Forum Ogrodnicze Oaza

Dopiero zaczynam przygodę i wszystkiego uczę się od podstaw. Mam w ogródku cebule hiacyntów, tulipanów, czosnku olbrzymiego, galtonii, lilii. Które cebule kwiatowe należy po przekwitnięciu wykopać i jak je przechować?

Witaj,

cebule tulipanów wykopuje się co roku. Niestety nowe
odmiany drobnieją i zanikają . Wykop teraz , wysusz rozłożone
w temperaturze pokojowej, posortuj wg wielkości i posadź we wrześniu.
Czosnki i narcyzy wykopuję co dwa lata ale ja sadzę cebule do koszyków.
Postępujesz tak samo jak z tulipanami. Narcyzy sadzisz w sierpniu a czosnki
we wrześniu.
edit : hiacynty podobnie jak narcyzy a lilie jak zagęszczą Ci się kępki .

Dziękuję za odpowiedź Asiu. Zrobię tak jak radzisz,wykopię i przesuszę cebulki tulipanów,pozostałe zostawię.

Co będziecie robić z cebulowymi kwiatami, które są zasadzone z różnych powodów do donic, sadzić na grządkę, czy przetrzymywać w tych doniczkach, aż zaschną?

I drugie pytanie, jeśli po moczeniu cebul lub kłaczy, roztwór nadmanganianu potasu zmienił kolor na brązowy, to czy nadaje się do moczenia kolejnej partii cebul lub kłączy, czy trzeba przygotować nowy roztwór?

Alu ja dużo sadzę cebulowych do takich doniczek chryzantemowych i wkopuję je jesienią do ziemi. Sadzę tak hiacynty, tulipany, szafirki, narcyzy.
Wiosną jak przekwitną to wyjmuję całe doniczki a na to miejsce np coś znowu zadołowuję. Te cebulowe stawiam gdzieś żeby nie przeszkadzały, czasem podlewam jeszcze zanim zaschną. Wtedy wysypuję ziemię, wybieram cebulki i leżą sobie one w przewiewnym miejscu w cieniu do jesieni do terminu sadzenia znowu do doniczek. No jest trochę z tym roboty ale nic mi się nie gubi. W jesieni niestety posadziłam z braku czasu do ziemi wprost i boję się gryzoni bo nornice szalały.
Mam nadzieję że zrozumiałe napisałam

Roztwór może tylko jest zabarwiony tymi karpami/ łupinami cebul to chyba aż tak nie wpływa na wydajność

Wystawię w donicy gdzieś pod drzewo i będę czekać, aż zaschną
Ja mam większość w donicach, tyle, że wkopanych. Nie wyjmuję , tzn. na pewno nie co roku, siedzą tak cały czas, w sezonie "zarastają" czymś innym... Za dużo cebul i za mało czasu na takie wykopki

jagodka27 jaką masz u siebie ziemię, przepuszczalną czy raczej gliniastą? Jak "uziemisz" doniczkę, to po brzegi, czy brzeg trochę wystaje nad poziom gruntu?

Ziemia u mnie beznadziejna, glina plus pełno kamieni. Doniczki zasypuję po brzegi nawet taką ziemią workową, którą też daję do doniczek z cebulkami. Nie chcę żeby doniczki było widać z ziemi.

Akurat przy cebulowych, to kamienie bym traktowała na plus, bo stanowią naturalny drenaż

No niby tak ale nawet ciężko ukopać kawałek żeby coś posadzić. Czasem w takich miejscach usypuję jakby podwyższoną rabatę z tymi doniczkami.
Mniej więcej to tak wygląda:

Jagódko zainspirowałaś mnie. Nie mam cebulowych od kilku lat, bo gryzonie wyżarły wszystko. Z krokusów, które rosły (w koszykach plastikowych) od 30 lat i się mnożyły z początkowych kilku sztuk, został jeden, koszyki przegryzione. Ogólnie zdemolowały całą dość dużą rabatę, zeżarły nawet żurawkę. To mnie zniechęciło, rabata zarosła trawskiem. Jednak tak mi źle bez tych cebulowych wiosennych, sprawiają tyle radości, jak oglądam wątki to mi żal, że nie mam. Stale się wahałam czy sadzić w doniczkach, bo na mojej glinie cebulowe i tak mają zbyt mokro, a w doniczkach, to jeszcze gorzej. Nie wiem czy doniczka stanowi lepszą ochronę przed gryzoniami niż koszyk, ale wydaje mi się, że tak. Gdyby ustawić doniczki tak jak pokazałaś, to przecież woda z nich odpłynie i przynajmniej z wodą problem odpadnie, w razie wielkich mrozów można obsypać korą i coś dodatkowo narzucić. Dziękuję Ci bardzo

Jeżeli bo mogę coś doradzić to lepsze są doniczki chryzantemowe takie ażurowe od spodu a nie te z kilkoma otworami. Korzonki mają gdzie swobodnie wyrastać z doniczki i woda lepiej odpływa.

Alu witaj w klubie. To małe pewnie pocieszenie, ale nie jesteś sama i u mnie gryzonie to plaga. Zmartwię Cię, doniczki też bywają wygryzione, jednak nie tak szybko jak koszyki. Mój patent to: pod doniczki sypię kamienie, a jak nie mam, to wkładam gałązki jałowców. Podkreślam: pod, nie do. Jedno i drugie zniechęca gryzonie do rycia w tym miejscu i od razu robi za drenaż. Natomiast większe otwory w doniczkach to zaproszenie dla żarłocznych ryjków.
Ja ostatnio skłaniam się ku roślinom, które nie są smakowite dla gryzoni.
U mnie nie są wyjadane przebiśniegi, puszkinie, cebulice, narcyzy, cesarskie korony.
Może macie jeszcze jakieś typy niejadalne? Będę wdzięczna za rozszerzenie listy.

Sadziłam już kilka lat w doniczkach i nie spotkałam się z dziurą w niej. Obok owszem, zjedzone cebulki co nieopatrznie wsadziłam luzem. Być może to zależy jakie gryzonie grasują. Karczowniki pewnie wygryzłyby plastik.
W razie "W" kupiłam tej zimy odstraszacz solarny bo zaczęły się pojawiać blisko cebulowych kopczyki nornic.

Ranniki, podobno są dla nich trujące. Jolu, ale jak przeżyć bez krokusów, bardzo je lubię.

Kilka lat temu kupując cebule lilii sprzedający udzielił mi rady, aby sadząc je dodać wełny szklanej. Nigdy się nie odważyłam ale wciąż się zastanawiam czy ktoś tak robi?

Pewnie ta wełna miałaby odstraszyć gryzonie, bo niejadalna i taka nieprzyjemna w dotyku? Tylko jak wytłumaczyć obecnośc gryzoni (i kun dodatkowo) w poddaszach ocieplanych taką wełną. Wiem co piszę, bo i wełnę mam na poddaszu i niechcianych lokatorów zimą. Gdzieś czytałam, że one lubią wyczochrać się o taką wełnę, że czyszczą sierść z pasożytów. Obrzydliwość, ale niestety Natura zupełnie nie chce być śliczna i higieniczna. Bogactwo gatunków to jednak natura Natury.

Nie pomyślałam o gryzoniach na poddaszach a faktycznie tam lubią pomieszkiwać.

Teraz z innej beczki pytanie: pojawiają się ogłoszenia o sprzedaży np. cebulek tulipanów po pędzeniu (okolice 8 marca). Ktoś z was kupował takie cebulki, czy one się przyjmują i dają radę w ogrodzie?