Forum Ogrodnicze Oaza

Pasternak zwyczajny (ten dziki) jest jadalny, może bardziej uczulać z powodu większej ilości związków jak to cała rodzina selerowatych.
Forma dzika w Rowach rośnie ogromna, moje formy uprawne takie dorodne nie są.

Może kiedyś skuszę się na wysiew nasion dzikiego pasternaku. Na zasianie dzikiej marchwi pożałowałam miejsca na grządce, choć nasiona zebrałam specjalnie w tym celu.

Co do uprawy współrzędnej to muszę dodać, że przez kilka lat z powodzeniem uprawiałam czosnek ozimy między rzędami pasternaku. Ale wiadomo, czosnek sadzony w listopadzie startował zanim pasternak został wysiany na wiosnę...

No, to też dobry pomysł. Ja cały czas się zastanawiam gdzie wysiać pasternak. Zniechęcają mnie słabe wschody. W tym roku chyba wysieję go w miejscu, gdzie parę sztuk mogłoby spokojnie przezimować i dopiero jak zbiorę swoje nasiona to spróbuję uprawy współrzędnej.

Też zawsze zostawiam kilka na nasiona. Moja koleżanka siała lata temu po kolei przez całą wiosnę trzy paczki od trzech różnych firm. Trzecia wzeszła. Ja jak zaczynałam kupiłam od razu kilka różnych, wymieszałam, udało się

Niestety u mnie pasternak zbyt długo przetrzymywany na zagonie jest atakowany przez połyśnicę marchwiankę ostatniego, jesiennego pokolenia. Korzenie wykopywane w październiku są w większości jeszcze zdrowe. Te z listopada już nie koniecznie. Jednak zawsze zostawiam jeden rząd w glebie do wiosny, jako niekłopotliwą formę przechowywania (resztę po wykopaniu trzymam w wiadrach z piaskiem w budynku gospodarczym). Wykopuję je w czasie zimowej odwilży, a czasem nawet w kwietniu. Wtedy już część korzeni jest porażona (w zeszłym tygodniu korzystając z odwilży wykopałam i jest trochę rudych korytarzy w korzeniach).

Kilka lat temu zostawiłam korzenie w glebie na nasiona, a one były tak zmaltertowane przez szkodniki, że po wypuszczeniu pędu kwiatowego po prostu przewróciły się bo korzenie były już całe zgniłe. Po tej nauczce w zeszłym roku zasadziłam wiosną zdrowe korzenie wybrane z tych z wiaderek i też zakwitły, z tym, że całe rośliny były mniejsze niż nie ruszane z gleby. Ma to też ten plus, że mogą sobie kwitnąć gdzieś w kącie ogrodu i nie zabierają cennego miejsca na grządce.

A z problemem nie kiełkujących różnych nasion poradziłam sobie tak, że od kilku lat zamawiam wysyłkowo prosto ze starej polskiej firmy nasienniczej (nie wiem, czy mogę pisać nazwę?). Do tej pory jeden raz nie skiełkowała mi nemezja, ale bez niej przeżyłam;) Teraz jak mi coś nie kiełkuje, to z powodu mojego przechowywania nasion z poprzednich lat. Oczywiście i tak zawsze skuszę się w różnych sklepach na dodatkowe paczuszki, ale to chyba popularna choroba:)

Postanowiłam, że nie będę wysiewała pasternaku na grządce. Nie chcę czekać paru tygodni w nadziei, że wzejdzie. Wysypałam paczkę nasion do "kiełkownika".


Będę sprawdzała parę razy dziennie i jak tylko pojawi się jakiś kiełek, to wtedy wyniosę na grządkę. To taki plan, żeby mi się nie nudziło

Jest jeden problem, że on niezbyt chętnie kiełkuje na ręczniku, tak przynajmniej mnie się wydaje.

To z tej paczki z której trochę wykiełkowało na waciku. Chciałabym przynajmniej parę sztuk, żeby dorobić się własnych nasion.

Rok temu siałem do gruntu z 3 różnych źródeł i nie każdy wykiełkował. Przezimowały ładnie ale nie jadam tego więc sobie rośnie na dzikiej grządce.

Trochę jestem w szoku Pasternak który wyłożyłam do podkiełkowania, już w części jest zagospodarowany. Pierwsze kiełki pokazały się już wczoraj rano. Nie miałam jednak ochoty na mrozie latać i wsadziłam te nasiona do małych doniczek. Dzisiaj kiełków pokazało się jeszcze więcej, więc skoro temperatura się nieco podniosła, to poczłapałam na grządkę. Wystarczyło na trzy rzędy, czyli coś około 3 m. Ciekawa jestem jaka byłaby reakcja, gdyby ktoś widział taką dziwaczkę jak ja, która klęcząc na kolanach, wkłada pęsetą nasionka do ziemi


To co wsadziłam nakryłam, bo koty latają nisko


Wrzuciłam też trochę nasion rzodkiewki.
Te w doniczkach zostaną w inspekcie, aż wypuszczę liścienie.

JaNina wrote: A idzie inaczej klęczeć
Jaka stara, taka głupia

No co jak zawartość cukru w cukrze, dawno się tak nie uśmiałam, jak po Twoim poście. Pójdziesz za te klęczki na kolanach nie boso, ale w butach do nieba
A koty Ci się nie kulają potem po tym nakryciu, bo u mnie radocha jak rzadko.

Koty raczej nie, ale syna psina już tak. Ale to będzie w kwietniu tylko trzy razy

No i psina była i w pasternaku się wytarzała
Dzisiaj wsadzałam te 10 sztuk, których skiełkowane nasionka wsadziłam do malutkich pojemników.


Korzonek jeszcze nie zdążył się zawinąć

Ten pasternak z kubeczków chyba nawiązuje współpracę


Ten z podkiełkowanych nasion, jeszcze się nie wychylił.

Już jest na powierzchni i ten z podkiełkowanych nasion


Rzodkiewka też ładnie wykiełkowała

Dzisiaj zdjęłam okrycie z pasternaku. Rozłożyłam jednak patyczki, bo koty szaleją


Muszę powiedzieć, że wysiew podkiełkowanych nasion, to był strzał w dziesiątkę
Te większe, to oczywiście rzodkiewka

Pasternak rośnie spokojnie

Dzisiaj elegancko wyplewiłam i usunęłam zapory anty kotne


Można powiedzieć, że rośnie w oczach