Forum Ogrodnicze Oaza

Dziękuję Na mojej z tego co widzę będzie 5-6 kwiatków na jednym pędzie jest też drugi również ścięty do wazonu i wychylił się 3 biedna cebula tyle siły potrzebuje by wykarmić to wszystko o ma jeszcze przybyszówki dookoła

Witam wszystkich w Nowym Roku
Moje ruszyły,jednak jak co roku te same kwitną.






Udanego sezonu wszystkich życzę.

Moje siewki ruszyły z kopyta -chyba szybciej rosną pączki niż u rezydentów:
Siewki Grand Diva x Mont Blanc z 2019 roku.
Narazie 5 sztuk zapączkowanych, to będzie ich pierwsze kwitnienie:

Jagodko ale Ci zapączkowały. Już na starcie widać różnice w kolorze pąków Kibicuję im, tym bardziej, że mam od Ciebie siewkę z tej krzyżówki.

Suzan gratuluję pięknych kwitnień.

Na razie podziwiam Wasze, bo z moich kilkunastu na razie jeden pokazał pączek

Powiem wam,ze jednak jestem zadowolona z tych cebulek z NL nie jestem fanką czerweni, ale te są bardzo ładne no i Terra Mystics jest boska:)

Eleno, najważniejsze, że jest zadowolenie z zakupów 'Terra Mystica' ma bardzo intrygujący kolor. A to trzecie co zamawiałaś to 'Magnum'? Czy faktycznie takie masywne, jak o nim piszą?

Ja prawie codziennie odkrywam jakiś pączek w cebulach i tak już ich naliczyłam 17 sztuk, ale na kwitnienia przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Najbardziej ucieszył mnie 'Dynamite', który kwitł mi tylko jeden raz po zakupie w 2017 r. Marnie przyrastał, a tej zimy zaczęłam o nim myśleć, czy warto trzymać taką oporną cebulę. Przestraszył się i chce mi udowodnić, że warto. I jak tu nie zachwycać się tajemnym światem przyrody. Jakiż to nieodgadniony potencjał tkwi w roślinach. Może nie myślą, ale nieźle kombinują.

Jolu ciężko mi porównać mam małe doświadczenie ale to drugie zdjęcie to jest Magnum jest taka mocna kulka jak wszystkie 4 kwiaty otwarte wygląda to przepięknie, ale musiałam oprzeć wazonik bo pod ciężarem się wywracał

Na tym 3 zdjęciu sprzed paru dni był tylko jeden kwiat i drugi miał zamiar otworzyć faktycznie największe z tych co miałam do tej pory w rękach i taka szlachetna czerwień

Owszem, Terra Mystica jest jak dla mnie unikalna, kielichy kwiatów może nie tak wielkie, za to u mnie kroi się sześć, w dodatku ten miedziany odcień!



Rozwinie się może już jutro.
Absolutnie nie żałuję zakupu holenderskiego, bo nie wygląda na to, by którakolwiek z moich kilkudziesięciu przechowanych cebul zamierzała kwitnąć, prócz Yellow Star, która w podobnym stadium, jak TM.
Nie wiem - robię coś nie tak, albo nie jestem w stanie zapewnić warunków do tworzenia pąków, nie widać nosów nawet na relatywnie dużych cebulach - same liście. Jestem bliska odpuszczenia, kupowania sobie na pociechę dwóch-trzech marketowych jednorazówek i kompostowania po kwitnieniu.
Już pomijam, że wiele cebul kupionych jako niezbyt wielkie zamiast przyrastać "w sobie", wygląda jak por na wysokiej na kilka cm piętce.

Aniu one zawiązują pąki na przyszłe kwitnienie już latem i wtedy potrzebują dobrego żarciuszka na kwitnienie.
Ja podlewam co 2 tygodnie nawozem do kwitnących w podwójnej dawce. A przy corocznej wymianie podłoża obowiązkowo dostają obornik granulowany. A i jeszcze w sezonie, jak mam śmierdzącą akcję podlewania gnojówką z pokrzyw, to hipki obowiązkowo dostają.

No niestety, żadnych, ale to żadnych organicznych nawozów nie mogę stosować.
Latem cebule stoją w ogrodzie, suki by powywracały doniczki, nawóz zżarły, a resztę połamały.
Za to hojnie dostają "Magiczną siłę" do kwitnących. Może nie pod koniec przebywania "na wolnym wybiegu", bo we wrześniu to mnie po większej części nie ma. Ale wsypuję do doniczki nierozpuszczone kryształki - deszcz teoretycznie robi swoje.
Tak więc z teorii jestem mocna, jak zwykle z praktyką gorzej.
Właśnie między innymi te ograniczenia mam na myśli pisząc o poczuciu porażki.
Parapety zapchane doniczkami, a kwitną tylko nowe.

A te nowoczesne oborniki bezzapachowe też skuszą pieski? Podobno jest nawet obornik o zapachu wanilii , ja co prawda nie spotkałam, ale to może dla takich pieskowych amatorów smrodku byłoby nieatrakcyjne.

Jolu, po pierwsze dla moich psów nie ma nieatrakcyjnej kulinarnie substancji organicznej (prócz ich własnych odchodów).
Pisałam już chyba co najmniej dwa razy, w innych wątkach - dobrych kilka lat temu namówiona tu na forum próbowałam zakopać pod magnoliami skórki bananów - zostały wykopane spod ziemi i gdyby nie szybka interwencja, byłyby pożarte w 100%, a tak to tylko kilka.
Surowe marchewki kradły kiedyś ze skrzynki przed warzywniakiem, a jak ja obieram, ustawiają się w kolejce po obierki.
To samo ogórki, winogrona (trujące zresztą dla psowatych), jabłka, mrożonki warzywne z lodówki (mam zablokowany zamrażalnik, jedna potrafi otworzyć drzwiczki i zębami wyciągnąć szufladę).
Nie chcesz wiedzieć, gdzie trzymam odpadki, albo bardzo wysoko, albo w pojemniku z zaciskowym wiekiem.
A to nie młódki, nie przejdzie im.
Po drugie - to są beagle, zmylić ich prawie najczulsze wśród psich ras nosy nie sposób, w ogrodzie i w domu mogę w pewnym stopniu kontrolować dostęp, ale w takim parku -
I pamiętają, gdzie leżało i skąd je odciągnęłam.

Ja tu się użalam, a oto pękły zielone łuski pąka Carmen.

Aniu moja sunia rasowy mieszaniec też ma nosa do wszystkiego. Kiedyś na dno doniczek na tarasie do ziemi domieszałam mielone kopyta i rogi ( kupiła albo w Lidlu albo w Aldi ) bo niby rośliny to lubią. Doniczki były dość duże, sunia niskopodwoziowa a następnego ranka wszystkie doniczki były na trawniku, pogryzione ( czyli nosiła w zębach i to po 3 schodkach ) no i oczywiście wszystko wysypane. Kilka kaktusów, które dostały kopytka też zbierałam po ogrodzie Do suszonego obornika również ma ciągotki.
Ad hibków to moje stoją jeszcze w chłodnej piwnicy i ani myślą się budzić, późno zasuszyły liście to jeszcze odpoczywają .

Mielone kopyta i rogi -mmm...pyszota!

Też wypróbowałam - nie w doniczkach, rozsypałam pod roślinami i musiałam wybierać z ziemi czym prędzej.

Moje cebule poprzynosiłam całkiem niedawno, mimo że nie budziły się - w piwnicy zrobiło się po prostu za zimno, zaczynały podmarzać.
Może - może - jeszcze któraś się zreflektuje i przypomni sobie, że jest ozdobna z kwiatów.

No to ja lecę do piwnicy po trzy doniczki ( miałam całe skrzynki dzieci od tych moich ale wydałam do przedszkola ). Postawię na oknie w pomieszczeniu gospodarczym gdzie na parapecie jest ok. 18 stopni. Tak za bardzo nie jestem jeszcze gotowa ( psychicznie ) do jakichkolwiek robótek przy roślinach. Nawet podlewanie doniczkowych przychodzi mi z trudem, po prostu zapadłam w sen zimowy . Ale hipki przyniosę, może im się spodoba

Elu zazdroszczę snu zimowego. Nie obejrzysz się, a tu wiosna. A mnie zimą nosi i już nie wiem, co wymyślić na przetrwanie. Jutro jadę obejrzeć nasiona w Mrówce, już w sobotę mieli ale nie wprowadzone w komputer.
Aniu to jak takie sprytne masz te pieski, to tylko masywny kojec pozostaje, oczywiście nie dla czworonogów, tylko dla hipków. Masywny, coś jak skrzyżowanie ogrodzenia z bunkrem, żeby psiaki nie włamały się do niego.

Jolu, nie dalej jak wczoraj przywieźliśmy obstalowany u świetnego stolarza w Sobieszowie nowy stół, taki wysoki, jak lada barowa. Niestety, w kuchni wystarczyło się odwrócić tyłem, by zwłaszcza Cytra ściągała, jak swoje, co tam było na talerzu.
Z drugiej strony - ogród to ich jedyny wybieg i swoboda, o ile Cytrze wszystko wybaczam, każde złodziejstwo, bo jest beagle-bumerangiem, wraca na gwizdnięcie, to instynkt łowiecki Lutni nie pozwala spuścić jej na nieogrodzonej przestrzeni nigdy i w żadnym miejscu.
Ja już się w życiu psów naszukałam i mam paranoidalny stosunek do ucieczek.
Kojec na doniczki musiałby mieć też z półtora metra wysokości.