Forum Ogrodnicze Oaza

Ja mam butelki 1 litrowe pet po mleku. Od połowy butelki do dna nacinam nożem, kilka nacięć. Nie zapychają się ziemią. Znajomy robi otwory starym wiertłem fi 10
rozgrzewa nad ogniem i przepycha ściankę butelki (idzie jak w masło).

Dziury w plastikach dobrze się robi lutownicą, ale na dworze aby nie wdychać oparów. Mam na stałe właśnie do plastikowych donic czy różnego rodzaju pojemników więc teraz zastosuję do butelek 1,5 l po mineralnej ( dopóki nie ma butelkomatów to trzeba im dać drugie życie ).

Elu, myślę że lepsze będą butelki o szerszej szyjce, bo wygodniej będzie wodę wlewać do nich, z tym że może też do nich wlecieć żaba lub duży konik polny, jeśli będą stały "w polu". A jeszcze się zastanawiam, czy w upał pszczoły i trzmiele nie będą się w nich topić, co u mnie nagminnie się dzieje, jeśli w plastikowym np. wiadrze jest woda, bo plastik jest zbyt gładki i one nie potrafią wyjść, więc pilnuję, aby pułapki nie były na nich zastawione. W jednym wiadrze jest woda i keramzyt, on jest lekki, pływa po powierzchni i owady nie toną. Ja chyba pozostanę przy tradycyjnym podlewaniu, u mnie dużo owadów zapylających jest.

Alu przecież woda w tych butelkach wsiąknie w podłoże, to fajny pomysł np. nalewać kolejno do butelek i później wracać i jeszcze raz nalewać. Owady nie powinny się topić bo u mnie po całej działce stoją pojemniki, w nich kamienie, kawałki styropianu i owady szczególnie trzmiele i pszczoły przylatują do poideł a jest ich mnóstwo szczególnie jak kwitnie lawenda ( brzęczenie jak w ulu ). Nalewam też dla ptaków w większe naczynia ( stare garnki, patelnie ) bo one piją wodę i się kąpią.

kazko47 wrote:
U mnie takie podlewanie jak pokazane na tym rysunku w prawym górnym rogu, świetnie sprawdzało się w zeszłym roku w pojemnikach. Dziurki (kilka, 4-5) zrobiłam bardzo grubą igłą tuż przy dnie, ale jednak na boku butelki. Butelki (po jednej butelce po mleku albo soku na ok. 10L donicę) zasypywałam w czasie napełniania donic ziemią przy sadzeniu rośliny. Ważne, żeby butelki miały dobrze dopasowane zakrętki (najlepiej po prostu własne), bo jak będzie podchodzić powietrze to woda bardzo szybko przeleje się do donicy i ewentualnie na zewnątrz (moje donice miały otwory w dnie, żeby deszcz nie potopił mi papryk i bakłażanów), a chodzi przecież o to, żeby to było podlewanie rozłożone w czasie. Żeby zobaczyć jak to działa warto podziurkować butelkę w wyżej opisany sposób, wstawić do talerza na zupę (miseczki), napełnić butelkę wodą aż po brzeg i zakręcić. Inspirujących eksperymentów zanim zaczniemy siewy na potęgę.

Można też wkopać butelkę szyjką do dołu.
W korku wiercę dziurki, dno butelki odcinam na pierwszym rancie i wiercę w nim dziurkę.
Wkopuję butelkę do góry nogami, można pod korkiem zostawić trochę pustej przestrzeni, żeby się nie zapychało. Nalewam wody i zakładam kapturek z denka. Przy pierwszych dwóch-trzech podlewaniach trzeba lekko ścisnąć butelkę, żeby się pofalowała i dała wsunać w odcięte denko. Potem kształt się utrwala (taki pofalowany) i kapturki nakłada się sprawnie.
Trzeba tylko butelkę solidnie w ziemi zakotwiczyć - za płytko wkopana potrafi się przewrócić, gdy strumień z konewki wartki.

Jakby w ściankach wywiercić kilka dodatkowych dziurek, mogło by lepiej działać.

Edit: sposób Kazika jest bardziej estetyczny - głębiej wykopane butelki są mniej widoczne dla oka.
Ja używam 1,5l PETów i zawsze sporo wystaje.

Parapetowe Jole, pomimo braków promieni słonecznych, postanowiły wypuścić pączusie

Stosuję w tunelu opisany powyżej sposób podlewania z tym że używamy popularnych doniczek po zakupionych sadzonkach kwiatów o pojemności około 0,3l.Zalety takiego podlewania to kontrolowana ilość cieczy, dobre wykorzystanie cieczy z uwagi na niewielkie odparowanie z powierzchni oraz brak zablocenia wkoło krzaczka. W razie zamulenia dna taką doniczkę można łatwo wyjąć oczyścić i dać na swoje miejsce. W pełni sezonu podlewamy co drugi dzień po 5
napelnień doniczki co daje ponad 5 litrów na tydzień. Wiadomo że jak wszystko tak i ta metoda podlewania ma swoje "zady i walety" trzeba się przy tym nałazić ale to akurat mam odpowiada.

Jeszcze takie ciekawostki uprawowe. Propozycja francuskich ogrodników.

Nie wiem czy dobrze rozumiem obrazki ale czy na pierwszym może chodzić o wyciągnięcie samokończącego z kolejnych wilków ?

Z tego co zrozumiałem, to jest to sposób na przedłużenie owocowania. Poszczególne piętra owocują w odstępie ok. miesiąca.
Nie wszystkie samokończące nadają się do tego. Tak np. Alsu - praktycznie na każdym pędzie owocuje, łodygi raczej cienkie.
Morden - co prawda pędy masywniejsze ale chyba byłby problem z wyprowadzeniem nowych pięter. Uprawiałem tą odmianę
na jeden pęd i z tego co pamiętam miał pierwsze grono o dużych owocach, następne dwa owoce mniejsze.
Prowadzenie jak na rysunku skutkuje jednorodnymi dużymi pomidorami na każdym piętrze (prawdopodobnie.

Więcej jest tu:
tomatologue.free.fr/tailler_la_tomate.html

Namiot jest gotowy na przyjęcie pomidorków.W tym sezonie będę miał 15 odmian w tym 14 kozulowe.
W czwartek wysiewam nasionka.Pomidorki te będą rosły wyłącznie w namiocie.Koktajlówki do gruntu wysieję poźniej.Do skiełkowania też pójdzie malabar.

Czym masz zamiar dogrzewać tunel w razie przymrozków?

Juz kiedyś pokazywałem a mianowicie takim małym grzejniczkem włączanym bezpośrednio do kontaktu(bez kabla).Jest on często reklamowany w internecie.Handy He... .

Józef namiot perfekcyjne przygotowany do sezonu.Twoje zdjęcia zmobilizowały mnie do pracy.Do soboty,o ile pozwoli pogoda,mam zamiar uporządkować swoje.

Az jestem w szoku, że takie małe coś nagrzeje ci tunel.... ja myślałem aby dac farelka 2kw, ale jak 400W daje rade to jeszcze lepiej.

Swoje pomidorki wysadzam pomiędzy 15-20.04.więc u mnie,nie ma już prawie przymrozków stąd ten grzejniczek daje radę.Grzeje już chyba 4 sezon i nigdy nie zawiódł.

Kreciku, czy Twoja szklarnia przylega jednym krótszym bokiem do ściany budynku?