TEMAT: "Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 12 Lut 2015 12:00 #339685

  • Daniela
  • Daniela's Avatar
W oczekiwaniu wiosny, a zima w tym roku dość łaskawa i ptaszyska już radośnie świergolą... :think: pomyślałam, że fajnie byłoby poczytać o naszych ogrodowych początkach, porażkach i osiągnięciach. Czego się najbardziej obawialiście, a co Was najbardziej zaskoczyło? Jestem przekonana, że macie takie fajne historyjki, anegdotki czy przypowiastki.
Pewnie, gdy się nimi podzielimy z początkującymi adeptami ogrodniczenia im będzie raźniej, że nie tylko im na początku jest trudniej, a może i nam uśmiech wzruszenia twarz okrasi. :)

Zachęcam do pogaduszek i liczę na Wasze opowieści
:flower2: :garden:

Fragment swojego wspomnienia proponuję na początek.

[...] Gdy wyszłam za mąż, zamieszkałam w domku w Oliwie, nieopodal tego parku, który pamiętałam z dzieciństwa. Domek posiada niewielki ogródek, który był pierwszym, którym się zajęłam. Wcześniej były tam drzewka owocowe, stare i chore, zaniedbane, bo nikt nie potrafił ich przycinać. Pod drzewkami jakaś niby trawa. Jedyną ozdobą była niewielka skarpa z boku wjazdu, na której teściowa miała rodzaj skalniaka. Tam kwitły czasem drobne rośliny skalne, całe łany liliowych, fioletowych i białych floksów.

Ogródek objęłam w swoje posiadanie, z wyjątkiem wspomnianego skalniaka. Wiele lat był tam trawnik, kilka rasowych iglaków o różnym pokroju oraz trochę sadzonych w gazonach kwiatów sezonowych. Trawniczek był miejscem zabaw dla moich dzieci, gdy były małe. Z drzewek owocowych pozostała (wtedy 40-letnia!) jabłoń papierówka, która mocno przycięta, parasolem swojej korony dawała nieco cienia w słoneczne, upalne dni. Dzieci rozłożyste jej konary opatulały kocami i siedziały tam całe dnie, jak to nazywałam "wisiały niczym gepardy".

Zresztą z tym mocnym cięciem jabłonki też wiąże się pewna historia. Specjalnie na tę okazję przyjechał do nas brat teściowej, który z racji swego wieku sam już nie mógł pomóc nam - laikom w tej operacji, ale zadeklarował pomoc i to, że nami pokieruje. Tym bardziej, że był z wykształcenia przedwojennego! - ogrodnikiem. Mój mąż wykonał cięcie wg wskazań wuja Mieczysława, ale okoliczni przechodnie, sąsiedzi z osiedla byli ogromnie wzburzeni tym, że "robimy krzywdę tej jabłonce". Cięcia były drastyczne, ale na tyle skuteczne, że przedłużyło żywot jabłonki o wiele lat. Ba! Ona owocowała po tym corocznie, a owoce były o wiele większe niż poprzednio.[...]

:)


Zielone okna z estimeble.pl

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 12 Lut 2015 13:29 #339693

  • piku
  • piku's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 6169
  • Otrzymane dziękuję: 5027
Mój pierwszy samodzielnie zakładany ogród powstawał na terenie gdzie jeszcze kilka lat wcześniej rosła sobie pszenica. Nie chciałam by był to ogród jak u babci, bo nie miałam czasu na dbanie o całe łany kwitnących kwiatów i chciałam pójść z duchem czasu by mieć ogród bezobsługowy :sick: (dziś wiem, że taki twór nie istnieje ;) ). Nie miałam wtedy internetu i nie znałam tak wielu doświadczonych ogrodników a książki z jakimi się wtedy spotkałam pisały głównie o ogródkach warzywnych a nie ta dziedzina była mi w głowie ;) Poszłam więc na żywioł i po latach skutkuje przesadzaniem zbyt dużych krzewów czy drzewek i dopasowywaniem im odpowiedniego miejsca i podłoża.
Radzę więc nowym ogrodnikom najpierw zasięgać informacji a potem działać, bo człowiek w gorącej wodzie kąpany dokłada sobie wiele niepotrzebnej pracy.
Największą moją porażką było sadzenie rododendronów na słonecznej patelni bo uważałam że skoro tak pięknie kwitną to słońce jest im niezbędne i wielkie było moje zdziwienie jak przeczytałam, że to rośliny cieniolubne :oops:
I podstawowa zasada nie robić zbyt trwałych obrzeży rabat bo wkrótce każdego czeka uszczuplanie trawnika :woohoo:
pozdrawiam - Wiesia :bye:


"Rośliny są jak ludzie, potrzebują miłości, ale i ludzie są jak rośliny, pozbawieni miłości więdną."
Za tę wiadomość podziękował(a): marzenaF, Daniela

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 12 Lut 2015 20:33 #339809

  • sierika
  • sierika's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Natury nie oszukasz,czyli moje dojrzewanie do eko
  • Posty: 4104
  • Otrzymane dziękuję: 4954
Danielo, bardzo dobra decyzja.....

Zakładanie ogrodu bez pojęcia..... doświadczyłam tego sama, gdy niespodziewanie M uszczęśliwił nas domem na sporej działce....oprócz kilkunastu świerków i paru żywotników rosły same chaszcze......z tyłu parę drzewek owocowych dopiero co wetkniętych w piach. Pierwszą decyzją M było wydarcie ich bo po co...... :club2:
Zielona jak limonka nie oponowałam, trawnik zasiejemy, posadzimy iglaki.....ok.A iglaki M zwoził namiętnie nie patrząc na cenę. Przyjechała firma, pożal się Boże, ogrodnicza.....posiali trawę w ostatnim dniu maja....zainkasowali słono, "polecamy się na przyszłość" i pojechali. Po godzinie zakłębiło się na niebie.....ulewa z gatunku oberwanie chmury i mogliśmy tylko patrzeć jak nasiona trawy wypływały ponad murkami do sąsiadów........ :rotfl1: .Drugie sianie uskutecznił M i.....ostało się.
Pojęcia nie miałam jak zagospodarować to w przestrzeni bo jednak 31 arów....wydawało mi się, że to proste.Kolejne rabaty urodziwe niczym nos po zderzeniu z pięścią.....
Czasopism miałam stosy ale nie potrafiłam tego przełożyć na powierzchnię.....w dodatku walka z M o trawnik......urwanie m2 graniczyło z cudem i trzeba było lat stawiania go przed faktem dokonanym.... :rotfl1: :rotfl1: :rotfl1: .Przez całe lata kiedy wracał z pracy i widział szpadel, taczkę na trawniku to z szaleństwem w oczach pędził prosto do ogrodu.....latał niczym chart oglądając co znów wykombinowałam...
Wierzcie mi gdybym dzisiaj zakładała ogród byłoby inaczej.....nie pozbawiłabym się części warzywno-owocowej.....jak pięknie można połączyć ja z częścią kwiatową....Wielkość rabat kwiatowych dopasowałabym do wyobrażenia jak duże będą iglaki stanowiące tył....sadząc małe krzaczki czy drzewka utykamy je ciasno, nie dajemy im błysnąc urodą w fazie dorosłej....dobór kolorystyczny- dla mnie ważne są plamy koloru przechodzące łagodnie w drugą....pstrokacizna mnie osobiście męczy, co nie znaczy,że wiedziałam to z góry....oj ileż błędów przyszło poprawiać i dalej to robię niestety choć w miarę upływu lat coraz trudniej to przychodzi.....
Za tę wiadomość podziękował(a): piku, Daniela

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 12 Lut 2015 21:02 #339823

  • Daniela
  • Daniela's Avatar
Wiesiu, :hug:
zdecydowanie pojęcia ogrodu bezobsługowego w przyrodzie nie spotkamy. Bezobsługowe są chyba tylko ogrody... zaniedbane. ;)
Dzisiaj patrząc na zdjęcia z Twoich włości, to widać że malujesz niczym malarka tą roślinnością. Jeśli się człowiek nie nauczy jak opiekować się roślinami, wiadomo, ponosi straty w roślinach i uszczerbek na duchu. Najwytrwalsi osiągają jednak wspaniałe efekty i często na forum możemy takie oglądać.
:teach: Słuszna podpowiedź z tymi trwałymi obrzeżami.

Sierika, :flower2:
czytając co napisałaś prawie dostrzegłam :search: u Ciebie zachowania swojego (ślubnego) "strażnika trawnika", nawet przez moment podejrzewałam czy nie prowadzi gdzieś "drugiego życia" i 31-arowego ogrodu. :evil: ;) :laugh1:
Gdy na naszej działce powstał trawnik, jednym z pierwszych moich zakupów-prezentów dla mojego "strażnika T" był kij golfowy. :funnyface: Dobrze, że się śmiertelnie na mnie za to nie obraził, ale faktycznie do dzisiaj pilnuje każdego centymetra kwadratowego owego T. W poprzednim sezonie wzięłam się na sposób i przeniosłam się za dom (tam rzadziej zagląda), gdzie zaczęłam tworzyć rabatę cieniową. Udało mi się kilka metrów uczynić. Choć w zeszłym roku pomógł mi też w powstaniu nowych rabat, widzę że powoli odpuszcza. :think:
Ostatnio zmieniany: 12 Lut 2015 21:03 przez Daniela.

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 13 Lut 2015 08:16 #339896

  • piku
  • piku's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 6169
  • Otrzymane dziękuję: 5027
Nie pojmuje o jest w tych trawnikach, że mężczyźni z takim uporem potrafią ich bronić :think: . Mój walczy nawet tam gdzie ma go niemal po horyzont ;)
pozdrawiam - Wiesia :bye:


"Rośliny są jak ludzie, potrzebują miłości, ale i ludzie są jak rośliny, pozbawieni miłości więdną."

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 13 Lut 2015 09:34 #339914

  • Roma
  • Roma's Avatar
Boją się,że to Oni będą musieli tę darnę zrywać a potem będziemy się jeszcze czepiały o obrzeża :P :devil1:

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 13 Lut 2015 09:55 #339918

  • piku
  • piku's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 6169
  • Otrzymane dziękuję: 5027
No nie wiem, bo w moim ogrodzie zrywanie darni i obrzeża to moja robota ;)
pozdrawiam - Wiesia :bye:


"Rośliny są jak ludzie, potrzebują miłości, ale i ludzie są jak rośliny, pozbawieni miłości więdną."

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 17 Lut 2015 18:20 #341227

  • Daniela
  • Daniela's Avatar
Pokutuje taki pogląd, że ogród w stylu "trawnik i iglaki", to mało pracy. "Krzewy zimozielone nie zrzucają liści, a trawnik obleci się kosiarką" :garden: i będzie spoko. Prawda jest taka,że iglaki faktycznie nie wymagają zbyt dużo opieki, ale trawnik, to już inna sprawa. Jak się zakłada trawnik, to tak jakby się zakładało własny obóz pracy - ładny trawnik wymaga sporo pracy.

W rozumieniu mojego męża trawnik jest dobry dla niego, bo on w ten rycerski sposób chce mi uszczknąć jak najwięcej pracy. Z kolei oblecenie trawnika kosiarką :garden: , czy wertykulatorem nie wymaga od niego znajomości składników trawnika. Oczywiście rozróżnia "mleczyki" i chętnie z nimi walczy :club2: :hammer: :ouch: .
Jeśli ma wypielić jakąś moją rabatę, to poza tym, że musi złożyć: podanie, załączyć dwa zdjęcia, znaczek skarbowy i zdać egzamin teoretyczny z botaniki systematycznej... :crazy: :cool3: :P :laugh1: boi się narazić, bo już niejedną roślinę "wypielił na amen". :happy-old:
Święty spokój pewnie jest więcej wart niż moje biadolenie. :screem:

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 17 Lut 2015 19:46 #341263

  • constancja
  • constancja's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 935
  • Otrzymane dziękuję: 896
Ech.... Dziewczyny, jak to mówią i tak źle i tak niedobrze. Mój eM się nie wtrąca, mój eM w ogrodzie pozwala mi na wszystko, nie broni trawnika, bo go nie mam i mieć nie będę, nie psioczy, nie ględzi..... Pomyślicie - anioł nie mąż. Hm. :think: No nie tak do końca. Mój eM łopaty nie złapie, taczki nie chwyci, nie doradzi, nie odradzi...... nie robi w ogrodzie nic. :mad2: Czasem tylko słyszę -"I po co Ci to potrzebne, przecież w lesie mieszkamy." :evil: Już sama nie wiem co lepsze.... królować niepodzielnie w swoim ogrodzie i targać tony piachu, ziemi, kamienie na swoich plecach czy podarować kawałek trawnika i mieć pomoc w ciężkich przypadkach.

Zielonym do góry - to była jedyna rzecz jaką wiedziałam zaczynając grzebać w ziemi.
Moje początki..... w innym miejscu, w innym życiu, w innym czasie, jakieś 15 lat temu. Cały przedogródek przerobiłam na skalniak, który po dwóch sezonach zjadły moje psy. :happy3: Dosłownie zjadły, skonsumowały, zszamały...... wszystkie rojniki i rozchodniki wylądowały w żołądkach dwóch huskich :supr3:
Miałam też 3 róże. Dostałam od znajomej, która wymieniała na inne odmiany. Posadziłam i na tym się skończyło. Te też zostały po części zjedzone..... przez czarną plamistość, mączniaka i rdzę po kolei i jednocześnie (wtedy nawet nie wiedziałam co im dolega), a na koniec zmarzły pewnej mroźnej zimy pozbawione choćby maleńkiego kopczyka. Teraz wiem, że to były jakieś wielkokwiatowe, a wtedy nie miałam zielonego pojęcia, że one mają nazwy, że są różne gatunki, odmiany czy grupy, o strefie USDA nie wspomnę. Ale rósł tam od pięćdziesięciu lat z okładem jeden rododendron, był piękny i kwitł każdej wiosny. I wiecie co? Udało mi się go rozmnożyć. Mnie zupełnemu laikowi. Odkopałam wyrastającą z ziemi, jakby odrębną małą część tego rodka. Korzonka kawałeczek też odcięłam. I rośnie sobie ten rodek u mojej córki przed domem, a zwie się 'Catawbiense Album'.
Za tę wiadomość podziękował(a): Daniela, alina

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 17 Lut 2015 21:10 #341301

  • alina
  • alina's Avatar
  • Offline
  • Senior Boarder
  • Posty: 52
  • Otrzymane dziękuję: 71
Constancja ..tak jakbym czytała o sobie ..Ja tez mam anioła który nie walczy o trawnik ..nie walczy o nic ..robię co mi się podoba i robię wszystko sama .
z tym że on tez władczo inkasuje po kawałku na kolejne woliery dla gołębi .Już dwie duże powstały i mój 30 ar. ogród zrobił się nagle (po latach udręki z wielka przestrzenią)za ciasny dla nas dwóch ..i kto mi powie ..jak żyć ja sie pytam ...jak żyć .

Moja anegdota o ogrodzie brzmi krótko ...Robię , robię i po 14 latach jestem dalej w połowie drogi do ukończenia ogrodu ...
dla młodszych ogrodników jedno zdanie ..ta przygoda nigdy się nie kończy ,ona zaczyna się co roku od początku .
Za tę wiadomość podziękował(a): marzenaF, Daniela

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 17 Lut 2015 22:06 #341340

  • Daniela
  • Daniela's Avatar
No właśnie dziewczyny - to jest ten dylemat czy anioł lepszy, czy uparty osiołek!? :think:

Oczywiście ja powiem, że wolę swojego uparciucha! Bo choć walczy o ten trawnik, to jednak pracujemy oboje równie zawzięcie. On oczywiście bardziej prace inżynieryjne, wojska typu ziemia-powietrze ;) , siła męska itd. Pewnie, że nauczyłam się lawirować "kompromisami" i innymi podchodami tak by doprowadzić do "swego". Już my kobiety wiemy jak to się robi. Osoby, które znają nas (nie tylko z forum) wiedzą jaka ze mnie ogrodowa lawirantka. :oops: Ale...

Jestem przekonana o tym - ogród jest na tyle dużym przedsięwzięciem, że lepiej gdy zajmuje się nim dwójka osób. Szczególnie, gdy zakłada się ogród od zera. W naszym ROD widziałam różne przypadki, gdy działki podupadały lub ludzie rezygnowali, gdy tylko jedno czuło miętę do ogrodnictwa. Wśród starszych także, gdy jedno zachorowało lub odeszło do wiecznych ogrodów. Tak jak Alina napisała, przygoda zaczyna się co roku wiosną. Nie ma tak, że "zrobimy raz ogród i mamy go na zawsze". Jednocześnie jest to to, co nas tak ciągnie do uprawy ziemi.

:)

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 05 Mar 2015 11:40 #345752

  • malwisia
  • malwisia's Avatar
  • Offline
  • Fresh Boarder
  • Posty: 2
Mnie dopiero czeka rozporządzanie swoim ogródkiem, który nie będzie aż taki mały! Mam nadzieję, że się w nim odnajdę i uda mi się sprawić, by był przepiękny i klimatyczny :)

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 17 Lis 2015 19:22 #414122

  • EWA1
  • EWA1's Avatar
  • Offline
  • Expert Boarder
  • Posty: 129
  • Otrzymane dziękuję: 73
I ja mam swój kawałeczek raju ale tak malutki i wąski , że trudno mi cokolwiek wymyślić . Postawiłam więc na róże , które bardzo lubię . Nie dość , że skraweczek jest od wschodu to po drugiej stronie rosną maliny i po południu to już jest cień. Posadziłam 3 krzaczki jagody kamczackiej , kupiłam sadzonkę róży " Parole" , zostało jeszcze trochę miejsca i na jeszcze jedną różę tylko nie wiem jaka by tu sobie poradziła .
Niestety to zdjęcie nie jest terażniejsze ale kawałek ten sam , jak widać ciągle eksperymentuje.
Załączniki:

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 17 Lis 2015 20:37 #414141

  • Hiacynta
  • Hiacynta's Avatar
  • Offline
  • Administrator
  • gg 9117859
  • Posty: 14122
  • Otrzymane dziękuję: 10444
Ja bym postawiła rusztowanie i coś pnącego po ścianie, idealne miejsce :) Teraz też kombinuję, jak zrobić, żeby balustradę na tarasie oplatały winogrona :)

"Zielonym do góry!" - czyli nasze ogrodowe początki 18 Lis 2015 20:28 #414254

  • EWA1
  • EWA1's Avatar
  • Offline
  • Expert Boarder
  • Posty: 129
  • Otrzymane dziękuję: 73
Winogrono to już mam odziedziczone i trochę ktoś nie pomyślał jak go sadził, marzyły mi się róże pod ścianą ale jest to dość ryzykowne ponieważ koło budynku biegnie rura kanalizacyjna i jestem w kropce co posadzić by był wilk syty i owca cała.A było ładnie bo warzywnik to już tam próbowałam .


Zielone okna z estimeble.pl

Wygenerowano w 0.364 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum