TEMAT: Nasze koty

Nasze koty 30 Gru 2017 10:08 #580073

  • CHI
  • CHI's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3994
  • Otrzymane dziękuję: 21474
I weź tu pracuj - akurat MUSIAŁAM coś wydrukować służbowo. Mam wrażenie, że dla Felixa pracująca drukarka była zabawna:
PC294874.jpg


Aniu, co do "nowego kota"...
Ja nie jestem "kociara". Białe koty są Syna, ale Syn wyjechał - koty zostały...
Ale jak zobaczyłam mokrego, z ogonem jak szczur, rudego Szeryfa to miałam dwa uczucia: zabezpieczyć sponiewieranego wypierdka oraz dopaść i rozszarpać ścierwojada, który nie dość, że wyrzucił kociaka, to jeszcze go polał wodą. A było koło zera...
Jak go już miałam na rękach, to nie było, że go oddam.
W domku na 35 m kw. jest 5 psów (i to nie do końca kochających koty) i 3 dorosłe wysterylizowane koty. Młody na "dzień dobry" dostał klatkę - w niej miski i kuwetę. Klatka bardzo upraszcza mi życie. Zwierzaki pod moim okiem się poznawały, jak mnie nie było kociak był bezpieczny. Młodego "przyswoiła" kotka, do tego stopnia, że dostała mleka i zamieszkały w klatce razem. Kotce się "opłacało" bo młody miał lepsze żarcie niż stare.

To tak na szybko.
Ostatnio zmieniany: 30 Gru 2017 10:09 przez CHI.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Forumowa Żabula, Amlos, MagdaH, Adasiowa, beatazg, Łatka, patrycja, Kajtkowa


Zielone okna z estimeble.pl

Nasze koty 30 Gru 2017 10:43 #580076

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64799
Małgosiu, wiesz, moje mieszkanie ma 42 m2, kamienica stoi niemal w centrum miasta i żaden kot nie ma możliwości korzystania z natury .... niestety :(
Z psami mam większe doświadczenie, bo niemal 30-letnie i zawsze było ich więcej niż ... trzy. Ale Nikodem jest naszym pierwszym kotem "na poważnie" i mam dziwne uczucie, że to on nas wybrał przychodząc na naszą działkę akurat w danym dniu, w momencie, kiedy właśnie przyjechaliśmy ( odwiedzamy działkę co weekend ). Świadomość, że uratowaliśmy go od śmierci głodowej i wycieńczenia, jest tak mocna, że chciałoby się pomóc następnej kociej biedzie, zwłaszcza, że ludzkie ścierwa nie próżnują w prześciganiu się w znęcaniu się nad zwierzakami.
Teraz jeszcze nie, ale w przyszłości, być może nie tak odległej .... może ...
Młode małżeństwo za ścianą ( metraż mieszkania identyczny jak nasz ) ma trzy przygarnięte kociska, inna rodzina obok oprócz potomstwa ma trzy znajdy: psa i dwa kociambry.

Żabulka, no właśnie - ale to, jak będzie, okazuje się "w praniu" - nigdy nie przewidzisz skutków , nie napiszesz scenariusza z happy endem, możemy jedynie zdać się na zrządzenie losu i poddać się mu :)

Kiedyś, parę lat temu, na naszym "osiedlu" były bezpańskie koty, dokarmiane przez dobre duszyczki, ale koty zniknęły, miseczki też....
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): beatazg, CHI, patrycja

Nasze koty 30 Gru 2017 10:49 #580078

  • Forumowa Żabula
  • Forumowa Żabula's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 8500
  • Otrzymane dziękuję: 3492
Masz rację Aniu. Ja zawsze pomimo iż biorę ten najczarniejszy scenariusz pod uwagę, to i tak jestem dobrej myśli, choć potrafią się we mnie kołatać jakieś obawy.
Dobrego dnia. Pozdrawiam.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, CHI

Nasze koty 30 Gru 2017 11:19 #580080

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64799
Nie dowiemy się niczego, dopóki nie spróbujemy i nie podejmiemy ryzyka. Właściwie przez całe życie można siedzieć w bezpiecznym, ciepłym i cichym miejscu nie zwracając uwagi na to, co dzieje się dookoła i mieć złudne wrażenie, że wszystko toczy się ściśle wytyczonym torem, bez trosk i zmartwień. Można przeżyć swoje życie tylko dla siebie i być sytym i zadowolonym ? Można, oczywiście. Każdy z nas ma prawo do osobistej decyzji i wyboru i nikogo nie można z tego rozliczać, bo rachunek sumienia zrobimy albo my sami, albo Siła Wyższa.
Natomiast ZAWSZE i w KAŻDYCH OKOLICZNOŚCIACH powinniśmy - z racji naszego rozumu - opiekować się słabszymi i będącymi w potrzebie, bez względu na "koszty" i konsekwencje. Banał, wiem, wiem ....
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Marzenka, CHI, patrycja, lucysia, Kajtkowa

Nasze koty 30 Gru 2017 11:33 #580081

  • Forumowa Żabula
  • Forumowa Żabula's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 8500
  • Otrzymane dziękuję: 3492
Adasiowa wrote:
Nie dowiemy się niczego, dopóki nie spróbujemy i nie podejmiemy ryzyka. (...)
Natomiast ZAWSZE i w KAŻDYCH OKOLICZNOŚCIACH powinniśmy - z racji naszego rozumu - opiekować się słabszymi i będącymi w potrzebie, bez względu na "koszty" i konsekwencje. Banał, wiem, wiem ....

Jestem tego samego zdania i.... popieram!! Nie uważam jednak tego za banał, lecz za rzecz oczywistą, wytyczną w człowieczeństwie!
Dobrego dnia. Pozdrawiam.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): MagdaH, Adasiowa, CHI, lucysia, Kajtkowa

Nasze koty 30 Gru 2017 13:42 #580099

  • lucysia
  • lucysia's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Wiedżma Zielarka to ja :)
  • Posty: 5031
  • Otrzymane dziękuję: 13147
Szkoda,że nie wszyscy kierują się tym kompasem.
Mniej byłoby biednych,cierpiacych zwierząt.
docs.google.com/presentation/d/1WWF42aQM...bkM/edit?usp=sharing
………………………………………………………………………………………
kosmetykinaturalnelucysi.blogspot.com
…………………………………………………………………………………………
forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/3...26398-ogrodek-lucysi
…………………………………………………………………………………………
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Forumowa Żabula, Adasiowa, CHI

Nasze koty 30 Gru 2017 14:03 #580103

  • lucysia
  • lucysia's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Wiedżma Zielarka to ja :)
  • Posty: 5031
  • Otrzymane dziękuję: 13147
Moje koty podwórkowe zawsze ciut z początku boczyły się na nowego domownika.Potem jedna micha,jedno spanie.
Tu w lato na altanie Burunia
20170721_201419.jpg


A tu wykopywanie malin z Koksikiem
20171117_114857.jpg

A to dzisiejsza Burunia.Zadowolona,mrucząca w kotłowni.Najlepiej samej.No od czasu do czasu pozwoli się pogłaskać,ale samotnica z niej.
20171230_114411.jpg


Kiedyś miałam kocicę co nie dała się głaskać nikomu tylko mi.Jak weszła na kolana z własnej woli i do tego musiałam milczeć.Bo jak zaczynałam do niej gadać to przeszkadzały jej drgania i uciekała. :rotfl1:
docs.google.com/presentation/d/1WWF42aQM...bkM/edit?usp=sharing
………………………………………………………………………………………
kosmetykinaturalnelucysi.blogspot.com
…………………………………………………………………………………………
forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/3...26398-ogrodek-lucysi
…………………………………………………………………………………………
Ostatnio zmieniany: 30 Gru 2017 14:06 przez lucysia.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Forumowa Żabula, Amlos, MagdaH, Jan4, Adasiowa, beatazg, patrycja

Nasze koty 31 Gru 2017 21:19 #580300

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
Kochane Babięta, macie w sumie racje, dlatego dzielimy się doświadczeniami, żeby nie puszczać wszystkiego na żywioł, bo "jakoś to będzie", skoro można spróbować zminimalizować negatywne skutki. Co do rozszarpywania ścierwojadów, proszę wpisać sie na listę kolejkową i grzecznie oczekiwać, dla wszystkich wystarczy :kiss:
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): beatazg, CHI

Nasze koty 31 Gru 2017 21:57 #580303

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64799
Magdusiu, właściwie w dużej mierze skorzystałam z Twoich porad odnośnie braku kontroli w powiększeniu stada, bo przecież muszę uwzględnić potrzeby własnego kota, a za nic w świecie nie chcę skazywać go na złe samopoczucie w domowych pieleszach.
Dzisiaj przeglądałam zdjęcia z Nikodemem w roli głównej w dniu, w którym do nas trafił ... masakra. Może dlatego ścisnęło mi się serce i chciałabym zabrać z koszmaru kolejne kocie nieszczęście .... no, ale masz rację - nie jest to łatwe.
Myślałam też o "tymczasie", choć istnieje poważne ryzyko, że .... wiesz chyba, o co chodzi ;-)?
pozdrawiam cieplutko, dla Was wszystkich serdeczne pozdrowienia ....

Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Amlos, MagdaH, beatazg, CHI, patrycja

Nasze koty 31 Gru 2017 22:20 #580307

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
No tak, Aniu, wiem ...;-) Tymczasem moje dawne Las Tymczasas

Wicek2.jpg

mały Wincenty

Obraz078-2.jpg

brat Wincentego Micenty

Obraz082.jpg

Micenty z siostrą Bazylią

Obraz068.jpg

Miśkopt bardzo angażował się w zajmowanie maluchami, niańczył tak kociaki jak i ludzkie maluchy, a te usypiały szybko trzymając ciepłe pluszowe ucho :hug: Kocham Go, po prostu kocham :kiss3:
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, beatazg, CHI, patrycja

Nasze koty 01 Sty 2018 20:03 #580408

  • Selinka
  • Selinka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 786
  • Otrzymane dziękuję: 371
Adasiowa, decyzję o dokoceniu bardzo popieram, również jej powody:)
Z moich doświadczeń:

-najlepiej zdecyduj się na młodziutkie kocię-6-12 tygodniowe
-najlepiej koteczkę
-Nikodem może mieć własne zdanie na temat dokocenia i niekoniecznie będzie się ono pokrywało z Twoim
-przygotuj się na to, że Nikodem będzie musiał przejść przez spory stres, w końcu to rewolucja w jego życiu, i raczej gładko nie pójdzie, może ostro bronić swojego terytorium, obserwować małego, odganiać go, syczeć, warczeć, rzucać się z pazurami albo "obrazić się" na ludzi, zamknąć się w sobie jakby miał depresję
=przygotuj się na to, że nigdy nie wiadomo co tak naprawdę z tego wyniknie i jak sam proces dogadywania się kotów będzie przebiegał
-raczej radzę wziąć w tym czasie urlop kocierzyński by pilnować kocich układów-przy kilkutygodniowym kociaku dokocenie może potrwać ok. trzech dni w porywach do tygodnia, przy starszym kocie może się wydłużyć do tygodni, bywa, że nawet młode koty NIGDY się nie dogadają...
-większość osób uważa, że należy koty odseparować-wg. mnie przy tak bardzo młodym kociątku najpierw lepiej pozwolić im się spotkać (na w miarę neutralnym gruncie) i zobaczyć, czy Nikodem zaatakuje-dopiero jeśli tak, należy je bezwzględnie rozdzielić (jeśli tylko odsuwa się, nastroszony a maluch respektuje te sygnały-nie ma powodu do paniki)
-nie wolno po prostu puścić kociaka po domu i zdać się na pozytywne myślenie-może okazać się, że sytuacja rozwija się dramatycznie i nasza obecność, świadomość tego co się tak naprawdę dzieje i rozsądne działanie są nieodzowne
-dorosły kot może być po prostu CIEKAWY i ja jestem za umożliwieniem mu obserwowania malucha np przez szybę, przez siatkę, trzymając go na rękach w tym samym pomieszczeniu co kociak, dotyczy to również zapachu, więc koty powinny czuć swój zapach choćby przez szparę pod drzwiami
-Nikodema powinno spotykać w obecności kociaka coś pozytywnego-smakołyk, pełna micha, zabawa, głaskanko
-nie wolno dopuścić do złych skojarzeń ani do oscylacji konfliktu-jak dzieje się źle, należy to natychmiast przerwać, bo koty się do siebie zrażą
-w razie kilkudniowych trudności, polecam taki sposób-podłożyć śpiącego kociaka zaspanemu Nikodemowi-ważne by oba były zaspane, jest duża szansa, że duży zacznie lizać malucha
Mam nadzieję, że będzie dobrze :)Koty są zwierzakami społecznymi i trzymanie ich w pojedynkę nie służy im (choć bywają koty nienadające się na dokocenie ale mam nadzieję, że nie Twój Nikodem).
Asia

"You yourself create your own reality in your thoughts and beliefs. Change your thoughts and your life will change."

Na zielono !

FILODENDRONY, FIKUSY, HOJE I FIOŁKI-SPRZEDAM, WYMIENIĘ
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Forumowa Żabula, Adasiowa, beatazg, CHI, patrycja, lucysia

Nasze koty 02 Sty 2018 20:41 #580657

  • Marzenka
  • Marzenka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3332
  • Otrzymane dziękuję: 9995
Nie mam w tym laptopie zadnych zdjec mojej Basi - dla przypomnienia jest na zdjeciu na 39 stronie. W pewien sierpniowy wieczor wyszlam na balkon zawolac swoja kotke do domku... w chwile potem w kierunku balkonu zauwazylam czolgajace sie zwierzatko -to byla moja Basia :cry2: Ostatkiem sil wskoczyla na balkon i jak ja zobaczylam w swietle to myslalam,ze to koniec swiata... Basia wrocila do domu po wypadku samochodowym z okiem na wierzchu, potrzaskana szczeka, odbitymi pluckami i nerkami,ca,le we krwi... Na szczescie byly moje siostry bo ja zwyczajnie zaczelam ryczec... Tego, jak moja kocia coreczka prosila o pomoc nie zapomne nigdy... U nas w miescie nie ma w nocy weterynarza, ale po obdzwonieniu wszystkich zgodzila sie przyjac nas pani doktor,ktora ma gabinet przy domu. Tego co przezylam nie zycze nikomu - patrzysz na cierpienie ukochanego zwierzaka i nie mozesz mu pomoc...

Pani doktor kotke zbadala, dala 5 roznych zastrzykow i jesli kotka by przezyla - kazala jechac do swojego wterynarza, bo ona nie operuje. Cala noc czuwania - kotka ledwo zipiala... Rano wizyta u naszego weta i decyzja o operacji - oczko do usuniecia, szczeka do zdrutowania,kroplowy, zastrzyki - ponad miesiac czasu dzien w dzien po pracy chodzilam z Basienka do lekarza - kroplowki musily byc, poniewaz nic nie jadla... Tego jak Pan doktor Kraszewski razem z dr Maja Kraszewska (corka doktora) i dr Ela Walczak zajeli sie moja Basia - nie zapomne im nigdy. Dzis Basia zyje z jednym oczkiem, na pewno ucierpial sluch. Najwazniejsze, ze jest i ma sie calkiem dobrze.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): MagdaH, beatazg, Gosia352, Florka, patrycja

Nasze koty 03 Sty 2018 11:51 #580742

  • Selinka
  • Selinka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 786
  • Otrzymane dziękuję: 371
Marzenka wrote:
Nie mam w tym laptopie zadnych zdjec mojej Basi - dla przypomnienia jest na zdjeciu na 39 stronie. W pewien sierpniowy wieczor wyszlam na balkon zawolac swoja kotke do domku... w chwile potem w kierunku balkonu zauwazylam czolgajace sie zwierzatko -to byla moja Basia :cry2: Ostatkiem sil wskoczyla na balkon i jak ja zobaczylam w swietle to myslalam,ze to koniec swiata... Basia wrocila do domu po wypadku samochodowym z okiem na wierzchu, potrzaskana szczeka, odbitymi pluckami i nerkami,ca,le we krwi... Na szczescie byly moje siostry bo ja zwyczajnie zaczelam ryczec... Tego, jak moja kocia coreczka prosila o pomoc nie zapomne nigdy... U nas w miescie nie ma w nocy weterynarza, ale po obdzwonieniu wszystkich zgodzila sie przyjac nas pani doktor,ktora ma gabinet przy domu. Tego co przezylam nie zycze nikomu - patrzysz na cierpienie ukochanego zwierzaka i nie mozesz mu pomoc...

Pani doktor kotke zbadala, dala 5 roznych zastrzykow i jesli kotka by przezyla - kazala jechac do swojego wterynarza, bo ona nie operuje. Cala noc czuwania - kotka ledwo zipiala... Rano wizyta u naszego weta i decyzja o operacji - oczko do usuniecia, szczeka do zdrutowania,kroplowy, zastrzyki - ponad miesiac czasu dzien w dzien po pracy chodzilam z Basienka do lekarza - kroplowki musily byc, poniewaz nic nie jadla... Tego jak Pan doktor Kraszewski razem z dr Maja Kraszewska (corka doktora) i dr Ela Walczak zajeli sie moja Basia - nie zapomne im nigdy. Dzis Basia zyje z jednym oczkiem, na pewno ucierpial sluch. Najwazniejsze, ze jest i ma sie calkiem dobrze.

I właśnie dlatego jestem PRZECIW WYPUSZCZANIU KOTÓW !!! To, że koteczkę wyratowałaś-wielce Ci się chwali, ale czemu nie przewidziałaś, że kot, każdy nawet najmądrzejszy i wychodzący od lat może wpaść pod samochód?
Asia

"You yourself create your own reality in your thoughts and beliefs. Change your thoughts and your life will change."

Na zielono !

FILODENDRONY, FIKUSY, HOJE I FIOŁKI-SPRZEDAM, WYMIENIĘ
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Marzenka

Nasze koty 03 Sty 2018 13:25 #580752

  • beatazg
  • beatazg's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Solina Bieszczady strefa 6a
  • Posty: 3673
  • Otrzymane dziękuję: 5766
Asiu , kot jest zwierzęciem łownym , drapieżnikiem i powinien wychodzić. Nie wyobrażam sobie moich kotów siedzących w domu , chyba by się zamiauczały . Ci co mają psy muszą z nimi wychodzić a Ci co decydują się na koty , mają je też z tego właśnie powodu ,że nie trzeba z nimi wychodzić , a jak dla mnie to jest takie kocie więzienie te cztery ściany . Ja nieraz 3 razy w nocy wstaję ,żeby je wpuścić i wypuścić . I przepraszam ,że to napiszę i narażę się tym co mają koty w domu ,a pewnie już się naraziłam , ale kocie załatwianie się w domu oczywiście do kuwety na dłuższą metę jest dla mnie obrzydliwe . Miałam w domu papugi , szynszyle co suche kupki puszczały wszędzie i wszystko bez problemu mogę posprzątać ,ale kot grzebiący w kuwecie to tylko na chwilę czyli jak jest mały chory lub po sterylizacji.

ta trawa bardzo jej smakuje
DSCN0463.jpg


DSCN0460.jpg


Beata
Ostatnio zmieniany: 03 Sty 2018 13:44 przez beatazg.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Marzenka, Gosia352, CHI, patrycja, obeata

Nasze koty 03 Sty 2018 17:01 #580791

  • Marzenka
  • Marzenka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3332
  • Otrzymane dziękuję: 9995
Dziewczyny ja tez uwazam,ze kota wiezic nie wolno. Kot musi wybiegac sie, poskakac po drzewach - taka jest jego natura. Owszem, ryzyko jest ale odbieranie podstawowej potrzeby wolnosci nie jest dobrym rozwiazaniem. Ile taki kot zamkniety w domu wytrzyma?? Moja Basia chyba by drzwi balkonowe sforsowala gdybym jej nie wypuszczala.
Zdaje sobie sprawe, ze niektorzy maja koty bez mozliwosci wypuszczania. Basia powypadku trzyma sie w zasiegu okien. Mam nadzieje ze nigdy jej juz nic nie spotka - tym bardziej ze wzielam ja z ulicy jako dorosla , cizko chora kotke.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): MagdaH, beatazg, CHI, obeata

Nasze koty 03 Sty 2018 21:28 #580856

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
To jest racja, moje Rude zgarnięte w wieku 4 lat ze śmietnika, mimo że przeżył u mnie 8 lat...Cóż, nie sądzę żeby był szczęśliwy w 4 ścianach, ale mieszkam w mieście przy ruchliwej ulicy. Wszystkich sytuacji i tak nie da się przewidzieć, malutką Nasię znalazłam w sypialni, była zaduszona, prawdopodobnie przez Fido, z który uwielbiała się bawić :-( Fido 16 kg dorosłego psa vs Nasia 8 tygodni. mimo, że Nasia była zamnięta w sypialni, mama pod naszą nieobecność weszła, by sprawdzic czy ma wodę, Fido wykorzystał okazję i cichutko się wślizgnął. Pewnie sie razem bawili, tylko że ja zawsze tonowałam energię Fido. Po powrocie do domu Nasia nie żyła, a Fido trącał ja nosem jakby próbował ocucić :-( Jeszcze długo potem szukał Nasi i popiskiwał. Zresztą sam zginął tragicznie na pasach, przypięty smyczą. Czyli wszystko przepisowo, a kretyna za kółkiem nie dało się uniknąć. Mimo, że dziś jest SchwarzMysza Dorian, nie otrząsnełam się z traumy :-( Rodzina i znajomi mówią, że i tak dobrze że przeżyłam wraz z resztą psów. A przecież na "zebrze" powinniśmy się czuć bezpiecznie. Dlatego mimo dobrych chęci nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć...
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Marzenka, beatazg, CHI, obeata

Nasze koty 03 Sty 2018 22:10 #580860

  • beatazg
  • beatazg's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Solina Bieszczady strefa 6a
  • Posty: 3673
  • Otrzymane dziękuję: 5766
Moja koleżanka na wsi w ciągu kilku lat straciła 3 koty , wszystkie zginęły na drodze . Ostatniego dosyć długo trzymała w domu , ale w końcu zaczął wychodzić . Kotów więcej nie weźmie , chociaż bardzo lubi . Dawniej o wiele mniej było aut i dawały radę . Ja też rok temu miałam turystów co chcieli wziąć do bloku Lilusię i choć to był 3 nasz kot a alergię w domu ma syn i córka , tyle ,że ona z nami nie mieszka , to nie chciałam , by resztę życia spędziła w zamknięciu . Teraz jej nie ma bo zaginęła i może mogłam im wtedy ją dać , to by żyła . A nie półtora roku życia i koniec , nie po to uratowałam ją jak była mała . Nie ma jej dwa miesiące a ja patrzę w drzwi balkonowe i jej wypatruję .

Beata
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): MagdaH, Marzenka, CHI

Nasze koty 04 Sty 2018 21:25 #580992

  • Zielona
  • Zielona's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1089
  • Otrzymane dziękuję: 4950
A ja z i innej beczki.
Bardzo lubię koty. I chce przygarnąć dwójkę odchowanych maluchów. Córka ma ich pięć, więc chce mi dać dwójkę. Niestety, nie daję rady przekonać męża. Codziennie jest między nami draka .... o kota. Już nie mam siły. Dziś powiedziałam , że jak mi ich wyrzuci z domu, ja się wyprowadzam do córki. Tylko jak to zrobić, w kurniku 30 kur na czele z kogutem. A gdzie potem będę robić rozsadę pomidorów. :placze: :evil:
Może ktoś zna sposób, jak przekonać domownika do kotów. Przetestuję wszystkie rady. :oops: :jeez: :evil:
Pozdrawiam Alicja.
Temat został zablokowany.


Zielone okna z estimeble.pl

Wygenerowano w 0.902 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum