Forum Ogrodnicze Oaza

Witaj, Gabrielu
Dziękuję

Asiu ależ pięknych sadzonek posiadasz ja staram się ograniczać z roślinkami... ale chyba tego białego pełnego z czerwonymi żyłkami kupię (jeśli będzie dziś jeszcze), bo piękny był!!

gogi_s wrote: Storczyk czy fiołek z żyłkami? Ja chyba znam fiołki tylko z lamówką, np Red Lantern, Magia Liubvi a z żyłkami Persian Lace i jakiś fioletowy (a fioletowe dla mnie nie istnieją)

Asiu,ładną już kolekcję uzbierałaś

Asiątko, fiołek biały z czerwoną lamówką.. ależ gapa ze mnie, źle się wysłowiłam niestety, nie kupiłam! stwierdziłam, że chyba nie powinnam... ale mam mały wyrzut sumienia

Byłam w zeszłym roku na wystawie kotów i to był mój pierwszy i ostatni raz. NIGDY WIĘCEJ!!! Dostałam potem manto od znajomych hodowczyń, że nie powiedziałam, że jestem, to by mnie od zaplecza wpuściły i koty mogłabym sobie pooglądać…
NIGDY WIĘCEJ!!!

Było tak strasznie? Czemu... NIGDY WIĘCEJ!??

Na Mruśkach wtedy pisałam. Tłum ludzi, w kolejce do klatek, długiej na kilometry trzeba było stać, klatki pozasłaniane… Uważam,że powinny być osobno organizowane wystawy i konkursy. Te pierwsze by pokazać zwykłym śmiertelnikom koty a te drugie by oceniało jury, zdobywać nagrody, tytuły, medale, puchary, chwałę i co tam jeszcze … Jedno z drugim kiepsko idzie w parze...

Barakuda wrote: Ujęłaś to Kochana tip-top w samo sedno! Ale jestem zdziwiona, że nie tylko ja tak zauważyłam.
Znajoma ma sfinksa wystawowego i twierdzi,że furorę robi na wystawach, bo siedzi jej non-stop na ramieniu, a nie w klatce, a na obcych fuka. Oto sfinks obronny !!! Fajne to musi być a przynajmniej go widać i schizy kobita nie ma na punkcie pupila
Na psie wystawy też już z bólem serca nie chodzę-bilety drożyzna, za parking kasa wyśróbowana i przysięgam, są hodowcy,którzy nie pozwalają zrobić zdjęcia psu, zasłaniają jak się przymierzałam i protestowali. Never ever!

Selinka wrote: Pamiętam jaka byłam nakręcona bo już wtedy czekałam na moich chłopców ( byli zadatkowani tylko trzeba było po kastracji odczekać). Zabrałam ze sobą mamę, ciotkę i Szkodnika… To była totalna porażka, nawet nie wyciągnęłam z torby aparatu… Potem od wystawców i organizatorów słyszałam też negatywne opinie, też byli niezadowoleni. Zbyt mało miejsca, ciasne przejścia, chamscy goście… Ja po prostu zupełnie inaczej to sobie wszytko wyobrażałam. Nie wyciągam łap do macania kotów, nie pukam w klatki, nie cmokam bo mam świadomość, że jestem tysięcznym zwiedzającym, który przechodzi koło tego zwierzaka ale chciałabym móc spokojnie przejść, zatrzymać się, popatrzeć a tam wszyscy w rzędzie miarowo przesuwającym się do przodu jak bezmyślna masa… BRRRRY...

Hejka,
Dawno mnie nie było... a tu tyle się wydarzyło
Asia - maleństwa przepiękne!! Te listeczki pstrokate i falbaniaste - cud miód malina
Patent z pudełkową szklarnią to dobra rzecz - na oknie osłania od przeciągów - nie wiem czemu ale pomimo osłaniania okna poduchami i innymi wynalazkami wieje jak w tunelu - ot nasze budownictwo :/

Krolcia - kwiat jednej nocy - koleżanka ma w domu podobny tylko nie wygląda jak kaktus - tak jak u Ciebie straaaasznie długie pędy - ponad metr. Ja też mam w domu kulka "kwiatów jednej... no może nie nocy a doby" tylko większość nazywa je Grudnikami Nie wiem czemu ale wszystkie mi padają zaraz po zakwitnięciu

Co do wystaw - nie chodzę bo wracam z nich chora - chciałabym stamtąd zabrać wszystkie to kociska ze sobą - to taka choroba... teraz zaczęła się powoli przenosić też na fiołki

Asiu wytarmochaj kociska do ciotki Karolki

Kara, masz obowiązek systematycznego zaglądania i już! Bo jesteś tu mile widziana

Tak jest!

A co by tu wymyśleć gdyby Karra nie dotrzymała słowa? Niech no pomyślę.... Chyba już wiem! Otóż, najpierw potrząchniemy nią, dla upewnienia że pamięć naszła na swoje miejsce , potem gdy potrząsanie nie zadziała, z lekka przydusimy ją ostrzegawczo, by pojęła że do nas trzeba włazić . A jak to nie pomoże, to obsmażymy gościówkę i będzie nam ciepło.
Karra, tylko nam tu nie mdlej ze strachu!

Krysiu, kocham te Twoje sadystyczno-satyryczne acz skuteczne perswazje antypedagogiczne !

To mówiłam ja, belfrzyca (obecnie niepraktykująca). Że też ja się tyle lat męczyłam z dzieciakami bez takich metod....

Kerstin2309 wrote:
Krystynko, zapomniałaś o wieszaniu za kostki i biczowaniu
Może być jeszcze okładanie lachą

No ja się nie spodziewałam tutaj takich Greyowskich instynktów... Człowiek musi się mieć na baczności całe życie
Ale z uwagi na dobro mojego ciałka postaram się Was nie zawieść

Karra wrote:
Zabrakło ikonek biczowania i wieszania za kostki, ale okładanie lachą się znalazło. Proszę bardzo, wedle życzenia. Jak by co, to polecam się na przyszłość, wedle złotej zasady: mówisz-masz! No to teraz oczywiście miłego dnia życzę!