Forum Ogrodnicze Oaza

Oj chyba z miesiąc przyjdzie poczekać.

Moje Pepino. Mam takie 3 sztuki.

Wreszcie udało mi się zmusić kurkumę do puszczenia kiełków
Próby zajęły w sumie ze dwa miesiące.
Ostatecznie udało się następującą metodą:
kłącze zostawiłam na kilka tygodni w ciemnym, suchym miejscu do całkowitego wysuszenia, po tym czasie wsadziłam na wierzch doniczki (należącej do papryki), nie przysypując ziemią.
W końcu są kiełki.

Raz już przymierzyłam się do hodowli pepino, piękne krzaczory były, dużo kwiatów ale ani jednego zawiązku, kwiaty przekwitały i spadały i na tym koniec. W tym roku postanowiłam jeszcze raz spróbować


Przez marna pogodę słabo rosną
, pewnie i tym razem nic z tego nie będzie

Czy komuś udało się wyhodować choć jeden owoc?

W tym roku po raz pierwszy wysiałam nasiona. Również mam nadzieję, że uda mi się doczekać jakiegoś owocka.

Edyta Bardzo ładne Pepino. Troszkę inaczej wygląda niż moje ale jest trochę podgatunków, to nawet fajnie. Może po sezonie się wymienimy nasionkami.

Azbi Twoje Pepino też jest ładne. Nie wiem dlaczego się obawiasz o zawiązywanie owocków. Poszukaj jakiegoś śor na przędziorka, bo bardzo lubi je atakować.


Co do uprawy, to jest to warzywo wybitnie ciepłolubne, dlatego wg mnie najlepszym rozwiązaniem dla niego jest uprawa w pojemnikach. Takie 20l to musi mieć. Później, to już podłoże warzywne z dodatkiem perlitu i podkarmiać, a odwdzięczy się owockami. Uprawiam kilka lat z rzędu i zawsze zajadam się swoimi owockami.

Błażej z tego co wiem miał nawet w zeszłym roku całkiem sporo owoców
Ja też nie doczekałam się owoców, ale u mnie wina była w 100% moja. Nie dopilnowałam podlewania i choć zawiązki były, to po prostu roślina w krytycznych momentach je pozrzucała. Ale kwitła aż do późnej jesieni.

Najpóźniejsze zdjęcie mojego pepino przed wzięciem na zimowanie. Z którego niestety krzak nie wrócił na świeże powietrze, bo poległ w domu - choć nic tego nie zapowiadało aż do lutego...
Cyknięte pod koniec października, jak widać jeszcze kwitło. Mam niestety tylko takie "kopnięte" zdjęcie.




Edit.

O, widzę, że sam się odezwałeś

Tak, musieliśmy pisać w tym samym momencie.

Ogólnie, to zbieram owocki co roku ale uprawa w otwartym gruncie nie udawała mi się. Nie chciały wiązać.

Tamten rok był bardzo owocny, zapewne przez wysokie temperatury. Nie wiem czy to akurat fotka z tamtego roku ale raczej nie, bo zebrałem około 30owocków i aż się cały kleiłem od soku, gdy je jedłem.

Rozumiem że trzymałeś je cały czas w tunelu, ja swoje wystawiłam do ogrodu wiec może miały za zimno, kwitły ładnie, ale zrzucały kwiaty zaraz po przekwitnięciu i nie było ani jednego nawet min zawiązku owocowego. Na ile pędów prowadziłeś swoje pepinka? Ja wtedy pozwoliłam im rosnąć jak same chciały, może to tez była przyczyna opadania kwiatów

Rosły samopas, a i tunelu okrytego folią nie mam, więc rosły w otwartym gruncie.

Błażeju, czy "samopas" oznacza też, że bez skubania i specjalnego prowadzenia?

Dokładnie, rośnie bez żadnego przycinania. Choć widziałem też, że ktoś na skalę powiedzmy przemysłową, przycinał i kontrolował krzaki Pepino..

Moje pepino postanowiłam wysadzić w tunelu, zobaczymy czy tym razem uda mi się uzyskać choć jeden owoc.
Błażeju a czym zasilałeś to swoje owocujące pepino? Jakim nawozem?

Mam taki nawóz bio od biotabs, który ma głównie fosfor i potas. Teraz nie pamiętam nazwy ale z takim namalowanym bananem i głównie nim zasilam gdy już owocują. Jednak zawsze mam Ktistalony w pogotowiu i niweluje nim większe niedobory.


Orzeszki ziemne zaakceptowały nowe miejsce i niektóre kwitną pierwszym kwiatkiem.

Pepino

Pepino na czubku ma tyci, tyci pączki.

Moje pepino kwitnie, jednak nie zawiązuje owoców, wydaje mi się że ma dobre warunki glebowe, rośnie w tunelu, systematycznie podlewane i zasilane nawozem. Nasiona od L. w poprzednim roku również miałam nasiona od L. pepino kwitło jak szalone ale nie zawiązywało owoców. Może te nasiona felerne są. Błażej skąd bierzesz swoje nasionka, jakiej formy?

Moje, też z nasion L, nie chciało wiązać. Tzn. zawiązało 2 owoce i potem mu się znudziło. Potraktowałam borasolem (jak pomidory) i widzę nowe zawiązki.