Forum Ogrodnicze Oaza

Aga, pokaż co Ci rośnie, co się puszcza i rozkrzewia?
Melduję, że Twoje/Moje fiołki mają już każdy po nowym komplecie korzeni a Armageddon to nawet nieustannie przy tym kwitnie

Jestem, jestem… Miałam wydźgany transfer bo Szkodnik się dorwał do kompa jak mnie nie było ( a Tatuś się cieszył, że dziecko tak ładnie gra w gry edukacyjne…). W tzw. międzyczasie miałam dwa spotkania ( ostatnie w ten poniedziałek) dot. pracy i… DOSTAŁAM JĄ!!! Na maksa się cieszę, bo łatwo nie było - to zupełnie inna branża niż moje poprzednie zajęcie… Jeszcze nie wiem kiedy zaczynam szkolenie, mają do mnie zadzwonić w przeciągu 2 tygodni.
Hoje szaleją w te upały, gorzej z fiołkami, których zostało jeszcze kilkanaście doniczek… Musicie mi wybaczyć ale przez te piekielne temperatury nie mam siły robić zdjęć. Wstawię coś, obiecuję ale niech się trochę ochłodzi.

O, gratulacje!Jak wiesz, ja też szukam pracy.
Miałam dwa spotkania o pracę w zeszłym tygodniu, tzn zakwalifikowałam się do drugiego etapu i lada dzień się dowiem, czy ostatecznie chcą mnie przyjąć...W międzyczasie wysyłam dalej zgłoszenia na oferty pracy, gdyby jednak nie.
Te upały są takie dokuczliwe.... U mnie fiołki szaleją, hoje jak zwykle nieszczególnie, oprócz tego, że kwitnie finka i po raz pierwszy Mathilde Splash.

No to Asiu, zupełnie odwrotne niż u mnie masz. Moje fiołki maja u mnie zbyt ciepło. Wczoraj mało nie padłam gdy o 23:00 w naszym salonie było dokładnie 30*C. Myślałam, że termometr się zaciął, więc wsadziłam go do zamrażalnika i dzisiaj dopiero wyjęłam i znowu powiesiłam w salonie i mamy… Równo 30*C choć słońce za chmurkami i wydawałoby się, że nieco mniej upalnie jest… Przypomina mi się Afryka. W dzień po 37*C w nocy 30*C… MASAKRA ale chyba wolę to niż mrozy i brak słońca. Dzisiaj jak się ogarnę to postaram się popstrykać troszkę zdjęć to wstawię w wątku co by go nieco ożywić bo już nudą zawiewa…

Aguś, to ja wczoraj około 11 w nocy miałam 32 stopnie w domu, a mój pokój jest - jak wiesz - z oknami od wschodu. Aż nie chce mi się myśleć ile by wskazywał termometr, gdyby moje okna były od południa

Aga, ja też zaczynam nową prace od września!!!

Skoro Aga nie wchodzi na forum, to pewnie są 3 możliwości: jest na urlopie i się byczy, albo ma doła, albo jej mała szkrabeuszka wypstrykała jej cały internet. Ale jak już Lady Aga wejdzie, to nas pewnie obsypie mega sesją zdjęciową!
No to będę wyglądała nowych fotek

Ja obstawiam szkolenie.Zgadłam?

A to już czwarta możliwość.

Asiu, GRATULUJĘ!!! To razem zaczynamy nowy etap od jesieni bo ja startuję 1 września…
Krysiu, fot narobiłam cała masę teraz potrzebuję tylko dłuższej chwili spokoju, żeby je na forum wrzucić a z tym już gorzej, bo jak już Szkodnik łaskawie odpadnie to i ja padnięta jestem.
Przez te upały i zamieszanie z nową praca kompletnie nie nadaję się do życia. Wciąż o czymś zapominam, coś przegapiam... Na szczęście idzie ponoć ochłodzenie, zaraz szkodnik pójdzie do przedszkola ( dzisiaj byłam potwierdzić jej powrót ), ja przejdę szkolenie to i reszta się jakoś unormuje.
Póki co musicie mi wybaczyć brak zdjęć i ogólne moje zakręcenie.

Spoko, spoko. Ja też jestem ostanio jakaś zakręcona jak prosiaczkowy ogonek. A wszystkiemu winne te upały. Ech.....

Miałam wstawić foty, pochwalić się pąkami na Wayetti i doopa blada bo zakuwam do szkolenia a Waetti była tak łaskawa, że pierdnęła mi pączkami niemal prosto w twarz… Nic to, myślę sobie, przetrzymam. Niebawem jesień to dziadostwo pójdzie spać a ja nie będę miała żadnych oczekiwań aż do wiosny. Na razie skupiam się na przyszłej pracy, celebruję ostatnie wolne dni lata ze Szkodnikiem i z lekką zazdrością podczytuję Wasze wątki.

Dzisiaj prawie cały dzień grzebałam w zieleninie bo mąż sprezentował mi nowy parapet ( 40cm szerokości!!!).
Ależ miałam roboty, poprzestawiać, poprzesadzać, popowieszać, potem znowu poprzestawiać, poprzewieszać… I tak kilka razy… Ale z parapetu jestem bardzo zadowolona a efekt końcowy mojej pracy pozwolił na zachowanie połowy parapetu jako wolne miejsce w celu umożliwienia otwarcia okna inaczej niż tylko uchylnie no i sierściuchy mają wreszcie wymarzone obserwatorium jak przystało na prawdziwe koty.

A foty gdzie?

Barakuda wrote:
Zazdraszczam...
Sierściuchy nie mogą obyć się bez kawałka parapetu-moje mają go od zawsze, niezależnie od tego jak potwornie byłam zmuszona upychać przez to hoje niemal jedna na drugiej.

A drapak mają? Jak byłam jeszcze niedawno agentem w obrocie nieruchomościami i wchodziłam do mieszkań z kotami, to niemal nigdzie nie było drapaka,nawet na 100-metrówkach, co mnie mocno dziwiło.Ani półek ani innej kociej infrastruktury...

Selinka wrote:
Drapak musi być ! Nie rozumiem ludzi, którzy mają koty i nie mają dla nich drapaka a potem się dziwią, że mają zdemolowane mieszkanie. U nas to owinięty specjalnym sznurkiem bok regału kwiatowego, świetnie pełni swoją funkcję a koszty minimalne. Na porządny drapak jeszcze poczekamy bo mamy zmieniać wszytko w salonie i nie wiem jeszcze jaki będzie nam pasować.

Nasz czteroletni drapak już zdrapany do kości, też marzy mi się dla nich nowy, taki po sam sufit ( jak uda się kiedyś przenieść do własnego większego mieszkania- a już zaczęliśmy działać. Ten obecny planuję naprawić- na większym metrażu zmieści się jeszcze z jeden kot .
Albo pers szynszyla srebrna albo...dachowiec ze schroniska, maluszek. Na razie to marzenia...

Selinko, weź takiego biedaka ze schroniska. Ja takiego mam i kocham go okrutnie! Mój Pumeczek nie miał szans na stały domek, bo miał prawie 8 lat i nikt takiego staruszka przygarnąć nie chciał. A mnie urzekły te jego piękne, zielone oczyska, jakże jednak smutniste w swym wyrazie. No i wtedy postanowiliśmy z małżkiem że temu smutaskowi damy krztę szczęścia w praktyce czyli stały dom! I nie żałujemy tego do dziś!!