Forum Ogrodnicze Oaza

Tak właśnie zrobię

Wiesz gdzie widzę mały problem? Z przebijaniem w trakcie fermentacji...ale może inaczej robisz albo masz na to patent

Trudno będą bąki
Przemyślę temat

Pokażesz?

Pewnie.

Zrobiłam i się kisi
Najpierw solidnie zagniotłam kapustę i poczekałam aż zmięknie. Potem nafaszerowałam surowe wydrążone papryki (jakie miałam ) i to razem ukiściłam z dodatkami jak ogórki.
Zalewa jak na ogórki kiszone, ale dodałam dodatkowo na 1l 2łyżki octu jabłkowego6% i łyżkę cukru.
Zobaczymy co z tego wyjdzie


Dziś już są takie.

Dziś degustacja
Napiszę tak...FENOMENALNE
Pyszne, chrupiące...no super.
Następnym razem dodam jeszcze jabłka

Super wygląda, coś jakby pikle??? Marlena czy czuć ocet ? był niezbędny? A jabłko chcesz dodać poszatkowane wymieszane z kapustą?

Ocet dodałam jabłkowy 6% i nie czuć go. Dodałam, bo gdzieś przeczytałam, że niewielka ilość powoduje, że papryka nie robi się miękka i faktycznie jest pysznie chrupiąca.
Myślę, że jabłka dodały by trochę słodyczy i podkręciły smak. Dam całe do zalewy. Do kapusty dodałam trochę marchewki.

Marlenko pysznie to wygląda, papryk kilka dojrzewa, kapusty nie mam, więc w poniedziałek kupię i zrobię.

Ewuś spróbuj, ja jestem zachwycona. Zrobiła bym jeszcze, ale papryk u mnie w tym roku jak na lekarstwo.

Ja też spróbuję ale jak na rynku dostanę taką małą grubą okrągłą paprykę, podobną do Twojej żółtej Ewa. Surową nadzieję moją już gotową kiszonką, która nie jest jeszcze baaardzo kwaśna i ma trochę soku a wierzch zaleję warstewką oleju. Trochę inaczej zrobię, bez octu, może sok z kiszonki doprawię (???) przed zalaniem

Mamma jak ze smakiem po 2 tygodniach?
Zrobiłam wczoraj, nie udało mi się kupić malutkich papryczek, ostatecznie w Biedrze wybrałam 3 żółte i 3 czerwone, dość małe, zgrabne, z tych o grubym miąższu i napełniłam swoją gotową kiszonką. Niestety i tak były za duże i musiałam wrzucić do dużego słoja, bo nie chciały przejść przez otwór. Soku z kiszonki miałam za mało i zrobiłam Twoją zalewę + wkroiłam ćwiartki 2 winnych jabłek + czosnek i nic więcej. Może później, jak trochę zmiękną, uda mi się je przełożyć do mniejszego słoja

Milenko moje po próbie smaku wylądowały w lodówce, żeby już dalej nie kisły.
Ja miałam większość papryk długich więc przekroiłam na pół .
Już jestem ciekawa Twojej relacji smakowej

Póki co zalewa jest smaczna nie wiem tylko jak to będę kroić.. Papryki już teraz były na tyle miękkie, że udało mi się przełożyć je do mniejszego słoika w dwóch warstwach.

I taka ciekawostka. Poszperałam w necie i trafiłam na mołdawski (podobno tradycyjny) przepis na taką paprykę. Robią trochę inaczej, bez zalewy.
Kapusta poszatkowana, posolona i wymieszana żeby zaczęła puszczać sok,
pokrojona drobno cebula zeszklona na oleju, następnie dodana poszatkowana marchewka - krótko razem na patelni. Kapusta wymieszana z tym co na patelni.
Papryka okrągła gruba oczyszczona, zblanszowana ze 2 minuty i zahartowana napełniona mieszanką, ułożona ciasno w naczyniu. Do naczynia wlana resztka soku z olejem, który pozostał z mieszanki. Całość została przykryta zblanszowanymi 2-3 liśćmi kapusty i dociśnięta (talerz, słoik). Po dobie w temp. pokojowej całość powinna być już przykryta sokiem. Po ok 4 dniach gotowe.
Pod paprykami można położyć koper, seler naciowy itp

No więc smaczna kiszonka, dla niektórych baaardzo smaczna, ogromny plus to dość mocny posmak paprykowy Ja swoją kiszonkę (którą nadziewałam) miałam zalaną odrobiną oleju i chyba warto go dodać do zalewy. Obawiam się że jak dłużej poleżą w zalewie to wszystko będzie smakować jednakowo, papryka straci swój specyficzny smak.
Wczoraj była degustacja, podałam z wędzonym serem, bo moja papryka była duża. Następną zrobiłabym z malutkich ale grubych papryczek, żeby nie kroić, ale kroiła się baz problemów

Skończyło się tym, że papryki przekroiłam na pół, upchałam do dwóch słoików, zalałam zalewą z odrobiną oleju i zapasteryzowałam w wodzie. Pasteryzacja z przygodami oczywiście po wyjęciu słoików, ani dokręcić ani odkręcić, bo wszystko kipiało Pierwszy raz w życiu pasteryzowałam kiszonkę, no ale w końcu jakoś się udało.

A bez pasteryzowania w lodówce nie mogłyby dłużej postać? Tez się przymierzam.