Forum Ogrodnicze Oaza

ja do odmian dochodziłem drogą selekcji

coś mi nie smakowało to out

coś padło to padło

nie dotykam i rośnie - 50m płotu już prawie całe pokryte (to ich główne zadanie)

tak te moje niedojdy wyglądają

seebbek wrote: Reliance?

Mączniak zwyciężył! Obcięłam i wszystkie grona. Teraz co robić? Chyba mogę poskracać latorośle?

To nic nie da, pewnie masz odmianę wyjątkowo wrażliwą na prawdziwego. Jedynie mogę doradzić zmianę odmiany. Jeżeli masz pojecie o szczepieniu albo kogoś znajomego z takimi umiejętnościami to potrwa to dwa lata, jeżeli nowa sadzonka to o wiele dłużej. Można wiedzieć co to za odmiana?
U mnie mączniaka prawdziwego łapie wyłącznie Sibera. W tym roku w czasie kwitnienia dostała Topsin i jak na razie jest OK. Popatrz w guglach jak wygląda prawdziwy a jak rzekomy. Siarkol na wiosnę nic nie daje to jak leczenie syfilisu przy pomocy pudru.
Pościłem 3 dni temu. Te owoce były jeszcze do uratowania.

KaLo wrote:

Działka ma 40 lat, a więc i winorośl ma tyle samo. Prawdopodobnie jest to jakiś Riesling, ale bardzo nam smakuje. Przez co najmniej 30 lat zbieraliśmy wiadro słodkich owoców. Jestem prawie pewna, że to jest mączniak prawdziwy. Oczywiście nie na 100%, bo znam go tylko z opisów i fotografii, a nie z natury. Mączysty nalot ma na wierzchniej stronie liści, owoce gdy pojawi się później i są większe pękają do pestek, no i na latoroślach ma charakterystyczne odbarwienia. Poza tym wyraźnie " pachnie" grzybem. Przeczytałam kiedyś u Kapitana, że to jest charakterystyczny objaw prawdziwego. Latorośle chcę przyciąć, aby jesienią było mniej liści do zbierania.
Nowa odmiana ma sens, ale jest też wada bo trzeba czekać kilka lat na owocowanie i może okazać się niezbyt dobra. Już wykopywałam Svenson Red, Agat Doński i Iza Zaliwska. Wobec tego wolę zostać przy sprawdzonej odmianie.

Śmiem wątpić w tego Rieslinga, chyba że działkę masz gdzieś dalej na zachód (bo na południu sadzą "południowego rieslinga/włoskiego rieslinga" który ma tyle wspólnego z rieslingiem co świnka morska z wieprzkiem).
Jeśli nie chcesz zmieniać odmiany, to musisz zmienić podejście. Obowiązkowe opryski i ogólnie profilaktyka.
Teraz oczywiście oprysk interwencyjny, ogłowienie latorośli może ułatwić jej drewnienie.
A od wiosny opryskiwacz w dłoń i naprzód!
Można by jeszcze szczepić nową odmianę na starej.

z tymi opryskami to ja podpowiem jedno - nie jako ekspert, tylko totalny laik, bo prawie się załatwiłem sam i nieświadomie mogłem pozbawić zbiorów w tym roku

miałem umieszany topsin na cukinie (właziło mi dziadostwo) - pięknie, czas karencji dla pomidora, papryki itd.. 3 dni

no to zostało - to co - lecim po winoroślach...

i potem sobie doczytałem - karencja na winogrono 35 dni - bym psiknął później to lipa by była straszna - na całe szczęście i doczytałem i zdążę zebrać z zapasem pokarencyjnym

z ciekawości potem poczytałem i winorośl dla większości środków ma kosmiczne czasy karencji

Długa karencja jest dla winorośli poddawanej winifikacji. Dla odmian spożywanych na surowo jest krótsza.

a to tego, już nie było w ulotce

ale ja będę winifikował i potem z tym cary odprawiał, to lepiej poczekać, by mi kotła nie rozsadziło

---edit

jak bym tyle zjadł to by mnie mógł brzuch rozboleć, jak od herbaty (też nie mogę za dużo)

Bo ulotka zapewne Polska, a u nas marnie z SOR do winorośli ogólnie, a do deserowych szczególnie. Producenci nie widzą potrzeby rozdzielania - większość świadomych karencję bierze ze kart rejestracyjnych z Czech lub Niemiec.

Generalnie chodzi o to fungicydy mogą ubić drożdże, ale jak dajesz bayanusy 995 to one chyba nawet w epicentrum wybuchu atomowego potrafią podjąć pracę

no nie oszukujmy się, skąd to ktoś ma wiedzieć, nie siedzący w temacie - ma ulotkę i czarno na białym ...

dzięki za uświadomienie - możecie przykładowo podać ile jest dla deserowych na topsin (pi razy drzwi z pamięci - tak orientacyjnie)


generalnie to dzięki za uświadomienie, jak widać człowiek uczy się całe życie i tak umrze idiotą ...

Mój błąd. Mankozeb działa systemicznie, dlatego skracanie okresu karencji IMVHO może się mścić. Słowacy podają 35dni.
www.galati.sk/doc/2018/ochranarsky-kalendar-2018.pdf
www.galati.sk/doc/2018/ECO_Ochranarsky-kalendar_2018.pdf
www.galati.sk/doc/2018/miesatelnost-pripravkov-2018.pdf

Nie pamiętam już czy o skracaniu karencji z konkretnymi informacjami było na winogrona.org czy były tam tylko informacje żeby szukać później na stronach słowackich/czeskich/włoskich/hiszpańskich a może i jeszcze innych. Jak wtedy sprawdzałem to mi wyszło że generalnie okres karencji jest zbliżony jak dla agrestu, porzeczek, truskawek itp jedzonych ze skórką.
Powyższe oczywiście jest niezgodne z przepisami, grozi śmiercią lub kalectwem oraz głęboko odradzam. uff, może mnie reżim nie zamknie

ważne, że dżdżownice szczęśliwe

dzięki, ja doktoratów z tego nie zamierzam robić i zostać plantatorem winogron - trzasnąłem swoje topsinem, bo mi został i opisałem swoje refleksje

u mnie to ma zarastać płot a przy okazji, jak coś się trafi iść do kotła

oczywiście katuję odmiany, które mi nie smakują - bo tego się pozbywam bez sentymentów - ale wolę taki żywopłot, niż z kwitnącego zielska

newrom wrote: Mój krzew pochodzi z winorośli dotychczas rosnącej na 100-letnim poniemieckim domu. Pewnie była posadzona wkrótce po jego zbudowaniu. Nie mam pojęcia jakie odmiany Niemcy sadzili przed wojną. Rieslinga przypomina na podstawie zdjęć, ale może być także coś innego. Dojrzewa na przełomie września i października.
W szklarni mam Aloszenkin, Głasza i dawno sadzony Skarb Panonii. Skarb Panonii też coś łapie, ale tylko ten posadzony od północnej strony. Chyba jest to szara pleśń. Pozostałe nie chorują. Głaszę chyba pożegnam, bo bardzo mało ma owoców, a pędy długaśne. Podobnie Skarb Panonii, ale ten zostanie. Owoce ma smaczne.

W takim razie to może być Riesling Myślałem że sadzony w PRLu, a wtedy raczej hybrydy z węgierskich wypustów się pojawiały.
Tak czy inaczej, jeśli chcesz mieć pociechę z tej winorośli to musisz ją chronić przed chorobami. A jeśli nie chcesz pryskać to usuń, bo robi się rozsadnik chorób.

co to za cholerstwo ? owoce karłowacieją i jakby zamierały (jakieś 40% owoców) tylko na jednej odmianie i tylko na jednym krzaku

nigdy niczym nie psikałem - a to ustrojstwo trzymam tylko z jednego powodu, jest najsmaczniejsze z całego bałaganu

jest tak rok w rok

czym to psikać w przyszłym roku ? czy da się to psikać, czy to jakiś babol genetyczny ?

Wygląda jak m.prawdziwy. Fotka nie jest ostra.

liście zdrowe ... tylko owoce chorują, nie przenosi się na inne krzaki a rosną na jednym płocie

prysnąłem w tym roku topsinem, tylko pewnie za późno

potem wkleję lepszą fotę, jak potruptam do ogrodu