Forum Ogrodnicze Oaza

Ach, ta dysleksja ....

Siberko, jesteś pewna, że nie mam Twego adresu ?

Tomku - jak zwykle niezawodny.... - dasz adresik to i Tobie podeślę klocuszki - ile chcesz ... hm ... litrów...
Z żubrami to nie żartuj - taki stolec jednego pewnie z kilo waży. W ostatnim tygodniu stado 130 sztuk mijałam po drodze do pracy, może wybiorę sie z wiaderkiem i saperką na miejsce ich żerowania....

Zabierz ze sobą kamerzystę

Paparazzi się nada?

Ale u mnie teren zapowietrzony afrykańskim pomorem świń - nie wypuszczą obcych ....

A tak w ogóle, jaki ma skład ten jakże wdzięczny temat naszej konwersacji: tak bogaty w azot jak ptasie qpencje?

Czyli jednak ANANAS Ja tu poważnie, ekologicznie, jestem gotowa wyruszyć do okolicznych lasów w poszukiwaniu tego bezcennego dobra (bo na szczęście samo nie przychodzi ), a tu Kolega Szanowny żarty sobie z mojego zapału stroi

Romciu, klocki mokną już 2 tygodnie i nadal w wiaderku mam 2 frakcje: kupy + wodę. Czy to tak ma być? Myślałam, że rozmokną i zrobi się taka breja. Może to dlatego, że u mnie w nocy są wciąż mrozy?

A może dieta była niestosowna? Rozważ Muszko pomysł Tomka...A może to trzeba moczyć w ciepłej wodzie? Nie ma to jak wiosna

Elu-bobki zawsze będą ale latem szybciej przefermentują i będzie ich stanowczo mniej i opadną na dno. Gnojówka u mnie stoi już prawie półtora miesiąca i moim zdaniem jeszcze nie jest przerobiona.Chyba jest jeszcze za zimno.Musimy,niestety jeszcze poczekać

Haniu, sugerujesz, że źle karmiłam łosie? Nie posłużyły im mumie jabłek?

Roma, u mnie stolce wciąż pływają po wierzchu. Mi się nie spieszy - hosty jeszcze śpią, więc niech se te bobki fermentują spokojnie.

Niestety Muszko, tak to wygląda. Za mało było host w diecie. Mumie jabłek, hm, brzmi dostojnie, ale mało apetycznie nawet dla łosia.

Nasze(końskie )bobki też jeszcze pływają po wierzchu ale część już opadła.

Zajrzałam tu sobie jako okoliczny lajkonik i normalnie... czy widzicie jak to wygląda z boku? (zboki!)

Ale mnie Daniela rozśmieszyła... wyobraziłam sobie ten rzut oka z boku...

muchazezlotym wrote: No właśnie, w radio słyszałam o pomyśle na ostateczne rozwiązanie kwestii bezdomnych psów i kotów mogących mieć kontakt z zakażonymi dzikimi zwierzętami Nie pamiętam dokładnie o którą gminę w audycji chodziło, ale miało to związek z afrykańskim pomorem świń. Zastanawiam się, jaki pomysł będzie na rozwiązanie kwestii kłusowników mających kontakt z potencjalnie zakażonymi zwierzętami

Madziu pomijając Twój wpis to setnie uśmiałam się z dyskusji koleżeństwa.

Gosiu-że my takie dowcipne czy może śmiesznie? bo to jak by nie było prawie to samo

muchazezlotym napisała:
Oj dziewczynki, dziewczynki. Tyle już napisałem o tych naszych pożytecznych robaczkach, że już niektórym się na emesis zbiera a Wy dalej fermentacje przeprowadzacie w zimnej wodzie. Natury naprawdę nie da się oszukać. Poczytać sobie proszę o skoncentrowanym wyciągu z kompostu, toż to samo tylko wkładem się różni. W tej chwili te wszystkie niestrawione rzeczy można robaczkom pod nos podstawiać a one i tak tego nie ruszą.

Postawić zacyn w cieple niech się woda podewze do tych przynajmniej 20 stopniów Bahrajnów cy tam jakich Celcjuszów, zaciągnąc płyn mączką skalną w najmniejszej chochelce zmieszczoną. Jak melaska jest, to też osłodzić życie robaczkom taką samą ilością, ale nie więcej. Jak to pachnidło zniuchają, to się same zlecą wszystkie z całej okolicy na ten pierwszy po zimie wikt. A my wtedy ich na karuzelę i dokoła, dokoła wte i wewte patycokiem co by im dużo powietrza za skóre nawłaziło. I tak wozić ich na tej bujawce ze trzy albo cztery tygodnie aż sie z gówna masło zrobi.

waldek727 wrote:


Romciu kochana, Twoje rady to chociaż rozumiem....