Forum Ogrodnicze Oaza

Emalia112 wrote:
No racja. Ja też przecież mam pomocników . Jak mogłam o nich zapomnieć

A ja myślałam mu jedno grono zostawić w donicy i dwa w gruncie.

Larwy chrabąszczy majowych ( pędraki ) są o wiele większe; te, które pokazała Agus ( bardzo mi przykro z tego powodu ) wyglądają - wypisz wymaluj - jak te, które znalazłam w korzeniach żurawek, które ni z tego, ni z owego przestały rosnąć i wyraźnie wybierały się do Zielonego Raju
Larwy opuchlaków ... to niewielkie istoty, długości około 0,9-1 cm, niezbyt grube ( w porównaniu z nimi pędraki to olbrzymy ), kochają żerowanie w korzeniach; osobniki dorosłe objadają liście w bardzo charakterystyczny sposób ( najczęściej spotykane na żurawkach, truskawkach, trzmielinie, bodajże rododendronach ), pozostawiając wżery w postaci zakoli.
Różne są sposoby walki .... korzenie moich żurawek obcięłam dość drastycznie, potem pozostałość moczyłam godzinę w PW, a potem wsadziłam roślinę do ziemi. Od 2 tygodni żyją i rosną

Inni walczą wywarem z wrotyczu, odnosząc podobno sukcesy.

Agus, jeśli masz w pobliżu w/w gatunki, sprawdź, czy nie występują właśnie w nich opuchlaki.

A zebrane z ziemi pędraki wyrzucam na pobliską łączkę - tam z lubością żerują kosy i drozdy

Jak już wspominałam w wątku pogodowym, moja radość z odratowanej rozsady trwała krótko; o ile papryki ( ostre i słodkie ) trzymają się dzielnie, zawiązują coraz więcej pączków kwiatowych, o tyle pomidorki słabną w oczach. Liście są cieniutkie, jakby pergaminowe, delikatne, bardzo łatwo można uszkodzić blaszkę liściową. U niektórych odmian brzegi i końcówki starszych liści, tych najbardziej dolnych, sprawiają wrażenie obumierających. Przelane nie są, bo bardzo uważam z podlewaniem. Pewien grzech, jaki przychodzi mi do głowy, to spryskanie PW, krótkie odczekanie do wyschnięcia i wystawienie całego towarzystwa na zewnątrz podczas chłodnej niedzieli. Sprawdzałam też link podany przez Mietka "przewodnik po chorobach roślin" - zastanawiałam się nad niedoborem boru, ale moja wiedza jest dramatyczna
Na razie cierpią nieliczne, ale ten widok nie należy do miłych

Sprawdziłam też liście mojej Maty Hari - nie wyglądają tak jak u Emalki; są bardziej "wyprasowane" i nie przypominają ziemniaczanych.

Aniu, larwy Ogrodnicy niszczylistki też się nazywają pędrakami i to co znalazła Agus, to pewnie one.
Pędraki Chrabąszcza majowego, tak jak napisałaś są dużo większe, a pędraki Ogrodnicy niszczylistki mają ok. 2 cm.

Larwy opuchlaków, o ile się nie mylę, nie mają chyba tych odnóży, więc po tym można je odróżnić.

Ostatnie zimna te pod koniec kwietnia moja Ailsa Craig pomidor na którym mi bardzo zależało miała takie niedobory potasu, całe liście żółte, ale wystarczyło pare dni ciepła przesadziłam do więkrzej doniczki i pomidor od razu wyskoczył. Czy dzisiejsza noc przeżyje to inna sprawa, ale puki żyje, to nadrobi. Tak, ze sie nie martw. Jutro w dzień będzie już cieplej.

Jolu a co Ci przeszkadza właśnie tak prowadzić?Z tym,że szkoda byłoby w donicy skończyć na 1 gronie.
Śmiało możesz prowadzić i tu i tu na 2 grona.Pomidorek jest b.smaczny i na pewno Ci posmakuje.Pamiętam,że były zalecenia właśnie na 2 grona,z możliwością do trzech,ale pod folią.Domyślam się ,że Kozula pisząc o folii,miała na myśli namiot tzw.przemysłowy,a nie nasze ogrodnicze.

Kreciku. Właśnie chciałam nieco ograniczyć plon. Z koktajlowych mam Megagrona, Bartka, Cytrynka, Malinowego Smaczka, Black Sherry, Snow White i Sangolda. Wszystko po dwie sztuki - pod dom i na wieś. Chyba przesadziłam.

Przesadziłaś??? Ja będę miała ok 60 sztuk...

Walczyłem z pędrakami na trawniku 1000 m2 dwa lata. Ekologicznymi srodkami czyli wyciągiem z wrotyczu raczej nieskutecznie . Dopiero pomógł Dursban , aetacja, wertykulacja i sandały z kolcami.

koleżanki wyżej sprytnie poddały wam pomysł z ptakami
trzeba parę budek lęgowych zrobić i same za was robotę zrobią
mnie w tym roku dzięcioły zabiły brzozę 40 letnią 6 dziupli 1 na pewno lęgowa ale na ziemi można trociny jak z pod piły zbierać
i co mam płakać
nie
to natura ja tylko mogę jej pomagać lub przeszkadzać

Adasiowa mam i opuchlaki, jeden jest nawet tam na zdjęciu już dorosły osobnik.
Larwy są różnych rozmiarów i na różnych etapach rozwoju, dlatego pisałam, że mogą to być różne owady. Wcześniej wykopywaliśmy też larwy beznożne, dziś doczytałam, że opuchlaki na tym etapie - między kwietniem i majem dorastają do postaci dorosłej i może już nie być larw.
Powcinane liście różnych roślin już mnie nie dziwią Czego to u mnie nie ma, chyba tylko turkuci. W roślinach ozdobnych można zawsze zastosować cięższe działa.
Może pomoże wrotycz i HT i wyłapywanie chrząszczy, jak Kasia napisała ich nazwę to mogę teraz takich właśnie szukać i zbierać. A jeśli to nie pomoże, powiedzcie mi czy gdzieś na forum jest dział dotyczący szkodników albo ŚOR, gdzie mogłabym się poradzić?

//Edit
mk1a niestety ptaszyn u mnie nie ma, kot się o to troszczy. Byłoby nie w porządku w takiej sytuacji zapraszać je do ogrodu, mądre pierzaki już się nauczyły omijać mój ogród dla własnego bezpieczeństwa. Za rok będą kury i może mi pomogą oczyszczać teren.

Kgolebiowski trawnik to trochę prostsza sprawa, ja rodki też podlewałam Dursbanem gdy były podjadane korzenie i liście, ale gdy chodzi o rośliny użytkowe, drzewa w sadzie czy warzywa, które sami będziemy jeść, to szukamy innych rozwiązań. Prawda?

U nas jest ponad setkę. Ale myślę,że z koktajlowymi przesadziłam.

Właśnie podlałam wyciągiem z wrotycza moje rododendrony mam nadzieję, że pomoże bo wżerów na liściach coraz więcej. chciałabym zaprosić do ogrodu szpaki, budka jest, nawet kilka ale wszystkie opanowały mazurki, też fajne ale larw z ziemi nie wyciągają. W pobliżu są klony na których żerują chrząszcze majowe, jak lecą to jakby grad walił w okna, tysiące leci a potem pędraki i walka z nimi.

Ja też przesadziłam, nie wiem kto to będzie zbierał.

Ja tylko 65, ale jak patrze jak upychacie, to ze 30 bym upchnął ale ja wole jakiegoś na 2 pędy dać, niż ciasnota ,no i ograniczony czas mam to największy minus.

Jolu jak uważasz.Jeśli pozostawisz tylko 1 grono,będziesz miała prawdopodobnie wcześniej owoce.

otojolka wrote: Ja dwa lata temu miałam 265, ale wtedy lepiej się czułam...