Forum Ogrodnicze Oaza

Ja używam też zapinki na drugim końcu:

ale pomiędzy standardowo owijam sznurkiem.

W gruncie zapinki u mnie się nie sprawdziły.
Przy wietrze wszystko jest zbyt luźne więc zapinki kaleczyły łodygi.
Nie mam tunelu/szklarni - gdzie zapinki mogą być super.

Z powodu kaleczenia łodyg też nie używam zapinek, lepsze są gałgany z krempliny i bistoru (tkanina z lat 70-tych) albo damskie rajstopy/pończochy.

Klamerki idealnie sprawdzają się w namiocie do pomidorów i być może też przy ogórkach.Natomiast w gruncie prowadzę ogórki na rusztowaniu i używam podwójnego sznurka w który przeplatam łodygi.Jak dotąd jest to najlepszy sposób prowadzenia ogórka.

Babcia Ala wrote: Też potwierdzam po licznych próbach że rajtki są nie do pokonania przy palikach.
Co ciekawe do palików nikt nie produkuje chyba niczego dedykowanego do podwiązywania\mocowania.
W sumie nic dziwnego - nikt przemysłowo przy palikach raczej nie uprawia...

Bo wy to moich wiązań nie widzieliście wcześniejszych:)))))

Te zapinki są lepsze dla mnie nawet, by miał wiać halny ))

Też łapie u dołu i potem kręcę sznurkiem

---- dla jasności, może też to będę klął, pierwszy raz używam

Głównie szklarnia/ folikak

W gruncie mam tyczki

Moje sadzonki ogórków siane 20 maja są jeszcze na oknie. Mają po 15 cm. Oczywiście taka długa jest łodyga, bo na końcu tylko liścienie + jeden listek. O sadzeniu w gruncie nie ma jeszcze mowy, bo nawet w dzień temperatura jest zbyt niska dla dyniowatych. Może posiać nowe?

Moje ogóreczki na razie przebywają w namiocie ale były już hartowane na balkonie i tam nocowały.Dziś przygotowałem rusztowanie na którym będą rosły.Do gruntu wysadzę w sobotę albo w poniedziałek.

Ogórki zasuhostoikiy z rozsady koło 10 maja trafiły do gruntu.Jak widać czekają na cieplejsze czasy.Od tygodnia okryte włóknina bo u mnie ptaki wszystko zjadają i tylko włóknina mogę coś ochronić.

Słyszeliście zapewne o Archimedesie, który przy wyjściu z wanny krzyczał " EUREKA !". Spójrzcie na tą sadzonkę ogórka :




Otóż , ja dziś , po wstaniu rano z łóżka dokonałem epokowego odkrycia i o mały figiel nie krzyknąłem niczym Archimedes . Wyobraźcie sobie, że ten ogórek padł wskutek jakiejś infekcji odglebowej. Liścienie i łodyżka zwiędnięte. Zamiast go wyrzucić postanowiłem podlać.... sorbinianem potasu. Po 2 dobach - OŻYŁ !. Od dziś pierwsze podlanie rozsad po wysiewie i wysadzeniu w grunt będzie z sorbinianem. Od dziś też stosuję sorbinian do odkażania nasion.
Wczoraj wykładałem II turę nasion do kiełkowania ogórka SL. Ręcznik i nasiona zwilżone sorbinianem. . Nie ma to wpływu na kiełkowanie, ponieważ po upływie doby nasiona już miały 1 cm kiełki.

Jak prowadzić prawidłowo ogórka szklarniowego np.tessa,sl itp.? Czy należy usuwać wszystkie rozgałęzienia czy tylko pierwsze 4,5 jak u gruntowych?

Mieciu w jakim stężeniu będziesz podlewał ogórki sorbinianem potasu?W poniedziałek mam zamiar wysadzić swoje ogórki a sorbinian mam gotowy.

Mieciu, Ty jesteś taki "ogrodowy Archimedes" i chwała Ci za to

Ja chyba wysieję ogórki w domu, bo ani na polu ani w altanie nic nie widać żeby kiełkowały.

Do odkażania podłoża zastosowałem dawkę 4 ml/l. Szkopuł w tym, że taki roztwór, podobnie jak do oprysku, musi być sporządzony na deszczówce i dokwaszony octem do pH 6.

gałązka wrote:
Tłumaczyłem już wielokrotnie, że przygotowanie rozsady i to z podkiełkowanych nasion ma tą wyższość nad siewem bezpośrednim , że omija się wysoki próg temperaturowy jaki stanowi temperatura konieczna do wykiełkowania. Temperatura do wzrostu jest wyraźnie niższa. Im dłużej leżą nasiona w zimnej glebie tym większe zagrożenie, że zgniją lub - jeśli wykiełkują- zostaną zniszczone przez śmietkę kiełkówkę. Mając rozsadę w doniczkach w domu możemy w razie niekorzystnej pogody wstrzymać się kilka dni z wysadzeniem rozsady do gruntu.

Pomodoro, dopiero co pozbyłam się pomidorów. A parapety się nie chcą rozciągać. Zawsze wysiewałam wprost do gruntu i nawet w ubiegłym roku dobrze wzeszły. W tym w ogóle porażka z kiełkowaniem wszystkich warzyw. Mam codziennie deszcz i ciągle zimno. Więc muszę ratować się rozsadami produkowanymi "na gwałt" lub kupić gotową. Niekorzystna pogoda trwa u mnie od lutego grad, podtopienie, deszcz, wichury, zimno-komplet.

Ja też przez 30 lat wysiewałem do gruntu i już skończyłem z tym definitywnie. Praktycznie wszystko co uprawiam , to z rozsady.

Dzięki Forum też w coraz większym stopniu przestawiam się na produkcję rozsad. Można ominąć w ten sposób sporo szkodników (śmietki, ślimaki) i wysadzić mocniejsze rośliny. Jedyny minus to trzeba dookoła tej rozsady chodzić i jeśli zdarzy się nieplanowana nieobecność, powstają takie kwiatki, jak moje 'Stopki'.
Pomodoro, bardzo dziękuję za dzielenie się cennymi radami. Dużo na tym skorzystałam