Forum Ogrodnicze Oaza

Ty się nie śmiej bo mogą powstać kolejne części i dziatwa będzie chodzić całymi szkołami tak jak za moich czasów na Krzyżaków czy Potop.

Niema takich pieniędzy, których się nie da przekręcić na filmie
A ta Pryszczylia to wie, że Zelvis będzie się musiał rozwieść i zapić/zaćpać?
Szkoły obowiązkowo! Maraton im robić, Smoleńsk, O dwóch takich co ukradli księżyc, Katyń (tylko na podstawie przedwojennych książek, żeby przekłamań nie było!), Martyniuk. A później rozprawki, wypracowania i odpowiedzi ustne!
Ale gdyby film robiony przez kabareciarzy powstał, to chętnie bym oglądnął.
Na "Swing" kabaretu Limo płakałem ze śmiechu.


Aha, zapomniałem. W filmie istotny jest SELER!

Weszłam tu, żeby sobie humorek poprawić i myślałam, że sobie jaja robicie z tym filmem o Martyniuku, ale faktycznie
O matko i córko...
No tak, jedynej i słusznej TV nie oglądam, to skąd mam wiedzieć

Jak obejrzałem tego trajlera to mi się stary kawał przypomniał jak to kilka, od lat zaprzyjaźnionych par, postanowiło poswingować. Zmontowali orgietkę ale jako wstydliwi nowicjusze pogasili światła. Po godzinie wśród stękań i jęków słychać zrezygnowany męski głos.
-Kiepska ta zabawa, całkiem przereklamowana ! Już 3 laski zrobiłem a nie zaliczyłem jeszcze ani jednej cipki!

Mamusiu wszystko co najlepsze, jeszcze przed nami www.onet.pl/film/onetfilm/zenon-martyniu...nim/fw4rsnh,681c1dfa

Jesoooo też myślałam, że żartujecie z tym filmem.
newrom wrote: Trza nie mieć telewizora, wtedy nie ma ryzyka, że człowiek kaleką zostanie. A i na psychice też spokojniejszy.

To żeby nie politykować i nie świntuszyć, coś z naszego ogrodniczego podwórka. Kto z Was ma takie lustro?

Jeżu kolczasty Ja tam nikomu nie narzucam co ma słuchać, ale "to to coś" to chyba powinno być jednak ukryte przed światem i zostać tam skąd przyszło.

Parę lat temu, dane mi było być na imprezie charytatywnej na której występował
Bajer Full.
Mój ty....co to jest??? Ni do tańca, ni do różańca Nie ma takiej ilości trunków, która by zagłuszyła ten koszmar.

O gustach niby się nie dyskutuje, ale...dla mnie fenomen tej "muzyki" zawsze pozostanie niezrozumiały.

Nauczycielka zwraca się do uczniów:
-Pamiętajcie, że zawsze trzeba słuchać rodziców!
-No to chyba mam problem-wzdycha Jasiu.
-A to dlaczego? pyta nauczycielka.
-No moja mama śpiewa w zespole disco polo

Z tej samej piaskownicy:

Małgosia- a ja mam łopatkę...
Jaś - a ja mam łopatkę , grabki i wiaderko...
Małgosia- a ja mam łopatkę , grabki, wiaderko i rowerek ...
Jaś - a ja mam łopatkę , grabki, wiaderko i rowerek, mój tata ma samochód a ja mam siusiaka...
Małgosia -jak bedę duża to będę miała tyle siusiaków ile będę chciała, o!

Mamma no to pojechałaś po bandzie. Tylko czekać jak zaczną do administracji słać listy protestacyjne wielbiciele tego nurtu kultury masowej a to spory elektorat.

Ostatnio staram się wprowadzać w swoje życie zasadę, że mowa jest srebrem a milczenie złotem...ale jakoś mi to nie wychodzi
W końcu qurcze, zanim do reszty wkroczymy w system dyktatury, to mamy jeszcze demokrację.. no nie

Dziadzio Stasiek parkuje starego rozgruchotanego maluszka pod sejmem.
Wyskakuje ochroniarz:
- Panie, zjeżdżaj pan stąd! To jest sejm, tu się kręcą posłowie i senatorowie!
Dziadek na to:
- Ja się nie boję, mam alarm!

A co do moich odczuć w temacie tej "muzyki", to niech ktoś spróbuje choćby zatańczyć (bo tylko to przychodzi mi do głowy ) przy piosence; "majteczki w kropeczki"...

Tańczyć nie umiesz albo nie pijesz a najprędzej jedno i drugie

Daleko mi do tej muzyki, ale nie odsądzajcie od czci i wiary osób które tego słuchają. Jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki.
Problem IMVHO polega na tym, że z przeciętnie śpiewającego, piszącego miałkie i banalne teksty, bazującego na wpadającej w ucho muzyce opartej na łatwych do zapamiętania powtórzeniach piosenkarza weselnego usiłuje się propagandą zrobić wielkiego muzyka.
Zenek to taka Sharkira czy tam inny JayZ polskiego powiatu.

A poniżej jak można zrobić "piękne, klasyczne, ponadczasowe" kawałki wykorzystując tylko cztery akordy

To ja jednak bywam na innych weselach a co do picia, to nie pije...mało
"Nie sądźcie, bo sami będziecie sądzeni".
Żeby nie było, że ja tylko muzyka poważna...



Miałam takie

Przepraszam, ostatni raz. Obiecuję poprawę

Analiza piosenki disco polo.

Niebieskie oczy miała
a potem wyjechała

La la la la la la la
La la la la la la la la
Tak tak tak tak tak tak
nie nie nie nie nie nie
Zdradziła zdradziła MNIE

I nic mi nie zostało
zacząłem pić kakao

La la la la la la la
La la la la la la la la
Tak tak tak tak tak tak
nie nie nie nie nie nie
Zdradziła zdradziła MNIE

A kiedy powróciła
do domu moja miła

La la la la la la la
La la la la la la la la
Tak tak tak tak tak tak
nie nie nie nie nie nie
Zdradziła zdradziła MNIE

Podmiot liryczny - dokładnie JA liryczne - jest w stanie załamania nerwowego. Często powtarzające się słowa "la la la..." świadczą o emigracji wewnętrznej, zadumaniu, romantycznym roztargnieniu, co nasze JA liryczne potwierdza brakiem zdecydowanego stosunku do sprawy ("tak tak... nie nie"). Bohater wiersza nie wie, czy ma ów rozdział swojego życia zamknąć za sobą: "zdradziła mnie... tak tak", chce zapomnieć, zły i buńczuczny, ale nie potrafi zrozumieć. Chce, lecz nie może pogodzić się z tą myślą ("nie nie...").

Bohater jest niczym rozdarta sosna - widać tu nawiązanie do poezji Młodej Polski, modernistyczno-hedonistyczne podejście do życia. K. Przerwa-Tetmajer jest wyraźną inspiracją. Symbol rozdartej sosny odzwierciedla rozdarcie wewnętrzne naszego JA lirycznego. Nawiązanie do poezji Młodej Polski widać również w drugiej strofie. Bohater wiersza topi swoje żale w używkach. Co prawda nie wspomina o nirwanie czy alkoholu, lecz stara się zapomnieć o ukochanej przez zatopienie się w innej pasji - jest nią picie kakao. Nasz bohater jest nowoczesny, prowadzi ekologiczny tryb życia, dlatego woli zdrowe, pełne energii i białka kakao od destruktywnego alkoholu.

Ukochana naszego bohatera powróciła, lecz nie zmieniło to nastroju podmiotu lirycznego. Wciąż próbuje pamiętać, co ona mu zrobiła ("zdradziła mnie... tak tak..."), lecz nie może się z tym pogodzić ("nie nie...").

Co można natomiast powiedzieć o samym podmiocie lirycznym? Jest na pewno amatorem blondynek, poniewaz w 98% osoby posiadające niebieską barwę tęczówek ("niebieskie oczy miała") mają również blond wlosy. Jest to oczywisty wynik genetycznego dziedziczenia pigmentu. Jego brak decyduje o jasności cery, włosów oraz oczu.

Jego ukochana natomiast najwyraźniej jest blondynką, która nie znalazła w ramionach naszego JA lirycznego ujścia dla swojego temperamentu, mimo że żywi do niego ogromne uczucie. Potwierdzenie powyższego znajdujemy w słowach: "a kiedy powróciła do domu moja miła". Wróciła w stanie błogosławionym, co świadczy, że niczym bohaterka "Stu lat samotności" G.G. Marqueza - niezrozumiana, niedopieszczona, spragniona fizycznych czułości - uciekła od naszego bohatera, by znaleźć to właśnie, czego szukała.

Jednak nie zapomniała o ogromnych pokładach miłości (myślę, że nie będzie nadinterpretacją, jeśli dodam, że platonicznej) do swego ukochanego i wróciła do niego, wiedząc, że ten dobry człowiek ją zrozumie i wybaczy. O ile oczywiście zrozumie, skąd się wziął jej odmienny stan...

Mamy do czynienia z pięknym tekstem, głęboko zarysowaną, skomplikowaną sylwetką psychologiczną naszych bohaterow. On cierpi, bo został zdradzony - ale nie może się z tym pogodzić. Wciąż kocha swoją lubą. Ona - szukająca czegoś więcej, niż jej nasze JA liryczne może dać. Niczym Jagna z Reymontowskich "Chłopów"...

Autor tekstu niezaprzeczalnie musiał długo prowadzić psychoanalizę archetypów dla swoich bohaterów. Wzruszający, pełen nawiązań do klasyki literatury tekst

Czapką do ziemi. Za taka analizę tekstu to z pewnoscią matura zdana na szóstkę.
Jeżeli już, to wolę teksty o prostych czynnosciach a jeżeli wykonuje te czynności ładna dziewczyna, to czego chcieć wiecej?


Dodatek specjalny

Ja jednak wolę "fajnych chłopaków"




No ten dodatek specjalny...super. Można

Coś się za bardzo muzycznie zrobiło. Może dyskusję przenieść do Mamma mia a tutaj niech zostanie po staremu.

Późnym wieczorem obok dworca, podróżny pyta podchmielonego jegomościa.
-Mógłby mi pan powiedzieć jak najlepiej dostać się do filharmonii?
-Świszyść kochaniutki, ciągle świiiiiszyśśść.

O Mamma mia! Ależ wywód. A piosenka taka licha. Nic to jak widać do wszystkiego można dorobić ideologię
Nie lubię takich piosenek. Ja na nie mówię disco w polu. Niestety na jamprezach weselno, osiemnastkowych bywają. Jeszcze szczęście jak nie w przewadze.
19 lat temu jako młode małżeństwo byliśmy na ślubie naszego świadka. Ubawiliśmy się dobrze jak to młodzi ludzie. Za jakiś czas dostaliśmy kasetę do obejrzenia. O jes.. su tego się słuchać nie dało. Rzępolili, fałszowali i było ogólnie cieniutko.
Morał z tego taki, że jak kto szczęśliwy, po wódce i zmęczony to słuchu nie ma. I jakby nie śpiewali to i tak zajedno co i jak. Człowiek i tak dobrze się bawi.
Jutro czeka mnie osiemnastka córki. Oby didżej się sprawił bo wiek już nie ten, pić nie będę to i wypłaty godziwej za szajs może nie dostać

No cóż, przerabiałem to przez niemal pół roku. Córa oprócz swojej, zaliczyła jeszcze kilka osiemnastek u znajomych. Wiele się nie zmieniło, wykonawcy inaczej się nazywają ale muzyka nadal tzw. taneczna