Elu, ale już praktykujesz a ja dopiero zaczynam
Wpis Mariusza mnie zdopingował. Wiosna już, mam nadzieję tuż za płotem więc ustalenia nasadzeń powinno się rozpocząć...
Ostanio zakończyłam etap: wykopy teraz powinnam przedstawić rozkładanie folii.
Pewnego słonecznego dnia tej jesieni zaczęłam zabawę. Po rozłożeniu na trawniku a raczej części jaka pozostała z niego stwierdziłam z przerażeniem, że płachta ma ogromną powierzchnię. Zastanawiałam się jak sama ma sobie z tym poradzić. Mąż chciał pomóc ale ja to przecież taka Zosia/Małgosia-samosia
Podumałam i najpierw wciągnęłam folię na wykop a potem delikatnie rękami zaczęłam ją upychać w najgłębszym miejscu. Niestety okazało się, że moje ręce są za krótkie (choć wszelkie swetry kupowane w sklepie miały rękawy za krótkie
). Początkowo lekko wsuwałam folię ale i tak nie byłam pewna czy dobrze pylgnęła do podłoża więc po zdjęciu obuwia ogrodowego w skarpetach wlazłam w wykop i od dołu zaczęłam ją dopasowywać od razu tworząc zakładki. Pamiętałam o tym by było ich jak najmniej. Potem zaczęło się nalewanie wody ... 5-cio litrową konewką (mam baniak 1000l na deszczówkę. Akurat po odpadach był pełny więc mogę powiedzieć ile wody wlałam do oczka ale o tym potem)
Konewką bo wąż okazał się dziurawy a dodatkowo jest za mała różnica poziomów a 5-cio litrowa bo tylko taka wchodzi do beczki, do której spływa deszczówka.
Oj, były to spacery. Najlepsza siłownia by się ich nie zawstydziła. Zrzuciłam wtedy chyba wszystkie zapasy
Najpierw napełniłam część głęboką
Po napełnieniu zaczęłam jeszcze raz poprawiać zakładki i układać folię w płytszych miejscach. Po ułożeniu zaczęły się ponownie spacery a konewką. W sumie weszło około 550 l więc łatwo obliczyć ile kursów zrobiłam...
Gdy oczko już prawie było pełne na półce biegnącej dookoła ułożyłam kamienie by przytrzymywały folię i obcięłam niepotrzebną część folii.
Widać też, że od razu folia została zagięta do zbiorników odprowadzających. Tutaj inne ujęcie
Potem zakopałam końce folii.
Następnym etapem było układanie kamieni. Okazało się, że góra zgromadzonych kamieni wystarczyła na mniej niż pół oczka.
Na tym zdjęciu widać, że aby pogłębić oczko (z tyłu, od strony tui było wyżej) i wyrównać poziom ( we wcześniejszych postach były zdjęcia z wbitymi kołkami pomagającymi utrzymać poziom) z przodu usypałam niewysoki wał. Folia została zasypana za wałem i podwinięta tak jak końcówka znaku zapytania. Po wyrównaniu ziemią ta część została wyłożona płaskimi kamieniami mającymi oddzielać trawnik od wału i ułatwiać koszenie. Mam nadzieję, że dobrze to wyjaśniłam ale jeśli będą jakieś pytania to postaram się to przedstawić na rysunku.
Tu zaś już są zrobione nasadzenia w jednym ze zbiorników, który został wysypany dość grubą warstwą keramzytu a potem ziemi.
Po uzupełnieniu brakującego kamienia (czerwony porfir) oczko tak się zaczęło prezentować
Zmieniłam też kamienie na półce na otoczaki, które wyciągnęłam ze skalniaka a na półce, pod kamienie położyłam jeszcze dodatkową warstwę folii by po zimie nie mieć niemiłej niespodzianki z uciekającą wodą.
Tu już oba zbiorniki zagospodarowane - po lewej stronie został wyłożony folią z otworami, wysypany keramzytem a potem torfem i wsadzona jedna żurawina. Oj, gdyby to miała większy ogród...
To tyle spraw technicznych, choć może jeszcze będzie jedna ale to już w innym poście by nie obciążać nadmiernie oglądających. Będzie dotyczyła zabezpieczenia oczka zimą.