Forum Ogrodnicze Oaza

Witam. Od kilku lat pomimo ciepłego lata jeżyny nie dojrzewają. Jest bardzo dużo czerwonych a dojrzewają tylko pojedyncze sztuki.
Do późnej jesieni są czerwone. Proszę o poradę.

zenek123

Podziwiam twoje dążenie do uzyskania tej samej odpowiedzi z wielu źródeł.

Dlatego jeszcze raz podam Ci link z artykułem który zresztą przeczytałeś i odniosłeś się do niego na innym forum.


poradnikogrodniczy.pl/szkodniki-jezyny-bezkolcowej.php

Objawy u Ciebie jednoznacznie wskazują na: szpeciel jeżynowiec


Polecam wiosną opryskać pędy preparatem olejowym.

Jeszcze raz Paweł dziękuję za info. Napisałem ponownie w innym forum ponieważ poprzednie forum jest dla mnie mało czytelne-- nie mogę odnaleźć swoich postów. A pisałem nie tylko o jeżynach. Mam nadzieję ,że w Oazie będzie bardziej czytelnie.

Przeniosłem się do Oazy bo tu ludzie naprawdę chcą pomagać, dzielić się doświadczeniem.
A przede wszystkim jest tu bezpośredni kontakt pomiędzy nami. Nikt nic nie narzuca.

Prawdziwe forum jest po to aby pomagać sobie, wymieniać myśli ale też pochwalić swoimi sukcesami i podziwiać sukcesy innych.

Spodobało mi się Wasze podejście do naszej Oazy, Koledzy

A że mam podobny problem jak Zenek ze starą jeżyną bezkolcową, chciałabym prosić Pawła - który ma chęć pomagać i jak wyczuwam doświadczenie z jeżynami - o bardziej dokładne wskazówki, jak się tego problemu pozbyć?
Link, który podałeś przeczytałam i niewiele mi to dało...
Nowej plantacji nie będę zakładać; chcę tylko pozbyć się tego wrednego szpeciela z trzech starych krzewów
Jednak ostatnie zdanie z Twojego pomocowego linku, odebrało mi nadzieję, że dam radę -> " Brak jest obecnie zarejestrowanych środków ochrony roślin do zwalczania tego szkodnika jeżyny."

Czy Twoim zdaniem, naprawdę nie da się zwalczyć, albo chociaż znacznie ograniczyć skutki grasowania tego szkodnika?

U moich znajomych sprawdziło się opryskiwanie pędów preparatem olejowym.
Zresztą w uprawach ekologicznych często polecają takie potraktowanie roślin. Niszczy się w ten sposób szkodniki zimujące na pędach. Pod cienką warstwą oleju dusza się.

Moje doświadczenie jest tylko z obserwacji i prób u znajomych. Swoją działkę mam dopiero od 2 lat a jeżyny zostały posadzone w ubiegłym roku więc zobaczę w przyszłym roku jak będzie u mnie.

zielonyogrodek.pl/pielegnacja/ochrona-ro...olejowe-na-szkodniki

Dzięki, znam preparaty olejowe z oprysków drzew owocowych. Tym razem wiosną potraktuję więc rzeczone jeżyny... cały dowcip polega jednak na tym,
by trafić z opryskiem w fazę pękającego pąka i na dodatek zgrać ten zabieg z odpowiednią pogodą - nie niższą niż +8 stopni.
Bywało, że nie było to możliwe - jako, że jeżyny nie rosną w przydomowym ogrodzie, tylko na działce parę km od domu - i nie udało się zsynchronizować odpowiedniego momentu ze swoją obecnością.
No, ale będę się starała - może tym razem się uda (?)

Teraz natomiast czekam na suchą aurę, by wyciąć stare owocujące pędy i się ich pozbyć. I tu kolejna zagwozdka... zakaz palenie ognisk !
Oj, będzie niezła zabawa żeby wiele kilkumetrowych pędów pociachać na drobne, wsypać do wora i przetransportować

_________

Będę jeszcze czekać....
Może wpadnie tu ktoś, kto też miał problem ze szpecielem jeżynowcem i go pokonał?
I podzieli się swoim doświadczeniem ?

Ania to faktycznie problem z tym ogniskiem. Ja na szczęście mam działkę na totalnym odludziu. Także tylko czekam na bezdeszczową pogodę i wycinam stare pędy. Na marginesie stare pędy wycinałem zawsze na wiosnę( być może to był błąd bo ten cwaniak jeżynowy miał gdzie zimować). Może teraz jak wytnę i spalę to nie będzie potrzeby nawet pryskać na wiosnę. Co o tym sądzicie.

Nie narzekajcie na jeżyny .
Ja ostatnio przesadzałem czarne maliny w inne miejsce i musiałem mieć grube rękawice bo kolce gorsze niż na dzikiej róży.

No to wykonałeś mokrą/krwawą robotę ! Znam problem z autopsji... co roku usuwam nadmiar gałęzi dzikiej róży, która rośnie prawie tak szybko jak bambus . Tylko, że rękawice i tak nigdy nie zapobiegają laniu się krwi - chyba musiałyby to być rękawice sokolnicze

_________

Zenku, ja jednak będę starała się wykonać olejowy oprysk wiosną... i to nie tylko nowych/jednorocznych pędów, ale i dookoła jego 'stóp'.
Myślę, że nie uda się idealnie co do jednego wygrabić starych liści czy zmumifikowanych owoców, na których lubią zimować te bestie

A czym będziesz Ania pryskała--czymś gotowym czy sama zrobisz. Ponoć można kupić olej lniany i wymieszać z wodą. Nie wiem bo nigdy nie stosowałem oprysków olejowych. Generalnie nie stosuję żadnych oprysków, poza wyciągiem z pokrzywy na mszyce , ale efekty są raczej średnie.
A tak na marginesie. Mam parę arów pod warzywa( wszystkiego po trochę) Zawsze stosowałem obornik zwykły. Obecnie miałem problem z obornikiem i kupiłem granulowany bydlęcy. Powiedzcie kiedy go lepiej zastosować --na jesień przed orką jak zwykły obornik czy lepiej na wiosnę. Bo różnie piszą.

Muszę Ci powiedzieć, że jeszcze nie zadecydowałam...
Odkopałam zapiski sprzed kilku lat i okazało się, że przy opryskach jabłoni używałam Catane 800 EC.
A wrogiem były wówczas przędziorki...
Jest trochę czasu, żeby zgłębić temat i zadecydować. Z pewnością będzie to preparat gotowy

Jeśli chodzi o obornik granulowany to lepiej jesienią. Ewentualnie wiosną zalać wodą, przefermentować i dać pod korzeń

Na mszyce super sprawdza się HT

Jeśli chodzi o gotowe preparaty to zachęcam do wypróbowania środka Emulpar 940 EC.

Ja z jeżynami problemu nie mam, nie dbam o nie a one odwdzięczają się tym samym jest trochę owocu ale szału nie ma ( jeżyny zbieram od teściowej, ona dba ), a co do usuwania kolczastych pędów to dostałem kiedyś rękawice których używają zbrojarze na budowie, sprawdzają się idealnie. Do pielęgnacji agrestu i innych krzewów (i róż) z kolcami też ich używam.

Ja z kolei używam grubych rękawic spawalniczych
Przemku, sprawdziłam na Allegro cenę tego preparatu. Rozrzut straszny cena znanej marki kilkakrotnie większa, niż ten opatrzony naklejką „Produkt Polski” Czy masz może jakieś spostrzeżenia co do jakości tego preparatu z różnych firm?

Dziękuję Kolegom za sugestie - wezmę oczywiście pod uwagę

Adamie, również nie miałam z jeżynami problemu bardzo długo... naście lat! Zostały w spadku po poprzednikach, o ogród zakładany był w latach 80-tych (!) Czyli szacuję je na ponad 30 lat!

Wiele lat był nawet szał z owocami - rozdawałam sąsiadom . Od kilku lat stopniowo plony malały... tzn. zbierałam tylko na początku owocowania, jakieś dwa kubasy, i na tym koniec. Potem kwaśne, nie do końca dojrzałe, czerwone, wisiały aż do zimy . Kiedyś po wycięciu paliłam, ale od paru lat jest z tym problem, więc chyba jeszcze te potwory się namnożyły!
A "potwory" szpeciele są mikroskopijnej wielkości i bez lupy bardzo powiększającej ich się nie dojrzy
Ogród usytuowany jest w dużym zespole ROD-ów i sądzę, że przenoszą się coraz dalej z innych ogrodów .

W tym sezonie już wyczerpałam moją wytrzymałość i zaczynam działać - albo je 'postawię na nogi', albo się pożegnamy i będzie trochę wolnego miejsca

Piszesz, że "teściowa o nie dba" - czy też stosuje opryski, czy nie potrzebuje?

Żadnych oprysków nie daje, skraca pędy, podsypuje obornikiem i leje mnóstwo wody latem, mój wkład to podpory wokół krzaków żeby nie było że tak za darmo rwę
Wycięte łodygi po owocowaniu były do tej pory palone.