TEMAT: Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę

Odp: Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 26 Sty 2013 16:04 #115718

  • Tabaaza
  • Tabaaza's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Irysomaniaczka
  • Posty: 1499
  • Otrzymane dziękuję: 2041
Hejka! :)
Robert, czosnek, cytrynka, promile i przede wszystkim wyrko! Co Ty jeszcze robisz przy kompie?! :screem: Wynocha do pościeli! Prześpij się i pomyśl o ilustracjach do książeczki ( ze szczególnym uwzględnieniem księżniczków :wink4: :rotfl1: a Lorda Metala to już załatwi Barashkon :wink4: :rotfl1: ). Sio! :P
Pozdrówczanki
K. :woohoo:
P.S. Bo będziesz musiał brać antybiotyki i dopiero będzie! :idea1:
Jak już sobie ogród urządzę po swojemu to go zdemoluję i zacznę urządzać od nowa!
Za tę wiadomość podziękował(a): Irysek Robert


Zielone okna z estimeble.pl

Odp: Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 27 Sty 2013 20:13 #116128

  • bajtek
  • bajtek's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 208
  • Otrzymane dziękuję: 453
Dane z tabeli musisz pomnożyć razy 10 – bo to było liczone na 10% Leśnictwa.
W tym wypadku wygląda to dużo lepiej . A zająca rzeczywiście dawno nie widziałem. Może to dlatego że mamy więcej lisów od czasu kiedy szczepionki przeciw wściekliźnie rozrzucają z samolotów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Irysek Robert

Odp: Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 28 Sty 2013 14:46 #116324

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
W chorobie dzieci się nudzą i piszą bajki...
Kolejny mały fragment.

– Podobno jestem pod szczęśliwym słońcem zapylony. Czas najwyższy to sprawdzić. Powiedz mi tylko, za ile nocy będzie sobota? - spytał Favid.
– Dziś mamy środę. Czyli za trzy noce będzie sobota – szybko policzył Nefrolepis.
– Do soboty postaram się wszystko przygotować i raz jeszcze przyjdziemy tu do ciebie. Może akurat dopisze nam szczęście i gabinet zostawią otwarty.
– A ja, spróbuję podpytać innych mieszkańców Chaty. Może czegoś więcej się dowiem. Czasami gdy pada słaby deszcz, wystawiają nas wszystkich na werandę, abyśmy się wykąpali – to nasza jedyna wspólna rozrywka. Dziś przeczytałem, że na piątek zapowiadają opady deszczu, więc jest szansa na pierwszą kąpiel w tym roku.
– To do soboty przyjacielu – uściskiem dłoni pożegnał go Favid.
– Do zobaczenia Favidzie i pamiętaj, za trzy noce.
Favid zeskoczył z parapetu na krzesło, a później na podłogę i skierował się do wąskiego pomieszczenia, na końcu którego znajdowały się magiczne wrota z małym przejściem.
Quell, który stał na swoim posterunku, na widok wychodzącego przyjaciela, porzucił go. Następnie pobiegł pod sosnę, gdzie czekał już na niego Favid.
– I co masz wszystko? Wykradłeś Certyfikat dla Lupinusa? Widziałeś Order Iris? – dopytywał się gdy tylko go zobaczył.
– Za dużo zadajesz pytań na raz – zwrócił mu uwagę Favid.
– Co się stało? Przyłapali cię? – gorączkował się Quell.
– Nic się nie stało, i nikt mnie nie złapał. Są małe komplikacje – spokojnie odpowiedział Favid.
– Jakie komplikacje, o czym ty mówisz?
– Wszystkie dokumenty wraz z Certyfikatami są zamknięte w gabinecie.
– W gabinecie, zamknięte! Co to oznacza?
– Tylko tyle, że musimy kolejny raz zmienić plan i będziemy potrzebowali pomocy i to dużej pomocy mój przyjacielu.

Rzeczywiście drugiej nocy spadł deszcz, jak wyczytał to Nefrolepis. Nie był to potężny Tempest, ale spokojny ciepły deszczyk, w sam raz na letnią kąpiel. W Chacie już od świtu było ogromne zamieszanie. Favid i Quell schowani przed deszczem pod wierzbowym parasolem, obserwowali teren werandy, na który wnoszeni byli więźniowie w ceramicznych kajdanach. Znani i Zacni ustawiali ich blisko siebie. Quell naliczył już kilkudziesięciu. Nawet rozpoznał kilka gatunków Cactaceae z jego rodzinnego Lenna Teqaxus, które tam, na wolności osiągają gigantyczne rozmiary, i są prawdziwymi władcami pustynnego Lenna. – Ci są, najwyżej mojego wzrostu – pomyślał. Niespodzianie Favid wyrwał go z tych rozważań:
– Jest! To on! To nasz nowy przyjaciel!
– Który, który to? – dopytywał się Quell.
– Ten, którego właśnie postawili, koło tych dziwnie wyglądających, niczym grube stojące pnie.
– To Carnegie – szybko poprawił go Quell.
– Może i Carnegie, a nasz przyjaciel właśnie z nimi rozmawia. Widzisz go?
– Jeśli rozmawia, to tak, widzę go. Ale, dlaczego oni tak się cieszą z deszczu?
– Też byś się cieszył, gdyś miał kąpiel raz, a może dwa razy w sezonie – odpowiedział mu Favid.
– Co takiego?! – z niedowierzaniem spytał Quell.
– Więc radzę tobie. Ciesz się wolnością, bo inni mają znacznie gorzej.
Ostatnio zmieniany: 28 Sty 2013 14:51 przez Irysek Robert.
Za tę wiadomość podziękował(a): barashka, bajtek

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 09 Lut 2013 13:09 #121111

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Księstwo Jazland

_DSC0305_2013-02-09.JPG


_DSC0308.JPG
Za tę wiadomość podziękował(a): adamian, barashka, bajtek, Wendka, VERA

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 09 Lut 2013 17:51 #121226

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Fragment pochodzi z drugiej części książki Ajrysy "Odwiedziny"


Lord Locust zdawał sobie sprawę, że najsłabszym ogniwem jego armii jest walka na ziemi. Za wszelką cenę chciał nauczyć ich dobrze władać szpadą, lecz nie potrafił znaleźć odpowiedniego nauczyciela, z drugiej strony kto chciałby pracować dla niego. Jedyną, która mogłaby mu pomóc, była jego daleka krewna, Hrabina Beetle z Dynastii Stonka. Jej żołnierze nie są może wyśmienitymi lotnikami, lecz na ziemi to prawdziwi mistrzowie w walce na miecze. Niestety ich zajadła kłótnia przed wieloma sezonami o podbój nowych terenów Zamerykano, zmusiła ją do opuszczenia Kontynentu. Na pływających wehikułach popłynęła za Trzy Oceany na Stary Kontynent. Tam czują się znakomicie, a ich Rodzina stale się powiększa. Dlatego jemu pozostawał tylko atak z powietrza, wykonany z zaskoczenia całą armią. Musiał tylko opracować szczegóły swojego planu. – Tym razem osobiście w asyście kilkunastu Zawiadowców udam się na rozpoznanie terenu – pomyślał przechadzając się po swoje tymczasowej kwaterze, którą wybudowano dla niego po udanym ataku na niewielki Dwór Greesham.
Jego żołnierze jak zawsze po każdym zwycięstwie świętowali bardzo hucznie. Tym razem było podobnie. Gdy tylko pokonali całkowicie zaskoczonych mieszkańców Greesham, nastało ogromne obżarstwo. Każda cześć Ajrysa i Bylina była zjadana na bieżąco. O niektóre, lepsze fragmenty toczyły się tu i ówdzie bójki. W tak olbrzymiej armii Locust nie mógł sobie pozwolić na brak dyscypliny i każdego kto wszczynał bójkę Sierżanci zamykali w tymczasowych aresztach.
Dzisiejszej nocy, wszystkie były wypełnione po brzegi krnąbrnymi żołnierzami, gdzie również i w nich dochodziło do przepychanek. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Sierżant imieniem Coward postanowił zameldować Lordowi o zaistniałej sytuacji.
– Jak to brakuje miejsc! – Krzyczał na Sierżanta Locust.
– Panie, wszystkie areszty są przepełnione, a ich stale przybywa.
– A te prowizoryczne, które pozostały po siedzibie Bylinów – dopytywał się Locust.
– Te również. Panie, wszytko pełne. Co robić?
– Posłuchaj mnie uważnie – zawahał się gdyż dostrzegł w jego oczach panikę, której nienawidził. – Natychmiast ogłoś zbiórkę. Następnie wypuścić wszystkich aresztantów. Ustawić się na placu w eskadry złożone ze stu czterdziestu czerech szeregowych a każdy dowódca odpowiada za nich głową. Wykonać!! – ryknął na niego.
– Tak jest! – zasalutował Coward i wybiegł z kwatery. – Co to za banda? – pomyślał Locust. – Dać im trochę swobody, a jeden drugiego zeżre. Swołocz! Nie armia!! – krzyczał na głos.
Coward wybiegł z kwatery i rozkazał sygnalistom natychmiast zagrać sygnał zbiórka w eskadrach. Dzień powoli dobiegał koń-ca, od wschodu zaczynało robić się coraz bardziej szaro. Żołnie-rze najedzeni, rozleniwili się i z niechęcią wstawali od przedniej zabawy, która dopiero co się zaczynała. Sierżanci odpowiedzialni za swoich żołnierzy poganiali maruderów kopniakiem, przy tym siarczycie klnąc na nich. Aresztantów zwolniono, wymierzając każdemu po dwa siarczyste baty, aby utemperować ich nadpobudliwość. Po kilkunastu chwilach słonecznych wreszcie osiągnięto cel, formując dziesiątki eskadr w dwie olbrzymie dywizje, stanowiące imponującą latającą armię Locusta. Gdy zapadła cisza, sygnaliści ogłosili ukończenie formowania eskadr.
– Panie. Melduję, że wszystko gotowe – zameldował Sierżant Coward.
– Słyszałem sygnał! Dziękuję Sierżancie. Możecie odmaszerować.
– Tak jest! – zasalutował i szybko opuścił kwaterę, udając się na plac do swojej grupy, którą tworzyli specjalnie wyszkoleni żołnierze nazywani Zawiadowcami.
Lord Locust spokojnym krokiem przechadzał się w swojej kwaterze i zbierał myśli. – Jak poczekają jeszcze kilkanaście chwil to może trochę się uspokoją i pokory nauczą – pomyślał.
Gdy w końcu pojawił się na placu, lądując miękko na specjalnej metalowej beczce, która służyła do wygłaszania jego przemówień. Stanął na niej i przyjął pozycję władczą. W tej samej chwili rozniósł się okrzyk na jego cześć:
– WITAJ LORDZIE LOCUŚCIE!!!
Locust stał i spoglądał na swoją wielotysięczną armię. Widok równo ustawionych setek eskadr był imponujący, lecz jednocześnie budził przerażenie u wszystkich, jak ogromną siłą dysponuje. Uwielbiał na nim patrzeć, ich widok uskrzydlał go, lecz tym razem budził w im odrazę i nie ukrywał tego.
– Żołnierze podniebnej armii Locusta!! – głośno odezwał się do nich. Beczka, na której stał była pusta, więc jego głos odbity od niej roznosił się z ogromną siłą do ostatniego szeregu. – Dziś świętujecie, tak jakbyście pokonali olbrzymi Dwór Midd Amerykano. Wstyd mi za was! Ta osada, z której pozostały tylko zgliszcza, to kropla tego co was czeka. Może gdyby tylko dwie eskadry ich pokonały, byłoby co świętować. A wy co?! Skaczecie jeden drugiemu do gardeł!! Czy tak się zachowują żołnierze mojej armii? Jesteście nędznymi kreaturami, a nie żołnierzami!! Już więcej godności zachowali mieszkańcy tej osady niż wy!! Sierżanci skarżą się, że brakuje miejsca w aresztach!! Do czego to doszło!! Od tej chwili, tych którzy złamią regulamin spotka surowa kara. A będzie nią, nie areszt, lecz oberwanie skrzydeł!! Odczekał chwilę by groźba do nich dotarła, a gdy skończył się ich pomruk niezadowolenia, kontynuował. – Nie muszę przypominać, co to oznacza dla Insekta pozbawionego skrzydeł. To śmierć głodowa w okropnej męczarni! – Zrozumiano!!! – wydarł się do nich na całe gardło.
– Tak jest Lordzie Locuście!! – wrzasnęli żołnierze, aż poczuł powiew powietrza, wydobyty z wielu tysięcy gardeł. – A teraz rozejść się i spokój ma być bo skrzydła powyrywam!! – wrzasnął na nich.
Ostatnio zmieniany: 10 Lut 2013 18:01 przez Irysek Robert.
Za tę wiadomość podziękował(a): barashka, bajtek, VERA

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 20 Lut 2013 15:04 #126851

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Locust wraz z kilkunastoma Zwiadowcami odpoczywali zmęczeni długim lotem bez odpoczynku w cieniu drzew Dworu Salamon Aitken, położonego w Lennie Wankuver.
– Dlaczego nie zaatakujemy tego Dworu? – spytał Zwiadowca imieniem Starveling.
– Już wam tłumaczyłem, że jest to jeden z najbardziej niedostępnych Dworów z ogromną ilością żołnierzy i…
– Nas jest co najmniej sto razy więcej – przerwał mu Starveling.
– Milczeć!! Gdy ja mówię! – wrzasnął na niego.
– Przepraszam panie. Proszę o wybaczenie – kajał się Starveling.
– Może jest nas dużo więcej – kontynuował Locust – ale nie w tym rzecz. Specjalnie przerwał, ale nikt nie chciał się tym razem odezwać, by nie podpaść dowódcy. – Skoro milczycie – uśmiechał się do nich – coś wam zademonstruję. Wstał pierwszy, a reszta za nim i wyszli z cienia.
– Sierżancie Starveling – zwrócił się służbowo do niego. – Czy możesz polecieć w korony drzew i przynieść mi kilka młodych liści klonu, tych które rosną za tymi wielkimi jodłami?
– Tak jest Lordzie – odpowiedział i szybko wzbił się w powietrze.
– Zaraz zobaczycie co się stanie, gdy zerwie młode soczyste listki. Jak znam jego niepohamowany apetyt, to nie doniesie ich bez skosztowania – oznajmił Locust i dziwnie uśmiechnął się.
Po krótkiej chwili zauważyli wysoko nad korną potężnej jodły znajomą sylwetkę swojego kolegi, który leciał do nich w bardzo dziwny sposób. Wyglądało na to, że ma poważne kłopoty z utrzymaniem równowagi. Jego lot zamiast na wprost odbywał się zygzakiem. Czasami leciał z dużą szybkością w dół, by po chwili wznosić się pionowo do góry. W międzyczasie zgubił urwane wcześniej młode listki i z największej wysokości zaczął pikować z ogromną prędkością w dół, poczym runął w sam środek dziedzińca Dworu Salamon Aitken i roztrzaskał się na strzępy. Wywołując tym samym ogromne zamieszanie i panikę wśród mieszkańców, gdzie natychmiast wszczęto alarm.
– Widzieliście co się z nim stało – spokojnie odezwał się Locust do przerażonych Zwiadowców.
– Co to było? – chórem zapytali.
– Trucizna! – odpowiedział i zacisnął mocno dłoń. – Straszna broń – kontynuował – Znani i Zacni rozpylili trującą mgłę, która osiadła na wszystkim. Zabija tylko na nas, Insekty. Roślinom nic nie robi, nazywają ją bronią chemiczną, insektycydową.
– Ale dlaczego Lord nie ostrzegł Starvelinga? – zdziwił się jeden ze Zwiadowców.
– Już dawno mi podpadł, a wczoraj dowiedziałem się, że planował zamach na mnie, aby objąć władzę. I radzę wam wszystkim, zapamiętajcie tę scenę i nie starajcie się mnie obalić, inaczej zginiecie tak samo jak on, lub jeszcze gorzej. A teraz wynośmy się stąd!! Na pewno rozpoznali w szczątkach Starvelinga Szarańczę. Nic tu po nas. Lecimy na południe! Za mną!! – wydał rozkaz.
– Ale następne Lenno, to Salem, z Dworem Midd Amerykano – odezwał się Zwiadowca Guard.
– Dokładnie. Mam tam rachunki do wyrównania – groźnie odpowiedział mu Locust.
Tymczasem w Lennie Wankuver natychmiast rozpoznano Szarańcze i wszczęto alarm, ale gdy stwierdzono, że prócz tych szczątków nie znaleziono nic. Królowa Dworu Salamon Aitken, niezwykle piękna Celtic Women odwołała go, jednocześnie nakazując zachowanie ostrożności. Szczątki Szarańczy rozkazała zanieść pod Chatę Znanych i Zacnych. – Gdy je zauważą, wówczas zawiadomią inne Chaty, że w pobliżu pojawiła się Szarańcza – pomyślała. Tą właśnie drogą, wiadomość dotarła do Chaty we Dworze Midd Amerykano, a później do Króla Confidante, który dowiedział się od Nefrolepisa. Tak wieść o grasującej w pobliżu Szarańczy obiegła cały Dwór. Confidante początkowo był wściekły na taki stan rzeczy, ale później pomyślał. – Lepiej żeby wszyscy mieszkańcy wiedzieli, co może ich spotkać, wówczas bardziej zaangażują się do walki. Tak więc zanim Locust w towarzystwie swoich Zawiadowców zjawił się, we Dworze Midd Amerykano już ich oczekiwano.
Za tę wiadomość podziękował(a): Tabaaza, barashka, VERA

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 20 Lut 2013 16:58 #126904

  • Tabaaza
  • Tabaaza's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Irysomaniaczka
  • Posty: 1499
  • Otrzymane dziękuję: 2041
Hejka! :)
Dynastia Stonka jest wraża ale jak pokonać Złe Moce z korporacji Slug and Snail?! :wink4: :rotfl1: Mgła odpada, chyba.
Pozdrówka rechoczące
K. :woohoo:
Jak już sobie ogród urządzę po swojemu to go zdemoluję i zacznę urządzać od nowa!
Za tę wiadomość podziękował(a): adamian, Irysek Robert

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 20 Lut 2013 18:47 #126947

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Rozważałem już w pierwszej części Ajrysów pewną potyczkę Slug and Snail z …,??? ale wrócę do niej w trzeciej części gdy pomysł rozbuduje się . Mam część swoich Ajrysów wysadzonych u Matki Chrzestnej na ciężkich glinach, tam rozbudował swoje Królestwo niejaki Obrzydliwy Slippery Deroceras!
ZiZ

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 22 Lut 2013 16:21 #127774

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Tabaaza prosiła o rysunki do AJRYSÓW.
Dziś znalazłem coś, w czym bez problemu możemy znaleźć moich Bohaterów:
Allys, Eighteen, Hook, Favid, mała Plamka, Matka Natura Mroczy Lord Locust i wielu innych.
Za tę wiadomość podziękował(a): Tabaaza

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 01 Mar 2013 08:31 #130242

  • barashka
  • barashka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1075
  • Otrzymane dziękuję: 1675
A wiadomo coś o okładce ... ;) ? Masz już jakieś szkice ?
Za tę wiadomość podziękował(a): Irysek Robert

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 19 Mar 2013 17:02 #136128

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Okładka i to jaka..., mam nadzieję niedługo już będzie gotowa.
Niestety termin wydania mojej baśni odkłada się w czasie, tak i jak nasza utęskniona wiosna, która chyba zbłądziła gdzieś w tym roku…
Ostatnio zmieniany: 19 Mar 2013 17:09 przez Irysek Robert.
Za tę wiadomość podziękował(a): Tabaaza, barashka

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 06 Kwi 2013 18:26 #141763

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Trochę, bałem się jaką ocenę otrzymam od polonistów ale musiałem swój tekst oddać w ręce fachowców i parę byków było...


Beztytuu33.jpg



Już za miesiąc będzie wydanie!
Ostatnio zmieniany: 06 Kwi 2013 18:28 przez Irysek Robert.
Za tę wiadomość podziękował(a): barashka, VERA

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 06 Kwi 2013 20:43 #141820

  • barashka
  • barashka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1075
  • Otrzymane dziękuję: 1675
Sam widzisz, że nie tak strasznie z tymi bykami. Przeszłoby nawet bez tych poprawek, bo są minimalne. Jak złapiesz o co chodzi, nie będziesz potrzebował polonistów ;)
Za tę wiadomość podziękował(a): Irysek Robert

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 11 Maj 2013 19:23 #155483

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Beztytuu_2013-05-11.jpg


Za tydzień PREMIERA.
Ostatnio zmieniany: 11 Maj 2013 19:23 przez Irysek Robert.
Za tę wiadomość podziękował(a): barashka, kero, ewa1953

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 23 Maj 2013 14:40 #160013

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Po długim oczekiwaniu na pierwszą moją książkę, wreszcie JEST!
Dziś odebrałem z drukarni. AJRYSY.

P1810230.JPG


P1810231.JPG
Za tę wiadomość podziękował(a): Tabaaza, barashka, kero, ewa1953, ewa2010, VERA

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 24 Maj 2013 09:13 #160289

  • barashka
  • barashka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1075
  • Otrzymane dziękuję: 1675
Przepiękna ta okładka ... A całośc pewnie cudownie pachnie świeżością farby drukarskiej - świeże bułeczki co najmniej ... Ale bym "schrupała" ! Gratuluję wytrwałości w dążeniu do celu :drink1: , jesteś przykładem, że jednak można spęłniac swoje marzenia ...

Oczywiście nie mogę się doczekac, by wziąśc w ręce tą opowieśc z pogranicza dwóch światów, :coffe: już teraz tłumaczę sobie, że będzie to "deska ratunku" dla tych przełomowych chwil, gdy przekwitną mi irysy. Wtedy robi się taka pustka :sad2: i ogarnia mnie tęsknota za tym, co dopiero za rok ... Mam nadzieję, że "Ajrysy" złagodzą te objawy nostalgii ... ;)
Za tę wiadomość podziękował(a): Irysek Robert, kero

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 26 Maj 2013 22:21 #161616

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
To dzięki Tobie Barashko jest taka wspaniała okładka, więc składam Ci ogromne dziękuję za to… :thanks:
Mam nadzieję, że wielu z Was chętnie sięgnie po nią gdy już zabraknie naszych realnych ajrysów… :placze:
Książkę można zamawiać u mnie na pw. lub mailem.
Ale najlepiej przyjechać na IRYS FESTIWAL i otrzymać egzemplarz z autografem autora, do czego szczególnie zachęcam.
Ostatnio zmieniany: 26 Maj 2013 22:23 przez Irysek Robert.
Za tę wiadomość podziękował(a): barashka

Irysy z przymrużeniem oka... na długą zimę 28 Gru 2013 15:27 #211023

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Minęło siedem długich miesięcy i znów pojawiłem się.
Niektórych,którzy będą chcieli tylko pooglądać zdjęcia irysów czeka tu rozczarowanie bowiem to kącik WYOBRAŹNI. Czasami tak ogromnej, że i ja się boję...

Nie tak dawno udało mi się ukończyć pierwsze z dwóch opowiadań jakie są zamieszczane w mojej książce pt. AJRYSY
Jak pamiętamy pierwsza księga nosiła tytuł "Dwa Światy" i zawierała Midd Amerykano oraz Jazland. Druga o czym informowałem na końcu książki nosi tytuł "Odwiedziny" i będzie zawierać również dwa opowiadania Lord Locust oraz Lady Erwinia. Oczywiście Lord Locust (choć osobno również) jest kontynuacją Midd Amerykano a Lady Erwinia analogicznie.

Dziś chciałbym przedstawić fragment z czwartego opowiadania tj. Lady Erwinia

Zapraszam do lektury

Już są! Przyjechali! – Cieszyła się Jadzia na wieść o nowych mieszkańcach Jazlandu.
Jadzia jest rówieśniczką Allys. Wspólnie razem wychowywały się w Szklanym Pałacu. I choć Jadzia doskonale wiedziała, że Allys będzie kiedyś następczynią tronu, a ona i jej skromne pochodzenie nigdy nie dorównają księżniczce, mimo to, bardzo lubiła ją i ze wzajemnością.
Jej ojcem jest Ajrys z dalekiego Australio, imieniem Crazy For You, a matką urzekająco piękna Dorothy Davis, mieszkanka Zamerykano.
Jadzia w równym stopniu odziedziczyła cechy obojga rodziców. Delikatną, kremową cerę oraz jasne włosy w odcieniu dojrzałej moreli zawdzięcza mamie. Duże jasnoróżowo/filetowe oczy i ciemnopomarańczowy trójpas ma po tacie. Charakterystyczną osobowość również zawdzięcza swoim rodzicom. Rozwagę i odpowiedzialność mamy, przeplata szalonymi pomysłami ojca.
A gdy znów spłatała komuś śmiesznego figla. Allys zawsze jej powtarzała: – Wydoroślej Aryjsko! Lecz ona tylko uśmiechała się i odpowiadała: – Allys nie bądź taka sztywna, mam jeszcze czas. Po czym znów planowała komu tym razem zafundować psotę.
Większość mieszkańców Jazlandu znała ją, więc kto mógł to unikał jej, by nie zostać kolejną ofiarą jej żartów. Nowi, którzy dopiero co przyjechali do Jazlandu byli wręcz wymarzonymi kandydatami dla jej „starych sprawdzonych psikusów”
Stała teraz oparta plecami o framugę wrót sali królewskiej, za którymi Król Jazzband wraz z Królową Seducerss oficjalnie witali nowych mieszkańców. Jak nie oficjalnie dowiedziała się od Jaźwina, Królewskiego Architekta przybyłych z sąsiedniego Królestwa Jukraina, z Księstwa o bardzo oryginalnej nazwie Igoraland.
– Witajcie, moi kochani przyjaciele z pięknej Jukrainy – przywitał pogodnie całą czwórkę ustawionych w szeregu Jazzband.
– Miło widzieć w naszym skromnym Księstwie tak dostojnych gości – miękko zwróciła się do nich Seducerss.
– Dziękujemy miłościwy Królu i piękna Królowo, ale naprawdę nie zasługujemy na tak oficjalne powitanie – odpowiedział Ajrys o ciemnoniebieskich włosach i pomarańczowych, gorących oczach. – Jesteśmy zwykłymi Ajrysami, bez żadnych tytułów szlacheckich – dodał po chwili.
– Dla nas każdy nowy mieszkaniec, którego sprowadza Znany i Zacny jest bardzo ważny. I nie jest istotne, czy pochodzi on z królewskich rodów, czy też nie? Jest tak samo witany – odrzekł Król.
– Jeszcze raz dziękujemy za tak miłe powitanie – ponownie odezwał się niebieskowłosy Ajrys.
– A czy kawaler może nam przedstawić siebie i swoich przyjaciół? – ciepło spytała Królowa.
Chłopak dopiero teraz zdał sobie sprawę jaką dużą gafę popełnił nie przedstawiając się i swoich przyjaciół.
Na swoją obronę mógł mieć tylko to, iż jako prosty Ajrys, nie znał etykiety dworu i obyczajów w nim panujących. A gdy Marszałek Zamku zaprowadził ich przed oblicze Ich Wysokości był tak onieśmielony, że mowę mu odjęło. Teraz skoro stojąc jako pierwszy w szeregu i ten który przemówił, został przez cichą aprobatę pozostałych, uznany za swego rodzaju przywódcę. Więc nie pozostawało mu nic innego, niż zacząć raz jeszcze:
– Najmocniej przepraszam Króla i Królową za to moje niedopatrzenie.
Małżonkowie wymienili spojrzenia, uśmiechnęli się i skierowali wzrok na całą czwórkę.
– Chciałbym przedstawić nasze Ajryski: Lina Kostenko i Myroslava – kontynuował.
Obie zrobiły krok do przodu i próbowały wykonać coś, co miało przypominać ajrysowskie dygniecie i ciepło zwróciły się:
– Jesteśmy zachwycone móc poznać Wasze Wysokości.
– Brawo, brawo – klaskała Królowa na tak idealnie synchronizowaną wypowiedź.
Ajryski ponownie wykonały nieudolne dygniecie i powróciły do szeregu.
Król dłonią zasłonił usta, by skryć uśmiech wywołany ich „pląsami”.
Niebieskowłosy ajrys, widząc jak bardzo męczą się jego koleżanki i kolega dworską etykietą, postanowił nieco przyspieszyć, aby mieć to już za sobą:
– Młodzieniec o blond kremowych włosach i ciemnych, grantowych oczach ma na imię Delfin i Rusałka, które otrzymał na Świecie Imienia dzięki tym specyficznym cechom.
Młodzieniec zrobił krok do przodu, a dostawiając drugą łodygę, wykonał coś, co miało być żołnierskim przytupem, lecz wyszło zbyt cicho. A on donośnym głosem niczym śpiewak operowy zaczął:
– Bardzo się cieszę, że mogłem tu przybyć. Od Seedlinga interesowałem się podróżami i dlatego w Igoralandzie nazywano mnie Delfin. W Trzech Oceanach żyje niezwykłe zwierzę, którego nazwa brzmi identycznie jak moja pierwsza nazwa imienia i zwierzę to podróżuje po wszystkich Oceanach Świata.
– Brawo, brawo Delfinie – zwrócił się do niego Król. – Myślę, że skoro samo Delfin wystarczało w Igoralandzie, to ja nie widzę przeciwwskazań, byś i tu, posługiwał się tylko nim.
– Dziękuję miłościwy Królu – opowiedział Delfin i cofnął się do szeregu.
– Teraz czas na mnie – rzekł niebieskowłosy. – Na imię mam Cheremosh i w Igoralandzie zajmowałem się głównie umilaniem czasu Ajrysom graniem na skrzypcach.
– Potrafisz grać na skrzypcach? – zdziwiła się Seducerss.
– Tak, o pani! – odpowiedział i wyjął spod trójpasa instrument. Chwilę stroił go, a po chwili całą królewską komnatę wypełniły dźwięki w melodyjnym i dość szybkim tempie.
– Co się tam dzieje? – głośno myślała Jadzia, cały czas nasłuchując przez zamknięte wrota, kiedy wreszcie wyjdą.
Tyle się napracowała wymyślając im powitalną niespodziankę, a oni jak na złość, nie wychodzili. Kiedy już zrezygnowana chciała opuścić zamek, usłyszała kroki zbliżające się do wrót. Natychmiast wybiegła na zewnątrz, by przygotować się na ich powitanie.
Cała czwórka wyszła z zamku na dziedziniec i było widać, że odetchnęli z ulgą, mając oficjalną część z głowy.
– Dzień dobry – ciepło się do nich zwróciła. – Było aż tak źle? – dodała widząc jak uchodzi z nich mocno zestresowane powietrze.
– Witaj nieznajoma – odpowiedział znów pierwszy Cheremosh. – Nigdy nie byliśmy tak witani, stąd ten stres.
– Acha… – westchnęła i dodała: – Jestem Jadzia. Podeszła do niego i podała mu dłoń na przywitanie.
– Cheremosh – przedstawił się.
– Od razu widać, że nie pochodzisz z Polange – rzekła. – Fajny kolor włosów… – dodała.
Następnie podała dłoń różowowłosej Ajrysce, ta odwzajemniając uścisk rzekła:
– Myroslava mam na imię. Miło mi cię poznać .
– A mnie zwą Lina, choć tak naprawdę mam na imię Lina Kostenko – odezwała się bardzo wysoka, szczupła Ajryska o żółtobiałych włosach i soczyście zielonych oczach.
– Witaj Lino – odpowiedziała Jadzia.
– Jestem Delfin – krótko rzekł i podał jej dłoń na przywitanie.
– Bardzo oryginale imię – odpowiedziała Jadzia.
Kiedy drugie już mniej oficjalne przywitanie dobiegło końca i zrobiła się niezręczna cisza. Pierwszy znów odezwał się Cheremosh:
– Czy wiesz może jak dojść do Wielkiego Koła, które mamy zamieszkać, zgodnie z wolą Króla?.
– Oczywiście, że tak – odpowiedziała cała uradowana. – Zaraz wskażę wam drogę do niego.
– Czy to daleko od Zamku Arbo? – spytała Lina.
– Dość daleko… wędrując wytyczoną drogą… – odpowiedziała przeciągle Jadzia. A gdy ujrzała w ich oczach lekkie zakłopotanie długim marszem, dodała: – Można też do niego dojść skrótem.
– Skrótem? – powtórzyli chórem.
– Jeżeli chcecie to mogę wam go wskazać?
Perspektywa długiego marszu, po ponad trzech dniach podróży była im teraz niewskazana, za to skrót był jak najbardziej tak i odpowiedzieli:
– Pójdziemy skrótem.
Jadzia wewnątrz, aż się cała radośnie zatrząsła na tą odpowiedź. Gdyż tak do końca nie mogła przewidzieć, czy skuszą się na jej propozycję.
– A więc zapraszam za mną – odpowiedziała i ruszyła przodem. Uniosła lekko głowę i spojrzała na słońce, które właśnie schowało się w koronach wysokich sosen otaczających Jazland. – Idealnie, wszystko zgodnie z planem – pomyślała...

Jeżeli będziecie chcieli znać jak się skończyła ta historia i jaką niespodziankę przygotowała Jadzia nowym mieszkańcom Jazlandu musicie uzbroić się w cierpliwość do kwietnia - wtedy ma mieć premiera drugiej księgi Ajrysy zatytułowanej "ODWIEDZINY"

ZiZ
Ostatnio zmieniany: 29 Gru 2013 21:53 przez Irysek Robert.
Za tę wiadomość podziękował(a): barashka, ewa1953, VERA


Zielone okna z estimeble.pl

Wygenerowano w 0.289 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum