To okoliczności mnie nakłoniły do paproci
U syna przed domem kawałek ziemi porośnięty jest starymi iglakami. Po podcięciu dolnych suchych gałęzi powstał goły wertep z pniami, więc zaczęłam sadzić paprocie, żeby było na czym oko zawiesić
A że miejsca jest sporo, trzeba było pomyśleć nad samodzielnym rozmnażaniem paproci, bo kupno setki doniczek to dla mnie klęska
Z kolei buszowanie po ogrodniczych sklepach, upolowanie w sezonie kilku doniczek, zwłaszcza w promocji, to sama przyjemność
A doczekanie się własnego przychówku, to naprawdę radość
Ale do znawcy, to jeszcze mi daleko
Po prostu wykorzystuję umiejętności rozmnażania roślin doniczkowych i bylin, które pozostały mi z czasów, kiedy w sklepach ogrodniczych naprawdę były pustki, a ciekawsze rośliny trzeba było podskubywać i ukorzeniać samemu
Na początku zaczęłam sadzonkować rozmnóżki wyrastające na liściach paprotnika szczecinkozębnego,
Polystichum setiferum 'Plumosum Densum’.
Wg mnie to najbardziej efektywne i dla początkujących najprzyjemniejsze rozmnażanie paproci. Fragmenty liścia z rozmnóżkami jesienią posadziłam do wilgotnej ziemi, przykryłam szczelnie przezroczystą torebką foliową, po 2 miesiącach rozsadziłam małe sadzoneczki, gdyż zrobiło się zbyt gęsto. Do końca zimy młode roślinki podrastały na parapecie pod przykryciem, gdy minęły przymrozki majowe, wysadziłam je do ogrodu, teraz są już takiej wielkości, jakie kupuje się w sklepach
Z jednego małego liścia mam kilka roślin
U mnie do sadzenia rozmnóżek najlepiej sprawdziła się ziemia do kwiatów z obrazkiem słonecznika na opakowaniu
Kupiona specjalna ziemia do paproci okazała się porażką, bo zaczęła pleśnieć i wszystkie rozmnóżki pogniły.
Po sukcesie z rozmnóżkami zaczęłam próbować dalej, zwłaszcza dlatego, że języczniki i wietlice japońskie rozmnóżek nie wytwarzają
Zerwałam kilka liści paproci z ciemnymi punkcikami od spodu, położyłam na białej kartce papieru, zeby było widać zarodniki, po 2 dniach zarodniki się wysypały, rozsypałam je na powierzchni ziemi (również wzięłam ziemię kwiatową ze słonecznikiem), szczelnie nakryłam torebką foliową i doczekałam się kilkunastu młodych
Teraz też wysiałam kolejną porcję zarodników, ciekawa jestem, czy wykiełkują. Być może latem do kiełkowania zmobilizowało je ciepło, na parapecie w słoneczne dni było naprawdę gorąco
Wyczytałam też w necie, że zarodniki paproci dobrze się przechowują w papierowych opakowaniach. Jedną z kartek zgięłam kilka razy, tworząc 'kopertkę' z zarodnikami w środku, będę też wysiewać je wiosną
I jeszcze jedna informacja wyczytana w necie o zarodnikach - wysiewając je trzeba dokładnie strzepnąć pyłek z kartki, gdyż zarodniki są dość lepkie, łatwo osiadają na powierzchni papieru. Gdy pstryknie się palcami w niby czystą kartkę, widać jeszcze, jak unosi się znad niej drobna mgiełka zarodników paprociowych.