Forum Ogrodnicze Oaza

Nie muszę.

Widziałam na żywca kilka kwitnących Alchymistów 2 tygodnie temu w Poznaniu na Ogrodach (może ktoś z Oazy tam mieszka?). Bezwzględnie są piękne, mam dla nich podziw i szacunek, pojedynczy kwiat bardzo mi się podoba i na tym koniec.
Bo taka to ze mnie dziwaczka (w dodatku cała w buraczkach).

Dziś wróciłam z pracy o 17.30, jutro będzie jeszcze gorzej, a w czwartek nie ma mnie caluteńki dzień, od świtu do zmierzchu. W sobotę i niedzielę ostatni zjazd w tym semestrze więc znów wyjeżdżam,. Kiedy ja się mam zajmować tym ogrodem???

Posadziliśmy dziś rośliny od Terlicy - powojnik Gipsy Queen, czerwony rabarbar, hortensje Diamand Rouge, Magical Fire i Magical Fame. Przy okazji przesadziliśmy ukorzenione z patyków hortensje od Lucy-aguskac i teraz 5 młodych hortensji ma wspólny rozsadnik do czasu obmyślenia miejsc docelowych.
Pod tym pięknym powojnikiem, który będzie się piął po starej czereśni, obciętej chamsko przez sąsiada, posadziłam maleńkie naparstnice, wysiane z nasionek od Pat-survivor, żeby mi nie zginęły w jakimś buszu i tam przynajmniej będą podlewane.

Nie pamiętam już, co gdzie sadzę, całkiem straciłam kontrolę. Patrzę, wyrastają tu i tam różne rzeczy, które ja sama musiałam tam posadzić... no ciekawe.
R. dziś mówi do mnie, że powojnik, którego posadziłam koło kokornaka musi być stamtąd zabrany, bo kokornak się rozrasta i dla powojnika całkiem tam nie ma miejsca. A ja słucham i myślę: co? ja tam posadziłam jakiś powojnik? a, no tak, chyba, coś mi się przypomina... ale jaki???

OK.
Ale kolejnego Haendla to już koniecznie musisz mieć.

No jeszcze czego! Mam już 3 i żaden jeszcze nie kwitł i nawet nie wiem, czy mi się podobają!

A jak sadziłaś hortensje od terlicy, to korzonki miały dające nadzieję?
Chyba coś nie tak z tym zdaniem ... hmm ..., ale wiesz o co kaman.
Idę spać.

Sadził R.,to nie wiem, ale nie pomstował, to chyba dobrze było

Dnia kolejnego rano na przystanku, jadąc do pracy przypomniałam sobie - to powojnik Nina, kupiony w zbiorowym zamówieniu z koleżanką z pracy. Nie ja koordynowałam zamówienie, tylko ona, więc moja pamięć nie zakodowała jakoś...

Na róże jeszcze chwilkę trzeba poczekać, może dziś uda mi się porobić jakieś zdjęcia, chociaż zgniła szmata na niebie
No, ale u nas na Pomorzu prawie codziennie tuz przed samym zachodem słońce zdąży błysnąć choć przez moment, więc nadzieja jest!

A tymczasem fotka z odwiedzin Terlicy w moim gospodarstwie

Rety, R. jako budowniczy ruin wygląda ekstra. No i sama ruina zapowiada się niezwykle szykownie Co do poznania się naszych chłopów ze sobą, to z pewnością szybko by znaleźli wspólną częstotliwość nadawania, choć co do image'u to nieco kontrastowo wyglądaliby w zestawieniu, albowiem W. goli się na łyso jako były brunet
Srebrne cacuszko prześliczne, a my cholerka, tylko sztuczną szczękę wykopaliśmy ostatnio...

Zuziu - a czy przymierzaliście? Może by pasowała, na przyszłość jak znalazł! (nomen omen)

Małgosiu jak patrzę na te murowanie ruinki przez R. to oczom nie wierzę, że tak można budować na naszych szkodach to trzeba dać tyle stali zbrojeniowej do fundamentów i zrobić trzpienie, że śmiało mogłyby lądować jakieś śmigłowce z czołgami W naszym projekcie wyszło, że trzeba będzie kupić przeszło 5 ton stali

Na czerwonej ruince Srebrny John będzie ślicznie wyglądał a wiesz, że on jeszcze nie zaczął nawet kwitnąć a pędów z pąkami ma multum
Skarb pierwsza klasa i do tego srebrny

zuzanna2418 wrote:


park.hekko.pl/mamofyen/forum/k00465.JPG

Moje Makowe Panienki.

A ja jedną dziś widziałam na oczy własne osobiste.

Małgoś przymierzać, nie przymierzaliśmy, ale daliśmy spokój z kopaniem z obawy, że resztę właściciela szczęki wykopiemy

Małgosiu, gratuluję wykopaliska .

U nas mało czerwonej cegły w architekturze, taki region, bardziej drewniany pewnie dlatego bardzo mi się podobają nieotynkowane murki, ruinki też mam kawałek, tyle że już nie po mojej stronie ogrodu . Mąż wymurował jedną ścianę wiaty na samochody, od podwórka otynkował, przykrył blaszanym dachem, w części zamontował przeszklone drzwi. Przy murku nieotynkowanym ogródek zrobili mieszkańcy parteru z bloku za płotem i wcale im się nie podoba, a jest tam naprawdę śliczny zakątek z uskokiem muru .

Powolutku wjeżdżam z różami. Niektóre zdjęcia już nieco nieaktualne, niektóre świeżutkie - z dziś

Burgundy Iceberg











Rosa gallica 'Conditorum' (chyba!)











Pastella











Gipsy Boy

Cardinal de Richelieu







Flammentanz













Eden Rose - będzie rosła przy ruince, na razie przyzwyczaja się do cegieł











Penelope







Fantin-Latour

Lykkefund







U jej stóp - 3 piekne Ingrid Bergmann. Jak tam pachnie na tej rabacie!





Eiffel Tower



Meinzer Fastnacht



Astrid Graffin von Hardenberg



Iceberg







Bienendweide Rot - cudeńko!









NN





Fredensborg Castle

Ritausma





Chippendale





Astrid Lindgren - jeszcze chwilkę!



Leonardo da Vinci - premiera



Friesia



Bonica



Martha







Henri Martin

Małgosiu, pięknych róż się doczekałaś! Ten rok jest dla entuzjastów róż wyjątkowo udany (nie licząc przykrych epizodów z plagą niszczylistki ) i oby kwitnienie trwało u Ciebie jak najdłużej! Moje główne dobiega końca, ale są też takie róże, które przerwy nie mają, a inne nieco spóźnione więc wypełniają luki.
Eden przy ruince będzie wyglądał zjawiskowo...ach..jaki on piękny
Pola lawendowe też już zaczynają? U mnie lawendowe obwódki już kwitną od tygodnia
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne różane (i nie tylko) fotosy!

Kasiu - dzięki za odwiedziny! Moja lawenda też się pięknie zapowiada, ale na razie jeszcze w pąkach.

I jeszcze trochę zdjęć bez róż, no... prawie

Najpierw okolice wejścia frontowego. Burek dostał elegancki dywanik z lumpeksu za 2 zeta. Kwitną lobelie w skrzyneczkach, fajnie też już wygląda cienista rabata północna w narożniku domu. Przekwitły już tam orliki, teraz szaleją naparstnice, które zagłuszyły hortensje i inny drobiazg. Rośnie też ładnie kokornak mojego R.; podsadziłam mu tam tam powojnik Nina, mam nadzieję, że się uchowa w tym gąszczu, choć R. jest moim czynem oburzony
Podoba mi się w tym miejscu efekt z naparstnicami i chyba pójdę w tym kierunku: najpierw orliki, po nich naparstnice i jako uzupełnienie - margerytki i niech się dzieje co chce. Jedne i drugie same się sieją i dobrze rosną w takim cienistym miejscu.









W domu przybyła nowa firaneczka - zawisła w sieni, w małym okienku kotłowni. Dzięki dojazdom na podyplomówkę dokończyłam wreszcie w pociągach tego kotka











Ruinka, chociaż jeszcze nie jest dokończona, nieźle się już wpisuje w krajobraz ogrodu.







Moja pomidorlandia.



Burza drobiazgów na końcu różanki



A zaraz za nią brzózka przeniesiona z blokowego balkonu; jest już taka piękna!



Wierzba hakuro po wiosennym cięciu nabiera ciała



A oto wspomnienie po kwitnieniu kaliny koralowej...