Minęło siedem długich miesięcy i znów pojawiłem się.
Niektórych,którzy będą chcieli tylko pooglądać zdjęcia irysów czeka tu rozczarowanie bowiem to kącik WYOBRAŹNI. Czasami tak ogromnej, że i ja się boję...
Nie tak dawno udało mi się ukończyć pierwsze z dwóch opowiadań jakie są zamieszczane w mojej książce pt. AJRYSY
Jak pamiętamy pierwsza księga nosiła tytuł "Dwa Światy" i zawierała Midd Amerykano oraz Jazland. Druga o czym informowałem na końcu książki nosi tytuł "Odwiedziny" i będzie zawierać również dwa opowiadania Lord Locust oraz Lady Erwinia. Oczywiście Lord Locust (choć osobno również) jest kontynuacją Midd Amerykano a Lady Erwinia analogicznie.
Dziś chciałbym przedstawić fragment z czwartego opowiadania tj. Lady Erwinia
Zapraszam do lektury
Już są! Przyjechali! – Cieszyła się Jadzia na wieść o nowych mieszkańcach Jazlandu.
Jadzia jest rówieśniczką Allys. Wspólnie razem wychowywały się w Szklanym Pałacu. I choć Jadzia doskonale wiedziała, że Allys będzie kiedyś następczynią tronu, a ona i jej skromne pochodzenie nigdy nie dorównają księżniczce, mimo to, bardzo lubiła ją i ze wzajemnością.
Jej ojcem jest Ajrys z dalekiego Australio, imieniem Crazy For You, a matką urzekająco piękna Dorothy Davis, mieszkanka Zamerykano.
Jadzia w równym stopniu odziedziczyła cechy obojga rodziców. Delikatną, kremową cerę oraz jasne włosy w odcieniu dojrzałej moreli zawdzięcza mamie. Duże jasnoróżowo/filetowe oczy i ciemnopomarańczowy trójpas ma po tacie. Charakterystyczną osobowość również zawdzięcza swoim rodzicom. Rozwagę i odpowiedzialność mamy, przeplata szalonymi pomysłami ojca.
A gdy znów spłatała komuś śmiesznego figla. Allys zawsze jej powtarzała: – Wydoroślej Aryjsko! Lecz ona tylko uśmiechała się i odpowiadała: – Allys nie bądź taka sztywna, mam jeszcze czas. Po czym znów planowała komu tym razem zafundować psotę.
Większość mieszkańców Jazlandu znała ją, więc kto mógł to unikał jej, by nie zostać kolejną ofiarą jej żartów. Nowi, którzy dopiero co przyjechali do Jazlandu byli wręcz wymarzonymi kandydatami dla jej „starych sprawdzonych psikusów”
Stała teraz oparta plecami o framugę wrót sali królewskiej, za którymi Król Jazzband wraz z Królową Seducerss oficjalnie witali nowych mieszkańców. Jak nie oficjalnie dowiedziała się od Jaźwina, Królewskiego Architekta przybyłych z sąsiedniego Królestwa Jukraina, z Księstwa o bardzo oryginalnej nazwie Igoraland.
– Witajcie, moi kochani przyjaciele z pięknej Jukrainy – przywitał pogodnie całą czwórkę ustawionych w szeregu Jazzband.
– Miło widzieć w naszym skromnym Księstwie tak dostojnych gości – miękko zwróciła się do nich Seducerss.
– Dziękujemy miłościwy Królu i piękna Królowo, ale naprawdę nie zasługujemy na tak oficjalne powitanie – odpowiedział Ajrys o ciemnoniebieskich włosach i pomarańczowych, gorących oczach. – Jesteśmy zwykłymi Ajrysami, bez żadnych tytułów szlacheckich – dodał po chwili.
– Dla nas każdy nowy mieszkaniec, którego sprowadza Znany i Zacny jest bardzo ważny. I nie jest istotne, czy pochodzi on z królewskich rodów, czy też nie? Jest tak samo witany – odrzekł Król.
– Jeszcze raz dziękujemy za tak miłe powitanie – ponownie odezwał się niebieskowłosy Ajrys.
– A czy kawaler może nam przedstawić siebie i swoich przyjaciół? – ciepło spytała Królowa.
Chłopak dopiero teraz zdał sobie sprawę jaką dużą gafę popełnił nie przedstawiając się i swoich przyjaciół.
Na swoją obronę mógł mieć tylko to, iż jako prosty Ajrys, nie znał etykiety dworu i obyczajów w nim panujących. A gdy Marszałek Zamku zaprowadził ich przed oblicze Ich Wysokości był tak onieśmielony, że mowę mu odjęło. Teraz skoro stojąc jako pierwszy w szeregu i ten który przemówił, został przez cichą aprobatę pozostałych, uznany za swego rodzaju przywódcę. Więc nie pozostawało mu nic innego, niż zacząć raz jeszcze:
– Najmocniej przepraszam Króla i Królową za to moje niedopatrzenie.
Małżonkowie wymienili spojrzenia, uśmiechnęli się i skierowali wzrok na całą czwórkę.
– Chciałbym przedstawić nasze Ajryski: Lina Kostenko i Myroslava – kontynuował.
Obie zrobiły krok do przodu i próbowały wykonać coś, co miało przypominać ajrysowskie dygniecie i ciepło zwróciły się:
– Jesteśmy zachwycone móc poznać Wasze Wysokości.
– Brawo, brawo – klaskała Królowa na tak idealnie synchronizowaną wypowiedź.
Ajryski ponownie wykonały nieudolne dygniecie i powróciły do szeregu.
Król dłonią zasłonił usta, by skryć uśmiech wywołany ich „pląsami”.
Niebieskowłosy ajrys, widząc jak bardzo męczą się jego koleżanki i kolega dworską etykietą, postanowił nieco przyspieszyć, aby mieć to już za sobą:
– Młodzieniec o blond kremowych włosach i ciemnych, grantowych oczach ma na imię Delfin i Rusałka, które otrzymał na Świecie Imienia dzięki tym specyficznym cechom.
Młodzieniec zrobił krok do przodu, a dostawiając drugą łodygę, wykonał coś, co miało być żołnierskim przytupem, lecz wyszło zbyt cicho. A on donośnym głosem niczym śpiewak operowy zaczął:
– Bardzo się cieszę, że mogłem tu przybyć. Od Seedlinga interesowałem się podróżami i dlatego w Igoralandzie nazywano mnie Delfin. W Trzech Oceanach żyje niezwykłe zwierzę, którego nazwa brzmi identycznie jak moja pierwsza nazwa imienia i zwierzę to podróżuje po wszystkich Oceanach Świata.
– Brawo, brawo Delfinie – zwrócił się do niego Król. – Myślę, że skoro samo Delfin wystarczało w Igoralandzie, to ja nie widzę przeciwwskazań, byś i tu, posługiwał się tylko nim.
– Dziękuję miłościwy Królu – opowiedział Delfin i cofnął się do szeregu.
– Teraz czas na mnie – rzekł niebieskowłosy. – Na imię mam Cheremosh i w Igoralandzie zajmowałem się głównie umilaniem czasu Ajrysom graniem na skrzypcach.
– Potrafisz grać na skrzypcach? – zdziwiła się Seducerss.
– Tak, o pani! – odpowiedział i wyjął spod trójpasa instrument. Chwilę stroił go, a po chwili całą królewską komnatę wypełniły dźwięki w melodyjnym i dość szybkim tempie.
– Co się tam dzieje? – głośno myślała Jadzia, cały czas nasłuchując przez zamknięte wrota, kiedy wreszcie wyjdą.
Tyle się napracowała wymyślając im powitalną niespodziankę, a oni jak na złość, nie wychodzili. Kiedy już zrezygnowana chciała opuścić zamek, usłyszała kroki zbliżające się do wrót. Natychmiast wybiegła na zewnątrz, by przygotować się na ich powitanie.
Cała czwórka wyszła z zamku na dziedziniec i było widać, że odetchnęli z ulgą, mając oficjalną część z głowy.
– Dzień dobry – ciepło się do nich zwróciła. – Było aż tak źle? – dodała widząc jak uchodzi z nich mocno zestresowane powietrze.
– Witaj nieznajoma – odpowiedział znów pierwszy Cheremosh. – Nigdy nie byliśmy tak witani, stąd ten stres.
– Acha… – westchnęła i dodała: – Jestem Jadzia. Podeszła do niego i podała mu dłoń na przywitanie.
– Cheremosh – przedstawił się.
– Od razu widać, że nie pochodzisz z Polange – rzekła. – Fajny kolor włosów… – dodała.
Następnie podała dłoń różowowłosej Ajrysce, ta odwzajemniając uścisk rzekła:
– Myroslava mam na imię. Miło mi cię poznać .
– A mnie zwą Lina, choć tak naprawdę mam na imię Lina Kostenko – odezwała się bardzo wysoka, szczupła Ajryska o żółtobiałych włosach i soczyście zielonych oczach.
– Witaj Lino – odpowiedziała Jadzia.
– Jestem Delfin – krótko rzekł i podał jej dłoń na przywitanie.
– Bardzo oryginale imię – odpowiedziała Jadzia.
Kiedy drugie już mniej oficjalne przywitanie dobiegło końca i zrobiła się niezręczna cisza. Pierwszy znów odezwał się Cheremosh:
– Czy wiesz może jak dojść do Wielkiego Koła, które mamy zamieszkać, zgodnie z wolą Króla?.
– Oczywiście, że tak – odpowiedziała cała uradowana. – Zaraz wskażę wam drogę do niego.
– Czy to daleko od Zamku Arbo? – spytała Lina.
– Dość daleko… wędrując wytyczoną drogą… – odpowiedziała przeciągle Jadzia. A gdy ujrzała w ich oczach lekkie zakłopotanie długim marszem, dodała: – Można też do niego dojść skrótem.
– Skrótem? – powtórzyli chórem.
– Jeżeli chcecie to mogę wam go wskazać?
Perspektywa długiego marszu, po ponad trzech dniach podróży była im teraz niewskazana, za to skrót był jak najbardziej tak i odpowiedzieli:
– Pójdziemy skrótem.
Jadzia wewnątrz, aż się cała radośnie zatrząsła na tą odpowiedź. Gdyż tak do końca nie mogła przewidzieć, czy skuszą się na jej propozycję.
– A więc zapraszam za mną – odpowiedziała i ruszyła przodem. Uniosła lekko głowę i spojrzała na słońce, które właśnie schowało się w koronach wysokich sosen otaczających Jazland. – Idealnie, wszystko zgodnie z planem – pomyślała...
Jeżeli będziecie chcieli znać jak się skończyła ta historia i jaką niespodziankę przygotowała Jadzia nowym mieszkańcom Jazlandu musicie uzbroić się w cierpliwość do kwietnia - wtedy ma mieć premiera drugiej księgi Ajrysy zatytułowanej "ODWIEDZINY"
ZiZ