• Strona:
  • 1
  • 2
  • 3

TEMAT: Nazwy irysów i ... inne historie ;)

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 12 Paź 2013 21:57 #198062

  • barashka
  • barashka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1075
  • Otrzymane dziękuję: 1675
Zastanawiam się od kilku dni, czy otworzyc ten wątek, czy jest on komuś potrzebny, ale z drugiej strony strasznie mnie ten temat intryguje. Nie ukrywam, że spory wpływ na wybór nowej odmiany ma właśnie jego nazwa i niejednokrotnie genealogia jej powstania. Tak było np. z irysem 'FLASHY SHOW GIRL' i opisem Blacka: "Give her a liberal amount of make-up, lots of glitter and ruffles galore and you've got Flashy Show Girl" . Wyobraziłam sobie "panienkę" z amerykańskiej stacji benzynowej ;) z takim właśnie mocnym makijażem, papierosem w ustach, beztrosko "podróżującą" stopem po Stanach ... I ... poleciało, nie mogłam się oprzec wyobraźni, a MID America Garden osiągnęło swój marketingowy cel - irys jest u mnie ;). A skoro zaczęłam od Ameryki to nie wiem, czy wiecie, ale Thomas Johnson wcale nie lubi nadawania nazw swoim odmianom. Trochę mnie to dziwi, bo wydaje mi się, że to jedna z najwspanialszych rzeczy związana z dziełem tworzenia nowych odmian, ale zapewne nie przy takiej ilości, jaką osiąga Mid. W każdym bądź razie Johnson uważa to za bardzo stresujące, podkreśla, że niczym kompozytor poszukujący chwytliwego refrenu, notuje swe myśli, szukając natchnienia wśród piosenek, filmów, programów tv ... I mimo iż to czasami dla odbiorcy brzmi jak pewnego rodzaju gra słowna, to dla hodowcy odzwierciedlenie istoty kwiatu jest prawdziwym bólem głowy. Przytacza tutaj takie nazwy jak najnowsza 'I’m All Shook Up', ‘Jurassic Park’, ‘Men in Black,’ ‘Fatal Attraction,’ ‘Dance the Night Away’ itd.

Robert Van Liere z Iris4u w doborze nazw kieruje się często osobistymi poglądami i doświadczeniami życiowymi. Niektóre jak 'Carry Me Home', będący cytatem z psalmu, odzwierciedlają jego chrześcijańskie przekonania.

Dla kontrastu tematu wspomnę jeszcze Jacka Durrance, mniej znanego hodowcę irysów z Colorado, który zafascynowany pewną gwiazdą porno - niejaką Lindą Lovelace - chciał nazwac irysa jej nazwiskiem. W rezultacie stanęło na nazwie 'I Love Lace'.

Richard Cayeux wspomina, że często w nazewnictwie kieruje się wybarwieniem kwiatu. I tak np. ‘Marron Chaud’ to kolor kasztanów sprzedawanych na ulicach Paryża podczas chłodnej jesieni albo też kasztanowy kolor włosów kobiet, będący na topie. Często też nazywa swoje odmiany imionami osób, które podziwia lub kocha np. córek. Stąd odmiana ‘Hortense’ bądź ‘Belle Hortense’, 'Astrid Cayeux', 'Sixtine C.' Oczywiście jak to u dorastających córek bywa, nie obyło się bez pretensji do ojca, która ma ładniejszą odmianę ;) A gdy nazwał irysa na cześc wybitnego ogrodnika, Nelly Tardivier, córka stwierdziła: "Tato, to najbrzydszy irys, jaki kiedykolwiek stworzyłeś". No cóż ...

Więcej możecie poczytac na stronce, która też zainspirowała mnie do podjęcia tego tematu ;)
Ostatnio zmieniany: 13 Paź 2013 08:49 przez barashka.
Za tę wiadomość podziękował(a): Tabaaza, adamian, babaewa, Irysek Robert, pasla3, bajtek, VERA


Zielone okna z estimeble.pl

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 13 Paź 2013 21:04 #198249

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Wiem, że post ten zrobiłaś dla mnie :dance: i bardzo się cieszę z tego :kiss3:
Dziś może niczego nowego nie napiszę bo już w ubiegłym roku poruszyłem ten temat w swoim Biuletynie - niewszyscy go otrzymują i dlatego postanowiłem zamieścić go tu i teraz:

...Na zakończenie wątku o rejestracji odmian chciałbym poruszyć kwestię nazewnictwa irysów, ponieważ wiele osób mnie o to pytało, skąd biorę i w jaki sposób wymyślam im nazwy?
Aby nazwać swoje siewki, które znam od „narodzenia”, muszę wysilić swój umysł. To on w odpowiednim momencie podpowie mi czy będzie nim unikalny kolor lub wyjątkowa budowa kwiatu albo coś zapełnienie innego, ot chociażby czysty przypadek jak to było z PLAMKĄ. Jej nazwa wzięła się z czystego przypadku gdyż tylko na jednym dolnym płatku zauważyłem niewielką plamkę w kolorze górnych płatków a trzeba dodać, że kwitły w tym czasie trzy kępy, po ok 50 kwiatów i tak oto powstała PLAMKA.
Na niektóre nazwy mają wpływ czynniki zewnętrzne np. podpowiedź przyjaciela jak było z moim DEBIUTANTEM, którego nazwa już istniała a on podpowiedział: - dołóż mu POLSKI i będziesz miał POLISH DEBUTANTE.
Emocje, które towarzyszą nam podczas oglądania kwitnących kwiatów to one w moim przypadku odgrywają największa rolę. Swego czasu na jednym z portali społecznościowym ogłosiłem konkurs na nazwę dla mojej siewki i proszę sobie wyobrazić, że wzięło w nim udział kilkanaście osób, które wymyśliły ponad 40 nazw dla jednego irysa. Była to dla mnie cenna podpowiedź, która tylko mnie utwierdziła, iż nazwę dla irysa wybiera się po jego kolorze (60%), po budowie kwiatu (30%) a tylko (10%) po innych cechach, czyli mam tu na myśli doznane „emocje” po ujrzeniu całości, nie rozdzielając na kolor i budowę. Teraz już Wiecie, czym kierowałem się przy wyborze takich nazw jak:
DAMA DWORU, UWODZICIEL,
QUEEN OF DEW lub najnowsza
LOVE FOR PEACH
Ostatnio zmieniany: 13 Paź 2013 21:05 przez Irysek Robert.
Za tę wiadomość podziękował(a): Tabaaza, barashka, pasla3, ewa1953, bajtek, VERA

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 13 Paź 2013 21:17 #198256

  • barashka
  • barashka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1075
  • Otrzymane dziękuję: 1675
Nie wiem jak inni, ale ja "chłonę" takie wiadomości, są dla mnie bardzo cenne. To jak kończąca zdanie kropka. Bo co z tego, że mamy irysa, skoro nic o nim nie wiemy ? Stąd ten wątek, próba poszukania czegoś więcej.

Dzisiaj na dobry sen kilka innych ciekawostek ze świata irysów. Temat nawet lekki, a mianowicie krzyżowanie irysów. Co skłania człowieka, by to robił przez nawet i 60 lat ? "Głupota" - odpowiada Keith Keppel. Ten emerytowany już pracownik poczty wyznaje, że praca z irysami to jak hazard, uzależnienie, a emocje jakie czekają człowieka na wiosnę przyszłego roku przy rozkwicie nowego kwiatu są nieocenione. I zdajecie sobie sprawę, że to nie mija nawet po 60 -ciu latach obcowania z nimi ? Niesamowite. Ukoronowaniem jego wielkiego hobby było zdobycie aż 5 Medali Dykensa !!! A zaczeło się całkiem niewinnie ... 1950 rok. Nastoletni chłopiec dostał kilka sadzonek irysów od przyjaciela swej matki. W pobliskiej bibliotece znalazł książkę na temat ich hodowli i ... stało się. Wpadł po same uszy ! Potraktował to jak dobrą zabawę i zaczął tworzyc własne krzyżówki. W wieku 25 lat miał na swoim koncie pierwszą zarejestrowaną odmianę 'Humoresque'. Do dziś pamięta te emocje, gdy w katalogu Schreinera wydrukowano kolorowe zdjęcie jego kolejnej odmiany 'Babbling Brook'. A "Schreiner to już górna półka" - wspomina Keppel.

K.Keppel pierwszy z lewej strony, rok 1964

ClarawithKeith.png


zdjęcie pochodzi ze stronki theamericanirissociety.blogspot.com/2012...-san-joses-iris.html

cdn.
Ostatnio zmieniany: 15 Paź 2013 11:34 przez barashka.
Za tę wiadomość podziękował(a): Tabaaza, babaewa, Irysek Robert, pasla3, ewa1953, bajtek, VERA

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 14 Paź 2013 21:19 #198416

  • barashka
  • barashka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1075
  • Otrzymane dziękuję: 1675
A jak przygodę z irysami zaczął Robert Van Liere ? Też przez przypadek. Jako właściciel firmy zajmującej się utrzymaniem krajobrazu, dostał zlecenie od klienta na zagospodarowanie przestrzeni ... różowymi irysami. Kłącza zdobył, ale wracając z nimi do domu nie mógł się skupic na niczym innym, aniżeli irysy. "Mogę to zrobic" - wspomina. Wystarczyły mu 4-y godziny podróży samochodem, by byc pewnym swego nowego postanowienia. Po powrocie do domu od razu złapał za telefon i zadzwonił do hodowcy irysów : "Wyślij mi wszystko, co masz...". Przyznaje, że wtedy nie miał żadnego pojęcia o hodowli "tęczówek". I zaczęło się, był to rok 1998 ... Pierwsze 300 odmian posadził przy parkingu przy swojej składnicy materiałów do pracy w Denver, a gdy to zaczęło z czasem nie wystarczac, przeniósł się do obecnej posiadłości. W uroczym żółtym domu otoczonym 2 hektarami irysów mieszka do dziś wraz z żoną Kay. W klimacie Kolorado swój spektakl irysy zaczynają corocznie w "Dniu Matki" i kwitnął tak do początku lipca. W tym czasie ogród jest otwarty dla gości, dla których wystawia nawet specjalne parasole, chroniące przed palącym wiosennym słońcem. Podkreśla, że miłośnicy irysów to fanatycy, nawet jak nic nie kupują, bo np. nie pozwala im na to podeszły wiek lub brak ogrodu, to jednak corocznie przychodzą i podziwiają kwitnące "po horyzont" łany irysów ... Bob, jak siebie nazywa, stworzył prawdziwą irysową oazę w zapomnianej robotniczej dzielnicy w południowo-zachodniej części Kolorado. Jest właścicielem firmy Iris4u z siedzibą w Kolorado, a także w Hamburgu w Niemczech, gdzie rodzinny interes prowadzi jego córka Jennifer Van Liere Dreyer.
Pierwszą odmianę wprowadził w 2005 roku.

Poniżej krótki filmik, który mieliśmy już okazję widziec, a który warto przypomniec, bo z przyjemnością się ogląda i ... podpatruje ;)

Ostatnio zmieniany: 15 Paź 2013 14:40 przez barashka.
Za tę wiadomość podziękował(a): adamian, Irysek Robert, bajtek, VERA, fenix1607

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 15 Paź 2013 11:56 #198461

  • barashka
  • barashka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1075
  • Otrzymane dziękuję: 1675
Powrócę raz jeszcze do Keppela, by pokazac jego cudowne siewki luminat z 2012 roku. A wiecie, że nazewnictwo tej grupy irysów weszło w życie dopiero w 1972 roku jako "luminata" właśnie ? Wcześniej (lata pięcdziesiąte) klasyfikowane były jako "plikata", "fancy plikata", czy "true fancy" - wspomina K.Keppel.


04-101C.jpg

04-101C—('Moonlit Water' sdlg. X 'High Master' sdlg.) - See more at: theamericanirissociety.blogspot.com/2012...sthash.qNcwumL8.dpuf



05-75C.jpg

05-75C(('Fancy Dress' x 'Vapor') X 'High Master' sdlg.)


05-78J.jpg

O5-78J('Montmartre' X 'Lip Service')



05-79B.jpg

05-79B('High Master' sdlg. X (('Fancy Dress' x 'New Leaf)' x 'Moonlit Water') - See more at: theamericanirissociety.blogspot.com/2012...sthash.qNcwumL8.dpuf



05-79J.jpg

05-79J ('High Master' sdlg. X (('Fancy Dress' x 'New Leaf') x 'Moonlit Water' - See more at: theamericanirissociety.blogspot.com/2012...sthash.qNcwumL8.dpuf



05-81A.jpg

05-81A(High Master sdlg. X (('Fancy Dress' x 'New Leaf') x 'Moonlit Water') - See more at: theamericanirissociety.blogspot.com/2012...sthash.qNcwumL8.dpuf
Ostatnio zmieniany: 15 Paź 2013 12:06 przez barashka.
Za tę wiadomość podziękował(a): adamian, Irysek Robert, pasla3, bajtek, VERA

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 17 Paź 2013 10:40 #198742

  • barashka
  • barashka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1075
  • Otrzymane dziękuję: 1675
Pamiętacie tą siewkę pana Keppela ? Okazuje się, że nigdy nie zostanie zarejestrowana, bo nie spełnia wymóg swego hodowcy pod względem wzrostu i rozgałęzienia. Ale zostanie wykorzystana w dalszych krzyżówkach ze względu na jej unikalne kolory.


07-176b-1-crop.jpg

zdjęcie pochodzi ze stronek plantxing.com/page/2/

A to sam Keith Keppel :

100830-080853-keppel-28-mai-006.jpg

zdjęcie pochodzi ze stronek www.irisistible.fr/
Ostatnio zmieniany: 17 Paź 2013 10:45 przez barashka.
Za tę wiadomość podziękował(a): adamian, Irysek Robert, bajtek

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 20 Paź 2013 18:48 #199295

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
To może i ja coś napiszę o nazwach moich irysów.
Niewątpliwie zadziwię niejedną lub niejednego z Was.
Będzie o irysie, który otrzymał nazwę inspirowaną wierszem...
Bolesława Leśmiana pt. "Tam Na Rzece"

Tam na rzece jest na pewno łódź,
Trzeba tylko fale wiosłem pruć.

I na pewno jest za rzeką – dal,
Trzeba tylko wytężyć swój żal.

Patrzysz na mnie – oniemiała snem
Nic nie mówisz, ale wszystko wiem!

Wiem ja, kiedy poruszyć, jak mgłą,
Ciałem twoim, żeby ku mnie szło...

Wiem, jak spojrzeć – co szepnąć... I znów
Dłoń do piersi przytulić bez słów...

Chętna ciału – suknia twoja lgnie
Do tych bioder, co kochają mnie.

Wiem ja wszystko! Ale czemu łkam –
Tego nie wiem, nie pojmuję sam!...

Piękny wiersz, który dał nazwę mojej siewce 10 - 142 - M - RP jako BEYOND THE RIVER

BEYONDTHERIVER.JPG

BEYOND THE RIVER (Piątek'14)


Mam jeszcze jedno ciekawe zdjęcie krzyżówki 10 - 142 = UWODZICIEL X JAZZ BAND

_DSC0542-Kopia.JPG
Ostatnio zmieniany: 20 Paź 2013 19:22 przez Irysek Robert.
Za tę wiadomość podziękował(a): bajtek, VERA

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 21 Paź 2013 10:29 #199443

  • barashka
  • barashka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1075
  • Otrzymane dziękuję: 1675
Oj ... piękny wiersz ! Wstyd sie przyznac, ale zabiegana w prozie życia i skupiona jedynie na tym, co mogę w sferze artyzmu dotknąc lub ogarnąc wzrokiem, jestem całkiem odległa od twórczości pisanej. A tu nasz Leśmian ... To ci niespodzianka. Przepiękna całośc: irys - wiersz. Jak Cię Robert takie myśli nachodzą przy malowaniu klatki, strach pomyślec, co by było przy całym domu ;) ha, ha ... Pozdrawiam i dziękuję za "ruszenie" wątkiem.
Ostatnio zmieniany: 21 Paź 2013 12:31 przez barashka.
Za tę wiadomość podziękował(a): Irysek Robert, bajtek

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 21 Paź 2013 17:48 #199493

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
W 2012 roku, który był ROKIEM CHOPINOWSKIM Zbyszek Kilimnik na cześć wielkiego kompozytora nazwał swojego irysa CHOPIN - bardzo patriotycznie! - dziękuję Ci Zbyszku.

P1010352_2013-10-21.JPG

CHOPIN (Kilimnik'12)
Za tę wiadomość podziękował(a): barashka, bajtek, VERA

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 21 Paź 2013 20:00 #199520

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Dla Kasi...
Można i tak opisać kolory irysa... (szczególnie w przerwie na wyschniecie farby)

Cóż za wspaniała kopuła, w której od nasady wschodzące słońce nie może przedostać się do białobłękitnego nieba na zewnętrznych „krańcach wszechświata”. Lecz z każdą następną chwilą blednie aż w końcu zanika a promienie słoneczne skumulowane w nasadzie „strzelają” ku tym niebiosom. Dolne płatki to niczym zimna połać, trochę zszarzałego śniegu, który w miarę budzenia się słońca znika z jej powierzchni ukazując mleczną, ciepłą krainę…

_DSC1205.JPG

10 - 157 - B - RP
Za tę wiadomość podziękował(a): barashka, bajtek, VERA

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 22 Paź 2013 11:42 #199686

  • barashka
  • barashka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1075
  • Otrzymane dziękuję: 1675
No to żem się dorobiła :rotfl1: - mam konkurencję w opisywaniu irysów ... :bravo: :bravo: :bravo:
Za tę wiadomość podziękował(a): Irysek Robert

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 22 Paź 2013 20:35 #199756

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
...ale gdzie mi do Twych czarujących, irysowych historii...
Dziś przypadkiem znalazłem takie oto zdjęcie z "krańcem wszechświata" i "wschodzącym słońcem"

DSCF0740.JPG
Za tę wiadomość podziękował(a): barashka, bajtek, VERA

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 28 Paź 2013 17:18 #201047

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Pierwsza z historii "irysowych" - która mogła się naprawdę wydarzyć!

Maria

/ Kat Zalewska Smestow – Anglia /

Naczelny obiecał mi, że to już ostatni artykuł z tego cyklu. Ucieszył mnie tym wyjątkowo, szczerze mówiąc. Byłam już dość znudzona tą wojenną tematyką. Myślę też, że to nie jest najpopularniejszy temat na artykuł w dobie celebrytów i plastikowej kultury. Czy kogoś jeszcze interesuje, co wydarzyło się sie pól wieku temu? Co prawda wielu naszych czytelników to osoby dobrze po pięćdziesiątce, ale nie mam przekonania czy oni też chcą o tym czytać. Naczelny twierdzi, że chcą. Z tego to powodu miesiąc po miesiącu od dwóch lat podążałam śladem bitew, partyzanckich zgrupowań, ataków i historii stalagowych.
Tak, więc trzy tygodnie temu wyruszyłam na kolejne umówione spotkanie. Bez entuzjazmu. Celem mojej podroży tym razem miała być mała wieś na Podlasiu i emerytowany leśniczy – Julian Wdowinski. Podobno pamięta doskonale ostatnie starcia zgrupowania gen. Kleberga. Podroż z Warszawy mijała szybko i całkiem przyjemnie. Dwie godziny z przerwą na kawę wystarczyły, by z zakurzonego, hałaśliwego i dusznego miasta przenieść się w zupełnie inną rzeczywistość. Pełna lasów, piaszczystych pagórków, pól i wiodących niewiadomo, dokąd dzikich ścieżek. Wydawało się, że czas zatrzymał się w tym miejscu lata temu i trwał zastygły w słońcu jak ważka w złotej bryłce bursztynu.
Leśniczy powitał mnie w bramie. Bez przesadnej wylewności, ale z łagodnym i życzliwym uśmiechem poprowadził przez ogród w stronę drewnianej werandy przed starym, zadbanym, świeżo, co pomalowanym domem. Miałam nieodpartą ochotę zatrzymać się nieco dłużej między ścieżkami, bo było się, czym pozachwycać. Ogród sprawiał wrażenie dzikiej, nieuporządkowanej przestrzeni. Naturalnej i malowniczej. Jednakże, kiedy przyjrzałeś mu się bliżej nie pozostawiało wątpliwości, że każdy kwiat, krzew czy głaz był na swoim miejscu i nic nie pozostawiono przypadkowi. Nie jestem specjalistką od ogrodów, ale w tym mogłabym spędzić dużo więcej czasu niż droga od bramy do domu. Niestety nie dano mi tej szansy i po kilkunastu minutach siedzieliśmy na werandzie z dzbankiem herbaty z suszonych malin.
- Cieszę się bardzo, że znalazł pan dla mnie czas. -zaczęłam standardowo.
- A cóż to za problem… W moim wieku mam go aż za wiele. Obowiązków prawie żadnych. Ot kurkom rano podsypać, psa nakarmić, koty wypuścić na polowanie. To tyle. Na grzybki pójdę jak czas dobry. W ogrodzie to tyle, co popielę trochę i owoców zbiorę. Wiek już nie na robotę, a i nie ma, dla kogo o to dbać. Szkoda, bo sporo dobra się marnuje. Widzi pani sam zostałem, a życie samemu to jest trochę jakby bez sensu. Cała rodzina w wojnie się gdzieś zapodziała. Moja żona… -staruszek zamknął na chwilę oczy mocno zaciskając powieki. Nie za bardzo wiedziałam czy ciągnąć temat czy rozpocząć moją rutynową wojenną odpytywankę. Leśniczy zdecydował za mnie.
-Ja już dużo pani przez telefon powiedziałem, ale coś tam jeszcze dopowiem. Jak mówiłem wcześniej, ja wałczyłem w SGO Polesie, w 50-tym DP “Brzoza”. Jak wielu z nas i ja nie miałem wielkich nadziei, że możemy ocalić cokolwiek z tego, co zostało. Z jednej strony Niemcy z drugiej Rosjanie. Słuchy do nas doszły o tej defiladzie w Warszawie przed Hitlerem. Oni tam zwycięstwo świętowali a my wciąż tu walczyli. Niby nawet zmusiliśmy Niemców do odwrotu pod Gułowem, niby jeszcze biła się Podlaska BK gen. Skrzyńskiego, ale wszyscy wiedzieli, że nawet amunicja się prawie skończyła. Nie dziwota, że nasz gen. Kleberg, a dobry żołnierz był i dowódca, wydał rozkaz o kapitulacji. To 5-go chyba było. Mnie wzięli do niewoli następnego dnia. Broń złożyliśmy 6-go października w Czarnej i to tyle. Ja żadnym bohaterem nie byłem ani wielkich przygód we wojnę nie miałem. Ale swoją robotę żołnierską dobrze robiłem. Tyle, że teraz nie mam, o czym opowiadać… Wywieźli nas potem do stalagu do Austrii. Daleko, aż pod południową granicę. Uciekłem po jakimś roku, a jakże. Prawie na piechotę wróciłem do Polski. Ludzie pomagali, nawet Austriacy, ale to już inna historia. Może innym razem. -Znów przymknął oczy na chwilę jakby chciał dać opór powracającym wspomnieniom. -Zresztą cała ta wojna po tylu latach tak już nie boli. Gorsze było to, co potem. To, co zastałem po powrocie, a raczej, czego nie zastałem.
- Opowie mi pan o tym? O tym, co było po wojnie.
- Tu, miła pani, też nie ma za dużo do opowiadania. Takie zwykle, ludzkie sprawy. Żonę miałem przed wojną. Maria miała na imię. Ten ogród, co go pani widzi wokół domu to nie wyglądał tak smutno jak teraz. Żona warzywa, owoce lubiła mieć własne, z ogródka. Za domem to taki wielki warzywnik kiedyś był a ona pieliła, siała, przycinała na okrągło. Takich pomidorów jak nasze to i ze święcą szukać. Ja to kwiaty bardziej lubiłem. A już najbardziej to irysy. Teraz już niewiele zostało, bo sił nie mam do pracy jak kiedyś, rozdałem ludziom. Ale przed wojną to ojciec i ja dorobiliśmy się ponad setkę odmian. To, pomyśli pani, nie tak dużo, ale to inne czasy były. Zwłaszcza jedna odmiana moja ulubiona była. Ojciec, jako, że też leśniczym był, często do dworu chodził w interesach. Nasz dziedzic też ogród lubił, a jak już się dowiedział o naszych irysach to i odwiedzać zaczął często. No i to on właśnie przywiózł mi ten mój ulubiony. Z podróży jakiejś do Francji czy gdzieś. Nie pamiętam już zupełnie i nazwa też mi uleciała. Ale jak wyglądał?... do dziś go mam przed oczyma. Ogromne kwiaty miał, ciemny fiolet, jasny różowy i żółtego trochę pośrodku. Wyjątkowy był. A dlaczego mowie pani o tym? Ano żeby pokazać jak mnie ta moja Maria kochała. Jak tylko na wojnę ruszyłem to zaraz, tak po jakimś tygodniu czy dwóch plotka po wsi poszła, że Ruskie idą. Prawda czy nie, to ja nie wiem, ale tak wszystkich ta wiadomość przestraszyła, że dużo ludzi ze wsi wtedy uciekło. Niemców tak sie nie bali jak Ruskich. Maria sama była. Kto miałby ją obronić jakby, co. To spakowała, co najważniejsze, wiadomość u ludzi we wsi zostawiła, że do rodziny na Mazury ucieka i poszła. A wie pani, co w tych najważniejszych rzeczach było, co to ze sobą zabrała? Moj irys ulubiony, co mi go dziedzic przywiózł. Wzięła ze sobą żeby dla mnie ocalić, przechować, żebym miał jak się odnajdziemy. Wiem, bo ludzie ze wsi mi powiedzieli. Wszyscy ją tu lubili. Szukałem jej potem wszędzie. Jak wróciłem ze stalagu. W każdym miejscu, co mi do głowy przyszło. Przez Czerwony Krzyż, przez ludzi. Długo po wojnie jeszcze. Do tej rodziny na Mazurach to nigdy nie dotarła. Tak, przed wojną uciekała, a ode mnie uciekła. Oboje uciekli. Bo żona w siódmym miesiącu była. Ot i cała historia. Pani już jechać musi. Ciemno się niedługo zrobi, a ja już nic do powiedzenia nie mam.
Nie oponowałam. Widać było jak wiele go to wspominanie kosztuje. Pożegnaliśmy się szybko. Chyba żadne z nas nie chciało przedłużać tych chwil przywracających trochę już przyschnięty ból.

Do Warszawy wróciłam następnego dnia. I ledwie zdołałam oddać artykuł, a już naczelny stanął w moich drzwiach ze słowami: “Tylko się nie wściekaj. Nie mam póki, co, nic na miejsce twoich wojennych opowieści, więc jeszcze jedna podroż, co? Marta, proszę. Ostatnia, obiecuje”. Zgodziłam się. Cóż, lepiej pisać cokolwiek niż nic. Zwłaszcza w tak dobrej gazecie jak moja.
I znów za kółkiem. Tym razem Węgorzewo. Jechałam prowadzona nadzieja, że to naprawdę ostatnia z moich wojennych historii. Jak zwykle nie planowałam niczego. Te spotkania za każdym razem miały własny, niepowtarzalny scenariusz. O tej porze roku, a było wczesne lato, Mazury zdawały się być najlepszym miejscem na taką wycieczkę. Bez pospiechu, więc mijałam rozległe wzgórza poprzetykane koralikami jeziorek, płachtami lasów, samotnymi domami z czerwonej cegły. Małe wioski zawieszone w czasie przypominały trochę ten niedawno oglądany podlaski pejzaż. Właśnie przejeżdżałam przez jedną z takich urokliwych, czyściutkich wsi, gdy mój wzrok padł na niewielki kościółek. Niby nic nadzwyczajnego, ale tak pięknie się wplatał w krajobraz między wsią a wzgórzami, że nie sposób było minąć go obojętnie. Wiem, że w okolicach Pisza takie obrazki można liczyć w tuzinach, ale ten był tak ujmujący, postanowiłam zatrzymać się na kilka chwil. Stanęłam przed bramą kościółka, do którego przyklejony był niewielki, cichy cmentarz. Z aparatem w rekach ruszyłam wąska dróżką okrążającą kościół i prowadzącą dalej między groby. Po kilku ujęciach już miałam wracać, kiedy moją uwagę przyciągnęło coś, co zamajaczyło między nagrobkami wyrazistym, wyróżniającym się kolorem. Zrobiłam kilka kroków w tym kierunku. Między starymi brzozami, miedzy poczerniałymi ze starości nagrobkami rosły irysy. Olbrzymie -ciemnofioletowe z bladoróżowymi górnymi płatkami i odrobiną żółtego pośrodku. Co to był za widok przepiękny. Takie bujne i pyszne jak tropikalne motyle. Znów zrobiłam kilka zdjęć i kiedy przy ostatnim skierowałam obiektyw na jeden z nagrobków nogi się pode mną ugięły. Na czarnej kamiennej płycie widniał lekko wyblakły napis:
MARIA WDOWINSKA
Zm. 25 listopada 1939 r.
To niemożliwe. -pomyślałam. Takie zbiegi okoliczności się nie zdarzają. Zaczęłam przywoływać w pamięci wszystko, co pan Julian opowiadał o żonie. Próbowałam w myślach odtworzyć drogę, jaką musiałaby przebyć uciekając z Podlasia, ale myśli chaotycznie rozbiegały się we wszystkich kierunkach.
-Ładny widok, prawda? –odwróciłam głowę na dźwięk tych słów dochodzący zza moich pleców. Obok stała elegancka starsza pani z włosami bielutkimi jak mleko. -Wszyscy podziwiają te kwiaty. A często, tak jak pani, zatrzymują się, aby im się lepiej przyjrzeć. Jak trawa przy plocie skoszona to z drogi je widać.
-Znała pani tę panią? -ruchem głowy wskazałam na grób pośrodku irysów.
-Znałam, ale krótko. Ona nie była stąd. Tak jakoś na samym początku wojny pojawiła się we wsi. Może miesiąc czy dwa tu pobyła zanim ją pochowaliśmy. Taka jedna rodzina spod lasu ją przygarnęła, bo wyglądała jak obraz nędzy i rozpaczy. Opowiadała o swoim domu, z którego musiała uciekać. O mężu w niewoli, o rodzinie gdzieś chyba w Bartoszycach. Szła do nich, ale przeliczyła się z siłami. Te irysy to ze sobą przyniosła. Mówiła, że to ulubione męża i przechowa jakoś dla niego. W doniczkę je wsadziła. Kiedy umarła w listopadzie tego samego roku to ta rodzina, co u niej mieszkała zasadziła tu te irysy jak tylko wiosna przyszła. I tak się rozrosły, ku pamięci i nie dają o niej zapomnieć. Widzi pani wojna minęła, ludzie minęli, pół wieku minęło, a one tu są. Wydawałoby się słabe roślinki, a wszystkich nas przeżyją, wszystko przetrzymają. -Westchnęła smutno i spojrzała w stronę bramy. - A pani to dziennikarka, pisarka? Pewno, skoro takie stare historie panią ciekawią. Ja już wracać muszę, ale jak pani chce więcej się dowiedzieć to tam, widzi pani ten sad na zboczu? …tam mieszka jej syn. Ja ją mało znałam a on może wie coś więcej o matce choćby od ludzi. Z nim może niech pani porozmawia. Do widzenia pani.
Oparłam się ciężko o potężną brzozę. W głowie mi szumiało i dopiero po kilku minutach w bezruchu wróciłam do względnej równowagi. Wolno ruszyłam w kierunku bramy. W uszach wciąż słyszałam powtarzające się jak echo “jej syn”, “tam mieszka jej syn”. Dzień zaczął przygasać. Niebo zmieniło się z błękitnego na złote. Ciężkie czerwcowe popołudnie obiecywało ciepły wieczór. Wsiadłam do samochodu. Wyjęłam komórkę i wybrałam numer.
-Dzień dobry panu. Marta po tej stronie. Panie Julianie musimy się spotkać.
Za tę wiadomość podziękował(a): sd-a, adamian, babaewa, barashka, bajtek, mabor, VERA

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 28 Paź 2013 18:22 #201058

  • barashka
  • barashka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1075
  • Otrzymane dziękuję: 1675
Uwielbiam tą historię, wzrusza na maksa ... I ona nie jest prawdziwa ? Bo ja w nią uwierzyłam i przekonana byłam do dnia dzisiejszego ... Jakby nie było, tym irysem jest odmiana z 1920 roku, 'AMBASSADEUR' introdukcji Vilmorin'a.


006-3.jpg


A Robertowi dziękuję za przypomnienie tej opowieści - prawdziwej, zmyślonej ? Na pewno pięknej i wyciskającej łzy ...
Za tę wiadomość podziękował(a): adamian, Irysek Robert, bajtek, VERA

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 28 Paź 2013 18:50 #201064

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Ja też w nią wierzę, a Kat... dziwnie milczy...

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 30 Paź 2013 17:13 #201349

  • Irysek Robert
  • Irysek Robert's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1369
  • Otrzymane dziękuję: 4203
Ale niespodziankę zrobił mi dzisiaj kolega przysyłając książkę Richarda Cayeux
L'IRIS
une fleur royale

Jak dobrze rozumiem
IRYS
królewski kwiat


CCI20131030_00000-Kopia.jpg


CCI20131030_00001.jpg


Dziękuję Faranku :)

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 30 Paź 2013 17:47 #201358

  • domellek1
  • domellek1's Avatar
  • Offline
  • Senior Boarder
  • Posty: 45
  • Otrzymane dziękuję: 13
Podziwiam pasję jaką darzysz te piękne kwiaty :flower2: :bye:
Pozdrawiam serdecznie Dominika
Za tę wiadomość podziękował(a): Irysek Robert

Nazwy irysów i ... inne historie ;) 31 Paź 2013 01:27 #201421

  • bajtek
  • bajtek's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 208
  • Otrzymane dziękuję: 453
Witam. Robert , piękna i być może prawdziwa historia. Niestety na skutek naszej skomplikowanej przeszłości zwłaszcza okresu II wojny i lat bezpośrednio po niej takich i podobnych przypadków było na pewno dużo więcej. Znam przypadek że kobieta uważana przez znajomych że zginęła wraz z mężem na początku powstania Warszawskiego odnalazła się po 42 latach żyjąc spokojni od 56r.w miejscowości Zawadzkie czyli blisko Ciebie. Niestety jej mąż nie miał tyle szczęścia, zginął ale nie w powstaniu a w obozie jenieckim na kilka dni przed jego wyzwoleniem. Ta pani ma na imię Irena i była żoną znanej postaci naszej smutnej historii zresztą przemilczanej przez dziesięciolecia. Tą postacią był żołnierz armii polskiej ppor. Tadeusz Benedykt cichociemny pseudonim "ZAHATA". Przytoczyłem tą historię gdyż sądzę że "Zahata" była by piękną nazwą dla twojego irysa który zakwitnie na nowym polu nie przy domu a gdzieś tam za chatą. Dziękuję również za rozszyfrowanie tego tajemniczego irysa.
Za tę wiadomość podziękował(a): Irysek Robert


Zielone okna z estimeble.pl

  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3
Wygenerowano w 0.442 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum