Forum Ogrodnicze Oaza

Moje przycięte pelargonie już dawno się przebudziły. Mają bardzo dużo młodych pędów. Z początkiem lutego będę je ukorzeniac.

Marysiu, a w jakiej temperaturze je przechowujesz?
Moje "mateczne" nie wyglądają tak żwawo, cóż, stoją na nieogrzewanym ganku i mają między +5 a +15, zależy, co na dworze. Przycinałam je w listopadzie, gdy definitywnie trzeba było zabrać pod dach. Żal było tych uciętych końcówek, kilka wetknęłam do szklanki, a że zaczęły wypuszczać korzonki, zorganizowałam im małe doniczki, w cieplejszym jednak pokoju. Kilka zgniło, ale reszta jakoś tam cherla.
Byle do lutego, do istotnie dłuższego dnia.

Aniu,swoje też przycinalam w listopadzie . Stoją w nie ogrzewanym pokoju,gdzie temperatura nie przekracza 12 stopi.
Te, które mają mniejszy dostęp do światła są dużo słabsze od tych,które stoją na zachodnim parapecie.Do ukorzenienia będę miała z czego wybrać.

Dziewczyny, a jak ukorzeniacie? W wodzie czy od razu do ziemi? Przestawiacie młode sadzonki do cieplejszych pomieszczeń?
Tak dopytuję, ponieważ mam wieczne kłopoty z ukorzenianiem pelargonii, a zostawiłam na zimowanie kilka doniczek. Wyglądają teraz podobnie jak u Komy.

Ja daję do wody-nie zawsze wszystkie wypuszcza korzonki,a część , stosując ukorzeniacz daję do doniczek z ziemią. Jak mam miejsce to przenoszę do cieplejszego,słonecznego pomieszczenia

Tylko jedną przechowuję - ale maluszki już rosną

Wczoraj zrobiłam przegląd mojego "zimowiska". Oczywiście najlepiej wyglądają kaktusy pelargonie nawet-nawet, wypuszczają ładne młode liście. Spróbuję w tym roku pociąć sadzonki i wstawić do wody, mam nadzieję, że będzie sukces.
Koma, dziękuję za podpowiedź.

Dora, jestem beztalenciem w dziedzinie rozmnażania roślin, ale z pelargoniami nawet mnie (częściowo) wychodzi, więc to łatwizna. Tyle, że im później pobierzesz sadzonki, tym lepiej się ukorzeniają, nawet kawałeczki po prostu wetknięte jak w doniczkę obok rośliny matecznej.
Wada późnego pobrania (na przełomie marca i kwietnia) taka, że jednak później zakwitną, niż te fachowo prowadzone od jesieni. Tylko że te idealne warunki trudno mi zimą zapewnić.
Ta jest zrobiona w listopadzie, a wygląda, jak wygląda...



Trzy mam silniejsze, dostają odrobinkę dodatkowego światła z lampy doświetlającej moje hibiskusy. I im uszczyknęłam czubki, może się rozbudują "w sobie".

Dorotko ( doras ) torf+ perlit, ziemia + perlit, sam perlit - do wyboru posłuchaj starszej pani . Jak chcesz na sadzonki coś z moich to za miesiąc będzie można ciachać, teraz są zniewolone w prawie ciemnej piwnicy i mają powyciągane cienkie badyle w stronę malutkiego okna.
Aniu, Dorotka umie ukorzeniać kwiatki, ma zielone łapki

Ja posiałam pelargonie i z Vervy (Castorama), wzeszły bardzo ładnie, oraz te od W.Legutko - pierwszy raz wzeszły słabiej - biała wcale, a ta strowberry - raptem dwie siewki , z czego jedna padła. A na niej zależało mi najbardziej.

Marzenko, pelargonie z nasion nie bardzo mi wychodzą. Za to robię z powodzeniem sadzonki z ubiegłorocznych. Część jesienią, kiedy skracam pędy , resztę styczeń - luty. Te "stare" też ogarniam: te mniejsze przesadzam, większe - zbieram wierzchnią warstwę , daję trochę obornika granulowanego, dopełniam kompostem wymieszanym z ziemią do pelargonii i rosną jak trzeba. Od kilku lat mam pelargonie odmianowe ( ????) i bardzo je lubię. Mam trzy różne odmiany, z czego dwie na zdjęciach. Jak będziesz zainteresowana to daj znać wiosną a podzielę się z Tobą szczepkami.

Chyba zdjęcia mi się nie wstawiły - ja bynajmniej ich nie widzę.Jeszcze raz spóbuję.

Metodą prób i błędów coś się udało

Bożenko piękne!!! Ja miałam z fuksjany różne, ale jak przyszedł gorszy czas, to nie zadbałam o nie jak należy i padły. Też będę mogła podzielić się wysianymi, bo dużo ich

Elu, mam nadzieję jakoś ogarnąć te swoje. My teraz chyba mamy dokładnie te same odmiany w przechowywaniu, po tych naszych ostatnich letnich i jesiennych wymianach w razie gdyby mi coś jednak nie wyszło, to będę pukać do Ciebie.
A tak przy okazji i poza tematem - w sobotę będę w Twojej miejscowości dwa razy rano z ciastem i wieczorem z maturzystą

To już w tę sobotę Popatrz jak to czas leci, zdzwonimy się, trzeba pogadać
Ad. pelargonii to jednakowe mamy tylko dwie, ja mam sporo różnych z serii calliope i ładną zonale, którą od lat przetrzymuję a uprawiam w pięciu skrzynkach na parapetach w lecznicy dla zwierząt czyli naprzeciwko mojego domu. Mam gdzieś zdjęcia swoich ale zaraz jedziemy do Wrocławia to nie mam jak pokazać.

Pobrane w listopadzie. Póki co maleństwa.

Zaczynam pikować pojedyńczo moje maluszki. Na zdjęciu jeszcze w zbiorczym opakowaniu.



Tutaj pierwsza dziesiątka już w osobnych domkach