Forum Ogrodnicze Oaza

IrenaS, to choroba grzybowa - najprawdopodobniej rdza.

Moja młodzież

Piękne kwiatuszki pelargoni,przypominające małe różyczki.

Skarlet Rambler





Appleblossom Rosebud

Zwykłe rabatowe w kolorze czerwonym to niezawodny klasyk



A mnie w tym roku urzekła bladoróżowa siewka



A to miało być zwisające i długie, mieszaniec Speedy. Na razie nic nie wskazuje, żeby miało zwisać, ale kwitnie niestrudzenie i ładne jest

Appleblossom grandeur deco zaczyna kwitnąć - urzekają mnie duże kwiatostany

Appleblossom plum rumbler też ma pierwszy kwiat mimo, że sadzonka jeszcze malutka - ten kolor, ajajaj

Angielka ma coraz więcej pąków i rozpoczyna pokaz mody dla królowych

White to rose zawiązuje kolejne pąki, tymczasem zachwycam się pierwszą kulą kwiatów - rzeczywiście niektóre ma białe, niektóre różowe

I niezawodna Calliope red - chyba moja ulubiona z uwagi na pokrój i głębie koloru kwiatów - przydymiona czerwień to jest to

W końcu zakwitła sadzonka Rosebud Astrid, ofiarowana mi przez Elę (bietkae)



Wsadziłam ja do gruntu, od zachodu - a na zimę wykopię i spróbuję przechować, bo bardzo wdzięczna.

No tylko spróbuj jej nie przechować - też chcę Różyczkowe są fajniaste. Najlepiej mieć komplecik, a nie jakąś samotną rosebudkę

Co tu tak cicho - nie wierzę, żeby nagle wszyscy przestali uprawiać pelargonie.

U mnie nowość - pelaśka afrykańska.




Powoli też zastanawiam się nad przygotowaniami do zimy, co gdzie umieścić, zaczynam się obawiać, że nie wszystko dam radę upchnąć... no i teraz co tu wybrać na kolejny rok, ajajaj.

Moje po deszczach zaczęły wyglądać nieciekawie. Kilka dni temu pryskałam róże na grzyba to i pelargoniom się dostało. A dzisiaj zrobiłam dzień miłości do pelargonii i czyściłam je z brzydkich liści. Po zabiegu miała być sesja zdjęciowa, ale gdy ostatnie odzyskiwały wygląd, lunęło z nieba i już do wieczora siąpiło.
Policzyłam, że w pojemnikach mam 29 sztuk i w zeszyciku "ku pamięci" zanotowałam: ograniczyć ilość pelargonii doniczkowych. Przy niesprzyjającej pogodzie naprawdę jest przy nich roboty co nie miara, i to takiej żmudnej, koronkowej roboty dla cierpliwych.
Za to posadzone w gruncie - praktycznie bezobsługowe.
Zaczęłam też sadzonkowanie, bo młode sadzonki zdecydowanie lepiej się przechowują od roślin dorosłych. W wersji dorosłej będą u mnie zimowały tylko angielki i odmiany rosebud.

Zimne noce, teraz mokro, więc pelargonie to już nie jest to, co w szczycie sezonu.
Zrobiłam 24 sadzonki na przyszły rok, wygląda że się przyjęły. Angielki wyniosłam do szklarni, bo z doświadczeń ubiegłych lat zauważyłam, że nie lubią września pod chmurką. Niby będą żyły, jak inne, ale odbije to się na ich kondycji.
A rosebudy, na których kwiatuszki narzekałam, że małe, teraz rozwijają co najmniej dwa razy większe. Czyli coś było na rzeczy wiosną, albo upały, albo że młode, a może nie umiałam utrafić z ich pielęgnacją.

'Apple Blossom'

Jolu dziękuję za przypomnienie, muszę w najbliższych dniach pobrać sadzonki.

Z wyhodowanych z nasion spodobała mi się taka delikatnej urody.

FikuMiku wrote:
Nie, w żadnym razie... były i będą zawsze od kilkudziesięciu lat. Tylko nie w gruncie, a na balkonie.
Czytam, że i niektórych z Was już powoli kończą żywot, że przymrozki... to przykre Tym bardziej, że moje akurat teraz przeżywają apogeum rozkwitu i na razie za niskie temperatury tu nie dotarły. Tfu... oby jak najdłużej!

Aktualnie tak sobie poczynają:









Do stałej, stareńkiej, co roku odnawianej przez sadzonki /pelargonii pasiastej / - od dwóch lat, dobiły najzwyklejsze bluszczolistne, za którymi dawniej nie przepadałam. A teraz podoba mi się ich delikatność jako przeciwieństwo statecznych pasiastych.

Aniu Twoje kwitną imponująco. Czy ja dobrze widzę, że są osłonięte od bezpośrednich opadów deszczu?
U mnie nie tyle chłody szkodzą kwiatom, co ciągłe opady. Jedna wisi tak, że częściowo jest osłonięta i ta wygląda najlepiej. A te, które wyniosłam do szklarni, jakby poweselały
Ewakatarzyna też mam z tegorocznych siewów taką jasną i to ona najbardziej wpadła mi w oko. Już ukorzeniłam na przyszły sezon.

Dzięki, Jolu Masz rację, to loggia, a 'pelasie' osłonięte z góry i z boku. W zewnętrznej donicy/korytku też zawsze są poszkodowane po silnych wiatrach i opadach... tym bardziej, że to wystawa zachodnia . Na zewnątrz najlepiej udają się tylko wczesnowiosenne bratki - te mają niespożyte siły. Aktualnie, z mieszanki bluszczolistnych i starców popielnych, przeżyły tam tylko te drugie .
O szklarni zawsze marzyłam, niestety nie było nigdy na to warunków... ogród nie przy domu jest narażony na różnych 'szkodników'

Co by nie mówić, myślę, że pelargonie były, są i będą jednymi z ważniejszych jednorocznych/balkonowych

Trochę dzisiaj popracowałam przy pelargoniach.Przesadzalam je ze skrzynek d
o doniczek.Usunelam kwiaty i suche liście.Mam jeszcze 8 skrzynek na balkonie.Bedzie dużo pięknych szczepek,szczególnie z peralgoni od Ani Łatka .

Dzisiaj pelargonie rosnące na balkonie w skrzynkach,które są na stałe umocowane,przesadziłam do doniczek dając nowe podłoże. .Kilka nie najciekawszych wyrzuciłam, z kilku pobrałam szczepki.

Dzisiaj 9 doniczek z pelargoniami miało ostre cięcie . Ładne,ścięte pędy z użyciem ukorzeniacza powędrowały do doniczek z ziemią i do ukorzenienia w kubkach z wodą. Mam nadzieję, że chociaż część przeżyje,a jak się nie uda pobiorę Wiosną sadzonki z rosliny matecznej.Jutro ciąg dalszy pracy przy pelargoniach.W przyszłym tygodniu temp.w nocy ma spaść u mnie do minus 5.

Wczoraj wysiałam pelargonie. W tym roku będą takie.