Forum Ogrodnicze Oaza

Ten słoń wydostał się właśnie z mokradeł:



Ale rodzinka wciąż zażywa błocka - maluch zakopał się prawie cały:





Najlepiej wyglądają czaple chodzące po powierzchni na tle zanurzonych wielkoludów:

Jedziemy dalej - znów kropi deszcz - na szczęście opady są bardzo krótkotrwałe. Widzimy jakiś ruch na drodze - to rodzinka lwów - 2 lwiece i 6 maluchów - przemieszcza się na pobocze:















Jedna z matek ma obrożę z nadajnikiem:

Słoniątka i lwiątka to nie jedyne maluchy na sawannie.







Przez całą drogę po Amboseli podziwiamy Kilimandżaro



W kierunku drogi przemieszcza się kolejne stado - tym razem słoni.



Maluchy są strasznie pocieszne - ledwo ogarniają trąby .... Tulą się do siebie i słoniowej mamy, że aż przepychają samicę.





Nie omieszkają skorzystać z przydrożnej kałuży.







Towarzyszymy stadku jeszcze przez chwilę

Słodziaki z tych maluchów

Poranek następnego dnia jest słoneczny - Kili nadal daje się podziwiać.









W drodze do P.N. Tsavo West mijamy kolejne zwierzęta. Słonie mają świetny słuch i bez przerwy ze sobą porozumiewają za pomocą infradźwięków, których ludzkie ucho niestety nie słyszy.





Znany nam już Koronnik szary przechadza się drogą.

Na każdym postoju jesteśmy otaczani przez tłumy Kenijczyków chcących nam sprzedać swoje rękodzieła.











Zaciekawiona żyrafa masajska:

Super wycieczka i wspaniałe zdjęcia,
Już Ci nawet tak tych host nie zazdroszczę, jak przeżyć i wrażeń z Kenii i Tanzanii...
Żartuję oczywiście- to podróż moich marzeń i mam nadzieje, że może w przyszłym roku...
Elu, czy to ta wycieczka?
www.rainbowtours.pl/kenia-i-tanzania/zak...wanie-kts#2014-03-08
Bierzemy pod uwagę jeszcze tę:
www.rainbowtours.pl/kenia-tanzania-i-zan...afari-ktz#2014-02-22
W każdym razie zdjęcia i relacje Twoje i Uli powalają na kolana i są najlepszą zachętą, by stanąć oko w oko z afrykańską przyrodą

Tak, Ula, to ten objazd. Opcja z Zanzibarem jest z pewnością dużo ciekawsza ale i sporo droższa. Program samego objazdu obu wycieczek jest identyczny, tylko przebiega w odwrotnym kierunku - tzn zaczyna się w Kenii od Tsavo, potem Tanzania i wypoczynek na Zanzibarze.

Wybierz się - naprawdę warto,

Muszę się zebrać i dokończyć relację - ale teraz moja głowa tkwi bardziej w ogrodzie niż w Afryce

A co Ty robisz teraz w ogrodzie?
Chyba, że planujesz nowe nasadzenia. Póki co, wracaj do Afryki i kończ relację, póki jeszcze nie sezon ogrodowy.

Czekam na ciąg dalszy, a potem jeszcze raz od początku Więcej zdjęć poproszę. Mają tam jakieś rośliny? Zdjęcia poproszę afrykańskiej zieleninki

Dobra, dziewczyny - zmobilizowałyście mnie. Haniu, roślin za dużo nie będzie, skupiłam się na żywinie ...

Mamy kolejną awarię - tym razem .... oderwał się bak z paliwem ..... na szczęście nie całkiem, a tylko znacznie się obniżył... Po prostu puściło parę śrub podtrzymujących. Na szczęście jet to na terenie rezerwatu i można wychodzić z samochodów. W Parku narodowym wychodzenie z pojazdów jest zabronione.
Nasze bagaże zostają wyjęte z auta, żeby nie obciążać tyłu samochodu, gdzie jest dojście do baku i kierowcy biorą się za naprawę.



Po półgodzinnym postoju i spotkaniu z żyrafą na drodze wsiadamy do naprawionego auta i jedziemy dalej do ostatniego już parku na naszej trasie Tsavo West.









Na samym początku spotykamy stado strusi.



Zwróćcie uwagę na kolor ich "podwozia" - to od czerwonych, charakterystycznych piachów Tsavo:

Pierwszy punkt objazdu parku prowadzi do Mzima Springs - to część parku Tsavo West gdzie przez warstwę skał prekambryjskich spływają źródła krystalicznej wody spod Kilimandżaro. Wodę tę wykorzystuje Mombasa prowadząc rurociągami do miasta.

Te krystaliczne źródła słyną z zamieszkujących je populacji krokodyli i hipopotamów, a także dużej ilości ptactwa.



Poznajemy drzewo szczoteczkowe, którego gałązki służą tubylcom do czyszczenia zębów. Obrywają sobie dość gruby pęd i po prostu długo go rozgryzają. Co ciekawsze, nie jest to wcale takie głupie, bo roślina ta zawiera wiele skutecznych substancji bakteriobójczych.





Koczkodan nic sobie nie robi z naszej obecności:





Po drugiej stronie rzeki wygrzewa się krokodyl.



i rodzinka żółwi:





Para kormoranów zapada w sen - dziwna to pozycja, ale te ptaki właśnie w takiej pozycji wypoczywają.



Podobnie jak wygrzewający się w słońcu krokodyl - miał cały czas otwartą paszczę, że aż się zastanawialiśmy, czy nie był sztuczny, ale on w taki sposób śpi ... nadyma w sobie ten pęcherzyk co ma w paszczy... i powietrze mu nie potrzebne

W centrum źródeł wybudowano podwodne obserwatorium - kiedyś przy szybach taplały się tu chętnie hipcie, ale turyści robili za dużo hałasu i zwierzęta te wybrały odległe, bardziej spokojne miejsce. My, niestety zobaczyliśmy tylko ryby.



Hipcie pływały sporo dalej:







Cały spacer po żródłach umilały nam krzyczące cykady:





Opuszczamy Mzima Springs. Droga przez park est dosłownie czerwona - to lateryt.



W Tsavo też sporo padało.









Podobnie, jak czerwone strusie - słonie są takze czerwone - tyle że całe - zwierzęta te obsypując się wciąż piachem przybierają kolor tamtejszej ziemi.





Orły:

Na obiad tego dnia dojezdżamy do Ngulia Lodge. Tu także spędzimy noc. Jest to jedna z bardziej znanych i popularnych lodgy w Tsavo - ze względu na swoje położenie, widoki roztaczające się wokół i wieczorn0-nocne atrakcje o których później.



Widok z restauracji:





Na terenie kręci się mnóstwo jaszczurek - zwłaszcza agamy wzbudzają nasz zachwyt:



Ta ma częściowo .. skrócony ... ogonek:





"Dwieścienogi" przechadzające się korytarzami:

Wyjeżdżamy na popołudniowe safari po Tsavo West.

Jak co dzień zaczyna padać - na razie w oddali, co pokazuje tęcza



Perlica:



Deszcz dochodzi do nas:



Ten słoń nie jest przyjacielsko do nas nastawiony ...



Rozmachał trąbę, pokazując, kto tu jest samcem alfa - na szczęście w pewnym oddaleniu od dżipa



Na szczęście zostawia nas w spokoju.

Jeszcze Czy ja dobrze widzę, że jeden struś sam sobie ogląda "podwozie"? W zielenince wszystko cudnie wygląda. Czekam na wieczorno-nocne atrakcje Fantastyczna podróż.No, czekam

Wieczorem, a w zasadzie już w nocy oczekujemy na atrakcję serwowaną przez lodgę - przed tarasem widokowym ustawiono rusztowanie, na którym karmiony jest .... dziki lampart.... Okolicę zamieszkują 3 lamparty, a obsługa hotelu każdego wieczoru wywiesza na rusztowaniu kozi udziec - kolację dla jednego z kociaków. Jest to niepowtarzalna okazja do obserwacji ucztującego drapieżnika. Nie kazda grupa ma szczęście - czasami kocury nie przychodzą na posiłek - wolą własnoręcznie upolowaną zdobycz. Nam się udało.
Rusztowanie jest oddalone jakieś 50 m od tarasu widokowego.
Zdjęcia są słabej jakości - zapadła już noc, kiedy kocisko zdecydowało się na ucztę.





Zwierzę co jakiś czas rozglądało się na wszystkie strony czy nie pojawia się konkurencja do stołu.













Ostatni rzut oka czy nic smacznego nie zostało pod stołem





i kocisko udało się w swoją stronę. Cały spektakl trwał jakieś pół godziny, a nam się wydawało, że parę minut.....