U mnie w tym roku większość pomidorów rośnie silnie wegetatywnie:/ Po wysadzeniu do gruntu szybko zaczęły szaleć. Wiadomo, że na początku to cieszy, widzi się soczysty zielony wierzchołek i myśli "super, już się zabrały". Liście mają piękne, wielkie, zdrowe (pomijając fakt, że starsze zostały uszkodzone przez grad, ale większość już usunięta), prowadzę je na 2 pędy, zarówno te w gruncie jak i w szklarni.
Analiza z wiosny zeszłego roku:
W tym roku ziemię niedługo przed wysadzaniem pomidorów nawiozłam:
1. siarczanem potasu (50% K2O + 45% S03)
2. nawozem fosforowym (18% P2O5 + 65% CaCO3 + 5% MgO)
3. nawozem azotowym (12,5% N organiczny, w tym rozpuszczalny w wodzie 5%, węgiel organiczny C 95%)
4. mączką bazaltową:
SiO2 48,30%
Al2O3 19,20%
CaO 8,10%
Fe2O3 8,30%
MgO 1,07%
P2O5 2,50%
K2O 2,95%
Na2O 0,21%
W związku z tym, że analiza jest sprzed roku (a w zeszłym roku również nawoziła) nie chciałam przesadzić i dla każdego ze składników zrobiłam to na zasadzie:
(max_wymagań_pomidora - to_co_w_analizie) / 2
czyli jakby połowę do max pomidora (wg N 100-150, P 60-80, K 200-250)
I tak, wg obliczeń wartości poszczególnych pierwiastków powinny wzrosnąć następująco:
potas (30g siarczanu potasu / m2): (250 - 123) / 2 = 64 mg/l -> 187 mg/l + to co zostało z zeszłorocznego nawożenia (o ile zostało)
fosfor (60g nawozu 2 / m2): (80 - 33) / 2 = 24 mg/l -> 57 mg/l + zeszłoroczne nawożenie
azot (110g nawozu 3 / m2): (150 - 12) / 2 = 69 mg/l -> 81 mg/l + zeszłoroczne nawożenie
mączki bazaltowej dałam 20g / m2
Dodatkowo, podczas sadzenia pomidory dostały w dołek trochę granulowanego końskiego obornika - garść na 2-3 krzaczki, ok. 8-10 cm poniżej korzonków.
Do szklarni kupiłam siatkę cieniującą, bo w zeszłym roku miałam problem z wiązaniem i myślałam, że to może przez zbyt wysoką temperaturę, ale chyba nie będę jej już zakładać, bo widzę, że pomidory, które są nią zacienione rosną jeszcze silniej i mam wrażenie, że strasznie długo kwitną i niewiele zawiązują. Pogoda wcale nie pomaga, noce zimne, dni upalne, optymalna temperatura pod wieczór. Po wysadzeniu pomidorów gleba dość długo była mokra z powodu ulewy. Od początku sezonu pomidory w gruncie podlewałam tylko raz, a w szklarni 2 razy. Obecnie ziemia jest trochę przeschnięta i jeżeli jutro nie poleje, będę podlewać. Zamierzam też usunąć po jednym liściu nad gronami aby ograniczyć wzrost wegetatywny, ale przyznam, że trochę mnie to przeraża, bo jakoś nigdy nie zgadza mi się liczba liści z zaleceniami ile optymalnie powinno być - mam na krzakach mniej. Podobno powinno się ogołocić pomidor pod gronem jeżeli najmniejszy owoc w gronie jest wielkości orzecha, ale u mnie to jeszcze długa droga do tego...
I myślałam o oprysku PW dziś wieczorem, bo w tym roku jeszcze nie zaczęłam.
Kilka zdjęć ze szklarni:
I grunt:
Te są karłowe, samokończące, to już w ogóle nie wiem co z nimi zrobić i co obrywać, a co zostawiać: