Dla Wszystkich miłośników irysów pana Antona Mego...
– Czy są wśród was, tacy, którzy już strzelali z łuku? – zapytała Allys.
Momentalnie zrobiło się gwarno. Szeptali między sobą, wymieniali spojrzenia, lecz nikt głośno nie odważył się powiedzieć. Gdy nagle zabrzmiało z tyłu tłumu:
– Ja strzelałem – oznajmił rycerz, któremu tłum rozstąpił się, a oczom kurierek ukazał się niewysoki Ajrys o szarofioletowych włosach.
– Podejdź bliżej rycerzu – ciepło zwróciła się Skandia.
Rycerz o szarofioletowych włosach ruszył w ich kierunku i zatrzymał się około trzech metrów przed kurierkami. Teraz dopiero dostrzegły jego niecodzienny strój. Ubrany był w bardzo jasną, kremowożółtą koszulę z głębokim lawendowym wcięciem pod szyją. Na nią miał założony ciemnożółty bezrękawnik. Jednak najdziwniejszy był jego trójpas. Składał się aż z trzech kolorów; żółtego, pomarańczowego i lawendowego. A co najważniejsze był szeroki i podwójnie wygięty.
Allys i Skandia wymieniły spojrzenia, a Allys ciepło spytała:
– Jak cię zwą rycerzu i skąd do nas przybyłeś?
– Karibik. Tak mam na imię – odpowiedział i uśmiechnął się do Allys. – Jestem tu już od zeszłego sezonu – zrobił krótką pauzę i dodał: – Urodziłem się w Slovacji.
– W tej słynnej Slovacji na Dworze Amegos? – zapytała Allys?
– Dokładnie tam – odrzekł Karibik.
Allys ponownie popatrzyła na Skandię, która wzruszyła tylko ramionami i znów spytała?
– Powiadasz, że strzelałeś już z łuku?
– Oczywiście. I tylko taką bronią posługiwałem się ostatnimi czasy.
– Nie rozumiem – rzekła Skandia.
– Za pozwoleniem kurierek – zwrócił się ciepło do nich. – Czy mogę coś zademonstrować?
– Oczywiście Karibiku – odpowiedziała Allys i ręką dała znak, by podszedł bliżej.
Karibik zrobił dwa kroki i sięgnął do swojego barwnego, a zarazem egzotycznego trójpasa i wyjął z niego długi refleksyjny łuk, który miał łęczysko podwójnie wygięte i widać było, że jest ono bardzo solidnie wykonane. Dodatkowo wzmocnione ścięgnami zwierzęcymi i kośćmi.
– WOOOW! – rozległ się głośny podziw.
Allys aż westchnęła. – W życiu nie widziałam takiej broni. To dlatego ma tak dziwnie wygięty trójpas, aby zmieścił się w nim jego łuk – pomyślała.
Karibik wyjął strzałę i błyskawicznie naciągnął cięciwę, załadował strzałę, obrócił się w kierunku oddalonych o jakieś trzysta metrów swobodnie rosnących drzew akacjowych, nieznacznie wystawił prawą łodygę do przodu, lewą skierował przeciwnie do kierunku strzału, napiął mięsnie na plecach, przymierzył i w ułamku sekundy strzała tkwiła w środkowej akacji na wysokości twarzy dorosłego Ajrysa.
Momentalnie rozniósł się donośny aplauz rycerzy:
– Brawo! Brawo! Brawo!
Allys szybko oceniła sytuację, że musiał już gdzieś walczyć, ponieważ wszystkie czynności wykonywał jakby automatycznie, bez jakiegokolwiek zastanawiania się. Już samo naciągnięcie takiego łuku, wymagało nie lada wyczynu, dlatego spytała:
– Do czego była ci potrzebna, aż tak potężna broń?
– Do walki z Szarańczą – krótko odpowiedział.
Na słowo Szarańcza, momentalnie powstał głośny gwar. Bowiem każdy Ajrys uczony od Seedlinga jakim bezwzględnym i ajrysożernym jest ona wrogiem i strach przed nią udzielił się każdemu z nich, a gdy gwar zaczynał się przeradzać we wrzawę, Skandia przerwała ją wrzeszcząc:
– CISZAAAA! USPOKUJCIE SIĘ! – W Jazlandzie nie ma Szarańczy! – nieco ciszej dodała.
Allys spojrzała na Karibika i zadała kolejne pytanie.
– Czy ja dobrze rozumiem. Walczyłeś w Slovacji z Szarańczą?
– Nie w Slovacji – odpowiedział krótko i spuścił wzrok na ziemię.
– A gdzie? – zapytały jednocześnie kurierki.
– W Zamerykano – spokojnie odpowiedział.
– Czekaj, czekaj, bo trochę nie nadążam – powiedziała zdezorientowana Allys. – Przecież sam przed chwilą powiedziałeś, że jesteś ze Slovacji, a teraz że z Zamerykano?
– Powiedziałem tylko, że urodziłem się w Slovacji. Lecz Znany i Zacny wysłał mnie, kiedy byłem jeszcze Seedlingiem do Zamerykano, gdzie przebywałem kilka sezonów. To tam, na Święcie Imienia otrzymałem imię Karibik. Tam też wykonałem dla siebie ten łuk refleksyjny na wzór łuków jakich używają zwiadowcy Ajrysów, nazywani Rengersami. I kiedy przebywałem na Dworze International, wybuchła wojna z Szarańczą wziąłem w niej udział. Zaprawdę powiadam wam, cieszcie się, że na Starym Kontynencie nie ma Szarańczy.
– Ale jakim cudem trafiłeś do Polange, do nas? – spytała zaciekawiona Skandia.
– Przez Order Iris – odpowiedział Karibik. Widząc jednak w ich oczach niezrozumienie podjął dalej: – Trochę to skomplikowane, ale postaram się wam wytłumaczyć. Mój Znany i Zacny z Dworu Amegos w Slovacji bardzo często wysyła Seedlingi do Zamerykano, by się tam wychowywały i jak widać na moim przykładzie, część z nas ma szansę powrócić na Stary Kontynent, kiedy jakiś Znany i Zacny zamówi Ajrysy z Zamerykano.
Przecież to takie proste – zakończył uśmiechem.