No ta ja się podepnę - nie pamiętałam, że coś takiego spłodziłam
Kiedyś, przed FB, były Fora i fajnie się pisało. Dziś szukałam zdjęcia Diuka (tu Diuk i jego matka Chimera IrFer - stąd moje CHI),
aby wstawić na nasze Forum i wyświetliło mi się
www.zwierzaki.org/index.php?topic=920.60, ech nie wiedziałam, że jeszcze działa
Tam był temacik "pamiętam, jak było" wzorowany na "z pamiętnika młodej lekarki" - większość kojarzy?
W ramach przerwy w pracy popełniłam coś takiego:
2002-10-10, 13:44 »
Miałam coś napisać, a więc sprawozdanie:
Ponieważ w górach już jesień i zrobiło się ciepło Moni@ z Buldogiem i Myszka.xww wybrali się na weekend w góry. Dla zainteresowanych wyjaśniam,że góry to nie tylko Tatry, ale też i Karkonosze, które są co prawda niższe ale za to potrafią dać w kość jeszcze bardziej. No i mają swojego Ducha Gór - Karkonosza. Na spotkanie z nim wyruszyła nasz dzielna trójka razem ze swoimi zwierzaczkami. Kot bojowy Simba podróżował w charakterze "kołnierza z lisa", a szylek tylko czasami wyskakiwał z kieszeni by pogonić za czarnymi górskimi wiewiórkami. Dojechali do Karpacza, weszli na Samotnię, dookoła której ze względu na pogodę kłębiły się tłumy turystów. Cóż z tego że widoki super, ale za dużo ludzi, stwierdził Buldog. Karkonosza tu raczej nie spotkamy. Ruszyli na szlak. Góry olśniewały kolorami, ludzi robiło się coraz mniej. Na nocleg zmęczeni ułożyli się w kosówce. Rano obudził ich dziwny dźwięk. Hanka, która wcale nie jest taka doopa wołowa, ze zjeżoną sierścią zaprowadziła ich do małej kotlinki. Coś się tam dziwnie szamotało. Myszka jako najmniejsza pierwsza dopadła czegoś, co kryło się w dziurze (prawie mysiej). Próbowała wyciągnąć, ale dopiero z pomocą Monik@ i Buldoga, który podniósł zwalony pieniek im się udało. Była to maleńka sarenka z głową zaplątaną w work foliowy, w którym jakiś bezmyślny turysta zostawił chleb na szlaku. Uwolnili ją. Nawet zwierzęta były oburzone bezmyślnością ludzi, którzy nie dość, że zaśmiecają góry, to jeszcze przyczyniają się do dręczenia dzikich zwierząt. Sarenka uradowana odbiegła, stanęła na skalnej półce, tupnęła nóżką i nagle przed uczestnikami naszej wycieczki nie stoi maleńkie zwierzątko tylko zarośnięty olbrzym z brodą po pas. Szylek zakopał się głęboko w kieszeń, Kot Bojowy trochę się zjeżył. A Duch Gór - bo był to on sam gromkim głosem się odezwał: "Za wasze dobre i odważne serca zawsze dla was moje góry będą życzliwe i pogodne, a teraz zejdźcie do potoku Podgórnej, tam koło wodospadu czeka na was nagroda". Droga do wodospadu była daleka, ale jak zapowiedział Karkonosz, pogoda zrobiła się prawie letnia, nad Jelenią Górą widać było deszczowe chmury, a w górach świeciło słońce. Czarne jagody - wielkie jak orzechy laskowe - prawie same wskakiwały im w ręce i pyski, wkrótce wszyscy (nawet szylek) wyglądali jak "czerwoni bracia". Po kąpieli w Wodospadzie Podgórnej (która wyjątkowo dla nich miała jakieś 30 stopni - a nie jak zwykle 4) zeszli niżej. Tam na nich czekała nagroda Karkonosza. W zakolu potoku czekały na nich skarby tej ziemi: ametysty, opale, a nawet niewielkie grudki złota. Skarby, dla których walonowie tracili zdrowie i życie nasi wędrowcy dostali od Władcy Gór za serce i udzielenia pomocy potrzebującym.
Jak mi nie wierzycie, to skąd Pani Buldożona ma ametystowy naszjnik????
A te opale u Monik@ i Myszki.xww? No bo złoto poszło na opłacenie wyżywienia i utrzymania czworonogów przez najbliższe 5 lat!!!
Pozdrawiam CHI
Moni@, Buldog i Myszka.xww to osoby z tego Forum, Simba to kot Myszki, a szylek to jej szynszyla, no i Hanka - jej pies. Chyba bulek, ale nie pamiętam na 100%