Forum Ogrodnicze Oaza

Patrycjo, razem z Nikodemem trzymamy wszystkie kciuki i łapki - jesteśmy z Wami

Patrycjo , na pewno będzie dobrze . Ja o swoje ciągle się martwię ,szukam po rowach . Lilka kiedyś wybiegła syna koledze pod auto i to nie przy mojej drodze 20 metrów od domu , tylko 300 metrów od domu . Do rowu by przez nią wjechali . W dzień przeważnie śpi do popołudnia , w nocy jej nie ma .

to jest właśnie pobudka i mycie






a to tarzanie w świeżo wyplewionej ziemi






Beata

Nikodem pozdrawia wszystkich odwiedzających

beatazg wrote: Moje ulubione zdjęcie

Krysiu, minęło kilka tygodni-pokaż nam farcikową Pysię

Dzisiaj już nie dam rady, ale postaram się jutro wrzucić fotki porównawcze jak wyglądała przy znalezieniu, a jak wygląda teraz.

A kuku

Uprzedzam że fotki są w pewnym sensie drastyczne. Na pierwszej fotce nasza farcikowa Pysia w dniu znalezienia (ale już po osuszeniu), a na następnych fotkach jest podczas stosowania kuracji ozdrowieńczej


Kocha to, gdy jej czas upływa na wariacjach i zabawie


Oczywiście lgnie do ludzia jak pszczoła do miodu




No i oczywiście już sobie wybrała miejscówkę do kimania na moim łóżku Najmniejszy szmer ją wyrywa ze snu jak to jest pokazane na fotce. Jest czujniejsza niż pies!






i kładziemy się na nowo spać, bo nic się nie dzieje:

Wiać, że "spuszyściała", czyli nabrała ciałka a sierść na plecach wydaje się być w loczkach. Jak ze świerzbem i kocim katarem? Czy jeszcze trwa kwarantanna bez dostępu do reszty kotów?

Już jest w porządku. Teraz Pysia zamęcza zabawami Toffika, a ten gdy już ma jej dość, to ucieka na drapak i zaczyna miaukolić tak, jakby wołał o ratunek przed nią.

Pysia to śliczne kociątko
Ja też się już dochowałam następnego kota po odejściu za TM mojego Kleksika. Dokarmiam dzikie koty i zaczęła przychodzić malutka koteczka, niestety w ciąży. Po paru dniach kotka "zginęła".... i wróciła po trzech tygodniach bardzo chudzieńka. Pilnowała mnie jak tylko podchodziłam z jedzonkiem i to ona była pierwsza. Nie miała wyssanych cycuszków czyli ktoś jej chyba pomógł pozbyć się maluchów.... Niestety miała rujkę i za nią łaziły i atakowały trzy wielkie kocury. Po paru dniach udało mi się kotkę złapać i usunąć jej raz 8 kleszczy a następnego dnia 6. Tylko, że już wtedy poszłam z kropelkami na kleszcze i udało mi się ją posmarować. Kotka bardzo szybko zaczęła do mnie podchodzić, z widoczną obawą, ale podchodziła i opędzała się od tych "adoratorów". Kociczkę nazwałam Zuzią bo reaguje na takie imię, jest energiczna, już wie którędy się do mnie wchodzi czyli po drabince przez okno jak drzwi na taras są zamknięte, już wie gdzie są miseczki z jedzonkiem i daje się w miarę swobodnie głaskać i lubi czesanie.... Kocia musiała byś domowa ale pewnie jak właściciel się zorientował, że jest w ciąży to ją wyrzucił....
Jak się pewnie zdążyłyście zorientować to kocia już ma u mnie "wikt i opierunek". Od końca rujki minęły właśnie dwa tygodnie i za parę dni jedziemy na zabieg.
Jeden mój kot przyjął Zuzię bez zastrzeżeń a drugi niestety na nią autentycznie poluje a nawet nie atakuje. Myślę, że może mu przejdzie bo też nie chciałabym aby się obraził i zmienił siedzibę....
Mam zrobione zdjęcia koci ale komp mi nawalił i nie mogę nic wgrać na dysk ani zgrać z dysku. Mam inny komp ale jeszcze komputerowiec nie zdążył poprzegrywać wszystkiego co trzeba. Pewnie za parę dni już będę mogła pokazać "światu" moją ślicznotkę.

Najbardziej łowna, podejrzliwa i dzika z całego RODowego kociego kwartetu - dlatego zwana Piranią (Pinią)
Po kilku latach podawania smakołyków chyba w końcu zasłużyłam na trochę zaufania...
Wczorajszy gorący poranek spędziła twardo śpiąc brzuszkiem do góry pod magnolką, 1-2 m od werandy na której siedziałam.
Nawet pstrykanie zdjęć jej nie zniechęciło...






"– Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
– A jak to się robi? – spytał Mały Książę.
– Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siedzisz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej… "

Kolejna wielbicielka "Małego Księcia"?
Burza odpoczywa:

Krysiu ,widać jaka malutka jest Twoja dziewczynka jak ją trzymasz na rękach .
Mój Maruda też lubi leżeć na plecach , oczywiście on jako starszy się nie zaczepia , ale Lilka jak przyjdzie to już po jego spaniu





Beata

Mam dla wszystkich dobre wieści: nasz dom który był dla Pysi domem "na tymczas", decyzją najwyższej głowy rodziny czyli mojego małżonka, stał się z dniem wczorajszym DS-em!!! Tak ogromnie się cieszę!!

Kerstin2309 wrote: No !!!! Ma dziewczyna farta :)Gratuluję , nie tylko jej.
Ale teraz to Tofik powinien mieć zmienione imionko na Ptyś np, bo jak wszystkie na "p": Pola, Pumiś i Pysia....
Jak przebiegło/przebiega dokocenie? Pumiś, spokojny, wyważony starszy pan pewnie nie stroił fochów, Tofiś tylko na tym zyskał, bo razem mogą dokazywać ale Pola-przewodniczka stada?

No i tu zupełnie nie trafiłaś, bo to Pumiś prycha na nowinkę stadną bez końca, a Pola..... ma nowinkę gdzieś. Co do Tofcia jedynie trafiłaś.

A skoro nastąpiła urocza seria kocich wywalonych brzusiów, dołączam brzusio Tosiowe.




I Xenia z Tosią: