Dziś nie miałam nazbyt ambitnych planów. Ale zrobiłam dokładnie to, co sobie zaplanowałam. I to lubię! Wypiłam kawę, siedząc na schodku ganku (wolę to niż siedzenie na tarasie
), a potem zrobiłam mnóstwo zdjęć. Przy okazji udało mi się także co nie co zaobserwować. Potem wyplewiłam na błysk wielką rabatę bylinową, która powstała jesienią, a znajduje się za domem oraz mniejszą - koło tarasu, w kącie rabaty żwirowej. Ostatnie pociągnięcia odbywały się już w rytm grzmotów i w świetle błyskawic. Wówczas nawet mój pies doszedł do wniosku, że pora wracać do domu
Właśnie wypogadza się po burzy. W piekarniku dochodzi obiad, a ja leniwie serfuje po internecie.
A zatem mogę powiedzieć, że sezon różany uważam w dolinie za otarty
Pączek na Louise Odier pozakazał kolor
A róża centifolia, moja pierwsza mchowa
, Cristata ma pączki. Kto zna tę różę, wie, ze właśnie w pąku jest najpiękniejsza
Jakiś czas temu, poznawszy zgubne skutki używania agrowłókniny, pozbyłam się jej na 2 niewielkich fragmentach ogrodu. Bo tylko tam ją miałam. M.in. dotyczyło to rabaty, gdzie rosły piwonie. Gdy wprowadzałam się do domu 3 i pół roku temu koleżanka podarowała mi kępę. Niestety nigdy nie kwitła. Korzystając z forumowych rad posadziłam ją płyciej i w innym miejscu. A dokładnie obok odmiany 'Władysława', by ewentualnie ta druga zasłoniła swą niekwitnącą koleżankę. Ale nic to nie dało i gdy nie zakwitła kolejny raz, w zeszłym roku postanowiłam ją wykarczować. Tak też zrobiłam, a przynajmniej mi się wydawało. W tym czasie teren wokół owych piwonii przeznaczyłam na rabatę liliowcową i założyłam agro. Gdy ściągałam ją 2 tygodnie temu moim oczom ukazały się anemiczne pędy piwonii. Byłam przekonana, że to "Władysława' się rozrosła. Ale nie. Po tym jak pędy nabrały kolorów i wzmocniły się, okazało się, że jest to owa darowana piwonia. I ma pączki kwiatowe
Najwyraźniej słusznie doszła do wniosku, że jak zakwitnie to ją kolejny raz oszczędzę
Jurku (Semper)! To znaczy, że faktycznie mam większą szansę spotkać fruczaka niż ktoś mieszkający na np. Pomorzu. Najwyraźniej nie można mieć wszystkiego. Kiedyś marzyłam by mieszkać w górach nad morzem
Góry i fruczak muszą mi wystarczyć...
Ten post będzie niezapominajkowy
Dla Ciebie niebieska.
Aguniu (Aguniada)! Wiesz, że lubię fotografować i jak trafi mi się gratka w postaci kompozycji roślinno - zwierzęcej jestem zachwycona. Cierpliwości mi nie brakuje. A wówczas miałam szczęście, bo nie dość, że fruczak się pojawił, to pracowicie obrabiał moje floksy, a ja miałam mnóstwo casu, by popracować nad jego uwiecznieniem. Darniowanie było konieczne, bo z tyłu założyłam symetrię. Dwie pergole, więc i ich otoczenie powinno być konsekwentne. Co do kształtu. W tym miejscu nie mogłam jednak postawić na róże, bo spada tam śnieg z dachu kuzyna i niechybnie róże nie przetrwałby sezonu. Ale kształt będzie zachowany
W tym roku mam plan zrobić małą, trójkątną rabatę hostową w okolicy schodów na opasce wokół domu. Dom bowiem w stosunku do garażu podniesiony jest o 60 cm i podsypany. Stąd powstała różnica poziomów. Z tyłu, zaraz za domem, jeszcze przed rabatą bylinową, która zrobiłam jesienią, planuję drewniana huśtawkę i alternatywny do tarasu kącik wypoczynkowy. Ostatni projekt na ten rok to małe oczko lub ciurkadełko. Wówczas przejdę do 3 etapu tworzenia ogrodu, tj. oczekiwania aż urosną drzewa i krzewy, a w tym czasie dopieszczanie rabat i ewentualna korekta ich kształtu.
Dla Ciebie Aguniu różowa niezapominajka
Gosiu (MaGorzatko)! Fajnie, że jesteś. Tak się poskładało, że wielu naszych znajomych tu znalazło swoje nowe miejsce. Brakowało mi ich, więc teraz działam i tu i tam
Tobie została biała. Najdelikatniejsza i najbardziej chimeryczną