Forum Ogrodnicze Oaza

Aniu wesele będzie na Podlasiu, w Brańsku. To takie cudowne małe miasteczko w którym czas się zatrzymał...
Uwielbiam takie miejsca. Syn będzie miał wspaniałą żonę i super teściów.
Może uda mi się wrzucić jakieś fotki.

Mileno, nic nie powiem na temat tej sałaty, bo Rosela z firmy Vilmorin nie wzeszła. Wiele różnych nasion z tej firmy mi nie wzeszło.

Szkoda, chciałam coś nowego, jakąś smaczną delikatną, liściową, a ona podobno taka jest.
Hortensje w parze z domem bajka

Kolejny szalony dzień.

Od wczesnego rana latam jak opętana. O i nawet mi się rymuje.

Gotuję ostatnie słoiki wiśni na pączki. Poprasowałam ciuszki na wyjazd, M prasuje swoje koszule, rano wyjazd. Mieliśmy jechać do Brańska, ale chyba pojedziemy do domu, bo wiele rzeczy potrzebuję stamtąd. No iiiii wnusię zobaczę.

Dziś przygotowałam roślinki dla mamy Ani i wszystko na wyjazd, już się doczekać nie mogę.

Podwiązałam pomidory, wiele wilków już kwitnie. Coś tam na pewno będzie, na czas opryskałam i póki co jest OK.

A ogórki to obraz nędzy i rozpaczy...Zebrałam kilka...

Cebula nie wyszła, jak już pisałam uprawę czosnku i cebuli przenoszę na drugą działkę.

Ciężki rok, papryki też wiele nie będzie, mniej roboty.

Cieszę się na czas który mnie czeka i spotkania z bliskimi...

Ewuniu wzruszeń ,bo będą ,dobrej zabawy ,też będzie i nie rycz mamusiu ,synek się żeni ,już nie będzie
mamusi synek tylko żoneczki mężuś
Życzenia samych dobrych chwil dla pary młodej

Dołączam się do życzeń
A Brańsk to raptem 30 km od mojej rodzinnej miejscowości

Bogusiu, Adamie, Zosiu wielkie podziękowania za życzenia.
Wzruszenie, radość i szczęście towarzyszyły mi przez ostatnie dni. Tak szybko ten piękny czas minął, pozostaną wspomnienia i radość.

Już jesteśmy z powrotem, czas weselny pozostał w pamięci, zdjęciach i filmach. Ogrom wzruszeń, tych najpiękniejszych, towarzyszył nam przez cały ten okres.
Dni wypełnione po brzegi: zajęciami, spotkaniami z bliskimi i radością płynącą z tych chwil.

W sobotę prognozy pogody przewidywały deszcz, trochę nam to komplikowało plany, bo młodzi chcieli na piechotę iść do kościoła. No i oczywiście udało się, gdy weszli do kościoła coś pokropiło i potem wyszło słońce.










Sala wspaniała, świeżo odnowiona, co dla mnie jest ważne. Jedzenie pyszne, stół z ciastem wzięliśmy na pełnym wypasie, bo każdy lubi słodkie łakocie. Wódka, wino, piwo, bimber i do tego wiejski stół.

Z didżejem musiałam pogadać kilka razy, aby wszystko było tak jak należy. Zabawa do białego rana, oczywiście nie obyło się bez chwil grozy... znajomi syna odjeżdżając do domków noclegowych, dostali prezenty i dziewuszka stłukła butelkę, szkło utkwiło w nodze...ogarnęła to młoda dziewczyna z obsługi, byliśmy pod wrażeniem.

W ciągu dwóch tygodni zrobiliśmy ponad 3000km. Czas weselny minął i wróciliśmy na Roztocze.

Ogrody zrośnięte, bo ciągle coś pada. Pojawiły się grzyby i ciągnie do lasu. Tyle rzeczy do zrobienia, a ja się rozleniwiłam...

No cóż trzeba chwilowo popracować, ogarnąć zielsko, podwiązać pomidorki itp.

Cały dzień siedziałam w ogródku "u Cieplaka", zaparłam się i ogarnęłam całość.





Najszybciej doszły do siebie patisony.




Fasolkę grad mocno przyciął, ale też już zaczyna rosnąć.





Zaraz po gradobiciu zasiałam kolejną fasolę i dobrze sobie radzi.




Ogórki rosną. Zadziwia mnie to że czasami wiszą na takiej zielonej nitce i rosną.




Podobnie z dyniami, pomimo pociętego pędu, rosną.










Po gradobiciu dosiałam dyń, jeszcze maluchy, ale coś tam jeszcze urośnie.

Wszystkiego najlepszego dla Młodej Pary

Ewo, gratulacje nowej synowej A Młodej Parze dużo szczęścia
Świetnie, że wszystko się udało

Gratulacje ,a jakże
Niech tą młodą parą będą długo

Dziękuję za życzenia dla Młodych.

Młodzi pojechali dziś w ciepłe kraje, bo u nas lato nawala. Ciszę się ich szczęściem.

Dziś kolejny dzień prac polowych. Zerwałam agrest, porzeczkę i przerabiam, muszę dziś skończyć, bo jutro montują kuchnię.
W KOŃCU!!!

Zbieram grzyby i przerabiam. Posiałam ogórki i fasolkę. Zebrałam czosnek słoniowy, inne zebrałam przed wyjazdem. Czosnek trochę chorował, ale zadziałałam i pomogło. Z plonów jestem zadowolona. Wystarczy dla mnie i rodziny.











Dostałam wiaderko jagódek i już przerobione . Jeszcze pierogi dla M muszę zrobić, tylko nie wiem kiedy i jak.




Agrest już bulgocze w garnku.




Porzeczka jeszcze do zrobienia.




Po powrocie z wesela myślałam, że będę miała trochę wolnego... A tu niespodzianka, coraz więcej zajęć.

Ewo ,no coś Ty .
Pracowici ludkowie, nie kanapowcy
czasu nie mają i mieć nie będą mieli ,pociesz się .
Ale u Ciebie ,w tym cudnym zakątku
to cała przyjemność ,ta ciężka piękna praca ,
z jej efektami
Ach Roztocze
Już niebawem ,już za małą chwilkę
będziemy je znów podziwiać i pomyśleć ,
że tyle lat odpuszczaliśmy sobie po nim
wędrówki .

Bogusiu napisałaś świętą prawdę, mój chrześniak trochę inaczej to mówił: że robota lubi głupiego... Coś w tym jest.

A Roztocze jest bardzo piękne, my też w nawale różnych zajęć zaniedbaliśmy wypraw w te niesamowite miejsca. Ale lato nadal trwa i wszystko jeszcze przed nami.

Czekam na Was.

Ten tydzień był jednym z tych ciężkich. Dobrze, że jest niedziela i kropi, zasłużony odpoczynek, regeneracja sił i leczenie obolałych rąk.

Wczoraj mieliśmy pobudkę 5.30, ekipa zaczęła montować meble kuchenne. Panowie pracowali do 19, ale jeszcze sporo do zrobienia. Natomiast to co już stanęło, bardzo mi się podoba. Panowie są dokładni, blat został dopasowany idealnie i świetnie komponuje się się z resztą domu. Jestem z nas zadowolona, bo trochę ciężko jest wybrać w sklepie blat, żeby pasował do kolorystyki, rodzaju wnętrza. Tych blatów jest tak dużo, ale udało się, nawet jeden z monterów stwierdził, że blat jest trafiony w dziesiątkę. Od poniedziałku dalsze prace.







Zaczęły dojrzewać pomidorki, tak się cieszę.

Z zebranych kilkunastu ogórków zrobiłam pierwsze małosolne , już prawie zjedzone. Fasolki rosną, posiane nowe ogóreczki rosną, jestem dobrej myśli, coś tam jeszcze zbiorę.





Kwitną floksy.






















Jeżówki zaczęły rosnąć.
















Wszystko kwitnie, jest pięknie, deszcz trochę niszczy kwiaty, ale podlewać nie trzeba. Lato, trochę dziwne, ale jest i z tego się cieszę. Zbiorów wielkich nie będzie, ale to też na plus, po kilku latach jakieś wakacje by mi się przydały.

Kolejny dzień montażu. Bardzo męczący dzień.
To już za nami i kuchnia stoi.

Napotkaliśmy na wiele przeszkód, ale dzięki świetnej ekipie montażowej, udało się wszystko doprowadzić do finału. Kuchnia jest taka jak chciałam i jestem szczęśliwa.
Przez cały dzień jak powstawały kolejne elementy kuchni, zastanawiałam się czemu nie wymieniłam płytek na ścianie... Ale mam już wykonawcę i zrobię to niedługo.














A to mój kącik z oknem na piękne zachody słońca...

Piękna kuchnia. Początkowo myslałam, że na ścianie masz 2 okna (oświetlone), a to jest to jedno ciemne za zlewem
Piękny okap (pewnie komin starszy) i belki sufitowe, widać wiejski styl. A płytki na ścianach czemu chcesz mieniać? Przecież pasują.

Ja też w pierwszej chwili dałam się nabrać Ewa piękna kuchnia i na pewno bardzo wygodna