Forum Ogrodnicze Oaza

Aniu, dach składu na drewno, ale podlewanie z drabiny. Jednak po zastosowaniu nawozów "nienaturalnych" powinny też kwitnąć. Ja jak nie daję sobie rady z nawożeniem, tj. nie wiem co danemu delikwentowi brakuje, a widać że brakuje i dostawał różne "cuda", to sypię nawóz Osmocote o przedłużonym działaniu do 6 m-cy, zawsze pomaga, bez względu na to czy to warzywne, czy kwiatowe. Sprawę nawożenia do jesieni masz "załatwioną", możesz ze spokojem wyruszyć na wakacje.

Edit: na tych ileś, choćby kilkadziesiąt doniczek, wystarczy Ci najmniejsze opakowanie.

Babcia Ala wrote:


Alu, Ty dbasz o uśmiech na mojej twarzy!

Cóż, spróbuję z tym osmocote, choć nie do końca jestem przekonana, że chodzi o niedobory pokarmowe.
Może to być równie dobrze sprawka szkodników (roztocza), które niszczą zawiązki pąków. W niektórych (ale tylko kilku) cebulach widać taki przekładaniec: na zewnątrz zdrowe łuski, potem coś brązowego (nie wiem, na ile wgłąb) , środek zdrowy.

Inny mój pomysł - zbyt niska temperatura u mnie w mieszkaniu powoduje zamieranie pąków kwiatowych. Tak naprawdę powyżej 20 stopni to mam tylko w pokoju z kominkiem, i to jak fest napalę. Przy teraźniejszej cenie gazu raczej włożę kolejny sweter, niż rozkręcę piec.
Za tym ostatnim przemawiałoby, że duże cebule czasem kwitną latem, czyli gdy jest ciepło na zewnątrz.

A nie są zbyt krótko, lub zbyt słabo (za wysoka temperatura) przechłodzone? Dawno temu miałam kilka hipeastrum, które co roku kwitły. W domu wtedy było zimno, bo rano się rozpalało, a w nocy piec wygasał. Okna spełniające państwowe normy, były takie, że jak sąsiad odległy 300 m, dołożył do pieca, a wiał północny wiatr, to wiedziałam kiedy to zrobił. Mama między okna wkładała zrolowane stare koce. Chyba, że tym współczesnym nie odpowiadają takie spartańskie warunki.

Alusiu - od co najmniej końca października do teraz siedziały "w piwnicznej izbie" (w winnej piwnicy mojego chłopa), ostatnio temperatura spadała tam w okolicę <+5. Przedtem na zewnątrz, czyli jak tam Naczelny Ogrodnik zarządzał temperaturą.
Podejrzewam, że te z Twojego rodzinnego domu to były botaniki, albo stare odmiany - ma je chyba tylko Renia -renaa. Jeszcze nie pokazuje, to chyba się nie zabrały do roboty.

Wiesz, często jest tak, że gdy bardzo nam na czymś zależy, to idzie jak po grudzie lub wręcz wcale. Przynajmniej ja tak mam. Może obraź się na nie i zagroź, że wyrzucisz. To już jest metoda z pogranicza parapsychologii. Nie mam więcej pomysłów, na roztoczach się nie znam, moje onegdaj miewały rdzę, przynajmniej wtedy myślałam, że to jest rdza.
Też się uśmiałam:
"mielone kopyta i rogi - mmm... pyszota"

Edit: z kocurami nie mam takich atrakcji, za to prawie na bieżąco mam żywą mysz w domu, bo przyniosą się pochwalić, zwieje im i trochę trwa zanim ją między sprzętami upolują. Jak to zrobią, to kolejna świeża dostawa

Alu, te rdzawe ślady to właśnie robota roztocza narcyzowego.
Tu znalazłam dość dobry opis, choć pochodzi od firmy sprzedającej niby "broń biologiczną" do zwalczania. Raczej dla profesjonalistów-producentów kwiatów.

Co za czasy, roztocza, mrówki, ćmy bukszpanowe, kolorowe ślimaki bez domków, choroby grzybowe wszelkiej maści - to wszystko przez te atomy.
Tak jak napisała Ala u mojej mamy zwartnice kwitły jak szalone w tzw. sieni, później stały pod schodami na strych. Nigdy nie słyszałam od mamy, że nie kwitną albo, że coś je zżera. Pewnie to były jakieś stare odmiany i były ,,twardzielami ''.
Fakt, ja wtedy odróżniałam tylko pokrzywę od trawy a i jeszcze wiedziałam które są piwonie bo w ogródku mama miała ich dużo ( nie przepadam za nimi ale wzięłam do siebie po kawałku każdej jako pamiątkę ).

Elu, tak, to rykoszetem obrywamy za przemysłową produkcję roślin (i zwierząt), w tym cebul ozdobnych. I za globalizację. Właśnie przeczytałam w 'Polityce' bardzo ciekawy artykuł o ekspansji raków z Ameryki, wypierających rodzimą faunę, niewrażliwych na nic. W dodatku partogenetycznych.
Wiele szkodników (ślimaki bezskorupowe) to zawleczeni "pasażerowie na gapę".
Ale dziś nie marudzę, dziś się cieszę.
Terra Mystica:







W gardzieli piękna, bordowa plama, rewers cały w metalicznych połyskach.
W dodatku pokazał się nos trzeciego pędu.
A Yellow Star otworzy się jutro.

Aniu, Twoje cudne i jak zwykle z imienia i nazwiska. Swoje przyniosłam wczoraj z piwnicy, dzisiaj dostały wody a z jednej cebuli coś tam zaczyna się wychylać. Tak kwitły w ubiegłym roku w marcu i w kwietniu ( moje jakieś późniejsze czy co :

Elu, nie są późniejsze, tylko później wybudzone zapewne.
"Z imienia i nazwiska" to te nowe, te niecnoty leniwe z dawniejszych zakupów prawdopodobnie pomieszanie z poplątaniem, bo owszem, znaczniki miały,, ale raz, że wiatr bywało poprzewracał doniczki wyjęte na lato z osłonek, wszystko się wysypywało n razy, dwa - starając się oszczędzić miejsce na parapetach sadziłam kilka cebul razem, w zmiennych konfiguracjach - no i znaczniki są albo przy właściwych, albo i nie.
Co tam, gdyby zakwitły, i tak byłabym zachwycona.
Yellow Star - niewiele jej brakuje.

Łatka wrote:
Słonka. Słonka poproszę dla naszych piękności.

No pewnie, że słońce by się szalenie przydało, nie tylko parapetowcom zresztą.
Cóż, taki mamy klimat...ale te dwie gwiazdy bardzo podnoszą mnie na duchu:
Terra Mystica



Yellow Star - w tej fazie jak najbardziej "yellow", choć bardziej cytryna, niż słonecznik:





Obie na raz:

Aniu piękne

Mojej TM zdecydowanie bliżej do brzoskwini niż do pomarańczy:))

Druga cebula kupiona niedawno w Holandii, Carmen. Witaj, ślicznotko!





Czekam na Barbados, trochę z drżeniem w sercu - ale jak do tej chwili na dwie kwitnące dwie zgodne, chyba im wyślę miłą opinię.
Niestety, żadna inna się nie kwapi, a kilka naprawdę większych od tej Carmen. Za to zaczęła się inwazja ziemiórek, muszę znowu kupić żółte papierki
Jeszcze zaglądam na wiadome strony, bardzo chcę kupić lilię drobną, która mi zanikła w 2021, jeśli nikt w Polsce nie będzie jej oferował, chyba popełnię kolejne szaleństwo. To bym pewnie dołożyła z jedną większą cebulę.

Aniu przez pierwsze lata z hippeastrami stosowałam zółte lepy i u mnie tak średnio działały. Owszem były oblepione ziemiórkami, ale w pobliżu latało ich tak wiele, że same tabliczki to jednak za mało. Nie wiem, jak inni postrzegają te tabliczki, ale dla mnie ich odblaskowy kolor jest wielce wkurzający. Ostatnio zastąpiłam je zwykłymi lepami na muchy, też żadna ozdoba, ale ich dyskretniejszy kolor mogę łatwiej zaakceptować. Ziemiórki łapią się nawet jakby skuteczniej.
Od dawna stosowałam na rośliny zimowane w domu oprysk HT (co to jest można wyczytac w dziale warzywnym naszego forum), głównie chodziło mi o zwalczanie przędziorka. Od trzech lat pryskam także hipki i to jest strzał w dziesiątkę. Ilość ziemiórek zredukowana do minimum.

Kochani, jeśli buszujecie w necie w poszukiwaniu hippeastrów, to pewnie znacie z FB Japończyka Stephena Lin. Uprawia nie tylko znane nam z europejskich szkółek odmiany, ale i takie dla nas, jak z Kosmosu.
www.facebook.com/stephen.lin.161

I teraz zamieszcza chyba ofertę, bo przy odmianach są ceny. Jak sprawdzałam w przeliczniku walut, to są dla nas atrakcyjne. Mój angielski zbyt ograniczony, by wejśc z tym panem w konwersację. A może ktoś z naszej grupy spróbowałby podpytać tego pana o możliwości wysyłki do Polski... Wiem, że jestem niepoprawną marzycielką. Jak tu jednak być obojętną na takie cuda, jak: Lady in Purple, Cirque du Soleil, czy prawdziwą Queen of The Night.

Angielski fraszka, za to po pierwsze nie mam pojęcia, jak w tej chwili wygląda sprawa importu roślin spoza Unii - jak podejrzewam, taki hobbysta-amator nie wystawi paszportu?
No i ja jestem takim dziwolągiem, co nie ma konta na wymienionym komunikatorze, nawet nie jestem w stanie otworzyć linku dalej, niż na stronie startowej.
Nie jestem też raczej "małym chemikiem", pozostaje mi polegać na gotowych preparatach (zakładam, że trzeba miksturę sporządzić samemu; warzyw nie uprawiam w celach "do zjedzenia", z kilku powodów).
Ziemiórki są , owszem, up...dliwe, ale chyba nie szkodzą tak bardzo, jak inne roztocza czy owady. Tak myślę. Żółte karteczki tnę na kawałki i umieszczam np. co drugą doniczkę. Jakoś mnie nie denerwują aż tak bardzo.

Więcej Carmen



Tercet egzotyczny

Aniu cuda pokazujesz
U mnie stan na dziś:
Rezydenci:





Ta siewka Antarctica x Striatum od Joli Fafki:



Siewki Grand Diva x Mont Blanc z 2019 roku: