Miło mi za dostrzeżenie mojego zapału do uprawy w perlicie, bo sporo ryzykowałem nie znając tego podłoża, a bazując tylko na wpisach pomodoro, Twoich i innych użytkowników forum.
Zaufałem i starałem się powtarzać do do joty wytycznych przy tejże uprawie. Z początku miałem sporo niepewności, dużo pytań, nie znałem nawet pojęć liścieni, porwałem się z motyką na słońce można by tak stwierdzić. Zachęciła mnie ta metoda uprawy również między innymi dlatego, że była czymś nowym dla mnie i mógłem zaskoczyć w swoim otoczeniu rodzinnym czy bliskich takim sposobem uprawy. Do tej pory ktokolwiek kto mnie odwiedzi pyta o te "kamyczki" w doniczce. A ja lubię zaskakiwać, nawet sam siebie zaskoczyłem, że nie nawaliłem, choć było blisko przez to nieodpowiednie pH pożywki.
Kontynuując, podobało mi się w uprawie z perlitem to, że dłużej zachowywał wilgoć niż gotowe podłoże do wysiewu na bazie torfu i perlitu, w którym też często spotykałem się z grubymi kawałkami drewnopochodnymi, a przy perlicie tylko napełniasz i nie sprawdzasz nic. Jedynie czasami ulatniał się pył w powietrzu, ale mi nie przeszkadzało bardzo, zależy od granulacji perlitu.
Trzeba też w odpowiednim momencie pikować roślinki do większych pojemników, mam na myśli wilgotność podłoża, bo całkiem mokry perlit lepi się do rąk i do wszystkiego, trzeba przeczekać aż doschnie odpowiednio, bo nawet można porwać korzenie przy wyciąganiu sadzonki.
Zdarzyło mi się też przewrócić pojedyncze pojemniki z pomidorami i było co sprzątać, ale czystszy parapet niż od torfu. Także jak ktoś ma kota lub małe dzieciaki to trzeba jakoś to zabezpieczyć trzymając w oddzielnym pokoju albo liczyć na to, że nie przewrócą
Chyba Paula coś o tym wie, jeśli dobrze sobie przypominam
Doceniam perlit również za to, że otrzymuję gwarancję wolnego od patogenów podłoża.
Jak pewnie przewijałaś wątek to zauważyłaś, że używałem przez krótki czas pożywki o nieodpowiednim pH i przez to sknociłem sobie przyswajanie fosforu, co spowodowało, że rośliny były na start zabiedzone. Jednak dotrwały do końca rozsady, przyjęły się i zbieram z nich owoce pracy.
Ani razu nie zwiędły pomidory przez czas uprawy w perlicie, a w gotowym podłożu o mało nie zabiłem jednego dnia pomidora z braku wody, był wystawiony na południowy parapet tak jak inne perlitowe pomidory i szybciej wołał o wodę.
Ja kupowałem perlit o granulacji 3-6 mm w 20l workach, bo nie wiedziałem jeszcze czy będę kontynuował ten sposób uprawy dlatego nie kupowałem 125 litrów od razu. Teraz przed następnym sezonem kupię już duży wór, tylko nie wiem czy wybrać tańszy z granulacją 0-2.5 mm, co pewnie mógłby bardziej pylić .Oczywiście zostało mi perlitu z tego sezonu, ale nie będzie go wystarczająco dużo, jeśli zamierzam użyć go do innych rozsad.
Ciekawy jestem podłoża kokosowego, o którym kiedyś wspominała babcia Ala, stwierdzając, że perlit z czasem traci swoje właściwości higroskopijne ,a włókno przeciwnie.
Trochę czasu upłynęło i mogłem coś pominąć, może uzupełnię jak mi się coś przypomni.
P.S. Ale referat mi się napisał, tyle to tylko na egzaminie ostatnio pisałem.