Witam wszystkich wielbicieli petunii, surfinii.
Mam na imię Ewa. W zasadzie nie udzielam się na żadnym forum, niemniej kocham petunie, stąd moje wejście do znawców i hodowców.
Gratuluję tym wszystkim, którzy wyhodowali piękne kwiaty.
Z własnego doświadczenia wiem, że piękne okazy wymagają poświęcenia czasu i chęci.
Krótko opiszę (będę się starać, by nie zanudzać „profesjonalistów”) moją przygodę z petuniami.
Od zawsze petunie, surfinie wzbudzały we mnie zachwyt. Najpierw kupowałam już podrośnięte 1-3 szt.
Taka ilość nie zadawalała mnie, czasami ich pokrój również. Mimo tego zbierałam nasionka, by w następnych sezonach mieć ich więcej niż 1-3 szt. i zdecydowanie miałam, ale cóż z tego.
Kolor inny, w zasadzie różnokolorowe, w połowie sierpnia kończyły już swój żywot. Pokrój był różny, kondycja roślinek nie najlepsza, stosowałam opryski. Lepkość liści duża. Ogólnie zachwycona nie byłam.
Zaczęłam poszerzać swoje wiadomości na fachowych stronach, również zagranicznych, wszak petunii rodowód wywodzi się z Japonii. I tam dopiero mnie powalało. Już wiedziałam czego chcę, czyli jaka odmiana, kolor, a nasionka koniecznie otoczkowane, oraz F1, czyli najwyższa jakość.
Poszukiwania trwały niemalże miesiącami.
Pisałam mejle, dzwoniłam. I tak od nitki do kłębka, aż trafiłam u nas w Polsce na firmę EJA Sp z o.o. z Warszawy, dystrybutora profesjonalnych nasion m.in. firmy japońskiej „TAKII”.
No i udało się. Moje piękne kwiaty to Petunia hybrida F1 Opera Supreme. Trzy kolory: biały, czerwony i różowy.
Kilka zdań odnośnie otoczkowanych nasion (kwiatów i warzyw). Otoczka to warstwa budulcowa nasion., by powiększyć jego rozmiar, np. nasionko petunii jest drobniejsze od maku. Skład otoczki to torf, glinka kaolinowa, gips, wapń itp. Otoczka to bariera ochronna dla kiełków. Do otoczki aplikowane są środki ochrony roślin (przed porażeniem przez patogeny glebowe) i startowe dawki nawozów. Nasionko znajduje się wówczas w sterylnych warunkach i ma ono najwyższą siłę kiełkowania, nb.szanujący się producent otoczkowuje nasionka tylko o najwyższej sile kiełkowania. Takie nasionka do kiełkowania i wschodów potrzebują więcej wilgoci, by otoczka się rozpuściła w ziemi, dlatego też wschody trwają nieco dłużej od nasion nieotoczkowanych.
Na początku lutego każde nasionko włożyłam do osobnego kubeczka, przyklepując, aby były widoczne. Spryskiwałam rano i wieczorem w miarę potrzeb. Światło stosowałam tylko naturalne (ekonomia się kłania), nie mniej musi być widno, jasno, temperatura pokojowa, ale zawsze powyżej 20stC. Ziemia musi być żyzna, próchnicza. Niczym nigdy kubeczków nie przykrywałam.
Reasumując warunki były domowe, czyli temperatura i wilgotność.
Kiełkowanie prawie 100%.w granicach 9-12dni. Nie musiałam pikować i każde nasionko rosło w tym kubeczku ponad 2 m-ce aż do wysadzenia do korytka lub doniczki już docelowej. Każda roślinka, jako że rosła samodzielnie była w bardzo dobrej kondycji.
Pełne wigoru rosły jak na przysłowiowych drożdżach, hartowałam sukcesywnie na zewnątrz.
W maju po przymrozkach spędzały już większość dnia poza domem. Na noc jeszcze zabierałam. Pierwsze pąki pojawiły się po trzech miesiącach od posadzenia nasionka. Nigdy też nie uszczykiwałam pędów, lepkość liści prawie niewyczuwalna.
Kwitły jak szalone, pokrój zwarty, rozrastały się na szerokość niesamowicie. Kilka zdań o F1, bo ten symbol oznacza kondycje roślinki.
F1 są to nasiona odmian mieszańcowych - hybrida, tzw. heterozyjnych. Heterozja to inaczej wigor, bujność. Rośliny takie są mniej wrażliwe na ataki chorób i szkodników.
Dokarmiałam odżywką do petunii Substral z dużą ilością Fe i K.
A jak zakwitły to szał w oczach, tworzyły jakby napompowane poduchy. Wzbudzały zainteresowanie. Średnica kwiatów czerwonej petunii ok. 8cm, białej i różowej ok. 6,5cm +- kilka mm. Mam na myśli pełny rozkwit.
Zdjęcia może nie odzwierciedlają rzeczywistości, ale na żywo to zachwyt i moja niesamowita satysfakcja i rozpierająca duma, że udało się osiągnąć to, co podziwiałam na stronach producenta Takii – hodowcy nasion.
Żaden wirus, grzyb, mszyca itp. nie atakowały moich petunii. Systematycznie też usuwałam przekwitłe kielichy kwiatów, by umożliwić dalszy rozrost.
Słońce (choć tego lata nas nie rozpieszczało, petunii również), oraz odpowiednia wilgoć i 2 x w tygodniu nawóz, no i witamina M z mojej strony zapewniły moim petuniom bujny rozrost i feerie kwiatów, a u mnie uśmiech od ucha do ucha.
Chcę tutaj podziękować właścicielce firmy EJA za wyrozumiałość i uprzejmość, że klienci indywidualni, czyli amatorzy to również klienci.
Chcę również nadmienić, że kilka zdjęć moich petunii zostało umieszczonych na stronie firmy EJA, co jest dla mnie zaszczytem, oraz wysłane przez nich zdjęcia moich petunii do firmy TAKII , jako dowód, że w polskich warunkach japońskie petunie też pięknie kwitną.
Dzisiaj petunie jeszcze kwitną, choć szału zdecydowanie już nie ma (stoją w altanie, bo na dworze wieje i leje). D olne liście mocno brązowieją, nowe usiłują się pokazywać, pąki również, ale nic w pogodzie nie wskazuje, że nastąpi ich pełny rozkwit.
Od stycznia już będę w pełnej gotowości, by myśleć o siewie ślicznych petunii.
Opisałam cały przebieg rozwoju petunii celowo pod koniec ich żywotności, by jak najwięcej wyciągnąć wniosków. A moje wnioski to:
Bezapelacyjnie priorytetem jest jakość materiału siewnego, czyli nasiona otoczkowane F1. Również proszę zwracać uwagę na sprzedawcę nasionek, jaką ma opinię jak długo utrzymuje się na rynku itp.
A dalej to już przy pomocy fachowej literatury i waszych cennych uwag i porad na forum można wyhodować kwiaty urzekające swoją urodą. Powodzenia, nie obawiajcie się wyzwań, ja jestem tego przykładem.
Wstawiam przykładowe zdjęcie
a resztę można obejrzeć klikając link:
Petunie
Pozdrawiam Ewa