Forum Ogrodnicze Oaza

Witam, nie wiem czy dobry dział, jeśli nie to proszę przenieść.
Moja mama paręnaście lat temu posadziła jakieś szerokie drzewo choinkowe, poprosiła mnie żeby je wyrzucić, tylko problem w tym, że główny korzeń rośnie chyba pionowo w ziemi. Poucinałem wszystkie gałęzie i korzenie po bokach, ale pień nawet się nie rusza.
Co mogę zrobić?

Na jaką głębokość zagłębiłeś się w ziemię?

Trzeba wziąć piłę, przeciąć pień, następnie wziąć łopatę, obkopać pozostały pieniek, łopatą lub sekatorem ponacinać grubsze korzenie, niepotrzebne resztki wyciągnąć z ziemi, wyrzucić. Powstały po wykarczowaniu pieńka dołek napełnić kompostem lub ziemią z innej części ogrodu.

Hej Ejdrien! Mam za sobą rugowanie wieelu rozmaitych drzew na dwóch ogrodach.
Wyglądało to w ten sposób:
- któryś z panów (M lub syn) najpierw obcinał gałęzie, potem pień na wysokość równą mniej więcej swojemu wzrostowi
- potem zaczynało się obkopywanie - czym głębiej tym lepiej
- ukazujące się korzenie w zależności od grubości odcinał nożycami do gałęzi, względnie piłą łańcuchową, albo po prostu siekierą
- następnie dość mocno rozkołysał pień, pod którego się stopniowo podkopywał, aż w pozycji ukośnej można było przepiłować/odrąbać
palowy korzeń trzymający najdłużej.

Skoro piszesz, że pień "nawet się nie rusza" - z pewnością trzymają go jeszcze korzenie boczne. Obkopuj tak długo aż je dopadniesz;)
No a potem pozostaje już tylko dowolnymi metodami usunąć resztki z ziemi... a jeśli nawet się nie uda, to też nie tragedia, bo z czasem zgniją.

Powodzenia!

A ja poszedłem do sąsiada z sześciopakiem i wyrwał mi kikut ciągnikiem w kilka minut

Zrąb ten pień równo z ziemią,albo trochę głębiej,przysyp ziemią i niech tak zostanie. Iglaki nie dają odrostów z korzeni.

marusmk wrote:
Jasne, tak najlepiej, Mariuszu (chyba dobrze pamiętam?)! Chciałam nawet to dopisać, ale szkopuł w tym, że nie wszędzie można ciągnikiem podjechać.
U mnie teraz nie ma takiej możliwości...

Natomiast dawno temu, podobną przysługę chciał nam zrobić sąsiad - ale autem osobowym. Skończyło się na wyrwanym haku

_______

Mirzana metodę też nieraz stosowaliśmy, ale tylko wówczas, gdy miejsce nie było potrzebne do wsadzenia innej rośliny

U mnie łatwo też nie było- musiałem jedno przęsło płotu odkręcić a lina była dłuuuuuga.

Amlos dobrze radzi. Zna się na rzeczy.

Warto to zrobić dokładnie.
Ja musiałem usuwać duże drzewa powalone przez wrocławską burzę tysiąclecia kilka czy kilkanaście lat temu.
Wkopywałem się ponad metr. przechylałem pień na wszystkie strony. Piłą lisi ogon lub dwuręcznym dużym sekatorem przecinałem korzenie boczne tuż przy pniu i potem je starannie wyciągałem aż do samego końca.
Robiłem to dlatego że na takim miejscu musi być przez kilka lat warzywnik nim się z powrotem posadzi drzewa. Niewybrane korzenie przeszkadzają potem jak się kopie co kilka lat na głębokość dwu szpadli.

U mnie najlepiej sprawdza się koparka - ale to inna bajka.

Wszystkie korzenie muszą być wyrwane, bo brzoza, klon i inne liściaste elegancko odrastają. Ponieważ mieszkam w lesie, wszystko co teraz widać na moich zdjęciach jako droga, sad czy inny "brak brzóz", było oczyszczane z karp właśnie koparkami...

CHI wrote:
U mnie właśnie na kształt lasu elegancko odrasta mirabelka... Nie wiem, czy sobie z nią poradzę w opisany przez Was sposób; parę dni temu posmarowałam ją "herbicydem totalnym", może to coś da, chociaż nie mam zbyt wielkiej nadziei... Czy jest jakiś inny sposób na ubicie tego "chwaściora", w razie gdyby korzenie jednak nie dały się wyciągnąć?

Trzeba korzenie dość głęboko obkopać, gdy usuwałam pień po śliwie, dół miał prawie metr głębokości, w trakcie kopania wycinałam korzenie sekatorem, grubsze były przecinane piłą. Duża ilość usuniętych korzeni sprawia, że odrosty się nie pojawiają.

To daje nadzieję! Na razie faktycznie najwięcej odrostów mam na już odciętych korzeniach (których póki co nie mogłam wyciągnąć, bo uszkodziłabym inne rośliny), przy głównych pniach jest jakby lepiej...

Do wyrąbywania korzeni, używam takiego narzędzia - rura, ponad 2 m długości, 1,5 cala, w końcówkę wbiłem zaostrzony przecinak. Taka siekiera w pionie. Bardzo przydatna w ogrodzie.

czesio wrote:
Przyznam się, Czesio, że nie za bardzo rozumiem i ciekawi mnie gdzie tak "musi być"? Czy to miało miejsce na areale doświadczalnym jakiejś rolniczej uczelni? Szkółce leśnej, a może renomowanym ogrodzie dendrologicznym?
Bo w naszych amatorskich ogrodach nikt chyba nie stosuje tej metody...

_________
mirzan wrote:
Tu też, Mirzanie, moja wyobraźnia zawodzi...
Przecinak uderza się z góry młotem. Uderzasz w górną część tej rury? Można prosić o przybliżenie działania tego Twojego 'patentu' ?

Amlos,
Jak chodziłem na szkolenie organizowane przez Wojewódzki Zarząd POD pracownik naukowy Akademii Rolniczej we Wrocławiu zakazał sadzenia drzew i krzewów na miejscu starego sadu. Drzewa i krzewy posadzone od razu na miejscu wykarczowanego sadu po prostu źle rosły.
Wpisałem do
duckduckgo.com/?q=sadzenie+sadu+po+sadzie&t=canonical&ia=web
i otrzymałem między innymi to
www.old.sadownictwo.com.pl/14641__Sad-po-sadzie

Dzięki za szybki odzew - przeczytałam polecone linki I myślę sobie, Czesio, że w niniejszym wątku, Ejdrien prosił o poradę
jak "wyrzucić" "jakieś szerokie drzewo choinkowe" z ogrodu mamy. Nie jabłoń, czy inne owocowe z sadu

Mniemam, że ów pracownik naukowy ze szkolenia w którym kiedyś brałeś udział, przekazał działkowiczom wiedzę z zakresu sadownictwa, potrzebną studentom. Chodziło mu o optymalne warunki do plonowania wyspecjalizowanych sadów, by sprostać wymogom odbiorców - m.in. odbiorców zagranicznych. M o ż l i w e, że po wieloletnim zmęczeniu gleby, by ona 'wydobrzała' konieczne jest zmianowanie i przerwa. Jednak komentarze na ten temat pod tekstem, są różne...

Aha, i jeszcze do Ejdriena... co znaczy "wyrzucić"? Wyciąć czy wykarczować?
Jeśli bowiem chodzi o wycinkę, to rada Mirzana wystarczy -> "Zrąb ten pień równo z ziemią,albo trochę głębiej,przysyp ziemią i niech tak zostanie. Iglaki nie dają odrostów z korzeni."
Co do wykarczowania - czyli pozbycia się również części podziemnych drzewa - skorzystaj z rad, które najbardziej Cię przekonują
Zainicjowałeś ciekawy temat - co widać po zaangażowaniu forumowiczów - i miło byłoby, byś opisał nam, jak sobie poradziłeś z tym problemem.

Tego bym nie wymyślił,aby na taboret wchodzić i w rurę młotem walić. Przecinak wsadzony jest tak,że ostrze wystaje,nie jest w środku. Taką rurą z przecinakiem zbroje rycerską przedziurawisz,ja się wbije w korzeń, trudno wyjąć. Podnieść do góry i łup.