Forum Ogrodnicze Oaza

Są tu może jacyś pasjonaci polowań albo strzelania do tarczy?
To wprawdzie hobby nie należy do najtańszych, ale sprawia mnóstwo satysfakcji. Poza tym pozwala nauczyć się przydatnych umiejętności. Na przykład jak mi zające zaczną wyżerać z ogródka, to następnym razem nie ma przebacz. Zaczaję się któregoś dnia, doposażę w niezbędne akcesoria i będę bezwzględnie tępić szkodniki. Tylko najpierw sprawdzę, czy mogę tak swobodnie wystrzelać tych złodziei

Witaj chcesz wszystkie zające z okolicy wystrzelać? A może dałoby się ogrodzić warzywnik ?mieszkam pod lasem ,obok też są lasy mam działkę i kwiatową i jùz od niedawna mam warzywa ,ale nie strzelam do zajęcy, sarenek i innych zwierząt tylko dlatego ,ze chcą jeść .Mam ją ogrodzoną .Gdyby tak wszyscy zaczęli strzelać myślisz ,ze długo cieszyli byśmy się widokiem tych pięknych zróżnicowanych zwierząt pod naszymi domami ?
Przemyśl jednak .

franekarola wrote: Lubimy sobie czasem rodzinnie postrzelać. Strzelamy z łuku, czasem z wiatrówki. Za cel obieramy sobie jednak zawsze tarczę, lub inne przedmioty typu butelki, puszki, itp. Nigdy nie strzelaliśmy do zwierząt. Mam działkę jeszcze nieogrodzoną, zające, sarny są u mnie codziennymi gośćmi. Zdazrzylo mi się, że po zimie, że względu na szkody poczynione przez te zwierzęta musiałam wymienić 15 drzewek owocowych. Byłam wściekła, ale wyciągnęłam wnioski. Po posadzeniu nowych drzew zabezpieczyłam je siatka, sad ogrodziliśmy. Jeżeli zimą sarny podjedzą mi trochę jarmużu, też nie rozpaczam i nie poluje na nie.
Nie uważam, żeby rozwiązania siłowe były dobre. Tak jak Bogusia, uważam, że najpierw trzeba zacząć od siebie, swoich działań. Jeśli nie masz ogrodzonej działki, zrób chociażby częściowe ogrodzenie. Drzewka można zabezpieczyć siatka lub specjalnymi osłonkami.
Nie jestem przeciwniczka polowań,ale uważam, że bezmyślne strzelanie do każdego zwierzaka, który podszedł zbyt blisko mojego terytorium to zachowanie niegodne inteligentnego, cywilizowanego człowieka.

Polowanie jest uzasadnione,jeśli jesteś głodny i zwierzę musisz zabić,aby z głodu nie umrzeć. Jako hobby, to dziwne hobby. Może lepiej zapisać się do armii jakiegoś świętego, łańcuch w łapę i zawsze się ktoś nawinie, na kim się ,, odprężysz,,

Ja tutaj piję do historii z internetów, że kilka starszych Pań z Japonii odstrzeliwuje małpy ze swojej okolicy, bo te zagrażają lokalnym zbiorom. Ciekawi mnie, czy na polskim podwórku też by to przeszło: wyrobić pozwolenia, sprawić sobie broń, wyposażyć w cały osprzęt taki jak i przetrzebić nieco rozzuchwaloną faunę. Póki co tylko teoretycznie

Teoretyzować można ale jak wejdzie ta nowa ustawa to nawet nie będziesz mogł hodować kota futerkowego na chore nerki .

Strzelam. Z Twoich pytań wnoszę że nie jest myśliwym, więc strzelanie do szkodników nie przejdzie. U nas nawet odstrzelenie szczura z wiatrówki budzi kontrowersje...
Co do zwierząt łownych to kłusownictwo jest karane jak u szeryfa Nottingham za Robina, więc nie polecam.
A jak będziesz sobie wyrabiał uprawnienia to się dowiesz że koło chałupy i tak nie postrzelasz.
Tak że pozostaje Ci polubić futrzaki, albo ogrodzić teren. Niestety.

Mirzan, uczciwiej jest zjeść zabite przez siebie zwierze, niż jeść mięso z rzeźni.

franekarola wrote:
Chcesz jeszcze napisać coś odkrywczego na temat strzelania do zwierząt ? Jeśli tak, to trafiłeś na niewłaściwe forum. Poza tym reklamowanie stron bez zgody Administratora Forum jest sprzeczne z Regulaminem, dlatego usuwam podany przez Ciebie adres.

Generalnie bym za bardzo się tym wątkiem nie ekscytowała, właśnie usunęłam z niego link do sklepu. Jedynym celem było sprytne podlinkowanie i zrealizowanie zlecenia na pozycjonowanie w Google

Jeśli można mówić o uczciwości przy zabijaniu. Pytanie,czy byk woli być zabity na arenie, czy w rzeźni.Oczywiście mięso jem. Chodzi mi o to,że niektórzy przyjemność mają z zabijania, a mięso, to dodatek. Nawet kurę zabić, to jest przykrość, jak można mieć z tego radość.

Tu się zgadzam, zabijanie nie jest fajne i staram się zabijać z wyprzedzeniem bo obiad z kury rano ubitej jakoś mi nie smakuje. Ale żeby mieć mięso zabić trzeba. Życie kury domowej jest mniej cenne niż bażanta? Świni niż dzika? Owcy niż sarny?

To jest temat nieprzyjemny dla każdego normalnego człowieka. Jednak jest to czynność niezbędna w przyrodzie i naszym życiu. Jeżeli nawet ktoś wybierze drogę odżywiania bez mięsa, to jego zwierzęcy przyjaciel (pies, kot) musi je zjeść.
Jednak zwierzę, które dało nam pożywienie w postaci mięsa zasługuje na najwyższy szacunek, dobre życie i godny, humanitarny koniec a jego dar powinien być odpowiednio spożytkowany.
Sadyzm i marnotrawstwo jakie w dzisiejszym świecie "uprawia" człowiek jest karygodne, i powinno się z tym walczyć.

Jest jeszcze inna sprawa. Weźmy na przykład taką sarnę. Od urodzenia walczy o przeżycie. Pożar lasu, powódź, sroga zima. Cały czas walczy, żeby przeżyć. I co? Zjawia się ktoś, nierzadko z celownikiem optycznym. Każde istnienie jest cudem Natury i trzeba je szanować. Jednak mam więcej szacunku do tej często głodnej sarny, która z narażeniem życia wydała potomstwo. Zwierzęta hodowlane mają wszystko podane pod pyszczki. Wiadomo, że nie wszystkie, bo hodowcy sadyści też się zdarzają. Zawsze jest mi przykro gdy jem mięso. Jednak mięso sarny z hodowli zjem, a mięsa z sarny z polowania, nigdy nie tknę.

Sporo w tym racji, ale... (dlaczego zawsze jest jakieś ALE )
Niestety człowiek zaburzył naturalny cykl życia w lasach (bo np. wilki czy niedźwiedzie przeszkadzały). W konsekwencji jest nadmiar zwierzyny i to na człowieku spada obowiązek regulacji populacji.
Sarny lub dziki stanowią np. bardzo duże zagrożenie na drodze. U nas na wsi, to naprawdę duży problem. Zwierzyny na drogach jest bardzo dużo. Sama mam takiego jelonka na sumieniu...Zginął pod kołami w męczarniach. Mogę tylko dziękować Górze, że to on a nie ja.

Co do zwierząt rzeźnych. Zamknięte przez całe życie w klatce (bo musi być utuczone i zajmować minimum miejsca a potem transportowanie w ścisku, bez picia i jedzenia, setki kilometrów do rzeźni (bo musi ”świeże" dojechać). To coś, co wykracza poza ramy humanitaryzmu.
Ograniczamy do minimum taką żywność. Pomijam już to, że ilość antybiotyków, hormonów czy sterydów (niezbędnych w tak intensywnym chowie) jest powalająca.

Mamma wrote: Jakby nie było "ale", to i dyskusji by nie było
Mamma wrote: Co do nadmiaru gatunków istnień, to też jest "ale". Jakoś dziwne mam zawsze uczucie, że beze mnie Natura nic nie straci i dlaczego to ja mam obowiązek regulacji populacji?
Mamma wrote: Nieodpowiedzialni i głupi kierowcy są większym zagrożeniem. Mój Tata niestety jest ich ofiarą.
Marlenko, chciałabym jeszcze podyskutować, ale niestety natura bierze górę, muszę iść spać

Mamma wrote: Tak jak pisałam, sadyści niestety są i tych bez wahania wzięłabym na celownik, nawet optyczny

Janinko, dyskusje są potrzebne, bo każdy ma inne doświadczenia, które dają możliwość spojrzeć na temat z zupełnie innej, nieznanej nam perspektywy. Przecież człowiek rozwija się i kształtuje swoje poglądy przez całe życie. Jak to było..."tylko krowa nie zmienia zdania...?"
Dobranoc