybko urwać bo bardzo smakują moim kolegom i koleżankom w szkole .
W razie dodatkowych pytań pozostaję do waszej dyspozycji.