Forum Ogrodnicze Oaza

Jak wysiewa się w polu, to wschody nie są takie szybkie i czasem bawiłam się w moczenie, ale w wodzie, bo nie mam takich środków jakie wymienił Przemek. Przy rozsadzie, to nasiona mają jednak dużo łatwiejszy start i moczyć wg mnie, chyba nie trzeba

W tym roku, najbardziej jestem zadowolona z rozsady selera. Dwa lata temu, poniosłam porażkę , w zeszłym roku byłam zadowolona, a w tym roku, powiem nieskromnie, że jestem zachwycona

Ło matko, moczone czy nie, najważniejsze, że wschodzą i dobrze rokują.
Ja tradycyjnie kiełkuję wszystkie nasiona każdego warzywa na wilgotnym papierowym ręczniku, a zatem w podłożu umieszczam tylko obudzone nasiona - dzięki temu mam kontrolę nad ilością wysadzonych rozsad, co w mojej sytuacji ( malutki warzywnik ) ma ogromne znaczenie.
W przypadku wysianych niedawno buraczków na rozsadę zdało to egzamin: na określoną ilość wyłożonych nasion skiełkowała mniej więcej połowa i tyle wcisnęłam do kubeczków ( tzn. po trzy do kubka ).
Wybrałam trzy odmiany: Opolski, Forono i Egipski. Czas od wyłożenia na papierek do wschodów - 5-6 dni.

JANKA ... ależ selery

Wypróbowałam nowy sposób na kiełkowanie, nasiona fasoli szparagowej i groszku cukrowego dałam do kiełkownicy i po 2 dniach obudziły się, szybko. Tak samo chcę skiełkować ogórki, tylko muszę znaleźć sposób na to, żeby się nie pomieszały, bo planuję 3 odmiany.

Janino, selery przepiękne!

Czy podlewasz rozsadę jakimiś magicznymi miksturami?

Też kiełkuję nasiona warzyw, ale na waciku W tym roku posunęłam się nawet do takiego barbarzyństwa


Parę ostatnich nasion papryki Ücburun, w przypływie rozpaczy, bo nie chciały skiełkować, wycięłam obcinaczkami. Skiełkowały i rosną Jest nadzieja na pobranie w tym roku pełnowartościowych nasion
Agnieszko, co ok. 10 dni zasilam Kristalonem zielonym 1g/l

Z wacików zrezygnowałam w momencie, gdy na skutek ataku własnej demencji musiałam wyrywać przerośnięte korzonki spomiędzy wacikowych włókien . Od tamtego czasu kiełkuję na zwitku papierowego ręcznika, choć ten szybciej wysycha niż płatek kosmetyczny i trzeba pamiętać o regularnym zwilżaniu.
Janko, Twoja metoda sprawdza się też przy opornych nasionach dyni - niektórzy za pomocą pilniczka "nacinają" twardą otoczkę dyniowej pestki.

Ależ takie barbarzyństwo też poczyniłam


Nasionko skiełkowało

Podążając dalej tym tropem dodam tylko, że niektóre nasiona, aby skiełkować, muszą przejść ciężką i bezpardonową drogę przez przewód pokarmowy zwierząt. Nie idźmy tą drogą

Pomodoro,zgodnie z Twoją sugestią z 2kwietnia w wątku perlitowym, podlałem rozsadę pomidorów w torfie pożywką na Kristalonie czerwonym i saletrze amonowej w ilości 8ml/l kranówki,ale nie dopytałem jak często mogę fertygować taką pożywką?
Pomidorki po przepikowaniu do torfu mają się dobrze,poza kilkoma sztukami(tzw."zdechlaki"),którym ten nawóz chyba nie za bardzo podszedł(brzegi listków lekko im się podwinęły) ,i tutaj mam jeszcze jedno pytanie,czy te kilka szt.mogę fertygować nawozem z B. NPK 4-6-8 i w jakiej ilości i czy twardość mojej wody(CaCO3-255) ma w tym przypadku jakieś znaczenie?
Pozdrawiam Rysiek.

Wesoło tu dzisiaj Dopiero teraz mam chwilkę .Ja na razie tak mam,że wciąż jeszcze coś bym chciała nowego,więc mój facet zaczyna się obawiać,że za rok będzie mnie szukał w dżungli.No i znikam codziennie rano i pod wieczór w tunelu.
Na razie wszystko pięknie rośnie,tzn. według mojej opinii.
Pomidor Tjażełowies Sibirii ma już pączki,a ma być wysadzony do gruntu za 2 tygodnie.

Moya Noir to najbardziej masywny pomidor,chyba coś wysadzę w tunelu,a młodsze pójdą do gruntu.

Papryka Gruby Python w końcu doczekała się doniczki,a sałaty z kolejnego wysiewu zostały popikowane.Zdjęcia przed operacją


Z oryginalnych nasion Black Prince trafił się jeden z ziemniaczanymi liśćmi.

Wysiałam buraczki do pojemników,koper z rozsady rwanej znalazł lokum przy dymce.Posadziłam też kilka musztardowców i brokuły.
A najważniejsze to,że znależliśmy kastę na obornik i został zalany wodą do fermentacji.
Po dzisiejszym dniu zaczynam się bać,że nie znajdę miejsca na całą resztę.Ogórki Suyo Long i sałatkowe wyszły z ziemi,melony także.Wykiełkowały nasiona przeterminowanego Kraka i Prymusa F1.Teraz pora na cukinie,dynie i fasole.Ale to już jutro o tym pomyślę.

Witajcie pomimo trudnych warunków i mi się przydarzyły rozsady bo jak to żeby nie było. W tym roku na nowym polu po wielu wysiłkach coś może się uda. Wszystko w czasie przesunięte przez suszę i drzewka które zamówiłam a długo szły. Najpierw posadziłam sad a później ogród.Wielkie połacie perzowiska wciąż nie dają mi spokoju ale ja się nie poddam. Nie wiem czemu nie mogę wstawić zdjęć, wieczorem jeszcze raz spróbuję.

Adasiowa wrote:
Robię tak z nasionami fasoli, gdy po 24 h od wyłożenia na wilgotne ręczniki papierowe nie ma oznak wchłaniania wody. Nasionom niektórych odmian, szczególnie tym o owalnym kształcie, wydłubuję oczka i rozdzieram płaszcze gdy zmiękną, bo kiełki często rozwijają się pod nimi.

Wchłanianie wody można poprawić przez wstępną obróbkę nasion w słoiku wyłożonym grubym papierem sciernym-skaryfikacja. Garść fasoli wystarczy przez kilkadziesiąt sekund wytrząsać w takim urządzeniu aby na łupinkach powstały zarysowane miejsca, przez które woda i tlen dostaną się do środka.

Razem z moją gromadką chciałabym zaprosić wszystkie Ludki na krótki spacer po wątkach tematycznych, w których będę zamieszczać "relacje" z tegorocznych upraw. Jak na warunki domowe przystało, rozsady są ... jakie są, a jeśli dodatkowo napiszę, że w tym sezonie mam bardzo niewiele czasu na opiekę nad nimi, to mimo wszystko bardzo się cieszę, że udało mi się odchować kilka pocieszek.

A zatem ... idziemy na Majówkę

Moja rozsada cebuli jest taka jak napisała Ania- jaka jest. Została dziś wsadzona, podlana wodą. Zobaczymy co urośnie, ktoś tu pisał, że sadził takie niteczki i urosła, a nawet jak za wielka nie urośnie to będzie na dymkę.

Pawełku, z premedytacją nie pokażę rozsady późnego pora. Za nic w świecie nie chciałabym, abyście mieli koszmarne sny Nie wierząc, że cokolwiek z niej wyrośnie, zaopatrzyłam się na lokalnym ryneczku w kilkanaście porów, ale i te moje zostawiłam. Czas pokaże, a ja na szczęście mam dużo cierpliwości.

A na poważnie: nasze rozsady nie uczestniczą w żadnym konkursie piękności, więc nie musimy mieć kompleksów z powodu ich, nie zawsze wzorowego, wyglądu. Są nasze, własne, pielęgnowane w ramach możliwości i z pewnością przynoszą nam wiele satysfakcji i radości. Zazwyczaj jest tak, że warzywa po wysadzeniu w grunt i chwilowej adaptacji do nowych warunków szybko dochodzą do siebie i potrafią mile nas zaskoczyć.
Będzie dobrze

Bo wtedy oddajemy je w ręce Natury,a ona wie lepiej co robić.